Jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie?…

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, przypominam o modlitwie w intencji Synodu, w intencji Ojczyzny i wyborów, a wreszcie – w intencji Księdza Marka, przeżywającego rekolekcje. Nie zapominajcie o tym. 
         I łączmy się o 20.00!
                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
29 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rz 7,18–24; Łk 12,54–59
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka
dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać –
nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło,
którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już
nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.
A
zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro,
narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma
upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich
spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i
podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich
członkach.
Nieszczęsny
ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej
śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana
naszego.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
mówił do tłumów: „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na
zachodzie, zaraz mówicie: «Deszcz idzie». I tak bywa. A gdy wiatr
wieje z południa, powiadacie: «Będzie upał». I bywa. Obłudnicy,
umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu
nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego,
co jest słuszne?
Gdy
idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść
z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia
przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do
więzienia.
Powiadam
ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka”.
Pod
słowami, które dzisiaj Paweł skierował do Rzymian, pewnie
podpisałoby się wielu z nas, o ile nie wszyscy. Bo ta dziwna
prawidłowość, jaką zauważył u siebie Paweł, zachodzi
często także w naszym życiu, o czym nieraz słyszy się w różnych
rozmowach – prawidłowość, którą najkrócej można by określić
tak: chciałem dobrze, a wyszło źle. Starałem się, żeby
było jak najlepiej, a wyszło „jak zawsze”.
Paweł
wspomnianą prawidłowość wypowiada w słowach: Jestem
świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo
łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie.
Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło,
którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już
nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem
stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi
się zło.

W
następnych słowach Paweł próbuje tłumaczyć przyczyny
takiego stanu rzeczy. Czytamy bowiem: Albowiem
wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W
członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z
prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu
mieszkającego w moich członkach.
A
z tego rodzi się dramatyczne pytanie: Nieszczęsny
ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej
śmierci?

I
odpowiedź, która pojawia się wręcz natychmiast: Dzięki
niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

Oczywiście,
bo to tylko On tak naprawdę wyzwala, tylko On ratuje.
W
każdym razie ta opisana sytuacja, to prawdziwa
wewnętrzna walka,

jaką Apostoł – ale chyba także każdy z nas – prowadzi w swoim
sercu. Prawdziwe
zmaganie dobra ze złem.

Mocowanie się dobrych pragnień i
dobrej woli,

i szczerej chęci jakiejś pozytywnej zmiany w życiu – ze
słabością, z duchowym marazmem,

schematami w myśleniu, uporczywymi przyzwyczajeniami… Niestety,
okazuje się, że największym zniewoleniem, w jakie może popaść
człowiek, jest zniewolenie
samym sobą!

To
może takie drastyczne stwierdzenie, ale chyba prawdziwe. Bo cóż z
tego, że warunki
zewnętrzne sprzyjają

i cóż z tego nawet, że człowiek
jest świadom, co ma robić,

a czego nie powinien, jeżeli
w momencie, w którym trzeba dokonać właściwego wyboru – wybiera
niewłaściwie, bo skłania go do tego jakaś wewnętrzna blokada?…

I
cóż z tego, że człowiek – jak to ujął Jezus w Ewangelii –
widząc chmurę
podnoszącą się na

zachodzie,
mówi,
że deszcz
idzie –
i
tak bywa?…
I
cóż z tego, że gdy wiatr wieje z południa, mówi, że będzie
upał,

i tak też
bywa?…
I
cóż
z tego, że człowiek umie rozpoznawać
wygląd
ziemi i nieba,
skoro
umie rozpoznać
obecnego czasu?

I sam z siebie nie potrafi odróżnić tego,
co jest słuszne?

Jak
to jest – i dlaczego tak jest – że człowiek, mając
tyle „danych”,

wynikających z różnych życiowych doświadczeń i zewnętrznych
okoliczności, nie potrafi wyciągnąć właściwych
życiowych wniosków?

I dlaczego tak jest – raz jeszcze zapytajmy – że mając dokładną
wiedzę, jak należy postępować i czego tak naprawdę oczekuje
Jezus, człowiek
ostatecznie jednak wybiera zło i ku złemu się skłania?

Co
więcej, on często wie, jak powinien postąpić i nawet chciałby
postąpić dobrze, ale w
chwili najbardziej decydującej wybiera inaczej…

Z
tym trzeba coś zrobić, za rozwiązanie tej sytuacji trzeba się
wziąć bardzo
zdecydowanie!

Jest to sytuacja wymagająca koniecznego rozwiązania – jak to
sygnalizuje Jezus w drugiej części dzisiejszej Ewangelii,
przedstawiając obraz
skłóconych przeciwników,
którzy
nie pogodzili się między sobą, zanim sprawa trafiła na wokandę
sądową.
Jest
to bardzo czytelne wskazanie dla nas, aby każdy z nas pogodził się
ze
swym przeciwnikiem,

czyli tym razem z samym sobą, bo to – jak wspomnieliśmy –
człowiek sam
dla siebie jest tym przeciwnikiem,

sam sobą prowadzi walki i je przegrywa. Z tym właśnie
przeciwnikiem należy się pogodzić – i to, jak zaznacza Jezus, w
miarę
szybko
– bo gdy przyjdzie do ostatecznego rozstrzygnięcia, to już będzie
za późno na tłumaczenia, że
się dobrze chciało, ale źle wyszło.
Dlatego
też trzeba nam się ciągle i zdecydowanie wyzwalać
z
mocy
samych siebie,

pokonywać tego wewnętrznego przeciwnika w sobie, przełamywać
wewnętrzne, osobiste opory i skłonności do złego.

A o pomoc w tym najtrudniejszym dziele możemy – i chyba jednak
powinniśmy – zwracać się bezpośrednio
do Jezusa!
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
częściej udaje mi się zrealizować dobre postanowienie, czy jednak
częściej mi się nie udaje?

Co
robię, aby pogłębiać swoją znajomość
nauki Kościoła w kwestiach społecznych, etycznych i innych?

Jak
rozpoznaję znaki obecnego
czasu?

Jakże
obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie
rozróżniacie tego, co jest słuszne? 

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.