Budowniczy i Obrońca

B

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Siostra
Aneta Sroka – obchodząca nie tak dawno urodziny – za moich
czasów: Przełożona domu Sióstr od Aniołów w Tłuszczu, a
obecnie posługująca tu i ówdzie. To znaczy, w Jeżowem pod
Rzeszowem.
Imieniny
przeżywa także Aneta Gmitrzak, angażująca się w swoim czasie w
działalność Wspólnot młodzieżowych.
I
wreszcie, dzień dzisiejszy jest dniem imienin Anetty Dziak, mojej
Koleżanki, z którą razem pracowałem w Liceum im. Lelewela w
Żelechowie. Pani Anetta mieszka w Miastkowie, co sprawia, że
widujemy się czasami.
Imieniny
przeżywa dziś także Bogdan Mochnacz, mój Kolega z czasów
wspólnej służby ministranckiej w rodzinnej Parafii, Ojciec
drugiego mojego Chrześniaka.
Wszystkim
Solenizantom życzę zaufania do Boga , którego oby zawsze uważali
za pierwszego Budowniczego Ich życiowego szczęścia – i
pierwszego Obrońcę! Więcej o tym w rozważaniu. Oczywiście,
zapewniam o modlitwie!
Niech
ten dzień będzie dla Was wszystkich okazją do budowania dobra –
oczywiście, pod kierunkiem pierwszego Budowniczego!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
15 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Iz 7,1–9; Mt 11,20–24

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Za
czasów Achaza, syna Jotama, syna Ozjasza, króla Judy, wyruszył
Resin, król Syrii, z Pekachem, synem Remaliasza, królem Izraela,
przeciw Jerozolimie, aby z nią toczyć wojnę, ale nie mógł jej
zdobyć. I przyniesiono tę wiadomość do domu Dawida: „Syria
stanęła obozem w Efraimie!” Wówczas zadrżało serce króla i
serce ludu jego, jak drżą drzewa w lesie od wichru.
Pan
zaś rzekł do Izajasza: „Wyjdźże naprzeciw Achaza, ty i twój
synek, Szear–Jaszub, na koniec kanału Wyższej Sadzawki, na drogę
Pola Folusznika, i powiesz do niego:
«Uważaj,
bądź spokojny, nie bój się. Niech twoje serce nie słabnie z
powodu tych dwóch niedopałków dymiących głowni, z powodu
zaciekłości Resina, Syryjczyków i syna Remaliasza: dlatego że
Syryjczycy, Efraim i syn Remaliasza postanowili twą zgubę, mówiąc:
Wtargnijmy do Judy, przeraźmy ją i podbijmy dla siebie, a królem
nad nią ustanowimy syna Tabeela.
Tak
mówi Pan Bóg: Nic z tego, nie stanie się tak! Bo stolicą Syrii
jest Damaszek, a głową Damaszku Resin; i stolicą Efraima jest
Samaria, a głową Samarii syn Remaliasza; ale jeszcze sześćdziesiąt
pięć lat, a Efraim, zdruzgotany, przestanie być narodem. Jeżeli
nie uwierzycie, nie ostoicie się»”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów
się dokonało, że się nie nawróciły.
Biada
tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie
działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i
w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi
lżej będzie w dzień sądu niż wam.
A
ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani
zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie
dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam:
Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie”.

Przesłanie
dzisiejszych obu czytań jest oczywiste: miasto
– pomimo najazdu wrog
a
– ostoi się,

przetrwa wszystko i ocaleje, jeśli
Pan ma je
w swojej opiece. Bóg każe Izajaszowi skierować następujące słowa
do
króla Achaza:
Uważaj,
bądź spokojny, nie bój się. Niech twoje serce nie słabnie

[…]
dlatego
że Syryjczycy, Efraim i syn Remaliasza postanowili twą zgubę,
mówiąc: Wtargnijmy do Judy, przeraźmy ją i podbijmy dla siebie, a
królem nad nią ustanowimy syna Tabeela. Tak mówi Pan Bóg: Nic z
tego, nie stanie się tak!

I
to ostatnie zdanie właściwie definitywnie rozstrzyga całą sprawę.
Ludzie mogą zagrażać, ludzie mogą się srożyć, nieprzyjaciele
mogą stanąć u bram miasta, niebezpieczeństwo
z ich strony może się wydawać nie do pokonania – jeżeli
Bóg postanowił, że weźmie w obronę

takie
miasto, to żadne ataki,
choćby najwścieklejszych wrogów, nie
mają żadnego znaczenia.

I
odwrotnie, a taki obraz wyłania się z przesłania Jezusa, zawartego
w dzisiejszej Ewangelii: Jeżeli
miasto jest wewnętrznie zepsute,
to
znaczy jeżeli jego mieszkańcy żyją źle i w sercu swym daleko są
od Boga, to choćby wydawało się, iż same
miasta są wielkie i silne,

a ich mieszkańcy żyją w dostatku i powodzeniu; czy też – jak
dzisiaj mówił Jezus – w miastach tych dokonało się tak wiele
cudów, to
i tak upadną.

Bo są – mówiąc obrazowo, dzisiejszym językiem – wewnętrznie
skorodowane.
Wewnętrznie
zepsute, przegniłe,
zamknięte
na Boga. Bóg, choćby chciał – a na pewno chce – nie
może nic dobrego zrobić,
nie
może ich uratować, bo sami mieszkańcy tychże miast nie są tym
zainteresowani.
Tak
właśnie powinniśmy rozumieć dzisiejsze słowa Jezusa: Biada
tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie
działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i
w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi
lżej będzie w dzień sądu niż wam.
A
ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani
zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie
dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam:
Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie.
W
takiej sytuacji nawet zewnętrzna okazałość, czy też rozliczne
sukcesy i powodzenia, które odnoszą mieszkańcy owych
miast,
są tylko kolejnym
etapem na drodze do zguby.
Bo
bez Boga, bez Jego wsparcia i błogosławieństwa, niczego nie da się
zbudować. I odwrotnie: jeśli Bóg pobłogosławi, to żadne ludzkie
przeciwności ani zagrożenia
ze strony kogokolwiek nie

w stanie nicze
mu
dobremu przeszkodzić.
Moi
Drodzy, to jest bardzo pocieszające
i bud
zące
optymizm

przesłanie dla nas

– w kontekście naszego codziennego budowania doczesnego szczęścia,
powodzenia, dostatku, a
już szczególnie – w naszym budowaniu wiecznego szczęścia.
Wszystkie
nasze zabiegi i starania
przyniosą
dobre owoce, jeżeli pierwszym
Budowniczym
tego naszego domu, tego naszego szczęścia –
będzie
sam Bóg.
Jeżeli
tylko Boga postawimy na
drugim planie

– nawet niekoniecznie musimy się od Niego całkowicie odwrócić,
ale postawimy go na nieco dalszym, drugim planie – wszystko
zacznie się sypać.

I
nie oznacza to, że kiedy Bóg będzie na pierwszym planie, to ominą
nas wszelkie życiowe problemy i życie ułoży się jak z płatka.
Nie! Życiowa codzienność w
jakiś
sposób
nas
„dopadnie”. Ale
nie przytłoczy. Nie odbierze nadziei.

A
nasze budowanie będzie przynosiło dobre i
trwałe efekty.
Naprawdę,
żadne
zewnętrzne okoliczności, ludzka zazdrość czy niechęć, żadne
krzywdzące opinie czy złośliwe komentarze –
nie odbiorą nam poczucia sensu

tego, co robimy; nie zmienią kierunku naszego życia i postępowania.
Bo
pierwszym Budowniczym naszego życiowego domu będzie Bóg.
Czy
mogę z całą pewnością i odpowiedzialnością za wypowiadane
słowa stwierdzić, że już
dzisiaj
naprawdę
nim jest?…
A
jeżeli jeszcze nie za bardzo, jeżeli prowadzę z Nim swoistą
konkurencję
o to pierwsze miejsce, to co mogę i powinienem zrobić, żeby to
jednak On był pierwszym
Budowniczym i Obrońcą mojego domu?…

8 komentarzy

  • Jezus moim Panem ! Jezus moim Królem! Jezus Obrońcą mym! Teraz i zawsze. Amen.
    Pozdrawiam w zabieganym dniu, ale pamiętam: Bóg na pierwszym miejscu, na początku i na końcu mojego życia, bo On jest początkiem i końcem, Alfą i Omegą.

    • Szczególnie "Pan Minister Spraw Zagranicznych" [Republiki San Escobar?] przejmie się tym. Błaszczak [który już nie jest tym, kim według autorów protestu jest]zapewne runie na złoczyńców naszymi niesprawnymi okrętami podwodnymi lub uruchomi WOT ex-generalissimusa Antoniego… No i posypią się ze złoczyńców wióry. Czy nie lepiej jednak wydać wojnę Cesarzom Austro-Węgier i Niemiec? Wszak w lipcu zaczęła się Wielka Wojna Światowa.

    • Po pierwsze to nie protest, tylko apel.
      Po drugie powstał jeszcze w zeszłym roku (sprawa jest przeciągana i stąd teraz odżywa) dlatego adresatami są poprzedni ministrowie – chociaż przyznaję, że powinni to aktualizować.
      Po trzecie jeśli ktoś, kto jest nałogowym "kontra" (nick wiele mówi 🙂 ) zarzuca mi "zawodowego protestanta" to mogę tylko zacytować pewną panią minister – jak się domyślam z ukochanych przez ciebie czasów: "ale jaja, ale jaja :D"

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.