I śpiewają jakby pieśń nową…

I

Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam wszystkich u progu nowego tygodnia pracy i nauki. Dzisiejsze opóźnienie wpisu jest spowodowane tym, że mój nowy sprzęt nieco inaczej zapisuje na blogu teksty, dlatego musiałem przed chwilą odbyć konsultację z Moderatorem, żeby rozmiar czcionki nie był tak przeraźliwie mały, jak ostatnio. Na szczęście, udało się to poprawić. Ale to zasługa Moderatora. Mam nadzieję, że już żadnych niespodzianek nie będzie. Wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę udanego tygodnia!
              Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
34 tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ap 14,1–3.4b–5; Łk 21,1–4
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, ujrzałem: a oto Baranek stojący na górze Syjon, a z Nim sto
czterdzieści cztery tysiące, mających imię Jego i imię Jego Ojca
na czołach swoich wypisane. I usłyszałem z nieba głos jakby głos
mnogich wód i jakby głos wielkiego grzmotu. A głos, który
usłyszałem, brzmiał, jak gdyby harfiarze uderzali w swe harfy.
I
śpiewają jakby pieśń nową przed tronem i przed czterema
Zwierzętami, i przed Starcami: a nikt tej pieśni nie mógł się
nauczyć prócz stu czterdziestu czterech tysięcy wykupionych z
ziemi. 
Ci
Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie. Ci spośród ludzi
zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka, a w ustach
ich kłamstwa nie znaleziono: są nienaganni.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA: 
Gdy
Jezus podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do
skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa
pieniążki.
I
rzekł: „Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej
niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im
zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała
na utrzymanie”.
Ostatnie
dni roku liturgicznego kierują naszą uwagę na ostatnie dni
istnienia świata, na ostatnie dni naszego życia, ale także – na
rzeczywistość pozaziemską,
która będzie miała miejsce w tym
innym, lepszym świecie. Jak tam będzie? Nie wiemy. To jakaś wielka
nieznana, wielka tajemnica.
Owszem, została ona w jakiś sposób
przed nami odkryta w apokaliptycznej wizji Jana Apostoła, ale to
jest tylko wizja, tylko obraz, który w żaden sposób nie oddaje
całości.
Tę zobaczymy dopiero wówczas, gdy się tam
znajdziemy.
Ową
tajemniczość w dzisiejszym pierwszym czytaniu potwierdza i pogłębia
pojawiające się kilka razy słowo: „jakby”, „jak gdyby”: I
usłyszałem z nieba głos jakby głos mnogich wód i jakby głos
wielkiego grzmotu. A głos, który usłyszałem, brzmiał, jak gdyby
harfiarze uderzali w swe harfy. I śpiewają jakby pieśń nową
przed tronem i przed czterema Zwierzętami, i przed Starcami

Można
zatem powiedzieć, że zmierzamy do rzeczywistości, o
której nic nie wiemy.

Czy zatem powinniśmy jej pragnąć i do niej dążyć? Czy
powinniśmy iść „w ciemno”?
Tylko
– czy jest to naprawdę
dążenie w ciemno? Czy naprawdę nic nie wiemy o tej rzeczywistości,
do której zdążamy?
Tak
z całą pewnością myśleć ani mówić nie możemy, jakkolwiek
bowiem ogrom chwały i potęgi Nieba nie
jest dla nas dzisiaj nawet tak po ludzku do udźwignięcia

i dlatego zapewne nie jest nam ona w całej pełni pokazana, to
jednak wiemy
o niej dość dużo

i moglibyśmy wymienić wiele stwierdzeń Jezusa Chrystusa, w
Ewangelii zapisanych, albo też wiele pouczeń apostolskich, czy też
wizji zapisanych w Starym Testamencie, które
nam tę rzeczywistość przybliżają.
I
jakkolwiek nasza
ciekawość w tym względzie jest do pewnego stopnia zrozumiała,

to chyba jednak lepiej by było, gdybyśmy swoją aktywność
zaangażowali do tego, by
tę rzeczywistość osiągnąć, a nie tylko zastanawiać się, jaka
ona jest.

Bo o tym, jaka ona jest, z całą pewnością przekonamy się, kiedy
ją osiągniemy. Jeżeli jej natomiast nie osiągniemy, to
nie będzie się już
nawet
nad
czym zastanawiać.
Dlatego
może trzeba, abyśmy – pouczeni przez Jezusa słowami dzisiejszej
Ewangelii – skoncentrowali się na gromadzeniu
małych pieniążków codziennej miłości i dobroci,

które to pieniążki złożą się na wielki skarb, jaki zgromadzimy
sobie w Niebie.
Uboga wdowa uczy nas właśnie takiej postawy: uczy nas składania
daru serca – bardzo
drobnego, ale szczerze ofiarowanego.
I
uczy nas tego, abyśmy nie marnowali energii na rzeczy nieistotne,
ale byśmy
się wzięli konkretnie do pracy, w ten sposób otwierając sobie
wejście do tego Królestwa, którego teraz ani wyobraźnią, ani
pragnieniem nie jesteśmy w stanie ogarnąć, a które
jednak na nas naprawdę
czeka
i która będzie naszym
szczęściem
i pokojem

przez całą wieczność.
Mając
na uwadze powyższe refleksje, pomyślmy:
  • Czy
    zamiast zabierać się do solidnej i konkretnej pracy – nie oddaję
    się próżnym marzeniom o rzeczach nierealnych lub nieważnych?
  • Czy
    nie traktuję prawdy o Niebie jako jedynie baśni, albo
    rzeczywistości bardzo odległej?
  • Czy
    umiem docenić wagę małych gestów i prostych czynności,
    czynionych jednak z miłością?
Ci
Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie. Ci spośród ludzi
zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka, a w ustach
ich kłamstwa nie znaleziono: są nienaganni.

11 komentarzy

  • W sumie to drobiazg – ale moja wdzięczność za tę większą czcionkę jest naprawdę bezgraniczna. Pozdrawiam serdecznie. J.B.

  • Słowa Księdza trafiają niesamowicie do ludzi, a coraz częściej tych młodych zauważyłam….Bardzo się cieszę, że trafiłam na tę stronę.

    Pozdrawiam
    A.

  • Trafiają! Tak to prawda – potwierdzam 🙂
    Ostatnio rzadziej piszę, ale czytam codziennie.
    Również się cieszę, że ten blog jest i , że tu trafiłam 🙂
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  • Piękne stwierdzenie Ks. Jacku – życie polega na gromadzeniu małych pieniążków codziennej miłości i dobroci, które złożą się na wielki skarb w Niebie. Życzę wszystkim i sobie tak przeżytego życia. Pozdrawiam i dziękuję za piękne słowa – wskazówki.

  • PO CZYM TO WIDAĆ?
    MYŚLĘ, ŻE KSIĄDZ NAJLEPIEJ WIDZI OBECNOŚĆ MŁODZIEŻY W KOŚCIELE!
    PONADTO DO TEJ PORY NIE ROZMAWIALIŚMY W DOMU O "KAZANIU" NIEDZIELNYM, A TERAZ POWSTAJĄ NIESAMOWITE DYSKUSJE.Myślę, że zostaje w młodzieży jakaś część tego słowa.Widzę też po sobie, ZDECYDOWANIE chętniej uczęszczam do Kościoła.

    Pozdrawiam
    A.

  • Och, jak to miło poczytać takie "cieplutkie" słówka… Bardzo Wam za to, Kochani, dziękuję i natychmiast "przekierowuję" je do właściwego Adresata: NIECH PAN BĘDZIE UWIELBIONY! W TEJ NASZEJ BLOGOWEJ WSPÓLNOCIE I WSPÓŁPRACY – NIECH JAŚNIEJE JEGO CHWAŁA! TYLKO JEGO! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.