To już dwa lata – Bogu niech będą dzięki!

T

Szczęść Boże! Kochani, nie śmiem wyliczać Panu Bogu – jak o tym sam wspominam w rozważaniu – ale chcę Mu dziś dziękować za dwa lata istnienia tego naszego forum. Piszę z całą świadomością i odpowiedzialnością: NASZEGO, bo od samego początku wspiera mnie aktywność i życzliwość Grona Przyjaciół – Współautorów.
       Zaraz po Bogu to właśnie Wam, Kochani, dziękuję za Waszą stałą obecność, za Wasze mądre refleksje i głębokie przemyślenia, za cierpliwość, z jaką nieraz musieliście czekać na moje odpowiedzi… Dziękuję wszystkim, którzy piszą, i tym także, którzy nic nie piszą, ale czytają – i są obecni! Wszystkim dziękuję za modlitwę – za ciągłą duchową łączność, między innymi: za „Ojcze nasz” o 20.00, ale też za Wielką Księgę Intencji. Dziękuję za wszelkie przejawy życzliwości – na tym forum i wszelkimi innymi drogami przekazywane!
      Pozwólcie, Kochani, że tak szczególnie podziękuję przy tej okazji Moderatorowi bloga, od tygodnia magistrowi, Krzysiowi Fabisiakowi – za utworzenie tego forum i za stałą troskę o jego prawidłowe funkcjonowanie. I dziękuję także mojemu Bratu, Księdzu Markowi, za to, że zechciał włączyć się w stałą pomoc w prowadzeniu bloga i ubogaca go pięknymi, mądrymi rozważaniami i komentarzami, opatrzonymi zdjęciami. 
       Wszystkim Wam, którzy w jakikolwiek sposób przez te dwa lata włączaliście się w dzieło tegoż bloga najserdeczniej dziękuję i w najbliższych dniach powierzać Was będę Bogu we Mszy Świętej. 
             Niech Bóg będzie we wszystkich i we wszystkim uwielbiony!
                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
pierwszych polskich Męczenników,
Świętych
Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna,
do
czytań:  Tt 2,1–8.11–14;  Łk 17,7–10
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA
DO TYTUSA:
Najmilszy:
Głoś to, co jest zgodne ze zdrową nauką: że starcy winni być ludźmi trzeźwymi,
statecznymi, roztropnymi, odznaczającymi się zdrową wiarą, miłością,
cierpliwością. Podobnie starsze kobiety winny być w zewnętrznym ułożeniu jak
najskromniejsze, winny unikać plotek i oszczerstw, nie upijać się winem, a
uczyć innych dobrego. Niech pouczają młode kobiety, jak mają kochać mężów,
dzieci, jak mają być rozumne, czyste, gospodarne, dobre, poddane swym mężom,
aby nie bluźniono słowu Bożemu.
Młodzieńców
również upominaj, aby byli umiarkowani; we wszystkim dawaj wzór dobrych
uczynków własnym postępowaniem, w nauczaniu okazuj prawość, powagę, mowę
zdrową, wolną od zarzutu, ażeby przeciwnik ustąpił ze wstydem, nie mogąc nic
złego o nas powiedzieć. 
Ukazała
się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas,
abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i
pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się
chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał
samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie
lud wybrany, na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
         Jezus powiedział do swoich
apostołów: „Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on
wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi
wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz
jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak
mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni
jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.
            Obecność i działalność pięciu Braci
Męczenników na ziemiach polskich była wynikiem propozycji, z jaką do Bolesława Chrobrego zwrócił się w roku 1001 cesarz
niemiecki, Otto III.
Cesarz ten mianowicie zaproponował założenie na naszych ziemiach wspólnoty
zakonników, którzy głosiliby Słowianom Boże Słowo.
Za tą propozycją poszły szybko
konkretne działania, których podjął się z polecenia cesarza jego krewny – Biskup Bruno z Kwerfurtu, późniejszy Święty
i Męczennik,
a jednocześnie wierny towarzysz Świętego Wojciecha i człowiek
znający dość dobrze ziemie Słowian.
            I to właśnie Biskup Bruno wybrał do
tej misji Benedykta – Włocha urodzonego w 970 roku; a także starszego o trzydzieści
lat Jana – również Włocha, człowieka stanowczego, skutecznego w działaniu i
odznaczającego się wysoką kulturą. Kiedy przybyli oni do Polski wraz z Barnabą, trzecim swoim współbratem, założyli w 1002 roku pustelnię w okolicach
Międzyrzecza.
Wtedy dołączyli do nich Polacy: żarliwi religijnie nowicjusze
Mateusz
Izaak, rodzeni bracia, pochodzący z możnego,
a może nawet książęcego rodu; a także Krystyn – klasztorny sługa, pochodzący prawdopodobnie
z pobliskiej wsi.
            Wszyscy oni zobowiązali się do pustelniczego trybu życia, a przede
wszystkim do prowadzenia pracy misyjnej.
Benedykt i Jan nauczyli się nawet języka polskiego. Cały czas jednak czekali na biskupa Brunona z Kwerfurtu. Miał
on wraz z nimi przybyć do Polski, ale wyruszył do Rzymu po papieskie zezwolenie
na prowadzenie misji. Benedykt wysłał po
niego najmłodszego ze swego grona, Barnabę,
który długo nie wracał do
klasztoru, czym wzbudził niepokój pozostałych mnichów. Okazało się jednak, że
dzięki temu on jeden z całej szóstki ocalał.
            Oto bowiem w nocy z 10 na 11 listopada 1003 roku Bracia zostali napadnięci przez
zbójców i wymordowani.
Pierwsze ciosy mieczem otrzymał Jan, po nim zginął
Benedykt. Izaaka zamordowano w celi obok. Mateusz zginął przeszyty oszczepami,
gdy wybiegł z celi w stronę kościoła. Mieszkający oddzielnie Krystyn próbował
jeszcze bronić klasztoru, ale i on podzielił los towarzyszy. Prawdopodobnie napad
spowodowany był motywami rabunkowymi,
ponieważ zakonnicy otrzymali od Chrobrego środki w srebrze na prowadzenie misji.
Kult męczenników zaczął się praktycznie już od ich pogrzebu. Na
rozwój kultu znaczący wpływ miało także napisanie
przez Świętego Brunona z Kwerfurtu w 1006 roku dzieła zatytułowanego: „Żywot
pięciu Braci Męczenników”.
To właśnie tam znajdujemy – między innymi –
szczegółowy opis ich męczeństwa. Benedykt,
Jan, Mateusz, Izaak i Krystyn są pierwszymi Męczennikami polskimi, wyniesionymi
na ołtarze.
W poczet Świętych wpisał ich Papież Jan XVIII.
            Jakżeż ta ich postawa, ich
poświęcenie, a wreszcie także męczeństwo stanowią dokładne wypełnienie słów, których Jezus dzisiaj w Ewangelii uczy
wszystkich, pragnących iść za Nim: Słudzy nieużyteczni jesteśmy: wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.
Ot, tak – po prostu! Bracia Męczennicy wykonali
to, co im Pan zlecił – i odeszli.
Odeszli nagle, na posterunku, w czasie
pełnienia swej misji.
Z całą pewnością mieli jeszcze dużo różnych planów i zamiarów, ale
wszystko to zostało nagle przerwane, a
Pan przyjął dzieło ich życia i dał im wieczną nagrodę.
Kiedy bowiem oni
stanęli przed Nim na Sądzie, z całą pewnością mogli te słowa powtórzyć: Słudzy
nieużyteczni jesteśmy
: wykonaliśmy
to, co powinniśmy wykonać.
W odpowiedzi na to Pan zaprosił ich – żeby
posłużyć się obrazem z dzisiejszej Ewangelii – do wiecznej uczty zbawionych, przy której niejako sam im usługuje. Bo to On przecież jest
źródłem ich pełnego szczęścia i wiecznej radości.
            Takiej postawy – postawy pokornego sługi – my także powinniśmy
się uczyć od naszych dzisiejszych Patronów. Święty Paweł w Liście do Tytusa nieco nam pomaga w jej kształtowaniu,
dając konkretne porady ludziom będącym w różnym wieku i spełniającym różne
funkcje w rodzinie i w społeczności. Wiele z tych porad możemy dosłownie od razu przenieść do swojego
życia,
ale przede wszystkim trzeba, abyśmy – bez względu na to, jaką
funkcję spełniamy – kształtowali w sobie
postawę sługi pokornego i oddanego bez reszty.
Co to znaczy?
            To znaczy, żebyśmy nie wyliczali Panu Bogu i ludziom, ile
to myśmy dobrego zrobili i jacy to my dobrzy pod każdym względem jesteśmy. To
bardzo często wychodzi przy Spowiedzi, w stwierdzeniu: Ja to właściwie grzechów nie mam, ja to jestem dobrym człowiekiem, ja
to każdemu pomogę, ja to zawsze prawdę powiem, ja… to, ja… tamto, ja…, ja… ja
Tylko żebyś, Panie Boże, niczego nie przeoczył i wszystko dokładnie
policzył, a jakbyś czegoś z moich
ogromnych zasług nie zauważył, to ja Ci to przypomnę!
Patrz, Panie Boże,
uważnie i wszystko dokładnie policz…
Jakiego wstrząsu
potrzeba i jakiego poruszenia, żeby skorupa pychy, otaczająca takie serce,
wreszcie się rozpadła?
… I aby z takiego
uwolnionego serca popłynęły wreszcie słowa pokory – pokory, która przecież nie jest
niczym innym, jak prawdą o człowieku.
Oczywiście – w pierwszej kolejności prawdą
o dobru,
jakie człowiek czyni i jakiego nigdy w jego życiu nie brakuje, a
za które zawsze powinien dziękować Bogu. Ale też prawdą o swojej niedoskonałości, słabości, grzeszności
I o swojej nieużyteczności,
która jednak oddana z całym zaufaniem w ręce Boże – staje się pełną gotowością do skutecznego działania i
owocnej pracy.
A wówczas okaże się, iż kiedy człowiek zajęty jest sensownym
działaniem, opartym na modlitwie, wtedy nie
ma zwyczajnie czasu na rozpamiętywanie o swoich zasługach – bo on ciągle ma
jakiś cel przed oczami i ciągle do czegoś dąży.
Jakie to piękne, kiedy Pan
zastaje go przy takiej właśnie aktywności i przychodzi, aby go za to nagrodzić.
I wtedy okazuje się, że wcale
nie trzeba Bogu niczego przypominać, ani wyliczać
… Im bowiem bardziej
szczerze człowiek staje przez Bogiem jako sługa nieużyteczny i im bardziej ma
takie o sobie autentyczne przekonanie, tym bardziej zyskuje w oczach Bożych i staje się sługą użytecznym i potrzebnym
W oczach Bożych – nie własnych. A przecież tylko
Boża opinia powinna mieć dla nas znaczenie
i tylko na niej powinno nam zależeć…
W tym kontekście zastanówmy się:
·       
Po co spełniam dobre uczynki?
·       
Czy potrafię zrobić coś dobrego i się
tym nie pochwalić?
·       
Czy zawsze pamiętam o tym, że Bóg
widzi wszystkie moje uczynki i wie o moich prawdziwych intencjach?
Ukazała się bowiem łaska Boga, która
niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności
i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie

8 komentarzy

  • Dziękujmy Bogu za Ks. Jacka, jego dwanaście lat kapłaństwa i dwa lata bloga. Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszej owocnej pracy. Rafał

  • A gdzie tort z dwoma świeczkami ?

    Kochana Blogowa Rodzinko
    Dziękuję Wam za ten czas, który na pewno nie był czasem straconym.
    Dziekuję za każde Wasze dobre słowo, modlitwę, wsparcie.
    Jesteście Wielcy.

    Sługa zna swoje miejsce.
    Pan też zna swoje miejsce.
    Jak wielu rewolucjonistów pojawiło się w historii ludzkości.
    Ile krwi się polało.
    Ileż ofiar złożono na ołtarzu egoizmu.
    Dążąc do czegoś z uwagą przypatrujmy się nie tylko początkom dzieła, ale również całemu rozwojowi, ponieważ może się okazać, że początek był dobry,a potem,w miarę upływu czasu przeradzało się dzieło w bylejakość, by na koniec dojść do upadku.
    Nie da się zbudować od zera, Wziąć możemy tylko to, co jest nam dane. Wchodzimy w pewien nurt i albo się uczymy go pilnie, albo obrażamy się i lądujemy na poboczu.
    Jeśli nie potrafimy odrobić zadania domowego, to nie wyrzucamy zeszytu do kosza, ale zastanawiamy się co by uczynić, aby zadanie wykonać.
    Gdyby każdy z nas włożył całe serce w to, co dziś robi, gdybyśmy starali się wiernie, uczciwie i z ochotą wypełniać dzisiejszą misję, bez oglądania się za siebie, bez myślenia co będzie jutro, o wiele więcej pokoju byłoby w naszych sercach, rodzinach i społeczenstwie. Większość z nas wracając z pracy nie zasiada do stołu tylko przygotowuje wieczerzę i daje jeść tym, którzy są nam dani. Czynimy to jakby automatycznie, bo tak odczytujemy swoje powołanie. To nie górnolotne, zawieszone w próżni słowa, ale przekuwać się one mają na konkret naszych życiowych wyborów. Czy nie przychodzą trudności, chwile zwątpień i chęć rzucenia tym wszystkim ? Oczywiście, że przychodzą takie chwile w życiu każdego z nas.

  • Dziękuję ks. Jackowi za chęci i podjęty trud dla stworzenie przestrzeni, w której się spotykamy jako Blogowa Rodzinka :). Ale przede wszystkim spotykamy tu Słowo Boże, istotne nad nim rozważania oraz wzajemne, związane z nim refleksje.
    Serdeczne pozdrowienia dla ks. Jacka :). Pozdrawiam ks. Marka i Was wszystkich kochani! Szczęsć Boże!
    Robert

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.