Jak budować prawdziwą świątynię?…

J
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, dzisiaj w Celestynowie obchodzona jest rocznica poświęcenia kościoła parafialnego. 14 czerwca 1939 roku poświęcił ją Biskup Stanisław Gall. Dlatego też u nas dzisiaj Liturgia Słowa i cała Liturgia dotyczy właśnie tej Uroczystości. Zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem, mówiącym o świątyni – tak tej duchowej, jak i materialnej. Jeżeli zaś ktoś chciałby rozważyć Słowo z 11 Niedzieli zwykłej, to proszę zajrzeć na inne blogi, na przykład – do mojego Brata, Marka. 
   A ja na przeżywanie dzisiejszego dnia – Dnia Pańskiego – przesyłam kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
poświęcenia kościoła własnego,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:
1
Krl 8,22–23.27–30; 1 Kor 3,9b–11.16–17; Łk 19,1–10
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Salomon
stanął przed ołtarzem Pana wobec całego zgromadzenia izraelskiego
i wyciągnąwszy ręce do nieba, rzekł: «O Panie, Boże Izraela!
Nie ma takiego Boga jak Ty, ani w górze na niebie, ani w dole na
ziemi, tak zachowującego przymierze i łaskę względem Twoich sług,
którzy czczą Cię z całego swego serca.
Czy
jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa
najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą
zbudowałem.
Zważ
więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Boże mój,
Panie, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w której dziś Twój
sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy i w dzień Twoje
oczy patrzyły na tę świątynię. Jest to miejsce, o którym
powiedziałeś: „Tam będzie moje imię”, tak aby wysłuchać
modlitwę, którą zanosi Twój sługa na tym miejscu. Dlatego
wysłuchaj błaganie Twego sługi i Twego ludu, Izraela, ilekroć
modlić się będzie na tym miejscu. Ty zaś wysłuchaj na miejscu
Twego przebywania w niebie. Nie tylko wysłuchaj, ale też
przebacz!».
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. Według danej mi
łaski Bożej,| jako roztropny budowniczy, położyłem fundament,
ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak
buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego niż ten,
który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus.
Czyż
nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w
was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg.
Świątynia Boga jest święta, a wy
nią jesteście.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien
człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty.
Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z
powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i
wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał
przechodzić.
Gdy
Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego:
«Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w
twoim domu».
Zeszedł
więc z pośpiechem i przyjął go rozradowany. A wszyscy, widząc
to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę».
Lecz
Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę majątku
daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam
poczwórnie».
Na
to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem
tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy
przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło».
Słusznie dzisiaj
Salomon pytał z niedowierzaniem Pana: Czy
jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa
najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą
zbudowałem.
Oczywiście,
że tak! Przecież żadna świątynia, nawet tak wspaniała, jak ta,
którą
Salomon zbudował,
jak i
nasze nawet największe świątynie – z Bazyliką Świętego Piotra
na czele!

– nie są w stanie pomieścić Boga, nie są w stanie Go ogarnąć,
nie są w stanie się z Nim mierzyć.
Dlatego
mówiąc o mieszkaniu Boga w świątyni, mamy na myśli faktyczne
Jego przebywanie w tym świętym miejscu,

ale nie w tym znaczeniu, w jakim my mieszkamy w domach, na które
wskazują nasze adresy. Nasze domy są miejscem, w
którym
przebywamy;
miejscem schronienia, naszym
azylem…
A
ile znaczy dla człowieka to miejsce schronienia, to najbardziej
przekonują
się ci, którzy wskutek nawałnicy czy powodzi tracą w jednej
chwili dach nad głową

i w ogóle tracą swój dobytek. Z tego, co mówią do kamer, łatwo
przekonać się, że tak naprawdę tracą
oni w jakimś sensie swoje miejsce na ziemi,

tracą poczucie bezpieczeństwa, tracą niemalże wszystko. Jeszcze
życie im zostało,

na szczęście to się dało ocalić – mówią ze łzami niektórzy
z nich.
W
takim więc sensie, Kochani, nie możemy pojmować świątyni jako
miejsca zamieszkania Boga. Bo
to nie świątynia jest azylem dla Boga

i to nie świątynia jest sposobem zabezpieczającym byt Boga. Jest
dokładnie odwrotnie: to Bóg nadaje sens świątyni!

To On ją uświęca. On
ją ożywia! Świątynia
bez Boga byłaby garstką cegieł i kamienia,

tworzącym co prawda jakiś kształt, ale za chwilę mogącym stać
się garstką
pyłu i prochu, którą wiatr rozwieje.

Świątynia
uświęcona Bożą obecnością i Bożym błogosławieństwem staje
się prawdziwym przybytkiem
Pańskim,
staje się latarnią na wzburzonym morzu świata,

staje się znakiem pewności i punktem odniesienia. I
staje się prawdziwym domem dla nas, ludzi, bo to tam właśnie –
jak mówił Salomon – Bóg wysłuchuje modlitw swoich sług.

I
tam również dokonuje się to, o czym Paweł Apostoł mówi dziś w
drugim czytaniu: uświadamiamy sobie, że wszyscy jesteśmy
świątyniami Boga. Apostoł mówi: Czyż
nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w
was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg.
Świątynia Boga jest święta, a 
wy
nią
jesteście.

Celnik
Zacheusz pokazuje, jak to zrobić. Oto w pięknej
scenie, ukazanej w dzisiejszej Ewangelii, obserwujemy niezwykły
proces wznoszenia duchowej świątyni w sercu człowieka.

Proces zaczął się od jakiegoś wewnętrznego, nieodpartego
pragnienia
zobaczenia Jezusa,

jakie to pragnienie – nie wiedzieć, czemu – rozpaliło się w
sercu tego zdziercy i oszusta, jakim niewątpliwie był Zacheusz. A
ponieważ był człowiekiem nie
tylko duchowo bardzo małym i podłym, ale jeszcze do tego
fizycznie
rzeczywiście
niskim,

przeto musiał się wdrapać na drzewo.
A
potem już wypadki
potoczyły się błyskawicznie:
rozmowa
z Jezusem, zaproszenie
się Jezusa do jego domu, niedowierzanie Zacheusza, połączone z
bardzo odważną deklaracją i wreszcie słowa Jezusa: Dziś
zbawienie stało się udziałem tego domu
,
obwieszczające
szczęśliwe
ukończenie wznoszenia tej duchowej budowli.
Tak,
Kochani, dom
Zacheusza stał się prawdziwą świątynią,

bo znalazło się w niej miejsce dla Boga i miejsce dla człowieka,
bo doszło do spotkania, bo doszło do specjalnej interwencji Boga i
prawdziwego cudu w życiu człowieka.

I tylko możemy zapytać, co sprawiło, że dom Zacheusza w tym
momencie stał się ową świątynią?
Odpowiedź
jest prosta: to właśnie, że taką
świątynią stało się w tym jednym momencie serce Zacheusza!

To
tam się dokonało spotkanie! To
tam się dokonał cud!

A to wszystko, co dokonało się potem, co dokonało się w tym
wymiarze zewnętrznym, a więc owo przyjęcie, które Zacheusz wydał
Jezusowi i swoim szemranym przyjaciołom, a także zaskakujące
słowa, które wypowiedział – to
było wyrazem tego, co w jego sercu się dokonało.

Kochani,
dzisiejsze Słowo jasno sygnalizuje nam tę prawdę, że w przypadku
świątyni nie
możemy oddzielać jej wymiaru duchowego od 
wymiaru
materialnego.
Jeden z drugim łączy się – w
sercu Jezusa i w sercu człowieka.

Dlatego jeżeli
mówiliśmy, że bez obecności Boga ta i inne świątynie byłyby
tylko górą cegieł, albo kupą gruzów, to
musimy stwierdzić, że tak
samo zimna i pusta jest świątynia,

jeżeli się w niej nie gromadzą ludzie,
którzy swoje serca
czynią
prawdziwymi świątyniami.

Świątynia
bowiem tętni życiem, kiedy w niej ludzie szczerze
się modlą, składając przed obliczem Pana wszystkie swoje sprawy,
problemy, niepokoje i nadzieje.

Świątynia żyje, kiedy w niej ludzie klękają
przed kratkami konfesjonału

i wyrzucają z siebie cały balast gruzowiska, zaśmiecającego ich
duchową świątynię. Świątynia materialna żyje, kiedy w niej
ludzie zapraszają
do serca Jezusa w Komunii Świętej.

Świątynia żyje, kiedy w niej dwoje młodych ludzi podaje sobie
ręce, aby patrząc sobie szczerze w oczy, ślubować
wzajemnie
miłość, wierność i uczciwość małżeńską,

czyniąc jednocześnie swój nowy dom – no właśnie! –
świątynią. I także ta nasza parafialna świątynia żyje, kiedy w
niej ludzie otwierają
się na dary Ducha Świętego w Sakramencie Bierzmowania.

I Chrzcie
Świętym, i w
innych Sakramentach.
Natomiast
świątynia staje się zimna i pusta, kiedy ludzie przychodzą tu
tylko
po to, żeby zaliczyć formalność,

żeby odstać godzinę w niedzielę, przestępując z nogi na nogę,
bo trzeba biec do sklepu – który
dla wielu jest właśnie

naj
prawdziwszą
świątynią!

I
zimną staje się świątynia, kiedy ludzie przychodzą, aby
odstać pięćdziesiąt minut Mszy ślubnej, bo trzeba już biec na
salę weselną.
I
zimną staje się świątynia, kiedy Pierwsza
Komunia Święta lub jej Rocznica staje się tylko zewn
ętrzną
fetą,

w czasie której najważniejsze jest zdjęcie i ładny ubiór. Jakże
marnieje świątynia, kiedy Kandydaci do Bierzmowania – mając w
tym niestety wsparcie swoich rodziców – podchodzą do tego
Sakramentu na
zasadzie zaliczenia zwyczaju, dlatego nie mają czasu na Nowennę
nawet w tych ostatnich dniach przygotowania,

a przez dwa lata nie mieli czasu na religijne praktyki, bo zawsze
„coś tam”…
Kochani,
jakże w każdym takim przypadku świątynia staje się zimna! Trudno
nawet powiedzieć, co jest
większą,
gorszą i bardziej bolesną profanacją świątyni:
jej okradzenie, czy
takie cyniczne postawy ludzi
rzekomo
wierzących!
Święty
Paweł dzisiaj tu, w naszej parafialnej świątyni, w kolejną
rocznicę jej poświęcenia, mówi: Czyż
nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w
was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg.
Świątynia Boga jest święta, a 
wy
nią
jesteście.

Kochani,
czy my dobrze słyszymy te słowa?…

2 komentarze

  • Duchu Święty, napełnij swoje dzieci, darem bojaźni Twojej, która jest pełną miłości obawą, że wciąż za mało kochamy. Duchu Święty daj im pragnienie trwałego zjednoczenia ich serca z Sercem Jezusa, spraw by stały się czystą i wonną świątynią Boga Ojca, Syna Bożego i Twoją, Duchu Święty. Amen.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.