Jak się kulturalnie… targować z Bogiem?

J
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam i pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby. Słonecznej, a wręcz upalnej. Wczoraj było bardzo gorąco, a na dzisiaj zapowiadają jeszcze większy upał. Uff!… Co to będzie?…
     A u nas – wszystko w porządku, atmosfera rewelacyjna, gościnność naszych Drogich Gospodarzy, jak zawsze, na najwyższym poziomie. Dzień dzisiejszy upłynie nam na zajęciach w domu, nie ruszamy na szlak, po kilku dniach naprawdę forsownych wędrówek i po dniu w parku wodnym – jakoś tak bardzo odpowiada nam działanie na miejscu. 
    Tak zatem, o 10.00 – uroczysta Msza Święta, z udziałem okolicznych Mieszkańców, o 15.00 – wspólne oglądanie i przeżywanie Mszy Świętej w Rio de Janeiro, na zakończenie Światowych Dni Młodzieży, a potem – grill i pogodny wieczór, ze skeczami i konkursami. Przygotowania idą już od wczoraj! Pomiędzy zaś tymi punktami – modlitwa i różne drobne atrakcje. Naprawdę – nie nudzimy się!
     A tak przy okazji – bardzo zachęcam Was, Kochani, do obejrzenia tej Mszy Świętej i przemyślenia słów, które skieruje do nas Papież Franciszek. Z pewnością – będą to słowa ważne i przesłanie aktualne. Połączmy się razem – każdy w swoim miejscu – w przeżywaniu tej Uroczystości! Oczywiście – o czym zapewne pamiętacie – nie zastąpi to osobistego uczestnictwa we Mszy Świętej niedzielnej w kościele!
   Na piękne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek
17
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Rdz 18,20–32; Kol 2,12–14; Łk 11,1–13
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Bóg
rzekł do Abrahama: „Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się
rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie. Chcę
więc iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie,
które do Mnie doszło, czy też nie; dowiem się”. Wtedy to dwaj
mężowie odeszli w stronę Sodomy, a Abraham stał dalej przed
Panem.
Zbliżywszy
się do Niego, Abraham rzekł: „Czy zamierzasz wygubić
sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? Może w tym mieście jest
pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także zniszczysz to miasto i
nie przebaczysz mu dla owych pięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy
w nim mieszkają? O, nie dopuść do tego, aby zginęli sprawiedliwi
z bezbożnymi, aby stało się sprawiedliwemu to samo, co bezbożnemu.
O, nie dopuść do tego. Czyż Ten, który jest sędzią nad całą
ziemią, mógłby postąpić niesprawiedliwie?” Pan odpowiedział:
„Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych,
przebaczę całemu miastu dla nich”.
Rzekł
znowu Abraham: „Pozwól, o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić
do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem. Gdyby wśród tych
pięćdziesięciu sprawiedliwych zabrakło pięciu, czy dla braku
tych pięciu zniszczysz całe miasto?” Pan rzekł: „Nie zniszczę,
jeśli znajdę tam czterdziestu pięciu”.
Abraham
znów odezwał się tymi słowami: „A może znalazłoby się tam
czterdziestu?” Pan rzekł: „Nie dokonam zniszczenia przez wzgląd
na tych czterdziestu”.
Wtedy
Abraham powiedział: „Niech się nie gniewa Pan, jeśli rzeknę:
może znalazłoby się tam trzydziestu!” A na to Pan: „Nie
dokonam zniszczenia, jeśli znajdę tam trzydziestu”.
Rzekł
Abraham: „Pozwól, o Panie, że ośmielę się zapytać: gdyby
znalazło się tam dwudziestu?” Pan odpowiedział: „Nie zniszczę
przez wzgląd na tych dwudziestu”.
Na
to Abraham: „O, racz się nie gniewać, Panie, jeśli raz jeszcze
zapytam: gdyby znalazło się tam dziesięciu?” Odpowiedział Pan:
„Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:
Bracia:
Z Chrystusem pogrzebani jesteście w chrzcie, z Nim też razem
zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go
wskrzesił. I was umarłych na skutek występków i „nieobrzezania”
waszego ciała razem z Chrystusem Bóg przywrócił do życia.
Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny
obciążający nas nakazami, usunął go z drogi, przygwoździwszy do
krzyża.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją,
rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić,
jak i Jan nauczył swoich uczniów”. A On rzekł do nich: „Kiedy
się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech
przyjdzie Twoje królestwo. Naszego chleba powszedniego dawaj nam na
każdy dzień, i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy
każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”.
Dalej
mówił do nich: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do
niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzech
chlebów, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co
mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi
się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku.
Nie mogę wstać i dać tobie». Mówię wam: Chociażby nie wstał i
nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego
natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
I
Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a
znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi,
otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli
którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień?
Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o
jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście,
umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z
nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.
Coś niesamowitego jest
w tej rozmowie Abrahama z Bogiem, o której mówi nam dzisiejsze
pierwsze czytanie. Coś niesamowitego i – rzeklibyśmy –
zaskakującego
, bowiem jesteśmy świadkami wręcz targowania się
człowieka ze swoim Bogiem. A Bóg – to kolejne zaskoczenie –
wchodzi w ten dialog, podejmuje owo targowanie się, licytuje
się z Abrahamem, całkiem na serio traktuje jego argumenty.
Możemy
czuć się tym zaskoczeni, bowiem jeżeli uważnie słuchamy Bożego
Słowa lub je czytamy, to nieraz widzieliśmy obraz Boga
potężnego, wywołującego wręcz strach ludzi.
Jeżeli
przypominamy sobie scenę z wędrówki Narodu Wybranego do Ziemi
Obiecanej, to zapewne pamiętamy to wydarzenie, kiedy Mojżesz
wstępował na górę, na spotkanie z Bogiem
, a widok niezwykłych
zjawisk na tejże górze wywołał taki strach u Izraelitów, iż
prosili Mojżesza, aby tylko On rozmawiał z Bogiem, bo wszyscy się
bali.
Tak
było niejeden raz, bowiem potęga Boga Wszechmocnego takie
reakcje wywoływała. To coś zupełnie normalnego. A oto dzisiaj
słyszymy, że Abraham po prostu się z Bogiem targuje. I to w
jaki sposób! W tym, co słyszymy, zdaje się pobrzmiewać nuta dużej
pewności siebie po stronie Abrahama, a sposób, w jaki się do Boga
zwraca, przypomina dość częste zjawisko oddziaływania na
czyjąś ambicję.
Słyszymy
bowiem takie słowa Abrahama do Boga: Czy zamierzasz wygubić
sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? Może w tym mieście jest
pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także zniszczysz to miasto i
nie przebaczysz mu dla owych pięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy
w nim mieszkają? O, nie dopuść do tego, aby zginęli sprawiedliwi
z bezbożnymi, aby stało się sprawiedliwemu to samo, co bezbożnemu.
O, nie dopuść do tego. Czyż Ten, który jest sędzią nad całą
ziemią, mógłby postąpić niesprawiedliwie?
Myślę,
że Pan Bóg w tej chwili – jeśli tak można w ogóle pomyśleć i
powiedzieć – po prostu uśmiechnął się dobrotliwie,
widząc te bardzo szczere wysiłki swojego sługi, zmierzające do
uratowania dwóch przewrotnych miast. Ale jednocześnie Bóg bardzo
poważnie wszedł w dialog z Abrahamem,
odpowiadając za każdym
razem bardzo poważnie na jego kolejne propozycje. I właściwie
trzeba powiedzieć, że Bóg byłby skłonny pójść na całkowite
ustępstwo i zrezygnować z zamierzonej kary
, jednak nie było to
możliwe, bo nawet kilku sprawiedliwych osób nie dało się tam
znaleźć, dlatego też już sam Abraham zrezygnował z dalszego
proszenia
. To nie Bóg odpędził Abrahama. Nie! To właśnie sam
Abraham zorientował się, że już nie wypada „zamęczać”
Boga prośbami
, jeżeli sam dobrze wiedział, iż nieprawości
mieszkańców Sodomy i Gomory są tak wielkie.
Dopóki
jednak prosił, dopóki „dobijał się” do tronu Bożej
łaskawości, dotąd był przez Boga bardzo uważnie słuchany.
I chociaż może nas to zaskakuje, to jednak słyszymy Jezusa, który
w dzisiejszej Ewangelii wprost zachęca nas: Proście, a będzie
wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy
bowiem, kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje; a kołaczącemu
otworzą.
Mamy zatem prosić, mamy „dobijać się” do
bram Nieba o łaskę Bożą, o Bożą pomoc.
Nie
powinniśmy się lękać Boga, nie powinniśmy się obawiać, że Bóg
się obrazi, że nie spodoba się Mu nasza śmiałość. Wręcz
przeciwnie, mamy być bardzo śmiali i bardzo zdecydowanie zwracać
się do Boga ze wszystkim, co nam leży na sercu.
Jezus, poprzez
użycie porównania do natarczywego człowieka, który o północy
przychodzi z prośbą do swego przyjaciela, chce nas zachęcić wręcz
do tego, abyśmy na modlitwie byli natrętni. To brzmi
niewiarygodnie – ale tego domaga się Jezus!
Co
prawda, w tamtych rejonach świata, gdzie Jezus żył i gdzie
powstawała Ewangelia, gościnność jest czymś normalnym i jest
w zwyczaju,
dlatego człowiek ma wręcz moralny obowiązek o
każdej porze przyjąć pod swój dach drugiego człowieka
. Nie
zmienia to jednak faktu, że takie wstanie o północy jest dla
człowieka jakimś wyrzeczeniem, przeto porównanie modlitwy do
takiej prośby jest dość mocne. Ale to właśnie w taki sposób
mamy się do Boga zwracać!
A
z jakimi prośbami? Z jakimi problemami? Ze wszystkimi!
Jeżeli
można obudzić człowieka o północy, aby poprosić o chleb, jeżeli
można go poprosić o rybę, o jajko – jak słyszeliśmy w
Ewangelii – to znaczy, że można poprosić Boga dosłownie o
wszystko:
żaden problem nie jest za mało ważny, za mało
istotny, aby nim Bogu „zawracać głowę”. Każdy problem
człowieka jest bardzo ważny, każda sprawa, którą sam człowiek
za ważną uznaje – ważna jest również dla Boga.
To
nie jest tak, że ważniejsze w oczach Bożych są sprawy Ojca
Świętego, a więc intencje dotyczące całego Kościoła i świata,
i jakieś inne, tak zwane „wielkie sprawy”, przy których
nasze „małe sprawy” nikną i tracą na ważności. I nie jest
tak, że ważniejsze w oczach Bożych są sprawy księży czy osób
zakonnych,
albo znowu tych, którzy takie osoby mają w rodzinie.
Nie!
Bardzo
ważne w oczach Bożych są wszystkie nasze sprawy, dokładnie
te problemy, do których wrócimy zaraz, kiedy pójdziemy do domu. I
nie jest tak, że człowiek słaby i grzeszny, poprzez to, iż
jest słaby, już nie zasługuje na Bożą pomoc.
Wydarzenie, o
którym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu pokazuje, że Bóg
naprawdę daje szansę człowiekowi. Daje mu szansę wyjścia
z grzechu, daje mu szansę przyjścia do siebie z modlitwą nawet
natarczywą – oby tylko szczerą!
Idźmy
przeto do Niego z tym wszystkim, co w sercach naszych nosimy. Nie
bójmy się, nie wstydźmy naszych spraw, nie myślmy, iż z tym czy
z tamtym do Boga nie wypada iść. Wypada iść ze wszystkim!
On i tak wie, z czym do Niego przyjdziemy. To bardziej nam jest
potrzebne jasne uświadomienie sobie, co jest dla nas ważne, co
istotne, o co mamy Boga prosić. A więc prośmy Go – prośmy
wytrwale!
Tyle
problemów mamy, tyle kłopotów, tyle spraw przeróżnych. Jako
ludzie ochrzczeni – o czym przypomina nam drugie czytanie –
jesteśmy w wyjątkowej wspólnocie z Bogiem. Mamy Go niejako
po swojej stronie. Niech On zatem będzie naszym ratunkiem, naszą
nadzieją!
Módlmy
się ofiarnie i gorliwie! Nie ograniczajmy naszej modlitwy jedynie do
pospiesznie i niedbale „odklepanych” pacierzy.
Módlmy się – owszem – słowami pacierza; tymi słowami, które
od dzieciństwa tak dobrze znamy, chociażby modlitwą „Ojcze
nasz”, która dzisiaj została nam przypomniana w Ewangelii. Niech
jednak nie zabraknie także w naszych modlitwach takiej bardzo
szczerej rozmowy,
którą niektórzy nazwaliby „szczerą do
bólu” – ale właśnie o taką chodzi!
On
sam, Jezus, takiej modlitwy nas uczył, On sam nas do takiej
zachęcał. A my w ten sposób naprawdę wiele wyprosimy pomocy i
wiele nadziei zyskamy
. Owszem, nie możemy zaniedbywać ludzkiej
zapobiegliwości. Nie wolno nam rezygnować z tego, co możemy
uczynić, aby tę szarą, trudną codzienność, przemieniać. Ale
nie możemy na tym tylko poprzestać,
bo przekonamy się, jak już
zapewne wiele razy przekonaliśmy się, iż ludzkie nasze wysiłki
są zbyt małe i słabe.
Potrzeba Bożej pomocy – i o nią się
módlmy!
W
Bogu jest
nasza nadzieja – trzeba się tylko odważnie
o tę nadzieję modlić!
A nieraz się przekonany, że gdzie już
nam nadziei brakło i brakło pomysłu na rozwiązanie sytuacji –
zdawać by się mogło – krańcowej, tam przyszło rozwiązanie od
Boga. Całkiem dobre, sensowne i często – ot, tak, po prostu!
Módlmy
się zatem ofiarnie, módlmy się z wielką wiarą i miłością!
Módlmy się bardzo szczerze i odważnie! Nigdy nie jest tak źle,
żeby nie mogło być lepiej!
Zawsze
może być lepiej – to w dużej mierze od nas samych zależy! Ale
idźmy ze wszystkim, naprawdę ze wszystkim – do Boga! On jest
naszą radością i naszą niezawodną nadzieją!

10 komentarzy

  • Wiele dziś słów pocieszających powiedział nam Pan w I i II Czytaniu. Jego litość i miłosierdzie są wielkie, oby tylko znalazł w nas wiarę…
    Ewangelia też daje mi nadzieję, więc nie potrzebnie martwię się, że Pana Boga zamęczam swoją modlitwą. Muszę tylko wciąż doskonalić ją i więcej ufać. 🙂

  • Tak, Bóg nie męczy się tym, że nam daje. I nie ma nigdy problemu, że musi za dużo dać. To my mamy problem z proszeniem, to my się boimy poprosić o więcej… Ks. Jacek

  • Ks. Jacku, dziękuję za mądre i pokrzepiające słowa. Czasem też tak myślę, że dla Boga jestem nikim, skoro zwracam się do niego w modlitwie z różnymi problemami, a nic w moim życiu nie zmienia się na lepsze. Mam wręcz wrażenie, że Bóg śmieje się ze mnie, że jestem taka naiwna i wierzę, że może coś zdziałać w moim życiu. Mimo to postaram się dalej "zamęczać" Boga i targować się z nim, mimo zwątpienia, żeby pomagał mi w walce z przeciwnościami losu i trudami życia. Celestynowianka.

    • Naprawdę nic? Ani trochę? Na żadnym odcinku? A może trzeba się uważniej przyjrzeć swemu życiu i swojej sytuacji?… Dobro zwykle się nie afiszuje, łatwiej nam dostrzegać to, co złe i trudne… Ks. Jacek

  • Myślę, że dużo tracimy (zapału, energii, czasu) właśnie przez to, że nie wierzymy w pełni – tak totalnie na maksa – w moc modlitwy. Pozostajemy ciągle na płaszczyźnie wiary w uzdrawiające działanie paciorka a nie we wszechmoc Boga. Nie wchodzimy w osobistą relację z żywym Panem a w zamian celebrujemy tradycje i upajamy się zabieganiem, konsumpcjonizmem i pustką. Gonimy za uznaniem innych, sławą i dobrobytem jednocześnie wyrzucając (lub próbując zapomnieć) z siebie naturalną potrzebę kochania, bycia blisko drugiego człowieka.

    Tak bardzo potrzeba nam nauczyć modlić się, być z Bogiem, (realnie – nie sloganowo) przeżywać z Nim wszystko co jest naszą chlubą i upodleniem.. .

  • Wielokrotnie wydawało mi się, że moje modlitwy nie są wysłuchiwane. ..

    Chrystus przypomina w Ewangelii : „Proście a będzie wam dane” .

    < PROŚCIE> , nie raz, nie dwa , ale czasem nawet długo i wytrwale, z nadzieją – to mnie motywuje.

    Musimy też pamiętać, że pomoc od Pana Boga nie zawsze wygląda tak jak my byśmy tego chcieli i nie zawsze tak jak się spodziewamy. Czasem wygląda zupełnie inaczej i może dlatego ciężko ją dostrzec.

    Bardzo lubię ten cytat :

    „Modlić się, to pójść na spacer z Bogiem, po to, by uzgodnić wspólne marzenia – ks. Marek Dziewiecki

    ….pamiętając o kompromisie z naszej strony 🙂 , a to niestety ciężko nam przychodzi…

    Pozdrawiam
    Gosia

    • Pan potrzebuje Nas..
      Wiele ludzi nie widzą tego najważniejszego sensu w rzeczywistości.
      Po co żyjemy?
      Każdy człowiek ma zadanie od Pana, to zadanie, które prowadzi, kieruje człowieka do celu.
      Sens. Zadanie. Cel. Co to znaczy dla każdego z nas?
      Jak zrealizować a przez kogoś, w jaki sposób?.. Na swój sposób?..
      Bóg uczy nas modlić się…Pan jest Słowem. A SŁOWO jest Miłością…

      Gosiu

      Bardzo ciekawy ten cytat Ks.Mareka Dziewieckiego :
      „Modlić się, to pójść na spacer z Bogiem, po to, by uzgodnić wspólne marzenia"
      …a będę pamiętała o kompromisie… 🙂

      Pozdrawiam gorąco
      Z modlitwą
      Józefa

  • Z całego serca dziękuję za te słowa. Czuje w nich tyle energii. Pomagają w szukaniu Boga w codziennym życiu. Jeszcze raz dziękuję.
    Pozdrawiam
    Agata

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.