Boży Duch wspiera naszego ducha!

B

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym
imieniny przeżywała Ewelina Lisiewicz, należąca w swoim czasie do
Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.
Urodziny
natomiast przeżywa Ksiądz Prałat Mieczysław Lipniacki, mój –
jak Go zwykłem określać – rodzony Proboszcz, to znaczy pierwszy
Proboszcz naszej Parafii; Kapłan, który był moim Proboszczem od
Pierwszej Komunii do Prymicji, a nawet i potem.
Niech
dobry Bóg błogosławi Świętującym. I niech ma Ich zawsze w
swojej opiece. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, wczoraj u nas odbyła się piesza Pielgrzymka do Sanktuarium
Matki Bożej w Górkach koło Garwolina. Atmosfera na trasie była
fantastyczna, a do tego – ciężkie chmury, które nad nami
wzbierały i błyski piorunów, które nas straszyły, wytrzymały do
chwili, kiedy weszliśmy do kościoła w Górkach. I wtedy lunęło.
Czyż to nie uśmiech Matki Bożej do nas?
A
dzisiaj, w Miastkowie Kościelnym, uroczystość odpustowa, z racji
przypadającego w tym tygodniu Święta Nawiedzenia Najświętszej
Maryi Panny. Pod tym właśnie wezwaniem jest tutejsza Parafia. Sumę
odpustową odprawi i homilię wygłosi Ksiądz Janusz Mazurek,
Proboszcz pobliskiej Parafii w Grabowie Szlacheckim.
W
chwili, w której piszę te słowa, za moimi oknami trwa wielkie
rozstawianie… straganów odpustowych!
Na
głębokie i religijne przeżywanie Uroczystości Trójcy Świętej –
niech Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch
Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Uroczystość
Trójcy Świętej, B,
do
czytań: Pwt 4,32–34.39–40; Rz 8,14–17; Mt 28,16–20

CZYTANIE
Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz
tak powiedział do ludu: „Zapytaj dawnych czasów, które były
przed tobą od dnia, gdy Bóg stworzył na ziemi człowieka, czy
zaszedł taki wypadek od jednego krańca niebios do drugiego jak ten
lub czy słyszano o czymś podobnym? Czy słyszał jakiś naród głos
Boży z ognia, jak ty słyszałeś, i pozostał żywym? Czy usiłował
Bóg przyjść i wybrać sobie jeden naród spośród innych narodów
przez doświadczenia, znaki, cuda i wojny, ręką mocną i
wyciągniętym ramieniem, dziełami przerażającymi, jak to
wszystko, co tobie uczynił twój Pan Bóg w Egipcie na twoich
oczach?
Poznaj
dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie
wysoko i na ziemi nisko nie ma innego. Strzeż Jego praw i nakazów,
które ja dziś polecam tobie pełnić, by dobrze ci się wiodło i
twym synom po tobie; byś przedłużył swe dni na ziemi, którą na
zawsze daje ci Pan, twój Bóg”.

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie
otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w
bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym
możemy wołać: „Abba, Ojcze!” Sam Duch wspiera swym świadectwem
naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy
dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami
Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie
mieć udział w chwale.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jedenastu
uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im
polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak
wątpili.
Wtedy
Jezus zbliżył się do nich i przemówił tymi słowami: „Dana Mi
jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie
wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem.
A
oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.

Wszyscy
ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi.

Tak mówi Paweł Apostoł do
Rzymian – ale i do na wszystkich – w dzisiejszym drugim czytaniu.
I rozwija tę myśl w kolejnych zdaniach, stwierdzając: Nie
otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w
bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym
możemy wołać: „Abba, Ojcze!”.

Trzeba
powiedzieć, że to bardzo optymistyczne przesłanie, bo pokazujące,
że człowiek może naprawdę bardzo, ale to bardzo mocno
związać się ze swoim Bogiem.

Zresztą, jeszcze jaśniej jest to ujęte
w zdaniu następnym: Sam
Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi
Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami:
dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z
Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale.

Otóż,
właśnie! Duch wspiera naszego ducha: ten Duch pisany
przez wielkie „D”
wspiera
tego ducha, pisanego przez małe „d”, czyli Duch Święty wspiera
naszego ludzkiego ducha; ten Duch największy i niezwyciężony
spieszy na pomoc
naszemu małemu, słabemu i tak często zalęknionemu duchowi. I
następuje swoiste przenikanie: Duch Święty przenika
naszego ducha,
przenika nas
wewnętrznie i daje nam swoją moc, swoją siłę, swój entuzjazm,
swoją świętość. I w ten
sposób Bóg – przez swego Ducha – jest tak bardzo obecny
w życiu człowieka.
Tak
samo, jak był obecny w czasach Starego Testamentu, o czym przypomina
nam pierwsze
czytanie.
We fragmencie Księgi Powtórzonego Prawa słyszymy Mojżesza, który
stawia swemu narodowi
retoryczne pytania: Czy słyszał jakiś naród głos
Boży z ognia, jak ty słyszałeś, i pozostał żywym? Czy usiłował
Bóg przyjść i wybrać sobie jeden naród spośród innych narodów
przez doświadczenia, znaki, cuda i wojny, ręką mocną i
wyciągniętym ramieniem, dziełami przerażającymi, jak to
wszystko, co tobie uczynił twój Pan Bóg w Egipcie na twoich
oczach?
I
dodaje: Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan
jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko
nie ma
innego
.
Z
tego zaś wynikają bardzo konkretne polecenia, jakie
Mojżesz, w imieniu Boga, kieruje do swego narodu:
Strzeż Jego praw i nakazów, które ja dziś polecam
tobie pełnić, by dobrze ci się wiodło i twym synom po tobie; byś
przedłużył swe dni na ziemi, którą na zawsze daje ci Pan, twój
Bóg.
Czyli – nawiązując
do myśli, zawartej w drugim czytaniu – by Bóg mógł być jak
najbardziej wśród swego narodu obecny,
by naród mógł się ze swoim Bogiem jak najmocniej zjednoczyć.
A
Jezus w Ewangelii nakazuje Apostołom – w chwili widzialnego
rozstania się z nimi – aby w Kościele, który będzie od teraz
powierzony ich opiece, tę Bożą obecność ciągle od nowa
zaprowadzali. Mówi: Dana Mi jest wszelka władza w
niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody,
udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie
je zachowywać wszystko, co wam przykazałem.

Otóż,
właśnie! Mocą władzy Jezusa, swego Mistrza, Apostołowie mają
chrzcić w imię Trójcy Świętej,
mają uczyć zachowywania Bożych przykazań. A Jezus, który w
widzialnej postaci rzeczywiście odchodzi, pozostanie
jednak z nimi
w inny sposób i
będzie stale wspierał ich działania. Tak o tym mówi: A
oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.

Tak, Jezus jest ze swoim
Kościołem, jest w swoim Kościele,
ani na chwilę go nie zostawił. Przez swego Ducha działa w ludzkich
sercach.
A
działa na tyle, na ile każdy z nas pozwala Mu działać. Bo
chociaż to Boży Duch wychodzi z inicjatywą i On sam wychodzi do
nas, przenika nas wewnętrznie, to jednak nic nie zastąpi pozytywnej
odpowiedzi z naszej strony.
My musimy chcieć tego Bożego
działania, zgodzić się na nie, przyjąć je.
Ta
zgoda z naszej strony została wyrażona już wówczas, kiedy
przyjęliśmy Chrzest Święty, czyli kiedy spełniła się na nas
zapowiedź Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: zostaliśmy ochrzczeni
w imię Trójcy Świętej,
trzy Boskie Imiona zostały nad nami
wypowiedziane. Od tego momentu, Trójjedyny Bóg ma nas w swojej
opiece.
I na różne sposoby pokazuje nam, że Mu na nas
zależy.
Czy jednak nam zależy na więzi z Bogiem? Czy się o
nią staramy? Czy chcemy, aby Boży Duch naprawdę nas przenikał i
napełniał?
Dlatego
właśnie, moi Drodzy, ciągle przypominamy
sobie o tym, że trzeba
nam rozwijać łaskę, otrzymaną
w Sakramencie Chrztu Świętego, czy innych Sakramentach. Nie
wystarczy bowiem tylko przyjąć Chrzest,

zapisać to w odpowiednich księgach, zrobić kilka pamiątkowych
zdjęć – i na tym zakończyć całą
kwestię. Nie wystarczy tylko przyprowadzić swoje Dziecko
do Pierwszej Komunii Świętej,

rozkręcając
przy tej okazji całą machinę
organizacyjną, podejmując tysiące przygotowań, organizując
wystawne przyjęcie i obsypując Dziecko najbardziej kosztownymi
prezentami – tylko po to,
aby
już po zakończeniu Białego Tygodnia nie zawracać sobie głowy
całą sprawą.
I
nie wystarczy innych Sakramentów przyjąć jedynie po to,
żeby je przyjąć
– żeby
się rodzina nie czepiała, albo ksiądz nie robił problemów z
zaświadczeniem przy różnych okazjach… Nie wystarczy też
„sklepać” dwa razy dziennie „paciorka do Bozi”
– tak na wszelki wypadek, dla spokoju sumienia… To wszystko nie
wystarczy.
Bo
nie po to przyjmujemy kolejne Sakramenty i nie po to przychodzimy na
Mszę Świętą, systematycznie się spowiadamy i przystępujemy do
Komunii Świętej; nie po to klękamy do modlitwy, żeby zachować
jakieś zwyczaje, czy tradycje.
Albo
żeby kogokolwiek zadowolić. My to wszystko, moi Drodzy, robimy po
to, aby spełniły się nas słowa, wypowiedziane dzisiaj przez
Apostoła Pawła: Wszyscy ci, których prowadzi Duch
Boży, są synami Bożymi;
oraz:
Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że
jesteśmy dziećmi Bożymi.
Czyli
– żeby nawiązać ze swoim Bogiem najgłębszą jedność,
najmocniejszą więź!
Tak,
moi Drodzy: żeby się ze swoim Bogiem stać jedno!
Najmocniej, jak to tylko jest możliwe! Na śmierć i
życie!
A tego nie da się
osiągnąć pospiesznym „sklepaniem paciorka” rano
lub wieczorem, albo pójściem
raz na jakiś czas do
„kościółka” w niedzielę. I
nie da się tego osiągnąć Spowiedzią raz do roku,
albo i raz na kilka lat – przy okazji Pierwszej Komunii swego
Dziecka, albo pogrzebu w rodzinie. A nawet Spowiedź na jedne i
drugie Święta, i nawet chodzenie do kościoła w każdą niedzielę
to jeszcze za mało!
Owszem,
to dobry kierunek i pozwala zachować łączność z Bogiem, pozwala
nie zerwać z Nim kontaktu. Ale my tu dzisiaj mówimy o
głębokiej i serdecznej więzi,

o najserdeczniejszej
przyjaźni, o przenikaniu
się Ducha Bożego i ducha naszego, o jedności
nierozerwalnej, jedności istotowej!

Czyli o takim stanie, o którym każdy z nas
mógłby powiedzieć: Ja i Jezus – jedno jesteśmy!
A
taką więź buduje się codziennie, buduje się cierpliwie –
przede wszystkim, poprzez stały stan łaski uświęcającej,
a więc Spowiedź nie rzadziej, jak co miesiąc – a w razie
potrzeby i częściej – oraz Mszę Świętą w każdą
niedzielę,
ale i w
zwykłe dni od czasu do
czasu; poprzez stałą Komunię Świętą,
poprzez modlitwę nie tylko pacierzem,
ale i swoimi
słowami, i za pomocą aktów strzelistych, i chwil milczenia przed
Bogiem; także poprzez osobistą adorację Najświętszego
Sakramentu
– choćby
kilkuminutową przed Mszą Świętą, czy po jej zakończeniu… I
poprzez lekturę Pisma Świętego,
chociaż co jakiś czas…
Taką
więź buduje się przede wszystkim w ten sposób, że
my chcemy wejść w kontakt z Bogiem
i dlatego każdą okazję
wykorzystujemy, aby tę jedność tworzyć,
a nie jedynie z konieczności – i jakby pod pręgierzem –
spełniamy religijne praktyki. Bo
jeśli tak, to oczywistym
jest, że będziemy bardzo
uważać, aby
wypełnić tylko to, co absolutnie konieczne,
a jeśli coś wykroczy
ponad owo minimum – choćby kilkuminutowa adoracja – to już
będzie zdecydowanie
za dużo… Zdecydowanie!
Tylko
nie dziwmy się potem, moi Drodzy, że
z niejakim rozczarowaniem
stwierdzamy,
wiara nie ma realnego wpływu na nasze życie i
w ogóle jakoś nie zauważamy,
żeby Bóg w naszym
życiu specjalnie interweniował; często to
nawet mamy wrażenie, że
nas zostawił zupełnie samymi
i się naszymi problemami nie interesuje. A przecież –
jak nieraz mówi
ten czy tamten
– kiedy
mi bliska osoba zachorowała, to ja
odmówiłem Różaniec. I
nawet na Mszę dałem o jej zdrowie! I co? I nic! A
jak był pogrzeb w rodzinie, to i do Spowiedzi poszedłem, a tu
żadnej zmiany w moim życiu.
A jak zaczęły mi się
problemy w pracy, to nawet na majowe ze cztery razy dotarłem
i dalej nic!
Moi
Drodzy, pomijając już nawet to, że Bóg tak naprawdę po cichu nam
pomaga i wspiera nas, nawet jeśli my sobie z tego sprawy
nie zdajemy
i tego nie
zauważamy, to jeśli rzeczywiście stwierdzamy, że ta więź jest
słabsza, niżbyśmy się spodziewali, to spróbujmy nasze relacje z
Bogiem porównać do relacji międzyludzkich.

Co
powiedzielibyśmy o takim przyjacielu, który nie ma nawet czasu na
smsa odpisać, nie mówiąc już nawet o odwiedzinach, ale
kiedy potrzebuje
pożyczyć
„dwie stówy do pierwszego”, to i telefon znajdzie, i drogę
sobie przypomni,
żeby odwiedzić,
i w swoim napiętym grafiku
wygospodaruje czas na
rozmowę… Co powiemy o takiej przyjaźni?
Czy to
jest w ogóle przyjaźń, czy raczej
relacja: urzędnik –
petent? A jeśli tak, to trudno się dziwić, że sprawę petenta
załatwia się tylko w wymiarze koniecznym, wyznaczonym treścią
podania, minimalną…
Czy
nie jest tak, że kiedy dwoje ludzi naprawdę stanowi jedność i
ciągle mają ze sobą kontakt – dlatego, że chcą, a nie dlatego,
że tak trzeba lub wypada – to jeden drugiego nie musi o
nic prosić,
bo jeden wręcz
intuicyjnie wyczuwa potrzeby drugiego, współodczuwa
z nim, jedno myśli, tego samego pragnie, do tego samego dąży?… I
dlatego nic dziwnego, że stara się wręcz znaleźć
okazję,
aby temu drugiemu
pomóc, sprawić radość lub niespodziankę. A nie pod przymusem, z
konieczności, wypełnić przykry obowiązek.
I
właśnie Trójjedyny Bóg, moi Drodzy, chce z nami nawiązać taką
najbardziej intensywną więź. On chce swoim Duchem
przeniknąć naszego ducha,
aby
być z nami w stu procentach jedno! Obyśmy my też tego chcieli.
Obyśmy z takim pragnieniem
i z taką świadomością za każdym razem czynili znak
Krzyża,
wypowiadając Imiona
trzech Osób Boskich. Obyśmy żadnej okazji nie zmarnowali, żeby
się ze swoim ukochanym Bogiem jeszcze bardziej zjednoczyć, jeszcze
bardziej, jeszcze bardziej…
A
wtedy przekonamy się,
że w naszym życiu będą się działy prawdziwe cuda!

2 komentarze

  • Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem” (J 14,27).

    Boże Ojcze, Ty zesłałeś na świat Twojego Syna, Słowo Prawdy, i Ducha Uświęciciela, aby objawić ludziom tajemnicę Bożego życia; † spraw, abyśmy wyznając prawdziwą wiarę uznawali wieczną chwałę Trójcy * i uwielbiali Jedność Osób Bożych w potędze ich działania. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. / z modlitwy brewiarzowej/

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.