Niech Bóg sam się za siebie tłumaczy…

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dziękuję za modlitwę w intencji Marka, Jego podróży i posługi. Podróż przebiegła szczęśliwie i o godz. 3.10 dostałem smsa z pozdrowieniami z Nowosybirska. Tam Marek zatrzyma się na jakimś spotkaniu z Biskupem, aby potem dotrzeć do Tomska. Jedynym utrudnieniem całej podróży jest zagubiony bagaż… Ale to nie pierwszy raz, bo już kilka razy bagaż docierał na miejsce kilka dni za Właścicielem. Miejmy nadzieję, że i tym razem tak będzie. 
    A oto dzisiaj kolejna rocznica czegoś, co obecna władza uważa za wielki dziejowy przełom, a my widzimy w tym jakiś wielki fałsz i oszustwo… Nieudana wolność… Wczorajszy wyrok uniewinniający pierwszego sekretarza z zarzutów o stan wojenny pokazuje – nie po raz pierwszy zresztą – że komunizm z Polsce nie został rozliczony, oraz że tkwi on w wielu ludzkich umysłach, stanowiąc nieraz rzeczywistość „nie do ruszenia”…
    W tym kontekście widzę też całą trudną sytuację, przeanalizowaną przez Sebastiana Karczewskiego w książce „Zamach na Arcybiskupa”. Wczoraj na lotniku, po odprowadzeniu Marka, około godziny rozmawialiśmy właśnie z Panem Sebastianem o książce i o trudnych sprawach Kościoła w Polsce. Obraz postawy niektórych Hierarchów, jaki zarysował mi się w tej rozmowie, jest dość ponury. Z drugiej jednak strony wielkim optymizmem napawa fakt odważnego stawania po stronie prawdy wielu – naprawdę wielu – duchownych, ale i świeckich. To bardzo wyjątkowa sytuacja, w której świeccy stają w obronie Kościoła, w polemice z duchownymi, w tym także – z Biskupami. Ale może to właśnie taki znak czasu…
     Wiem, że wyrażam się teraz nieco niejasno, ale polecam – naprawdę szczerze i usilnie – książkę Sebastiana Karczewskiego „Zamach na Arcybiskupa”, zachęcając do jej uważnej i krytycznej lektury. Wtedy wiele rzeczy się wyjaśni.
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Wtorek
9 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Tb 2,10–23; Mk 12,13–17
CZYTANIE
Z KSIĘGI TOBIASZA:
Zdarzyło
się, że pewnego dnia Tobiasz będąc znużony grzebaniem zmarłych,
powróciwszy do swego domu, położył się przy ścianie i zasnął.
Podczas gdy spał, spadł z gniazda jaskółczego ciepły gnój na
jego oczy, i zaniewidział.
Pan
dopuścił, aby mu się przytrafiło to doświadczenie, aby potomnym
był dany przykład jego cierpliwości jak Joba świętego. Ponieważ
od dzieciństwa bał się Boga i zachowywał Jego przykazania, nie
szemrał przeciw Bogu, że go dotknęło nieszczęście ślepoty,
lecz pozostał nieporuszony w bojaźni Bożej, składając Bogu
dzięki przez wszystkie dni swego życia.
Jak
bowiem przełożeni rodów urągali błogosławionemu Jobowi, tak
krewni i przyjaciele naśmiewali. się z życia Tobiasza, mówiąc:
„Co się stało z twoją nadzieją, dla której dawałeś jałmużny
i sprawiałeś pogrzeb zmarłym?” Tobiasz zaś karcił ich, mówiąc:
„Nie mówcie tak: jesteśmy bowiem dziećmi świętych i oczekujemy
tego życia, które Bóg da tym, co nigdy w stosunku do Niego nie
zmienią swej wiary”.
Anna
zaś, jego żona, chodziła codziennie na pracę tkacką i z pracy
rąk swoich, co mogła zarobić, przynosiła na pożywienie. I
przytrafiło się, że otrzymawszy koźlę, przyniosła do domu. Mąż
jej, słysząc beczenie koźlęcia, rzekł: „Baczcie, czy czasem
owo koźlę nie zostało skradzione, a oddajcie je jego panu; nie
godzi się nam bowiem spożywać czegoś z kradzieży ani nawet
dotykać”. Na to żona jego z gniewem odpowiedziała: „Jest
oczywiste, że twoja nadzieja stała się próżną; oto co ci
przyniosły twoje jałmużny!” Urągała mu tymi i podobnymi
słowami.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Uczeni
w Piśmie i starsi posłali do Jezusa kilku faryzeuszów i
zwolenników Heroda, którzy mieli podchwycić Go w mowie. Ci
przyszli i rzekli do Niego: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś
prawdomówny i na nikim Ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na
osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Czy wolno
płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?”
Lecz
On poznał ich obłudę i rzekł do nich: „Czemu Mnie wystawiacie
na próbę? Przynieście Mi denara, chcę zobaczyć”. Przynieśli,
a On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?” Odpowiedzieli
Mu: „Cezara”.
Wówczas
Jezus rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do
Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. I byli pełni podziwu dla
Niego.
Sytuacja
w jakiej znalazł się Tobiasz i postawa, jaką w tej sytuacji
przyjął, dużo dają do myślenia. Oto człowiek prawy i
sprawiedliwy, wierny Bogu,
przestrzegających Boskich praw,
dający jeszcze innym świadectwo takiej postawy – a
spotyka go nieszczęście, niepowodzenie, choroba, trudne
doświadczenie…
Jakby Niebo się nad nim zamknęło, jakby Bóg
o nim na chwilę zapomniał, jakby wszystko, w co wierzył, w tym
jednym momencie zawisło na włosku… A do tego jeszcze opinia
wśród ludzi:
oto na oczach wszystkich trwał on mocno przy
Bogu, a teraz na oczach wszystkich spotyka go nieszczęście.
Dlatego
słusznie Autor biblijny szuka podobieństwa sytuacji i postawy
Tobiasza do sytuacji i postawy sprawiedliwego Hioba. W jednym
bowiem i w drugim przypadku cała ogromna nawała cierpień nie
zmniejszyła zaufania do Boga, nie zniweczyła ducha pobożności i
miłości,
a do tego jeszcze mocna i konkretna postawa obu tych
ludzi stanowiła niezwykle odważne i czytelne
świadectwo dla wszystkich wokół,
którzy tego ani chcieli, ani
umieli zrozumieć…
Owa
postawa – zarówno Tobiasza, jak i Hioba – to takie swoiste
pocieszenie i podtrzymanie na duchu tych wszystkich, którzy w
swoim życiu doświadczają podobnych sytuacji: oto trwają w
jedności z Bogiem, modlą się, uczestniczą systematycznie we Mszy
Świętej, może nawet należą do jakiejś wspólnoty, a tu ich
spotyka choroba, niepowodzenie w pracy, albo utrata pracy, a nawet
śmierć kogoś bliskiego.
I
cóż w takiej sytuacji robić? Co powiedzieć Bogu? O co Go zapytać?
Jak z Nim w ogóle rozmawiać? I co powiedzieć ludziom,
którzy szczególnie w naszych czasach mogą to bardzo źle odebrać,
bo stwierdzą, że wiara nie ma sensu, skoro Bóg – jeśli już
w ogóle istnieje – to tak oto swoich przyjaciół traktuje?…

Jak to wytłumaczyć ludziom?
A
może w ogóle nie tłumaczyć? A może całe to tłumaczenie
oddać Bogu – i niech On się za siebie tłumaczy?…
Czy tak
nie będzie lepiej?
Oto
dzisiaj w Ewangelii jesteśmy świadkami sytuacji, w której ludzie
chcieli przechytrzyć Boga.
Nie pierwszy raz zresztą – i nie
ostatni – chcieli zmieścić Go w ramkach swego ludzkiego
myślenia.
Szybko okazało się, jak bardzo płonne były ich
nadzieje i jak bardzo ograniczona ich inteligencja. Bo z zastawionej
przez nich intelektualnej pułapki Jezus wybrnął jednym celnym
zdaniem,
znajdując pomiędzy zaproponowanymi dwoma wyjściami
– trzecie wyjście.
Ale
zapewne nie tyle w tym wszystkim chodziło Mu o pokazanie, że
ludzkie dywagacje i machlojki skazane są na porażkę, ile o to, aby
przenieść akcent z myślenia czysto ludzkiego na Boże. I
pokazać, że inaczej cały świat i wszystkie ludzkie sprawy
wyglądają z perspektywy Bożej, a inaczej z
ludzkiej.
I że nie można próbować Bożego spojrzenia, Bożej
perspektywy na siłę wciskać w ludzkie ramki. Także – gdy
idzie o te sytuacje, o których mówiliśmy sobie na początku.
Jeżeli
bowiem chcieć na nie spojrzeć tylko po ludzku i tylko w
kategoriach ziemskiego, ograniczonego myślenia,
wówczas
należałoby się tak wypowiadać, jak wypowiadali się krewni
Tobiasza, czy później także jego żona: z pretensją, z
niezrozumieniem, z szyderstwem… Ale jeżeli chcieć w tym wszystkim
zobaczyć zamiar Boży i jakieś Boże prowadzenie, które
może jest – przynajmniej na początku – niezrozumiałe, ale
które później coraz logiczniej układa się w jakąś całość,
wówczas z całą pewnością można dojść do jakiegoś sensownego
rozwiązania.
Trzeba
tylko Bogu zaufać i uwierzyć, że ma On konkretny i pewny
plan i wie, czego chce.
I że z naszych zaplątanych i
skomplikowanych sytuacji bez wyjścia – On znajdzie wyjście,
nawet jeżeli miałoby to być na początku trudne do zrozumienia i
przyjęcia. Trzeba się odważyć okazać Bogu zaufanie. I oddać
Bogu to, co Boskie, a cezarowi to, co cesarskie, a więc – pozwolić
Bogu pokierować swoim życiem.
I pozwolić się poprowadzić –
także tymi trudnymi drogami. Bo Bóg wie, czego chce. A chce zawsze
naszego dobra.
Prośmy
zatem o takie zaufanie wobec Bożej mądrości i miłości, jakiego
przykład dał Tobiasz, abyśmy ufali i wierzyli także wtedy, gdy
bardzo niewiele, albo i nic nie rozumiemy…

6 komentarzy

  • "Wczorajszy wyrok uniewinniający pierwszego sekretarza z zarzutów o stan wojenny pokazuje – nie po raz pierwszy zresztą – że komunizm z Polsce nie został rozliczony, oraz że tkwi on w wielu ludzkich umysłach, stanowiąc nieraz rzeczywistość "nie do ruszenia"…" – zdecydowanie, tak właśnie jest! Jak przywódca junty wojskowej zwanej WRON odejdzie już na ten najważniejszy Sąd i stanie przed Najwyższym, to jestem pewien sprawiedliwego wyroku! Natomiast tu, w ziemskim wymiarze będzie chowany z honorami, w najzacniejszym miejscu wojskowego cmentarza na Powązkach. A rotmistrz Pilecki…nawet nie wiadomo gdzie leży. Taka to jest ta ludzka sprawiedliwość i ludzkie prawa :-/
    Pozdrawiam
    Robert

    • Witam
      Zgadzam sie z przedmowcami.
      Sprawa rotmistrza i wielu innych bohaterow nie daje spokoju.
      To prawda ze ludzie tamtej epoki ciagle pociagaja za sznurki praktycznie wszedzie.I ciagle maja realna wladze i wplyw na biezace wydarzenia,opinie itd.
      Dopoki spoleczenstwo sie nie obudzi i nie pojdzie do urn to sytuacja sie wiele nie zmieni.Tylko nie w 40% a w 70,80 tak konkretnie.
      Pozdrawiam
      Robson

  • Panie, przymnóż mi wiary w roku Wiary. Spraw, by w doświadczeniu przykrości, choroby, krzywdy, niezachwianie trwała przy Tobie, Jezu jak Tobiasz i Hiob.

  • Odnośnie do słów Ks. Jacka, zamieszczonych na wstępie, chciałbym "dołożyć" dwie pozycje poruszające wspomnianą "rocznicę czegoś…". Książkę "Lewy czerwcowy" i film dokumentalny "Nocna zmiana".
    Komunizm nigdy nie został rozliczony a oprawcy tamtego systemu biorą dzisiaj wysokie emerytury i czują się bezkarnie. Do tego manipulują prasą i telewizją mącąc w głowie ludziom kłamstwami.
    Kto obejrzy przynajmniej ten krótki film będzie wiedział, po której stać stronie i kto tak na prawdę był niezłomny. Ja mam nadzieję i chciałbym doczekać czasów, kiedy zostaną rozliczone osoby za stan kraju, jaki mamy dzisiaj. I mam tu na myśli nie tylko komunistów ale i pseudopolityków tzw. "Wolnej Polski", którą mamy teraz.
    Rafał

    • "Komunizm nigdy nie został rozliczony" – tak Rafale i to jest ogromny kamień u nogi naszej ojczyzny. Kiedys pisałem na blogu, że problemem Polski od setek lat jest to, że można ją zdradzac, szargać, grabić, opluwać, a ona nie dosć, że nie rozlicza, to jeszcze często pozwala pływać jak przysłowiowy pączek w masle! Problemu nie miały z tym tylko "czerwone sotnie", które jak leci porozliczały w sfingowanych procesach tych, którzy dla Polski ryzykowali wiele – często życie! Brak samooczyszczenia życia społecznego na WSZYSTKICH poziomach i instytucjach mających wpływ na życie narodu (również WSZYSTKICH) powoduje to, że gangrena zamiast znikać rozprzestrzenia się coraz głebiej. Z pokolenia na pokolenie. Wymienione przez Ciebie pozycje znam bardzo dobrze :). Dorzuciłbym kilka innych, z których istotna jest książka prof. Antoniego Dudka "Historia polityczna Polski 1989–2005" doskonale opisująca 16 lat III RP.

  • Podpisuję się pod nadziejami Rafała i modlę się o to. Dopóki odważnie nie spojrzymy w oczy przeszłości, nie ma mowy o mądrej i szczęśliwej przyszłości. Dziękuję, Kochani, za Wasze jednoznaczne i mocne wypowiedzi! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.