Co dla zmysłów niepojęte…

C
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym – Dzień Matki. Naszej Mamie, Danucie Jaśkowskiej, całym naszym Rodzeństwem dziękujemy za wspaniałą atmosferę naszego rodzinnego Domu i życzymy niezłomnego ducha w radzeniu sobie z trudami choroby, oraz wielkiej radości i nadziei, optymizmu i siły – jak dotąd! Zapewniamy o gorącej modlitwie – nie tylko dzisiaj!
         Urodziny zaś obchodzi Ewelina Lisiewicz, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach. Niech Pan Jej błogosławi i prowadzi przez całe życie!
    Moi Drodzy, dzisiaj przeżywamy też przepiękną Uroczystość – Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwaną krótko Uroczystością Bożego Ciała. To dobra okazja, aby podziękować Bogu za niezwykły dar Eucharystii. Przypominam o obowiązku uczestniczenia dzisiaj we Mszy Świętej. Procesja nie zastępuje Mszy Świętej! Zresztą, udział w procesji nie jest obowiązkowy, chociaż oczywiście zachęcam do udziału także w procesji.
           A jutro, na naszym forum – słówko z Syberii!
         Na głębokie i pobożne przeżywanie dzisiejszej Uroczystości – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, C,
do
czytań: Rdz 14,18–20; 1 Kor 11,23–26; Łk 9,11b–17
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
W
owych dniach: Melchizedek, król Szalemu, wyniósł chleb i wino; a
ponieważ był on kapłanem Boga Najwyższego, błogosławił Abrama,
mówiąc: „Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga
Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi! Niech będzie błogosławiony
Bóg Najwyższy, który w twe ręce wydał twoich wrogów”. Abram
dał mu dziesiątą część ze wszystkiego.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Ja
otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy,
kiedy
został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i
rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją
pamiątkę!”
Podobnie,
skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „Ten
Kielich
jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić
będziecie, na moją pamiątkę”.
Ilekroć
bowiem spożywacie ten chleb albo
pijecie kielich, śmierć Pańską
głosicie, aż przyjdzie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
opowiadał rzeszom o królestwie Bożym, a tych, którzy leczenia
potrzebowali, uzdrowił. Dzień począł się chylić ku wieczorowi.
Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu, mówiąc: „Odpraw tłum;
niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i
żywność; bo jesteśmy tu na pustkowiu”. Lecz On rzekł do nich:
„Wy dajcie im jeść”. Oni odpowiedzieli: „Mamy tylko pięć
chlebów i dwie ryby; chyba że pójdziemy i nakupimy żywności dla
wszystkich tych ludzi”.
Było
bowiem około pięciu tysięcy mężczyzn. Wtedy rzekł do swych
uczniów: „Każcie im rozsiąść się gromadami, mniej więcej po
pięćdziesięciu”. Uczynili tak i rozmieścili wszystkich.
A
On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i
odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom,
by podawali ludowi. Jedli i nasycili się wszyscy, i zebrano jeszcze
dwanaście koszów ułomków, które im zostały.
Niezwykły
znak, dokonany przez Jezusa, który z
pięciu chlebów i dwóch ryb

uczynił prawdziwą ucztę dla wielkiego tłumu zmęczonych
słuchaczy; niezwykły cud Jezusa, będący kolejnym dowodem Jego
autentycznej miłości do człowieka, wywarł tak
wielkie wrażenie
na
Apostołach i uczniach, że dzisiaj jest on – jako jedyny cud
Jezusa – opisany we
wszystkich Ewangeliach.
Oczywiście
– poza Zmartwychwstaniem, które też jest opisane przez wszystkich
Ewangelistów!
Cud
rozmnożenia chleba jest zapowiedzią rozmnożenia
innego chleba
Chleba
Eucharystycznego,
ale już
sam w sobie pokazuje, jak
bardzo Jezus troszczy się o człowieka i o wszystkie wymiary jego
życia. Jezus nie przyszedł tylko
po to, aby nauczać o rzeczach wielkich i
tylko wraz z ludźmi spoglądać w Niebo.
Jezus
przyszedł do konkretnych ludzi w bardzo konkretny sposób: żył w
określonym miejscu, w bardzo określonym czasie, wśród określonych ludzi, a w związku z tym
interesował się nie
tylko ich wiecznością

chociaż to z pewnością było najważniejsze – ale także
interesował się warunkami,
w jakich ci ludzie żyją teraz, tu na ziemi,

w związku z czym starał się reagować na różne trudne sytuacje,
w jakich się znaleźli. Właśnie dlatego uzdrawiał chorych,
pocieszał smutnych; to właśnie dlatego
także
nakarmił głodnych.
Nie
uczynił tego jednak sam – poprosił o pomoc swoich uczniów.
Ci
z kolei – jak słyszeliśmy w Ewangelii – w pierwszej chwili dość
jednoznacznie stwierdzili,
że nie jest to możliwe:
mają przecież tylko pięć chlebów i dwie ryby. Można było
jeszcze nakupić żywności
dla wszystkich, ale to z kolei sugerowałoby, że Apostołowie mogą
poszczycić się zasobną kiesą, a z tym też nie było aż tak
wesoło. Nic więc dziwnego, że ze strony Apostołów dało
się zauważyć niejaką
bezradność i powątpiewanie.

A jednocześnie – tak się przynajmniej wyczuwa z tego tekstu –
jakąś ufność wobec
Jezusa,
iż On będzie
wiedział, jak sprawę tę
rozwiązać.
I
rzeczywiście, Jezus rozwiązał
problem w najbardziej niespodziewany chyba sposób: pobłogosławił
chleb i ryby,
a
Apostołowie rozdali
siedzącym i okazało
się, że nie tylko starczyło wszystkim, ale także zebrano jeszcze
wiele resztek.
Ten
niezwykły cud stał się
więc znakiem Bożej
troski o człowieka
w
każdym wymiarze jego życia. I jednocześnie – stał
się zapowiedzią
Eucharystii. A tak naprawdę – połączył
te oba wymiary,
jako że
Eucharystia jest wyrazem troski Boga o człowieka we wszystkich
aspektach
jego człowieczeństwa.
Dobitnie
potwierdzają to chociażby słowa, za pomocą których Jezus
ustanowił Eucharystię, a
które usłyszeliśmy dzisiaj, w drugim czytaniu, z
Listu Pawła
Apostoła do Koryntian:
To jest Ciało moje za
was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę.
[…]
Ten Kielich
jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić
będziecie, na moją pamiątkę
!
Jezus zatem ustanowił
Eucharystię dla nas,
wydając swoje Ciało za
nas!
Nie inaczej, nie w
innym celu!
Eucharystia
jest przeto świadectwem wielkiej miłości – miłości, która
pragnie wszystko oddać
osobie kochanej!
A
przecież wiemy, że dla Jezusa tą osobą kochaną jest każdy
z nas.
Jest także
Eucharystia znakiem tego wielkiego pragnienia Jezusa, aby pomimo
swego przejścia ze
świata do Ojca
pozostać ze swymi
uczniami, pozostać z Kościołem.

Dlatego to właśnie mówi: Czyńcie
to na moją pamiątkę!
I
czynili
to – najpierw Apostołowie,
owych Dwunastu
, którzy
przy Nim byli, potem czynili
to inni, w tym także – Święty Paweł, który do Grona Dwunastu
nie należał, bo nawet początkowo
wprost prześladował Kościół Boży,

ale przecież potem, po spotkaniu z Jezusem, stał się Jego
Apostołem. I dlatego dzisiaj do Koryntian, ale i do nas może
powiedzieć: Ja
otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem…

Właśnie, jemu
tę prawdę przekazano, a
on
– przekazał ją następcom,

ci z kolei swoim następcom – i tak do dzisiaj ta niezwykła Prawda
jest przekazywana, a Pamiątka
Ostatniej Wieczerzy i Ofiary Chrystusa

– dokonuje się na tak
wielu ołtarzach świata.
Przy
tych właśnie ołtarzach,
na wszystkich długościach
i
szerokościach
geograficznych,
my
kapłani, choć w różnych językach i w różnych warunkach, ale
zawsze w taki sam sposób,
bierzemy do ręki kawałek białego chleba i z największym
przejęciem serca wypowiadamy nad nim słowa Jezusa, które
mocą Ducha Świętego – nigdy naszą osobistą mocą – ale
właśnie mocą Ducha,

sprawiają, że staje się on Ciałem
Jezusa
.
I
bierzemy następnie kielich z winem, by
z nie mniejszym przejęciem serca wypowiedzieć
nad nim słowa
Przeistoczenia,
mocą
których w kielichu już nie wino, ale Krew
Pańską
mieć
będziemy do spożycia. I
choć w zewnętrznym wyglądzie chleba i wina nic się nie zmieni, to
my jednak mamy świadomość, że „co
dla zmysłów niepojęte, niech dopełni wiara w nas”.
Wierzymy
głęboko, że te proste znaki chleba i wina, to
już Najświętsze Postacie.

Ale
też mamy tę świadomość, że wypowiadając nad chlebem słowa: To
jest Ciało moje,
a
nad kielichem słowa: To
jest Krew moja,
nie
tylko cytujemy słowa Jezusa, ale także wypowiadamy
je niejako w swoim imieniu.
To
także swoje ciało
w jakimś sensie kapłan składa w ofierze Chrystusowi, to także
swoją krew
ofiaruje za Kościół.
Nie
przelewa tej krwi tak jak Jezus –

przynajmniej u nas, na
szczęście, nie ma takiej
konieczności – ale musi być zawsze gotowy
to uczynić,
a na co
dzień ma po prostu całego
siebie, bez reszty, oddać Chrystusowi i Jego Kościołowi.

Dobre
i głębokie przeżywanie Eucharystii musi go do tego prowadzić!
A
potem, kiedy już ma w ręku Ciało i Krew Pańskie, wychodzi z nim
do ludzi, tak jak
Melchizedek,
ów
tajemniczy król Szalemu, kapłan Boga Najwyższego, wyszedł z
chlebem i winem na spotkanie Abrahama (jeszcze wtedy Abrama). I
rozdaje kapłan ten niezwykły Chleb ludziom,

aby i oni mogli się z Chrystusem w pełni zjednoczyć.
Oni
się już z Nim jednoczą
poprzez to, że przecież ten chleb, który się potem staje Ciałem
Chrystusa, jest owocem
ziemi i pracy rąk ludzkich,

a więc wszelkiej pracy
wszystkich zebranych na Mszy Świętej!

Ten biały opłatek jest symbolicznym owocem ludzkiej pracy duchowej,
fizycznej, intelektualnej – po
prostu każdej!
To tak,
jak na dożynkach przynosi się chleb, który jest symbolicznym
owocem tegorocznej wszelkiej pracy rolniczej, tak my, kiedy na ołtarz
kładziemy biały opłatek, to widzimy w nim owoce
wszystkich naszych działań i wysiłków.

A Jezus to przemienia w swoje Ciało. I dokonuje się prawdziwy cud.
A
potem ten przemieniony Chleb ci sami ludzie spożywają i wtedy Jezus
w nich żyje, a oni żyją z Jezusem.

Kochani,
czy my sobie z tego wszystkiego zdajemy sprawę? Czy my sobie dobrze
uświadamiamy, jak wiele
niezwykłych rzeczy dokonuje się w czasie Mszy Świętej, a potem –
podczas Komunii Świętej?

Każda Msza Święta i każda Komunia Święta – to niezwykły cud,
to nadzwyczajny znak! To nie jest tylko jakiś rytuał, jakiś
zwyczaj i zjedzenie
białego opłatka. To
prawdziwy cud spotkania Boga z człowiekiem!

Czy my sobie z tego zdajemy sprawę?
Zobaczmy,
dlaczego dokonał się ten niezwykły znak, o którym słyszeliśmy
dzisiaj w Ewangelii? Owszem, powiemy zapewne, iż dlatego, że Jezus
tak chciał
i On to
sprawił. Tak, to prawda – bez Jezusa nie dokonałoby się nic
szczególnego. Ale Jezus chciał, żeby w tym cudzie
miał także
udział człowiek.
A ze
strony człowieka potrzeba było dwóch
rzeczy: aby ofiarował Jezusowi wszystko, co ma – i aby zaufał Mu
bez reszty!
I tak to się
dokonało.
W
obliczu konieczności nakarmienia tak wielkiego tłumu, Apostołowie
byli bezradni. Nie wiedzieli, co robić, jak zaradzić sytuacji.
Mieli tylko pięć chlebów
i dwie ryby.
Szybko
jednak miało się okazać, że to było
pięć chlebów i 
dwie ryby. Nie w liczbie bowiem chlebów i ryb tkwiła istota rzeczy.
Tu
nie o liczbę chodziło, nie o bogactwo, nie
o zasobność Apostołów,

która zresztą – jak już
wspomnieliśmy – nie była
nadzwyczajna. Tu chodziło o to, że Apostołowie te swoje chleby i
ryby powierzyli Jezusowi i
jednocześnie
zaufali mu bez reszty.
I
wtedy stał się cud!
I
my dzisiaj, kiedy nieraz skarżymy się, że przyjmujemy Komunię
Świętą, a to nam nic
nie daje, nie przemienia nas wewnętrznie,

nie rozwiązuje naszych problemów – musimy zapytać samych
siebie bardzo
szczerze, na ile angażujemy
się w przeżywanie tejże Eucharystii? Czy
potrafimy – czy
ja osobiście potrafię – wszystko
Jezusowi ofiarować i zaufać Mu bez reszty?

Czy na ołtarzu,
kiedy składane są chleb i wino – dokładam do nich to wszystko,
co ostatnio przeżywałem,
co osiągnąłem,
co mówiłem
i myślałem,
co udało mi się
zrobić dobrego i co mi się nie udało – pomimo,
że bardzo się starałem?

Czy
na ołtarzu
Jezusa składam – wraz z tym białym chlebem – wszystkie
sfery swego życia,
czy
może tylko
tych pięć minut pospiesznego
„paciorka”
i tę godzinkę
Mszy Świętej w niedzielę, a resztę zostawiam sobie, bo co
Jezusowi do tego, skoro to moje prywatne życie?

Czy więc ten mój opłatek, który składam na ołtarzu,
nie jest – obrazowo mówiąc
– taki poobłamywany
z każdej strony; czy nie jest owocem
tylko niektórych moich prac i słó
w,
bo niektóre nawet wstydziłbym się tam położyć?
Jeżeli
chcę, aby Eucharystia coś w moim życiu przemieniała i czegoś
znaczącego dokonywała
ja sam się muszę do
tego przyczynić.
I
dlatego nie tylko piękną pieśnią, ale i całą swoją postawą
muszę pokazać, że „wszystko
Tobie oddać pragnę i dla Ciebie tylko żyć”!

To
musi być jasno widoczne z całego mojego życia: że
ja niczego
nie rezerwuję sobie,
ale
wszystko, co mam, co mówię, myślę i zamierzam – wszystko to
oddaję Jezusowi, zgodnie
z Jego wolą i na Jego chwałę.

A jednocześnie ufam Mu bez reszty, że skoro ja uczyniłem to, co
uczynić mogłem i nic już więcej uczynić nie mogę – to
z kolei Jego możliwości są znacznie większe!

I On sam uświęci moją pracę, moje wysiłki, pobłogosławi moim
zamiarom, przyjmie moje słowa i myśli – i uczyni z tego wielkie
dobro. Taki
właśnie, Kochani, jest sens
Eucharystii.
Składajmy
zatem na
ołtarzu
Pańskim wszystko,
co stanowi treść naszego życia, a potem ten przemieniony chleb,
owoc naszych prac, już
jako Ciało Jezusa, przyjmujmy do serca!

Przyjmujmy jak najczęściej
w
każdą niedzielę i święto, a nawet w dni powszednie.
A
kiedy zaprosimy Jezusa do serca – rozmawiajmy z Nim, szczerze
i z miłością! Mówmy o
wszystkim, pokażmy Jezusowi nasze serca, nasze domy, nasze obejścia.
Dzisiaj uczynimy to
uroczyście, w czasie
procesji,
ale i na co dzień taka procesja
się dokonuje, kiedy my, niosąc Jezusa w sercu, wychodzimy
do ludzi.

Zatem,
przeżywajmy
mocno Jego obecność wśród nas
i jak najwięcej, jak najczęściej – za tę obecność Jezusowi
dziękujmy!
Chrystus
Pan – wczoraj i dziś! Ten sam także na wieki! Obecny w
Najświętszym Sakramencie Ołtarza! Jemu cześć,
uwielbienie i chwała od całego Kościoła i od każdego ludzkiego
serca – teraz i na wieki wieków!

6 komentarzy

  • Św. Tomasz z Akwinu przejawiał niezwykłą cześć do Najświętszego Sakramentu. To jego właśnie papież Urban IV poprosił o napisanie hymnów eucharystycznych, które śpiewamy do dziś, a było to w roku ustanowienia Bożego Ciała – 1264

  • Jest taki dzień w którym
    Pan Jezus wędruje miedzy
    wioskami,miastami dużymi drogami i uliczkami
    spogląda tu i tam.
    Prowadzi aniołki sypiące kwiatki
    wychodząc na przeciw nam.
    Odwiedza cztery ołtarze
    ofiarując swoją miłości wszystkim w darze.
    W malutkiej hostii niesiony przez Kapłana
    zegnijcie przed Nim kolana.
    Bądź pozdrowione Boże Ciało.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.