Sprowadźmy sobie Arkę…

S
Szczęść Boże! Moi Drodzy, co myślicie o tym wszystkim, co dzieje się na naszym polskim – i nie tylko zresztą polskim – podwórku? W mojej skromnej ocenie, którą zresztą już na blogu prezentowałem, formuła Unii Europejskiej już się wyczerpała. To jest – jak kiedyś Cesarstwo Rzymskie – „kolos na glinianych nogach”. Do tego jeszcze przeżarty korupcją i totalnie amoralny. 
     Dlatego ja osobiście codziennie modlę się o powrót Europy do chrześcijańskich korzeni, z jednoczesnym jak najszybszym rozpadem Unii Europejskiej. Uważam bowiem, że ta zepsuta do cna, biurokratyczna, pełna hipokryzji i absurdu struktura, nie jest już żadną formą budowania jakiejkolwiek jedności czy współpracy, a jedynie szkodliwym tworem, środkiem nacisku silniejszych na słabszych i przestrzenią promowania diabelskich ideologii, totalnie walczących z chrześcijaństwem. 
         I zaznaczam, że nie piszę tego pod wpływem emocji, za każde słowo biorę pełną odpowiedzialność. Takie przekonanie noszę w sobie już od dawna: Unia (chyba trzeba mówić: tak zwana Unia) Europejska całkowicie odeszła od idei swoich Założycieli i od oczekiwań, jakie wobec niej wyrażali kolejni Papieże, z Janem Pawłem II na czele. Dlatego ja osobiście nie widzę przyszłości dla tak zwanej Unii w jej obecnym kształcie. I nie widzę powodów, dla których polski Rząd miałby się z czegokolwiek przed nią tłumaczyć, a to, co się wczoraj stało, nazywam po prostu skandalem!
     Zapraszam Wszystkich do modlitwy w intencji Europy – tej chrześcijańskiej! Oraz w intencji naszej Ojczyzny – także chrześcijańskiej!
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Czwartek
1 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Sm 4,1–11; Mk 1,40–45
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
W
tym czasie Filistyni zgromadzili się, by walczyć przeciw
Izraelitom.
Izraelici
wyruszyli do walki z Filistynami. Rozbili oni obóz koło
Eben–Haezer, natomiast Filistyni rozbili obóz w Afek. Filistyni
przygotowali szyki bojowe przeciw Izraelitom i rozgorzała walka.
Izraelici zostali pokonani przez Filistynów, tak że poległo na
pobojowisku, na równinie, około czterech tysięcy ludzi.
Po
powrocie ludzi do obozu starsi Izraela stawiali sobie pytanie:
„Dlaczego Pan dotknął nas klęską z ręki Filistynów?
Sprowadźmy sobie tutaj Arkę Przymierza Pana z Szilo, ażeby
znajdując się wśród nas, wyzwoliła nas z ręki naszych wrogów”.
Lud
posłał więc do Szilo i przywieziono stamtąd Arkę Przymierza Pana
Zastępów, który zasiada na cherubach. Przy Arce Przymierza Bożego
byli dwaj synowie Helego: Chofni i Pinchas.
Gdy
Arka Przymierza Pana dotarła do obozu, wszyscy Izraelici wołali w
radosnym uniesieniu, że aż ziemia drżała.
Kiedy
Filistyni usłyszeli głos okrzyków, mówili: „Co znaczy ów głos
tak gromkich okrzyków w obozie izraelskim?” Gdy dowiedzieli się,
że Arka Pana przybyła do obozu, Filistyni przelękli się. Mówili:
„Ich Bóg przybył do obozu”. Wołali: „Biada nam! Nigdy
dawniej czegoś podobnego nie było. Biada nam! Kto nas wybawi z mocy
tych potężnych bogów? Przecież to ci sami bogowie, którzy
zesłali na Egipt przeróżne plagi na pustyni. Trzymajcie się
dzielnie i bądźcie mężni, o Filistyni, żebyście się nie stali
niewolnikami Hebrajczyków, podobnie jak oni byli waszymi
niewolnikami. Bądźcie więc mężami i walczcie!”
Filistyni
stoczyli bitwę i zwyciężyli Izraelitów, tak że uciekł każdy do
swego namiotu. Klęska to była bardzo wielka. Zginęło bowiem
trzydzieści tysięcy izraelskiej piechoty. Arka Boża została
zabrana, a dwaj synowie Helego, Chofni i Pinchas, polegli.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Trędowaty
przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli
zechcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął
rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź
oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.
Jezus
surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: „Uważaj,
nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za
swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo
dla nich”.
Lecz
on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co
zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz
przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się
do Niego.
Nie
wchodząc nawet w analizę kontekstu sytuacji, opisanej w dzisiejszym
pierwszym czytaniu, a koncentrując się tylko na przekazie, jaki
usłyszeliśmy,
można dojść do bardzo ciekawych wniosków.
Oto
Izraelici przegrywają w walkach z Filistynami. Po przegranej – jak
po każdej przegranej: czy to na wojnie, czy chociażby w wyborach
politycznych – w sztabie zwycięzców panuje radość, a w sztabie
przegranych: analiza sytuacji. Analiza taka, jeśli jest
przeprowadzona w sposób racjonalny i krytyczny, szybko prowadzi do
znalezienia przyczyn klęski i – co bardzo istotne –
znalezienia rozwiązania.
W
opisywanej dziś sytuacji – jak słyszymy – pada co prawda
pytanie: Dlaczego
Pan dotknął nas klęską z ręki Filistynów?,

zanim
jednak ktokolwiek spróbowałby chociaż częściowej
odpowiedzi na nie udzielić, natychmiast pojawia się postulat:
Sprowadźmy
sobie tutaj Arkę Przymierza Pa
na
z Szilo, ażeby znajdując się wśród nas, wyzwoliła nas z ręki
naszych wrogów.
Oto
najprostsze z najprostszych rozwiązań: przynieśmy Arkę, niech
nam „załatwi
sprawę”.
Nie
podjęto analizy sytuacji, nie postawiono twardych pytań o postawę
Izraelitów wobec Boga, o ich posłuszeństwo Bożym nakazom, tylko
przyniesiono Arkę i już
się wydawało, że problem rozwiązany.

Bo
chyba o tym właśnie świadczyły owe radosne
okrzyki,

które dotarły aż do obozu filistyńskiego i które na krótki czas
strapiły przeciwników Izraela. Kiedy jednak doszło do walki,
okazało się, że Filistyni zwyciężyli
Izraelitów, tak że uciekł każdy do swego namiotu. Klęska to była
bardzo wielka. Zginęło bowiem trzydzieści tysięcy izraelskiej
piechoty. Arka Boża została zabrana, a dwaj synowie Helego, Chofni
i Pinchas, polegli.

O
postawie synów Helego wiemy, że była ona niewłaściwa; wiemy
także, że i sam Heli
nie miał w tej kwestii czystego sumienia

– o czym Bóg poinformował go przez młodego Samuela owej
pamiętnej nocy, kiedy to trzykrotnie wołał chłopca. Dzisiaj
jesteśmy świadkami wypełnienia
się Bożej zapowiedzi,

iż nieprawość zostanie ukarana.
I
nie zapobiegł temu swoisty – jeśli tak można go nazwać –
„wybieg”
z Arką Przymierza.

Bo okazało się, że ten znak Bożej obecności pośród swego ludu,
czyli Arkę, potraktowano w tym momencie jako swoisty
talizman!
Jednak
Bóg nie pozwoli z siebie szydzić! I
dlatego Izraelici ponieśli tak sromotną klęskę.
Ale
cała ta sytuacja nie może pozostać tylko na poziomie biblijnej i
historycznej opowieści – musi nas ona
skłonić
do głębokiej
refleksji także nad naszą postawą.

Bo i my nieraz w ten sposób traktujemy Boga: nie martwimy się na co
dzień aż tak bardzo o przestrzeganie Jego nauki, postępowania
zgodnego z Jego wolą; nie utrzymujemy z Nim głębokiej więzi
sakramentalnej, czy modlitewnej, ale
jak pojawia się jakiś poważniejszy problem, to wtedy dopiero ma
miejsce religijna
„nadaktywność”.
Wtedy
i na modlitwę się czas znajduje, a nawet na Mszę Świętą w
tygodniu! A nawet składa się ofiarę na Mszę Świętą w intencji
rozwiązania tego problemu. Oczywiście, takie
działania – same w sobie – są bardzo dobre i potrzebne.
Ale
nie mogą stać się właśnie takim swoistym talizmanem, jakim dla
Izraelitów stała się de facto Arka Przymierza.
Tego
typu znaki i gesty mają sens, jeżeli wiążą
się z postawą człowieka.
A
przynajmniej – z prawdziwą i trwałą przemianą
tej postawy w dobrym kierunku.

Jeżeli tego zabraknie, to nie będzie miało żadnego większego
sensu i znaczenia – poza, oczywiście, aspektem tradycyjnym czy
wręcz folklorystycznym – ani zamawianie Mszy Świętych, ani
codzienne bieganie na Mszę Świętą,
ani
odmawianie godzinnych modlitw, czy nawet kilku Różańców dziennie;
ani
przyjmowanie księdza po kolędzie, ani nawiedzenie parafii, czy
kolejnych rodzin, przez Matkę Bożą w jakimś z Jej obrazów; ani
składanie
ofiar na pobożne fundacje czy składki; ani cokolwiek innego…
Wszystko to straci
zupełnie sens, jeżeli nie będzie połączone z konsekwentną
postawą człowieka,
albo
do ukształtowania takiej dobrej postawy nie będzie prowadziło.
Jedno
z drugim musi być związane, jedno z drugiego musi wynikać –
koniecznie!
Inaczej
wszystko pozostanie tylko na poziomie folkloru i zwyczaju, albo
sensacji –

jak to miało miejsce w przypadku uzdrowienia trędowatego,
które to uzdrowienie dzisiaj Święty Marek opisuje w swojej
Ewangelii. Po dokonaniu tegoż nadzwyczajnego znaku, Jezus wyraźnie
zastrzegł uzdrowionemu: Uważaj,
nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za
swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo
dla nich.

Na
niewiele się to jednak zdało, bowiem uzdrowiony
po
wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak
że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w
miejscach pustynnych.

Można
zatem wyrazić obawę – chociaż pewności nie mamy – że w
przypadku tego człowieka fakt uzdrowienia go przez Jezusa nie
spowodował jego duchowego
ubogacenia
czy
pogłębienia,
a całe
wielkie wydarzenie pozostało jedynie na tym najpłytszym poziomie:
na
poziomie
sensacji.
Może
tak nie było, ale wszystkie opisane tu okoliczności zdają się na
to wskazywać.
I
jeśli tak rzeczywiście było, to znaczy, że nawet uzdrowienie
stało się talizmanem,
znakiem zewnętrznym, znakiem wręcz pustym, nie
powodującym głębszych skutków.

A to z kolei nie jest aż takie dziwne, bowiem zapewne wszyscy
bylibyśmy w stanie wskazać – na podstawie własnego
doświadczenia, czy obserwacji – takie sytuacje, w których ktoś
doznał albo wprost cudu, albo otrzymał
na tyle czytelny
sygnał od Boga,

że nie było żadnej wątpliwości, iż to Bóg zadziałał, a po
zainteresowanym
spłynęło to jak przysłowiowa
woda po równie przysłowiowej kaczce.

Tak,
Kochani, nawet z cudem można się „oswoić” – żeby nie
powiedzieć: „otrzaskać”! I udawać, że to w sumie nic takiego.
I ze znakami Bożej obecności i
Bożego działania
także można się „oswoić”
na
tyle
,
iż nie będą one przypominały Boga,
ani
do Niego prowadziły.

Niedobrze
by było, gdyby znaki obecności Boga wśród nas stały się jedynie
owymi talizmanami, a On sam – świąteczną
„maskotką”…
Pomyślmy
w ciszy:

Czy
ze spełnianiem religijnych praktyk wiąże się – w moim przypadku
– głęboka refleksja duchowa?

Czy
znaki i emblematy religijne naprawdę kierują moją myśl do Boga i
przypominają mi
o
Jego przykazaniach?

Czy
mój kontakt z Bogiem jest stały, czy nasila się dopiero w obliczu
jakichś problemów?

Ich
Bóg przybył do obozu!

22 komentarze

    • Staram się wymyślić jakąś " ateistyczną modlitwę " – o rozum, dla pana Jacka..Jeśli jesteś ateistą jak kierowca z mojego busa to ja osobiście Ci współczuję.M

  • "Szczęść Boże! Moi Drodzy, co myślicie o tym wszystkim, co dzieje się na naszym polskim – i nie tylko zresztą polskim – podwórku? W mojej skromnej ocenie, którą zresztą już na blogu prezentowałem, formuła Kościoła Katolickiego już się wyczerpała. To jest – jak kiedyś Cesarstwo Rzymskie – "kolos na glinianych nogach". Do tego jeszcze przeżarty korupcją i totalnie amoralny.
    Dlatego ja osobiście codziennie modlę się o powrót Europy do chrześcijańskich korzeni, z jednoczesnym jak najszybszym rozpadem Kościoła Katolickiego. Uważam bowiem, że ta zepsuta do cna, biurokratyczna, pełna hipokryzji i absurdu struktura, nie jest już żadną formą budowania jakiejkolwiek jedności czy współpracy, a jedynie szkodliwym tworem, środkiem nacisku silniejszych na słabszych i przestrzenią promowania diabelskich ideologii, totalnie walczących z chrześcijaństwem.
    I zaznaczam, że nie piszę tego pod wpływem emocji, za każde słowo biorę pełną odpowiedzialność. Takie przekonanie noszę w sobie już od dawna: Kościół Katolicki (chyba trzeba mówić: tak zwany Katolicki) całkowicie odszedł od idei swojego Założyciela”…

    – Niechże Ksiądz tylko popatrzy. Wystarczyło zmienić zaledwie jeden termin, a tekst zyskał zupełnie odmienną, choć równie wredną i nienawistną oraz demagogiczną wymowę.

    – A poza tym – Psie głosy nie idą pod niebiosy…

    – Szczęść Boże!

    Obywatel Drugiego Sortu

    P.S. A niebo dziś nad Holandią błękitne.
    "Uśmiechnij się. Jutro będzie lepiej"…

  • Dążenie do zniszczenia Unii to zmierzanie do wepchnięcia Polski w objęcia Rosji. To zdrada Polski.
    Panie j. j. – nie jesteś pierwszy, cały kler a szczególnie biskupi od zawsze byli wrogami Polski – niektórzy zawiśli za to na warszawskich latarniach. To o Was pisał Tadeusz Boy Żeleński "Nasi okupanci" !!

    • Zamiast patrzeć na Księży,Biskupów itp.Pomyśl czy aby ty sam nie niszczysz Polski bo zazwyczaj jest tak ludzie,którzy nic nie robią tylko siedzą na d…. uważają,że każdy jest zły Prezydent bo źle wykonuje swoją prace jak i sejm bo siedzą tam sami źli ludzie którzy rujnują Państwo i lecą na twoją kasę chociaż okazuje się,że my którzy możemy coś zrobić coś zmienić np.nie idziemy na wybory bo po co lepiej iść na piwo z kolegą.Ksiądz jest zły jak i Biskup bo znów nic innego nie robią tylko biorą kasę która należy się tobie a co ty robisz nic po za siedzeniem przed kompem i pisaniem głupich komentarzy a zapewne kościoła i Księdza na oczy nie widziałeś bo lepiej mieć swój świat i swoje zabawki.Ps.Nawet jeśli nie wierzysz nie oznacza,że masz wszystko i wszystkich się czepiać i zanim ocenisz kogoś spójrz w lustro i odpowiedz sobie na pytanie czy oby na pewno jesteś tym za kogo się uważasz Pozdrawiam M

    • Podpisuję się pod postem M :).
      Pełnia się zbliża, czy co :)? Jakaś gromna nadaktywność chrystofobow 😉 (a w zasadzie jednego, przyjmującego różne "wcielenia" dla stworzenia pozoru mnogości :D)

    • Pisze się Tartuffe – przez dwa "f" :). Nie znasz mnie – wciąż w to wierzę dobry, błądzący człowieku – tym bardziej nie oceniaj. Za każdym razem podnosisz wrzask, gdy tylko pojawią się w rozważaniu Ks. Jacka lub w komentarzach jakieś elementy, które nie pasują do twojej wizji świata, a zwłaszcza kiedy są opiniami dotyczącymi ludzkich postaw w odniesieniu do moralności, Nauki KK. Tymczasem tobie z ogromną łatwością, często przekraczając granicę dobrego smaku, przychodzi ocenianie innych. Za dobrego Samarytanina – dziękuję, a Tartuffe'a przemyśl 🙂

    • …"błądzący człowieku"… Dobre… "podnosisz wrzask" – jeszcze lepsze… Jakbym czytał Świadka Jehowy skrzyżowanego z nieboszczykiem Gomułką.

      Likwidacji urojeń maniakalnych życzę [tu nie pisał j e d e n człowiek].

      Wracaj do kruchty – tam możesz pluć na wszystkie strony…

    • Typowy język we wszystkich wypowiedziach, ta sama czepliwość i denna argumentacja – zatem albo jestś jednym człowiekiem piszącym pod różnymi nickami, albo jest was kilku tak samo błądzących i przez to żałosnych. Nie jest czymś złym bładzić, to normalne. Zły jest sposób w jaki próbujesz swoje mniemania narzucać innym. Do Gomułki bliżej jest tobie niż mnie, więc daruj sobie taki wypady, bo tylko jeszcze bardziej uwypukla się twoja skłonność do pajacowania. Uściski przesyłam.

  • Byłam dziś na pogrzebie, jakże inna atmosfera niż dziś tutaj w komentarzach napastliwych wilków co to zjawiają się zawsze nie w porę i zawsze z pokazują swe kły, próbują kąsać…choć ugryźć nie mogą, bo chroni nas ekran komputera.

  • Wróciłam z projekcji filmu " Moje córki krowy ". Tam też wiele nieobliczalnych emocji związanych z chorobami rodziców i śmiercią. Znów pogrzeb tym razem filmowy. Moja refleksja; obydwa pogrzeby dzisiejsze, ten w realu i na ekranie łączyła przemowa- pożegnanie bliskich zmarłego( żony, córki) w kościele. Zwyczaj "zachodni", który zadomowił się w Polsce.
    Ps. W nawiązaniu do wypowiedzi Księdza Jacka, to muszę szczerze przyznać się, że byłam zdumiona i wielce zdziwiona gdy nasz Papież popierał wejście Polski do Unii, licząc na to że Polacy są wstanie swą tysiącletnią wiarą ubogacić Europę. Wyszło jak wyszło… Moim zdaniem , nie zdaliśmy egzaminu z wolności jako naród. Zachłysnęliśmy się wolnością, mirażami łatwego, lekkiego, przyjemnego życia, przyjęliśmy z Zachodu wszelkie " badziewie", zalała nas legalna pornografia, upodliła pożądliwość pieniądza i rzeczy przyziemnych i nie obroniliśmy wiary naszych przodków.

    • "W nawiązaniu do wypowiedzi Księdza Jacka, to muszę szczerze przyznać się, że byłam zdumiona i wielce zdziwiona gdy nasz Papież popierał wejście Polski do Unii, licząc na to że Polacy są wstanie swą tysiącletnią wiarą ubogacić Europę." – Masz rację Anno: wyszło jak wyszło, a precyzyjniej "wychodzi jak wychodzi". Pamiętajmy jednak, że kierunek zmian w UE był i w sumie nadal jest nieprzewidywalny. Wchodziliśmy do zupełnie innego tworu, niż mamy teraz. Były mocne sygnały, że struktura gospodarcza zaczyna być dominowana przez absurdy ideologiczne i światopoglądowe, ale nawet ówcześni eurosceptycy nie sądzili, że degrengolada będzie miała aż taką dynamikę wzrostu.

    • :(. Smutne to wszystko. Jestem laikiem, dlatego nie zagłębiam się w politykę, widzę tylko sprawy ze swojego podwórka, że swojej perspektywy.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.