Aby nie zawieść Bożego zaufania…

A

Szczęść Boże! Kochani, jeżeli idzie o program wzajemnych pomocy w spowiadaniu w Dekanacie Otwock – Kresy, w którym pracuję, to zdaje się, że został on wczoraj zrealizowany. Z Księdzem Proboszczem jeździliśmy do sąsiedniej Parafii z pomocą duszpasterską i – jak się wydaje – już wszędzie u nas Rekolekcje się odbyły. Teraz pozostają jeszcze ostatnie przedświąteczne dni w Parafii… 
      Z pewnością, nie zabraknie pracy w konfesjonale. Z jednej strony, to dobrze, że ludzie chcą się spowiadać i jeszcze nie ma u nas – przynajmniej nie w takim stopniu, jak na Zachodzie – problemu zaniku świadomości grzechu. Z drugiej strony, wiele Osób świadomie zaniedbuje Spowiedź, zostawiając ją na ostatnie dni przed Świętami, bo… nie mieli czasu! I tak za każdym razem – nie mają czasu! Ja rozumiem, że trzeba studiować i pracować, ale czy naprawdę nie ma tego czasu, czy trochę za mało się o to dba, aby był?… A stawiam tę kwestię także w kontekście ostatniego pytania z dzisiejszego rozważania.
      Moi Drodzy, wczoraj dowiedziałem się od mojego Brata, że Jego Proboszcz, Ksiądz Andrzej Duklewski, w piątek, 14 grudnia, świętował pięćdziesięciolecie urodzin. Ja właściwie wiedziałem o tym, tylko całkowicie wyleciało mi to z głowy. Dlatego dzisiaj przesyłam Drogiemu Jubilatowi spóźnione, ale bardzo serdeczne życzenia niezłomnego ducha, wiary ciągle żywej i… odrobiny więcej zdrowia! Wspieram Go szczerą modlitwą!
     Z tego, co wiem, to na stronie Parafii w Tomsku można obejrzeć zdjęcia z uroczystości jubileuszowej. Ale więcej napisze o tym z pewnością sam Marek, bowiem jutro i pojutrze będziemy ubogaceni słówkiem z Syberii!
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

19
grudnia 2012., środa,
do
czytań: Sdz 13,2–7.24–25a; Łk 1,5–25
CZYTANIE
Z KSIĘGI SĘDZIÓW: 
W
Sorea, w pokoleniu Dana, żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona
jego była niepłodna i nie rodziła. Anioł Pański ukazał się
owej kobiecie, mówiąc jej: „Otoś teraz niepłodna i nie
rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna. Lecz odtąd strzeż się:
nie pij wina ani sycery i nie jedz nic nieczystego. Oto poczniesz i
porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec
ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie
wybawiać Izraelitów z rąk filistyńskich”.
Poszła
więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: „Przyszedł
do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby oblicze anioła
Bożego, pełne dostojeństwa. Nie pytałam go, skąd przybył, a on
nie oznajmił mi swego imienia. Rzekł do mnie: «Oto poczniesz i
porodzisz syna, lecz odtąd nie pij wina ani sycery, ani nie jedz nic
nieczystego, bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili
urodzenia aż do swojej śmierci»”. Porodziła więc owa kobieta
syna i nazwała go imieniem Samson. Chłopiec rósł, a Pan mu
błogosławił. Duch zaś Pana począł na niego oddziaływać.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA: 
Za
czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem
Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na
imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i
postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów
Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była
niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach.
Kiedy
Zachariasz w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę
kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim
przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć
ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie
kadzenia. Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej
stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i
strach padł na niego.
Lecz
anioł rzekł do niego: „Nie bój się, Zachariaszu; twoja prośba
została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu
nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z
jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach
Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony
będzie Duchem Świętym. Wielu spośród dzieci Izraela nawróci do
Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza,
żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do
usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały”.
Na to rzekł Zachariasz do anioła: „Po czym to poznam? Bo ja
jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku”. 
Odpowiedział
mu anioł: „Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A
zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść
radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do
dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom,
które się spełnią w swoim czasie”. 
Lud
tymczasem czekał na Zachariasza. I dziwił się, że tak długo
zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić
i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki
i pozostał niemy. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej,
powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i
pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy i mówiła: „Tak
uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie
hańbę w oczach ludzi”.
Bardzo
łatwo nam zapewne dostrzec podobieństwo treści, zawartej w
pierwszym czytaniu i w Ewangelii. Oto bowiem w jednym i w drugim
przypadku mamy do czynienia z wyjątkową zapowiedzią narodzenia
się człowieka niezwykłego.
W pierwszym przypadku chodzi o
Samsona. W drugim – o Jana Chrzciciela.
Jeden
i drugi miał być od samego początku poświęcony Bogu.
Jeden i drugi miał w swoim narodzie spełnić funkcję wyjątkową
i niezwykłą.
Jeden i drugi miał swoim życiem i działaniem
wskazać na Boga i na Jego moc, działającą w świecie.
Dlatego jeden i drugi został zapowiedziany przez wysłannika
Bożego.
Jedni
i drudzy rodzice przyjęli to z niedowierzaniem, a dokładniej:
rodzice Samsona poprosili raz jeszcze o sprecyzowanie zapowiedzi
Bożej
– czego się zresztą doczekali; zaś przyszły ojciec
Jana też wyraził niejakie wahanie, jednak w jego przypadku reakcja
Anioła była zdecydowanie bardziej radykalna, został bowiem ukarany
odjęciem mowy.
Dla pełnego obrazu sprawy trzeba dodać, że –
co raczej oczywiste – jedna i druga zapowiedź została
spełniona,
a ogłoszeni w tak wyjątkowy sposób mężowie Boży
rzeczywiście spełnili swoje role w historii. Ich życie i
działanie stało się w ten sposób widomym znakiem Bożej
interwencji w dziejach człowieka.
I
właściwie na tym moglibyśmy zakończyć rozważanie, zachwycając
się ciekawym przebiegiem obu historii i wyjątkowym znaczeniem obu
postaci – gdyby nie to, że akurat nie po to czytamy w liturgii
Boże Słowo, by stało się ono dla nas
jedynie piękną
baśnią do poduszki.
Ono przecież ma być konkretnym wskazaniem
na całe życie! A skoro tak, to musimy po prostu to wskazanie
odnaleźć i do swego życia odnieść. Czy tym wskazaniem, jakie
niejako od razu się nam nasuwa, nie jest przekonanie o wyjątkowej
roli każdej i każdego z nas w historii zbawienia?
Oczywiście,
zdaję sobie sprawę, że ktoś mi może teraz zaprzeczyć, pytając
z niedowierzaniem, jaką to wyjątkową rolę może spełnić taki
zwyczajny, szary człowiek,
żyjący sobie w swoim domku,
chodzący codziennie do pracy, a w niedzielę – do kościółka;
mający takie zwykłe, mało oryginalne problemy i takie
prozaiczne sprawy do rozwiązania – sprawy, które na pewno nie
umieszczą go w panteonie największych postaci historycznych?…
Jaką to ważną rolę może odegrać taki właśnie człowiek?
No,
cóż… Odpowiedź na to pytanie musimy już pozostawić Bogu, który
każdego z nas indywidualnie dostrzega i każdego z nas
indywidualnie, po imieniu, kocha i powołuje do świętości.
Dla
Boga każda i każdy z nas jest osobą, indywidualnością, kimś
wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju, godnym najwyższej miłości!
Podkreśleniem
owej wyjątkowości i indywidualnego wybrania jest z całą pewnością
Chrzest Święty. Ale też wiele innych znaków,
które Pan nam dawał wielokrotnie w ciągu naszego życia – a
zapewne ciągle daje – świadczą o tym, że w oczach Bożych
jesteśmy wyjątkowi, niezastąpieni, kochani
Dobrze
o tym ciągle pamiętać! I nie po to, aby się wywyższać, nosząc
głowę wysoko w chmurach, ale po to, by zrobić wszystko, co tylko w
naszej mocy, by tego Bożego zaufania i tej Bożej miłości nigdy
nie zawieść

4 komentarze

  • Aż chce się krzyczeć …Ogromna niesprawiedliwość w biały dzień. Ludzie dobrzy, bogobojni, sprawiedliwi, czemuż nie mogą mieć dzieci, wyrazu największego błogosławieństwa?
    Dlaczego Bóg jest tak niesprawiedliwy?
    Tak naprawdę to im się należy potomstwo.
    Gdzieś w tle pojawia się grożenie palcem, chociaż ktoś inny tym palcem porusza, bo odejdę,nie ma co w takiego Boga wierzyć, za takim Bogiem iść, albo też inna forma, że innym ludziom zupełnie do tego nieprzydatnym Bóg potomstwo daje.
    Wydaje się nam, że owo bycie sprawiedliwym w stosunku do Boga i postępowanie zgodnie z przykazaniami automatycznie daje wszelkie przywileje, obdarowania i duże zaszczyty.
    Dlaczego to wiążemy bezpłodność Elżbiety z ich dobrym życiem. Jakby owa bezpłodność była karą za prawość życia.
    Nie wybiera się środowiska ani rodziny, w którym dane jest nam żyć. Na pewno nie wszystko układa się zgodnie z naszym scenariuszem, a kolejne odsłony serialu przychodzą. Ujrzawszy tę całkowitą bezradność, dotknąwszy jej, spójrzmy na postępowanie Zachariasza i Elżbiety. Oni nie są jak dzieci, które obrażone na cały świat zabierają zabawki i wychodzą z piaskownicy.
    Mimo bólu, niezrozumienia, co więcej w nich trwają. Nie załamują się, bo złożyli w ręce Boga całą swoją egzystencję. Jakże bardzo ich podziwiam. Bogu zaufali i wierzą, że się nie zawstydzą, nawet jeśli sąsiedzi, przyjaciele, już dyskretnie, ale z całą jasnością pytają o powód takiego przekleństwa. Nie obrażają się na Boga, nie grożą, nie bluźnią, lecz cierpliwie i z pokorą podejmują codzienność .
    Hmm czy my rozumiemy każdy element układanki naszego życia?
    Czy wiemy jakie jest jego miejsce?
    Czy nie widzimy, że nie pasuja niektóre puzzle?

    Rozejrzyjmy się…
    Czy nie zachwycają nas ludzie Boży, żyjący obok nas?
    To tak, jakby nie byli z tego świata. Żyjemy wtedy w innym świecie,a lepiej w prawdziwym świecie, w którym to On jest najważniejszy. My wiemy, że spotkaliśmy Boga, a ci, którzy czekają patrząc na nas zobaczą i zrozumieją, że mieliśmy widzenie. To na pewno znak dla nich, dla bliźnich.

  • Przed laty Jan Dobraczyński napisał przepiękną książkę zatytułowaną "Cień Ojca". Wprawdzie to opowieść przede wszystkim o św. Józefie, ale ciekawie przedstawia też bohaterów dzisiejszej Ewangelii czyli Zachariasza i Elżbietę. A tak na marginesie to w ogóle dobra lektura na czas Adewntu i Bożego Narodzenia. Pozdrawiam serdecznie. J.B.

  • A ja polecam całą serię filmów, dostępnych w katolickich księgarniach, opatrzonych wspólnym tytułem: LUDZIE BOGA. To są głównie kanonizowani Święci. Ale nie tylko… To także my mamy być LUDŹMI BOGA! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.