Czy moją postawą pomagam Bogu?…

C

Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam w kolejnym dniu Adwentu. I od razu zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem dzisiejszej Liturgii.
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

18
grudnia 2012., wtorek,
do
czytań: Jr 23,5–8; Mt 1,18–24
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA: 
Pan
mówi: Oto nadejdą dni, kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl
sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując roztropnie,
i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego dniach
Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To
zaś będzie imię, którym go będą nazywać: «Pan naszą
sprawiedliwością».
Dlatego
oto nadejdą dni, mówi Pan, kiedy nie będą już mówić: «Na
życie Pana, który wyprowadził synów Izraela z ziemi egipskiej!»,
lecz raczej: «Na życie Pana, który wyprowadził i przywrócił
pokolenie domu Izraela z ziemi północnej i ze wszystkich ziem, po
których ich rozproszył», tak że będą mogli mieszkać w swej
ziemi”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA: 
Z
narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego,
Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się
brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który
był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie,
zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy
powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i
rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie
Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się
w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On
bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. 
A
stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie
powiedziane przez proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna,
któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy «Bóg z nami»”.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł
Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Kiedy
czytamy ten dzisiejszy fragment Ewangelii, zwykle podziwiamy odwagę
Józefa,
który najpierw postanowił ratować Maryję, a
potem posłuchał tajemniczego głosu Pana, chociaż zapewne
nic z tego nie rozumiał. A tak dokładnie – o co chodzi?
Chodzi
o to, że skoro Maryja znalazła się brzemienną, a
Józef nie wiedział dlaczego, to rozwiązanie takiej sytuacji mogło
być tylko jedno: ukamienowanie niewiernej żony. A Józef,
chociaż nie wiedział, co się stało, już z góry założył, że
nie uczyni Maryi nic złego, dlatego uznał, iż najlepszym i
najbezpieczniejszym rozwiązaniem będzie oddalenie ją potajemnie…

Jak
słyszymy, zamiarom tym sprzeciwiła się wola samego Boga, który
poprzez swego Anioła zwrócił się do Józefa, aby ten nie
podejmował żadnych radykalnych działań,
bowiem wszystko to,
co się dzieje, dokonuje się za sprawą Bożą. I Józef
posłuchał, spełnił wolę Bożą, chociaż – powiedzmy to raz
jeszcze bardzo wyraźnie – na pewno nie było mu łatwo i na
pewno niewiele z tego rozumiał.
Dlatego
podziwiamy jego prawość, wiarę i odwagę. I uświadamiamy sobie
jasno, że jakkolwiek przyjście Syna Bożego na świat dokonało się
zgodnie z wolą Bożą i od samego początku było bardzo wyjątkowym
Bożym działaniem, to jednak pomocą w zrealizowaniu owych
Bożych zamiarów była postawa odważnych ludzi, którzy
zechcieli niejako pomóc Bogu w ich realizacji.
Do
tych odważnych i otwartych na współpracę z Bogiem ludzi w
pierwszej kolejności oczywiście należy zaliczyć Maryję i
Józefa.
Potem byli następni, począwszy od Dzieci
Jerozolimskich, poprzez Świętych Wyznawców i Męczenników
wszystkich dwudziestu wieków chrześcijaństwa,
do tych najbardziej nam współczesnych.
To
właśnie dzięki pomocy i współpracy ich wszystkich Pan mógł
zrealizować swoją zapowiedź: Oto
nadejdą dni, kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie
panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał
prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego dniach Juda dostąpi
zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To zaś będzie
imię, którym go będą nazywać: «Pan naszą sprawiedliwością»
!
W
tym kontekście same wręcz nasuwają się pytania, które w tym
Adwencie, w Roku Wiary, trzeba sobie postawić:
  • Czy
    na końcu tej listy współpracowników Boga – mogę umieścić
    swoje imię?
  • Czy
    moja postawa jest pomocą, czy przeszkodą w realizacji Bożych
    zamiarów?
  • Czy
    stać mnie na taką odwagę, wiarę i posłuszeństwo Bożej woli,
    jakiej przykład dał dzisiaj Józef?
  • Jeżeli
    tak, to po czym tak konkretnie można w mojej postawie rozpoznać
    ową odwagę, wiarę i posłuszeństwo?…

2 komentarze

  • POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA Maria Valtorta

    Któż potrafi wypowiedzieć w całej prawdzie boleść Józefa, jego myśli, zamęt [ogarniający] uczucia? Jak mała łódź, porwana przez wielką zawieruchę, znajdował się kłębowisku przeciwstawnych myśli, w wirze przemyśleń, z których jedno było bardziej palące i bardziej przytłaczające od drugiego. Z pozoru był mężczyzną zdradzonym przez swą żonę. Widział, jak traci równocześnie dobre imię i szacunek u ludzi. Już czuł, jak z jej powodu wytykają go palcem i jak wzbudza politowanie w okolicy. Wobec oczywistości tego, co się stało, dostrzegał w sobie zamierające uczucie i szacunek dla Mnie.

    Jego świętość jaśnieje tu jeszcze bardziej niż Moja. I daję o tym świadectwo z uczuciem małżonki. Chcę bowiem, żebyście kochali Mojego Józefa, tego mądrego i roztropnego, cierpliwego i dobrego. Nie był on odłączony od tajemnicy Odkupienia. Przeciwnie, był z nią głęboko powiązany. Ofiarował bowiem ból i siebie samego ocalając wam Zbawiciela – za cenę swego poświęcenia i dzięki swojej świętości. Gdyby nie był tak święty, działałby po ludzku. Ogłosiłby Mnie cudzołożnicą, abym została ukamienowana i aby dziecko Mojego grzechu zginęło ze Mną. Gdyby był mniej święty, Bóg nie udzieliłby mu Swojej światłości za przewodnika w tak wielkiej próbie.

    Józef jednak był święty. Jego czysty duch żył w Bogu. Miłość płonęła w nim mocno. Dzięki miłości ocalił wam Zbawiciela. Nie oskarżył Mnie przed starszyzną. Później, pozostawiając wszystko z uległą gotowością, uratował Jezusa, [uciekając] do Egiptu. Krótkie były co do ilości, lecz straszliwe ze względu na intensywność, trzy dni męki Józefa… i Mojej… tej Mojej pierwszej Męki. Rozumiałam bowiem jego cierpienie, a nie umiałam go w żaden sposób pocieszyć, z powodu posłuszeństwa poleceniu Boga, który Mi powiedział: “Zachowaj milczenie!”

    Dasiek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.