Czy Boga trzeba się bać?…

C

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiamy Was – całą naszą Ekipą
– ze Szklarskiej Poręby i zapewniamy o modlitwie. Pogodę mamy
wymarzoną, śniegu dużo, ale nowy nie pada. Atmosfera rewelacyjna!
Dobrego
dnia życzymy Wszystkim „feriującym” i Wszystkim pracującym!
Pamiętajcie,
że dzisiaj – pierwszy czwartek miesiąca.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Czwartek
4 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań:
Hbr
12,18–19.21–24;

Mk
6,7–
13

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW
:
Bracia:
Nie przystąpiliście do dotykalnego i płonącego ognia, do mgły,
do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego
dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go słyszeli, prosili, aby do
nich nie mówił. A tak straszne było to zjawisko, iż Mojżesz
powiedział: „Przerażony jestem i drżę”.
Wy
natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego,
Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na
uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani
w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów
sprawiedliwych, które już doszły do celu, do pośrednika Nowego
Testamentu – Jezusa, do pokropienia krwią, która przemawia
mocniej niż krew Abla.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚW
IĘTEGO
MARKA:
Jezus
przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch.
Dał im też władzę nad duchami nieczystymi.

I
przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski:
ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. „Ale idźcie obuci
w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien”.
I
mówił do nich: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam,
aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i
nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z
nóg waszych na świadectwo dla nich”.
Oni
więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych
duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Pierwsze
dzisiejsze czytanie wyraźnie dzieli się na dwie części:
pierwsza odnosi się do Starego Testamentu, a druga – do Nowego.
Jak słyszeliśmy, to pierwsze Przymierze charakteryzowało się tym,
że Bóg, kiedy przemawiał do człowieka, postrzegany był jako
ktoś nieosiągalny,
potężny, pełen majestatu, napawający
strachem
i mówiący takim głosem, iż wszyscy, którzy go
słyszeli, prosili, aby do nich nie mówił.

I
chociaż akurat Mojżesz wstępował na górę i rozmawiał z
Bogiem w imieniu swego ludu,
bo nikt inny nie miał odwagi tego
uczynić, to jednak Autor Listu do Hebrajczyków przekonuje nas, że
nawet on, Mojżesz, w którymś momencie miał powiedzieć:
Przerażony jestem i drżę.

Oczywiście,
pomimo tego wszystkiego, Bóg kontaktował się z człowiekiem,
objawiał mu swoją wolę i dokonywał w jego historii dzieł
wielkich i znamiennych, ale ów ogromny i niewyobrażalny dystans,
jaki zawsze istnieje pomiędzy Bogiem a człowiekiem, był wyraźnie
podkreślany.

Natomiast
w Nowym Przymierzu Bóg ten dystans bardzo skrócił.
Bardzo!
W sposób niemożliwy wręcz do wyrażenia! I chociaż –
charakteryzując tę nową sytuację – Autor Listu do Hebrajczyków
mówi o Bogu, który sądzi wszystkich, to
jednak z jego wypowiedzi wynika, że owa rzeczywistość do tej pory
niedostępna i napawająca lękiem, czyli Niebo, jest już przed
ludźmi otwarta.
Wyraźnie
mówi do swoich uczniów i współwyznawców: Wy natomiast
przystąpiliście do gór
y Syjon, do
miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej
liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych,
którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich,
do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu, do pośrednika
Nowego Testamentu – Jezusa, do pokropienia krwią, która przemawia
mocniej niż krew Abla.

Kluczowe
jest tu stwierdzenie: wy natomiast, które wskazuje na
różną sytuację ludu Nowego Testamentu od tej, w jakiej
znajdowali się poprzednicy. Ta sytuacja jest wyraźnie inna – o
wiele bardziej dla chrześcijan korzystna! Lud Nowego
Przymierza – czyli także my – jesteśmy zaproszeni do
bezpośredniej bliskości, a wręcz jedności z Jezusem, bo
zostaliśmy pokropieni krwią, która przemawia mocniej niż
krew Abla.
Jesteśmy po prostu zbawieni! Żeby to
jeszcze raz podkreślić: Niebo zostało przed nami otwarte.

I
dlatego my dzisiaj już nie podchodzimy do Boga z takim strachem, z
jakim czynił to lud Starego Przymierza, i nawet pojęcie „bojaźni
Bożej”,
jakim się dziś posługujemy, widząc w nim jeden z
darów Ducha Świętego, nie oznacza dosłownie bojaźni, w
rozumieniu strachu,
ile raczej pełen miłości respekt i
szacunek
do Boga i Jego spraw.

Jak
z tym szacunkiem i respektem jest w praktyce – to już każdy musi
sobie odpowiedzieć: czy nie dochodzi do jakiegoś „oswojenia
się”
z tymi tajemnicami i sprawami do tego stopnia, że Bóg
staje się wręcz „kumplem”, z którym można sobie swobodnie
„pogrywać”
i lekceważyć Jego słowa, Jego wolę, Jego
dary… Oby się to nam nigdy nie zdarzyło! Obyśmy docenili
to, że Bóg do nas tak bardzo wychodzi i tak bardzo skraca ów
niewyobrażalny dystans,
który – sam w sobie – przecież się
nie zmienił!

Zapewne
z taką myślą dzisiaj Jezus przywołał do siebie Dwunastu i
zaczął rozsyłać ich po dwóch,
dając im
następujące polecenie: Gdy do jakiego domu wejdziecie,
zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was
nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd
strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich.

Daje
do myślenia to ostatnie polecenie: Strząśnijcie proch z nóg
waszych na świadectwo dla nich,
prawda? Wyraźnie
wskazuje ono, że darów Jezusa – i Jego posłańców – nie
można sobie lekceważyć,
ani stroić sobie z nich żartów.
Przeto bojaźń Boża, rozumiana jako pełen miłości respekt, jest
najlepszą naszą odpowiedzią na pełne miłości wychodzenie
Boga do każdego z nas z inicjatywą zbawienia i z rozlicznymi
duchowymi darami.
Czy
mogę powiedzieć, że moje aktualne odniesienie do Boga i do
Jego spraw na tym właśnie polega?…

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.