Estera przekonała Boga…

E
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo dziękuję za słowa wsparcia i solidarności w modlitwie, jakie pojawiły się wczoraj na blogu, ale też – w kilku rozmowach telefonicznych. Dziękuję i proszę o dalszą modlitwę – przez wstawiennictwo Sługi Bożego Prymasa Tysiąclecia.
       A dzisiaj przesyłam najlepsze życzenia imieninowe mojemu Wujkowi, Mirosławowi Oleszczukowi, dla którego w szczerej i serdecznej modlitwie upraszam nieustannej gorliwości w Jego duchowych i intelektualnych poszukiwaniach. Niech zawsze w Bogu odkrywa najgłębszy sens tego wszystkiego, co dzieje się w Jego życiu, w życiu osób Mu bliskich i w historii otaczającego świata. Niech Pan Mu błogosławi w Jego życiu osobistym i zawodowym!
       Z życzeniami Bożego błogosławieństwa i wszelkich dobrych natchnień spieszę także do Księdza Mirosława Golonki, mojego Kolegi kursowego, oraz do Pana Mirosława Sawczuka z mojej rodzinnej Parafii. I także zapewniam o modlitwie.
    Zapraszam teraz Wszystkich do rozważenia słowa Bożego dzisiejszej liturgii. Jutro zaś – słówko z Syberii…
                                                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
1 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Est (Wlg) 14,1.3–5.12–14; Mt 7,7–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI ESTERY:
Królowa
Estera zwróciła się do Pana, przejęta niebezpieczeństwem
śmierci. I błagała Pana, Boga Izraela, i rzekła:
Panie
mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie
mającą prócz Ciebie żadnego wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo
jest niejako w ręce mojej. Ja słyszałam od młodości mojej w
pokoleniu moim w ojczyźnie, że Ty, Panie, wybrałeś Izraela ze
wszystkich narodów i ojców naszych ze wszystkich przodków ich na
wieczystą posiadłość i uczyniłeś im tak wiele rzeczy według
obietnicy.
Wspomnij,
Panie, pokaż się w chwili udręczenia naszego i dodaj mi odwagi.
Królu bogów i Władco nad wszystkimi władcami. Daj odpowiednią
mowę w usta moje przed obliczem lwa i obróć serce jego ku
nienawiści wroga naszego, aby zginął on sam i ci, którzy z nim
jedno myślą.
Wybaw
nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo
prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Proście, a będzie wam dane;
szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy,
kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.
Gdy
którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu
kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy,
choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o
ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre
tym, którzy Go proszą.
Wszystko
więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie.
Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”.
Kiedy
człowiek stanie na życiowym rozdrożu, w sytuacji jakiegoś
wielkiego zagrożenia, albo jakiejś niepewności – czyli w takiej
sytuacji, w jakiej znalazła się Estera, bohaterka dzisiejszego
pierwszego czytania – wówczas słowa prośby o ratunek same
wręcz składają się w modlitwę,
kierowaną do Boga. Wtedy
raczej nie ma problemu nawet ze skupieniem na modlitwie, bo kiedy
człowiekowi na czymś tak ogromnie zależy, albo tak bardzo się
czegoś boi lub zupełnie nie wie, jak postąpić, wtedy z tymi
właśnie swymi rozterkami spontanicznie wręcz zwraca się do
Boga.
Tak
właśnie uczyniła Estera. Słyszymy dzisiaj jej modlitwę: pełne
jakiejś wewnętrznej siły słowa prośby, wspartej
argumentacją historyczną, a do tego cały wywód
poprowadzony bardzo logicznie. Jak się okazało, także
skutecznie, bo Estera swoją modlitwą – jeśli tak można
powiedzieć – przekonała Boga do swoich racji i otrzymała
to, o co prosiła.
Prosiła
zaś o wiele,
bo chodziło o uratowanie rodaków przed zagładą,
jaką zaplanował podstępny i złośliwy Haman, doradca króla
perskiego, Aswerusa. A tak przy okazji – warto odszukać pośród
ksiąg Starego Testamentu właśnie Księgę Estery i w całości
ją przeczytać.
Nie jest ona długa, a w przepiękny sposób
pokazuje działanie Boga w konkretnym czasie i miejscu, a
także – sposób, w jaki Bóg posługuje się człowiekiem dla
zrealizowania swych dobrych planów. I jak z tym człowiekiem
współpracuje, jak słucha jego modlitw, jak udziela mu swoich
darów.
Niezwykła
jest historia Estery. A fragment, który dzisiaj odczytujemy, jest
chyba najbardziej znaczącym momentem całej tej historii: oto
Estera ma stanąć przed królem, aby prosić o ratunek dla swego
narodu. Ale król jej już od dłuższego czasu nie wzywał
przed swoje oblicze, a przepisy jego dworu przewidywały, że
ktokolwiek stanie przed nim bez wezwania, a nie znajdzie w jego
oczach łaski – co będzie wyrażało się w tym, że król nie
wyciągnie ku niemu swego berła – wówczas taki nieproszony gość
z miejsca będzie skazany na śmierć. Przepis ten dotyczył
wszystkich, bez wyjątku, nawet królowej.
I
oto Estera ma zadecydować: czy czekać na wezwanie króla,
ale to może nie nadejść, a w tym czasie Haman dokona zagłady
Żydów – czy jednak pójść, ale to może oznaczać śmierć,
bo król akurat będzie miał zły humor… W chwili takiej
właśnie rozterki znajdujemy ją dzisiaj. Jak słyszymy, Estera całą
sprawę powierza Bogu,
a z treści księgi dowiadujemy się, że
prosi też o modlitwę swoich rodaków, po czym udaje się do króla.
Jej misja zostaje uwieńczona sukcesem.
Z
pewnością, przyczyniła się do tego jej modlitwa, pełna wiary i
wewnętrznej mocy. To właśnie o takiej modlitwie mówi Jezus
dzisiaj w Ewangelii, w słowach: Proście,
a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą
wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a
kołaczącemu otworzą.
Być
może pouczenie
to wyda nam się sprzeczne z tym, które słyszeliśmy przedwczoraj, kiedy
to Jezus mówił, że przecież Ojciec
Niebieski dobrze wie, czego nam potrzeba

– i to zanim Go o cokolwiek poprosimy. I dlatego modlitwa nie
powinna zawierać zbyt wielu słów. A oto dzisiaj ten sam Jezus mówi
wyraźnie: Proście…
szukajcie… kołaczcie…
To
jak w końcu postępować: prosić
– czy nie prosić?

Nalegać na Boga, „zamęczać” Go swoimi sprawami – czy dać
sobie spokój, bo On i tak wszystko wie, zatem i tak uczyni
według tego, co uzna za stosowne?… Jak
postąpić?…

Myślę,
że postawa Estery, a jeszcze bardziej – postawa samego Jezusa,
jest dla nas wskazaniem. A czego uczy nas jedna
i druga
postawa? Chyba właśnie tego, żeby codziennie
budować z Bogiem osobistą więź przyjaźni,

taki stały, bliski, bardzo serdeczny, wręcz intymny kontakt. I żeby
z Nim o wszystkim tak bardzo,
bardzo szczerze – rozmawiać.

Czyli
– żeby ukształtować w sobie, w swoim własnym sercu, nastawienie
na Boga,

wyrażające
się w tym,
że z każdym problemem, z
każdą
sprawą, z każdym drobiazgiem idę
do Boga, o wszystkim z Nim rozmawiam:

radzę się Go, pytam, proszę, a nawet sprzeczam! Nie tylko wtedy,
kiedy jakaś
trudność
zajrzy w oczy, albo jakieś nieszczęście spadnie na głowę, ale
zawsze! Na
tym ma polegać ów
stały
kontakt z Bogiem, stała wieź, stała bliskość.
A
wówczas słowa, jakie należy wypowiedzieć i w ogóle forma, jaką
ma przyjąć modlitwa – to wszystko będą sprawy drugorzędne. Bo
i słowa
się znajdą, i forma modlitwy się znajdzie,

nie trzeba się będzie nad tym zastanawiać. Kiedy bowiem człowiek
zwiąże się na sto procent ze swoim Bogiem, to będzie wiedział,
kiedy i co ma powiedzieć, kiedy o co prosić, i czy w ogóle coś
mówić, czy nic nie mówić…
Stała
więź z Bogiem – oto najpiękniejsza modlitwa…
W
tym
kontekście zastanówmy się:

Czym
dla mnie jest modlitwa?

Czy
modlę się stale, czy tylko od przypadku do przypadku?

Czy
modląc się, mam świadomość, że mówię do żywej i prawdziwej
Osoby, która mnie naprawdę słucha?

Wybaw
nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo
prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko…

2 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.