O wierze „obudowanej” – i wierze dziecka…

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w Celestynowie cały wczorajszy dzień padało, całą noc i dzisiaj od rana. Nieustannie. To mocniej, to słabiej, ale pada cały czas. Już się obawiam o zalane piwnice i podtopione podwórka mieszkańców naszej Parafii, bo w Celestynowie – jakkolwiek nie przepływa tędy żadna rzeka – struktura zabudowy jest taka, że woda niestety nie ma którędy odpływać i zalewa podwórka, domostwa, piwnice… Po takiej ulewie może być tego typu problem…
      A może Pan chce nam wszystkim przypomnieć o tym, o czym tak jasno mówi w dzisiejszej Liturgii Słowa?…
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
7 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Syr 17,1–15; Mk 10,13–16
CZYTANIE
Z KSIĘGI SYRACYDESA:
Pan
stworzył człowieka z ziemi i znów go jej zwróci. Odliczył
ludziom dni i wyznaczył czas odpowiedni oraz dał im władzę nad
tym wszystkim, co jest na niej. Uczynił ich groźnymi dla
wszystkiego stworzenia, aby panowali nad zwierzętami i ptactwem.
Przyodział ich w moc podobną do swojej i uczynił ich na swój
obraz. Dał im wolną wolę, język i oczy, uszy i serca zdolne do
myślenia.
Napełnił
ich wiedzą i rozumem, o złu i dobru ich pouczył. Położył oko
swoje w ich sercu, aby im pokazać wielkość swoich dzieł. Imię
świętości wychwalać będą i wielkość Jego dzieł opowiadać.
Postawił
przed nimi wiedzę i prawo życia dał im w dziedzictwo. Przymierze
wieczne zawarł z nimi i objawił im swoje prawa. Wielkość
majestatu widziały ich oczy i uszy ich słyszały okazałość Jego
głosu. Rzekł im: „Trzymajcie się z dala od wszelkiej
niesprawiedliwości”. I dał każdemu przykazania co do bliźniego.
Przed
Nim są zawsze ich drogi, nie skryją się przed Jego oczami.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚW
IĘTEGO
MARKA:
Przynosili
Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko
zabraniali im tego. A Jezus widząc to, oburzył się i rzekł do
nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie
przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy
Królestwo
Boże. Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie
Królestwa
Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. I biorąc je w
objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.

Za
każdym razem, kiedy czytam tę dzisiejszą Ewangelię, zastanawia
mnie to słowo: „szorstko”,
jakim Ewangelista określił
sposób traktowania przez uczniów zbliżających się do Jezusa
dzieci. I za każdym razem zastanawiam się, dlaczego akurat tak
dzieci te były traktowane:
nie dość, że zabraniano im dostępu
do Jezusa, to jeszcze zabraniano im „szorstko”…
A
Jezus – jakby na przekór temu – nie dość, że przyjmował
dzieci, zapraszał je do siebie i błogosławił, to jeszcze
stawiał za wzór swoim uczniom
i właściwie nam wszystkim,
którzy dzisiaj w Niego wierzymy: my wszyscy mamy się stać jak
dzieci!
Nie w takim sensie, że mamy zdziecinnieć, ale w takim,
żeby za szybko nie wydorośleć! To znaczy – aby nie
„obudować” swojej wiary całym zestawem ludzkich mądrości,
przekonań, racji i dywagacji, ale aby w całym tym procesie
kształtowania wiary zostawić jakieś miejsce dla… Jezusa!
Tak,
to może brzmi nieco dziwnie, bo wiara ze swej natury zakłada
obecność Jezusa, ale może się okazać, że my tak jesteśmy
zajęci sobą i tak skoncentrowani na swojej pobożności, że już
i dla Jezusa miejsca w tym wszystkim nie starczy…
Dlatego
trzeba, byśmy się stali jak dzieci: prości, bezpretensjonalni,
zdani całkowicie na opiekę i pomoc kogoś silniejszego – w
tym przypadku: na pomoc właśnie Jezusa!
Bo
przecież – jak nas poucza Mędrzec Syracydes w pierwszym czytaniu
– wszystko, co mamy, mamy od Boga. Jesteśmy przez Niego
stworzeni, powołani do życia, z Jego ręki otrzymaliśmy wielki i
piękny świat, pełen rozmaitych istot żyjących, ale nade wszystko
nosimy w sobie podobieństwo do Boga, mamy rozum i wolną
wolę!
A jako istoty rozumne i refleksyjne – otrzymaliśmy
prawo, wiedzę, umiejętność rozróżniania między dobrem a złem.
Wszystko mamy tylko od Niego!
Kiedy
to sobie uświadomimy, to już nie pozostaje nic innego, jak tylko
chwalić Go całym sercem i oddawać Mu cześć – w takiej
prostocie i tak zwyczajnie, jak tylko potrafi to czynić dziecko.

Czyżby tego obawiali się uczniowie i czyżby dlatego szorstko
zabraniali dzieciom przychodzić do Jezusa? Czyżby obawiali się
zbyt „dziecinnego” potraktowania swego Mistrza?…
A
może uświadomili sobie, że oni sami będą musieli jakoś
zmienić swój sposób słuchania i traktowania Nauczyciela,
bo
może dotarło do nich, jak bardzo już zdążyli się zmanierować i
jak bardzo zdążyli już uwierzyć w swoją wyjątkową pozycję
przy Jezusie?
Jeżeli tak, to prostota dziecka byłaby dla nich
dość dużym oskarżeniem i rzeczywiście – mieliby się czego
obawiać, mieliby przeciw czemu protestować. Czy rzeczywiście
tak było? Nie wiemy.
Wiemy, że uczniowie szorstko zabraniali im
przychodzić do Jezusa. Coś musiało taki opór powodować.
Warto
i nam w tym kontekście postawić sobie pytanie, czy nasza wiara
jest prosta, szczera i bezpretensjonalna
– właśnie taka, jaką
może mieć tylko dziecko – czy jest już „obudowana”
naszymi własnymi, nieomylnymi
pogląd
ami i jedynie słusznymi racjami?
Czy my sobie sami nie utrudniamy drogi do Jezusa? Czy my sobie w
ogóle nie utrudniamy życia
chcąc samodzielnie wszystko w życiu
osiągać, budować lub ratować? Czy nie prościej byłoby
wszystkich tych spraw – a nierzadko problemów – już na
starcie oddać Jezusowi?
Tak, jak dziecko?…
Dziwnie
może wręcz zabrzmi to pytanie, ale ile trzeba mieć dojrzałości
i odwagi, by stać się jak dziecko?…

2 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.