Dziękujemy za MANIFEST WIARY!

D

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Iwona
Zagubień, z którą – i z której Rodziną – miałem przyjemność
współpracować w czasie mojej posługi w Celestynowie. Dziękując
za wszelką życzliwość, życzę Jubilatce, aby trwała w
nieustającej bliskości Jezusa! Zapewniam o modlitwie.
Moi
Drodzy, dzisiaj Kościół dopuszcza wspomnienie dowolne Najświętszej
Maryi Panny z Lourdes, szczególnej Patronki Chorych, w związku z
czym dzisiaj przeżywamy także Światowy Dzień Chorego. Skrzętnie
wykorzystując tę okazję, włączam w dzisiejsze rozważanie kilka
słów o wydarzeniach w Lourdes. Czynię to tym chętniej, że kilka
razy byłem w Lourdes i noszę głęboko w sercu świętą atmosferę
tego miejsca.
A
pod rozważaniem – coś bardzo wyjątkowego: MANIFEST WIARY,
opracowany i opublikowany w dniu 8 lutego przez Księdza Kardynała
Gerharda Ludwiga M
üllera, byłego Prefekta Kongregacji Nauki Wiary,
Pasterza o krystalicznej postawie i równie krystalicznych poglądach,
głosiciela krystalicznie czystej nauki katolickiej! I właśnie
takie kompendium zawiera dokument, który zamieszczam i o
przeczytanie i rozważanie którego bardzo Was proszę.
Nawet
sobie nie wyobrażacie, jak bardzo cieszę się z jego wydania i jak
bardzo jestem wdzięczny Księdzu Kardynałowi za Jego odwagę! A
przy okazji – wyrażam wielką dumę, że mogłem kilka razy
spotkać osobiście Księdza Kardynała i z Nim porozmawiać, oraz z
tego, że Ksiądz Kardynał tak bardzo ceni sobie Polskę i nas,
Polaków, ale też wspiera Kościół na Syberii i był w Surgucie, w
gościnie u Księdza Marka.

Myślę,
że z tych samych powodów – ale przede wszystkim: ze względu na
treść – Ksiądz Marek także bardzo cieszy się z tego dokumentu,
o czym mnie wczoraj poinformował.
Dobrego
dnia: tym, którzy do pracy; tym, którzy do szkoły; i tym, którzy
na ferie!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
5 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Najświętszej Maryi Panny z Lourdes,
do
czytań: Rdz 1,1–19; Mk 6,53–56

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Na
początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem
i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a
Duch Boży unosił się nad wodami.
Wtedy
Bóg rzekł: „Niechaj się stanie światłość”. I stała się
światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił
ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność
nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień pierwszy.
A
potem Bóg rzekł: „Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i
niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich”. Uczyniwszy to
sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad
sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie
niebem. I tak upłynął wieczór, a po nim poranek, dzień drugi.
A
potem Bóg rzekł: „Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno
miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha”. A gdy tak się
stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko
wód nazwał morzem.
Bóg
widząc, że były dobre, rzekł: „Niechaj ziemia wyda rośliny
zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi
według swego gatunku owoce, w których są nasiona”. I stało się
tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według
swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie
według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre. I tak
upłynął wieczór i poranek, dzień trzeci.
A
potem Bóg rzekł: „Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące
na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały
pory roku, dni i lata, aby były ciałami jaśniejącymi na
sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią”. I stało się tak.
Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło
dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił
je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; aby rządziły
dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział
Bóg, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień
czwarty.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Gdy
Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi
Genezaret i przybili do brzegu.
Skoro
wysiedli z łodzi, zaraz Go poznano. Ludzie biegali po całej owej
okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie, jak
słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy do
osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć
frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy
się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.

Liturgia
Słowa prowadzi nas dzisiaj do początku – początku
wszystkiego!
Dosłownie! Wszak pierwsze słowa Pisma Świętego,
jakie właśnie dziś słyszymy, to: Na początku Bóg stworzył
niebo i ziemię.
To są pierwsze słowa owego
niezwykłego i jedynego w swoim rodzaju Listu Boga do człowieka
– i mówią one o początku: o początku wszystkich spraw i
wydarzeń w historii człowieka.

U
tegoż początku stanął Bóg.
Właściwie, należałoby
powiedzieć, że to On uczynił ów początek. Gdyby nie Jego
zamysł stwórczy, żadnego początku by nie było. Ale On chciał,
aby był początek nieba i ziemi, i aby stała się światłość,
oddzielona od ciemności; i aby były dzień i noc; i aby
powstało sklepienie w środku wód, nazwane
niebem, które oddzieli wody pod sklepieniem od wód ponad
sklepieniem;
i aby powstała powierzchnia sucha, zwana
ziemią, w odróżnieniu od zbiorowiska wód, zwanego morzem…

A
potem Bóg chciał, by ziemia wydała rośliny zielone: trawę
dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w
których było nasienie według ich gatunków.
I wreszcie
chciał, by wtedy, na początku, powstały ciała
niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od
nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata, aby były ciałami
jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią.

Tyle dzisiaj usłyszeliśmy. Ciąg dalszy usłyszymy jutro.

Ale
już ten dzisiejszy przekaz pokazuje nam wielką miłość Boga,
który… nas chciał!
Tak możemy to ująć: Bóg nas chciał!
I dlatego był początek, a po nim – cała historia człowieka
i historia jego relacji z Bogiem, tak często trudna, patrząc z
Bożej perspektywy.
Bo Bóg, który chciał człowieka z miłości
i stworzył mu tak wspaniały świat z miłości, tak często nie
mógł się z jego strony doczekać miłości ani wdzięczności.

Dlatego,
moi Drodzy, my dzisiaj głęboko przemyślmy nasze osobiste relacje z
Bogiem i zastanówmy się, jak my odpowiadamy na tę Bożą
miłość.
Może właśnie to dzisiejsze czytanie stanie się dla
nas okazją, byśmy wrócili do tych najbardziej podstawowych prawd
naszej relacji z Bogiem, do ich początku, i uświadomili
sobie, że tak naprawdę nie musieliśmy zaistnieć na
świecie, nie musieliśmy mieć tego, co mamy, a jednak jesteśmy –
i to nie jako jakieś zło konieczne, jako jakiś ciężar dla
Boga, ale właśnie jako Jego dzieci, tak bardzo przez Niego
ukochane.

Dzieci,
dla których stworzył cały, tak piękny, logicznie uporządkowany
świat,
w którym poszczególne stworzenia współgrają ze sobą,
nawzajem się wspierając i uzupełniając. Moi Drodzy, to
wszystko dla nas!
Niestety, my już dzisiaj wiemy, że cała ta
harmonia, która była na początku, później została zakłócona.
Właśnie przez nas. Wszedł grzech, a z nim – doczesna śmierć.

Jednak
i wtedy Bóg z nas nie zrezygnował, ale dał nam kolejną
szansę, posyłając na świat swojego Syna, aby przywrócił ową
zbawczą harmonię
i dał nam szansę powrotu do Boga.

W
dzisiejszej Ewangelii nie słyszymy o jakimś konkretnym wydarzeniu
czy pouczeniu ze strony Jezusa, ale właśnie widzimy Go chodzącego
po tej naszej biednej ziemi i przywracającego pierwotny porządek
świata
– poprzez dokonywanie tak licznych uzdrowień i
przywracanie ludziom takiego zwykłego szczęścia, radości,
pogody ducha…
O tym ostatnim akurat dziś nie słyszymy, ale
możemy być pewni, że tam, gdzie człowiek wychodzi z ciężkiej
choroby, nierzadko z beznadziejnej po ludzku sytuacji, tam też
panuje wielka radość! Czy jednocześnie panuje wielka
wdzięczność Bogu?
Wiemy, że nie zawsze. A powinna! Od
tego zawsze należałoby zaczynać.

Dlatego
my dzisiaj mamy okazję uświadomić sobie raz jeszcze, jak
bardzo jesteśmy ukochani przez Boga i podziękować Mu za to, co
uważamy za tak podstawowe i oczywiste, że nawet nie
myślimy, żeby za to dziękować, a więc za to, że w ogóle
istniejemy, że żyjemy, że cieszymy się w miarę
dobrym zdrowiem (a przynajmniej: jako takim…); że mamy przy
sobie bliskie i kochane Osoby,
że nie jesteśmy głodni, że
jednak tyle dobrych rzeczy nam się na co dzień udaje… A nawet,
jeżeli przychodzą trudne wydarzenia i doświadczenia, jak chociażby
choroby, to i z nich Bóg wyprowadza dobro. Dzisiaj mamy
szczególną okazję, aby za to podziękować.
A
czynimy to w kontekście przeżywanego w liturgii Kościoła
dowolnego wspomnienia Najświętszej Maryi Panny z Lourdes,
szczególnej Patronki Chorych. Z tej okazji dzisiaj przeżywamy także
Światowy Dzień Chorego, co jest dla nas okazją do modlitwy
za tych właśnie, których Pan zaszczycił udziałem w swoim
Krzyżu.

Niech
Im też da świadomość i poczucie głębokiego sensu tego, co
przeżywają
– i pomoc ze strony ludzi. Co zaś możemy
powiedzieć o samym tym miejscu, do którego dziś duchowo
pielgrzymujemy i o wydarzeniach, które się tam dokonały?
Otóż,
w

1858 roku, w cztery lata po ogłoszeniu przez Piusa IX dogmatu o
Niepokalanym Poczęciu,

Matka Boża zjawiła się ubogiej pasterce, Świętej Bernadecie
Soubirous,
właśnie tam: w
Grocie Massabielskiej, w Lourdes,
we
Francji
. W ten sposób –
jeśli tak można powiedzieć –
Niebo
potwierdziło prawdę, którą Kościół odkrył i ogłosił pod
natchnieniem Ducha Świętego.

Podczas osiemnastu zjawień, dokonujących się w okresie
od
11 lutego do 16 lipca 1858 roku,

Maryja wzywała do modlitwy i pokuty.

11
lutego, Bernadetta Soubirous wraz z siostrą i przyjaciółką udała
się w pobliże Starej Skały – Massabielle –
w
poszukiwani
u
suchych gałęzi, aby rozpalić ogień w domu. Gdy została sama,
usłyszała
dziwny dźwięk, podobny do szumu wiatru

i zobaczyła światłość, z której wyłoniła się postać
„Pięknej Pani” z różańcem w ręku.

Odtąd objawienia powtarzały się.

Bernadetta
opowiedziała o tym wydarzeniu koleżankom, te rozpowiedziały o tym
sąsiadom. Rodzice skrzyczeli Bernadettę, że rozpowiada plotki i
zakazali jej chodzić do groty, w której miała jej się ukazać
Matka Boża.
Cofnęli
jednak zakaz,
gdy
zobaczyli, że dziecko gaśnie im dosłownie w oczach

z powodu jakiejś wewnętrznej udręki.


Dnia
14 lutego dziewczęta udały się najpierw do kościoła i wzięły
ze sobą wodę święconą. Gdy przybyły do groty, było już po
południu. Kiedy w czasie odmawiania Różańca ponownie ukazała się
Matka Boża, Bernadetta – idąc za poradą towarzyszek –
pokropiła Ją
i wypowiedziała słowa: „Jeśli przychodzisz od Boga, zbliż się!
Jeśli od szatana, idź precz!”. Pani, uśmiechając się, zbliżyła
się aż do wylotu groty –
i
odmawiała Różaniec.

18
lutego Bernadetta udała się w pobliże groty z dwiema znajomymi
rodziny Soubirous. Te przekonane,
że
może to jaka
ś
dusza czyśćcowa,
poradziły
Bernadecie, aby poprosiła Zjawę o napisanie życzenia na kartce
papieru, którą ze sobą przyniosły. Pani odpowiedziała:
„Pisanie
tego, co ci chcę powiedzieć, jest niepotrzebne”
.
Matka Boża poleciła dziewczynce, aby przychodziła przez kolejnych
piętnaście dni.

Wiadomość
rozeszła się lotem błyskawicy po całym miasteczku. 21 lutego, w
niedzielę, zjawiło się przy grocie skał massabielskich kilka
tysięcy ludzi.
Pełna
smutku Matka Boża zachęcała Bernadettę, aby modliła się za
grzeszników.
Tegoż
dnia, gdy Bernadetta wychodziła po południu z kościoła z
Nieszporów, została
zatrzymana
przez komendanta miejscowej policji i poddana śledztwu.

Kiedy dnia następnego udała się do szkoły, uczące ją siostry
zaczęły ją karcić, że 
wprowadziła
tyle zamieszania swoimi przywidzeniami.


23
lutego Matka Boża ukazała się Bernadecie ponownie i poleciła jej,
aby udała się do miejscowego proboszcza
z
prośbą, by w miejscu objawień wystawiono ku Jej czci kaplicę.

Roztropny proboszcz, a równocześnie także dziekan, po pilnym
przeegzaminowaniu czternastoletniej dziewczynki, rzekł do niej:
„Mówiłaś mi, że u
stóp tej Pani w miejscu, gdzie zwykła stawać, jest krzak dzikiej
róży. Poproś Ją, aby kazała tej gałęzi rozkwitnąć”
.
Przy najbliższym zjawieniu się Matki Bożej Bernadetta powtórzyła
słowa proboszcza. Pani odpowiedziała uśmiechem, a potem ze
smutkiem wypowiedziała słowa:
„Pokuty…
pokuty… pokuty…”.
25
lutego, w czasie ekstazy, Bernadetta
usłyszałą
polecenie:
„A teraz idź
do źródła, napij się z niego i obmyj się w nim”.

Dziewczynka skierowała swoje kroki do pobliskiej rzeki, ale
usłyszała głos: „Nie w tę stronę! Nie mówiłam ci przecież,
abyś piła wodę z rzeki,
ale
ze źródła. Ono jest tu”.

Bernadetta na kolanach podążyła ku wskazanemu w pobliżu groty
miejscu. Gdy zaczęła grzebać, pokazała się woda.
Na
oczach tłumu śledzącego wszystko uważnie

ukazało się źródło, którego dotąd nie było.
Woda
biła z niego coraz obficiej i szerokim strumieniem płynęła do
rzeki.

Okazało
się rychło, że woda ta
ma
moc leczniczą.

Następnego bowiem dnia posłał do źródła po wodę swoją córkę
miejscowy kamieniarz, rzeźbiarz nagrobków. Stracił prawe oko przy
rozsadzaniu dynamitem bloków kamiennych. Także na lewe oko widział
coraz słabiej.
Po gorącej
modlitwie począł przemywać sobie ową wodą oczy i natychmiast
odzyskał wzrok.
Cud ten
zapoczątkował cały szereg innych znaków i cudów.

27
lutego Matka Boża
ponowiła
życzenie, aby na tym miejscu powstała kaplica.
1
marca 1858 roku poleciła Bernadecie, aby modliła się nadal na
różańcu. 2 marca z kolei, Matka Boża poprosiła,
aby
do groty urządzano procesje.

Zawiadomiony o tym proboszcz odpowiedział, że będzie to mógł
uczynić
dopiero za
pozwoleniem swojego biskupa.


Tymczasem,
4 marca, na oczach około dwudziestu tysięcy ludzi
został
cudownie uleczony przy źródle miejscowy restaurator.

Miał on na wierzchu dłoni wielką narośl. Lekarze orzekli, że
jest to złośliwy rak i trzeba rękę amputować.
Kiedy
modlił się gorąco i polecał wstawiennictwu Bernadetty, zanurzył
rękę i wyciągnął ją zupełnie zdrową, bez ropiejącej narośli.

A poprzedniego dnia, pewna matka doznała łaski nagłego uzdrowienia
swojego dziecka, zanurzając je całe w zimnej wodzie źródła –
i
to w sytuacji, w której lekarze orzekli, że dni dziecka są już
policzone.

Wtedy
też nastąpiła dłuższa przerwa w objawieniach. Dopiero
25
marca, w uroczystość Zwiastowania,
Bernadetta
ponownie zobaczyła Matkę Bożą.

Kiedy Ją zapytała o imię, otrzymała odpowiedź:
„Jam
jest Niepokalane Poczęcie”.

Były to bardzo ważne słowa, ponieważ mijały zaledwie
cztery
lata od ogłoszenia
przez
Papieża Piusa IX dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi, a przecież
wówczas środki komunikacji społecznej nie były tak rozwinięte
jak dzisiaj, dlatego
informacje
nie rozchodziły się po świecie zbyt szybko

i nie docierały tak sprawnie, jak obecnie, do świadomości ludzi

szczególnie
tak prostych,
jak Bernadetta.
Dlatego
ten dzień można określić jako
swoisty
przełom
w
uwiarygodnianiu informacji o objawianiu się Matki Bożej.

Po
kolejnej dłuższej przerwie, 7 kwietnia, w środę po Wielkanocy,
ponownie Matka Boża objawiła się Bernadecie. Po rozejściu się
tłumów policja pod pozorem bezpieczeństwa publicznego i
konieczności przeprowadzenia badań wody,
zamknęła
dostęp do źródła i groty.

Zabrano także do komisariatu liczne już złożone wota. Jednak
Bernadetta uczęszczała tam nadal i klękając opodal, modliła się.

16
lipca, w uroczystość Szkaplerz
a
Świętego
,
Matka Boża pojawiła się po raz ostatni. 18 stycznia 1862 roku,
komisja powołana przez miejscowego biskupa – po wielu badaniach –
ogłosiła dekret, że 
„można
dać wiarę” zjawiskom, jakie się przydarzyły w Lourdes.

W roku 1875 arcybiskup Paryża poświęcił uroczyście świątynię,
wybudowaną na miejscu objawień. W uroczystości tej wzięło udział
trzydziestu pięciu arcybiskupów i biskupów, trzy tysiące kapłanów
i sto tysięcy wiernych. W roku 1891, Leon XIII ustanowił
Święto
Objawienia się Matki Bożej w Lourdes,

które
Święty
Pius X w 1907 roku rozciągnął na cały Kościół.

W roku 1933 Bernadetta Soubirous została kanonizowana.

Lourdes
natomiast
stało się
słynnym
miejscem pielgrzymkowym –
prawdziwym
Sanktuarium
Chorych i Cierpiących


do którego przybywają tysiące ludzi, by czcić Matkę Bożą
i
prosić o 
uzdrowienie
ze swych dolegliwości

oraz o 
umocnienie
w dźwiganiu krzyża cierpienia.
A
oto jak sama Bernadetta opisała, w roku 1861 – w jednym z listów
– wydarzenia, w których uczestniczyła: „Pewnego dnia, kiedy
wraz z dwiema dziewczynkami udałam się nad rzekę Gave, aby
nazbierać chrustu, usłyszałam jakby szelest wiatru. Obróciłam
się ku łące, ale zobaczyłam, iż gałązki drzew nie poruszają
się wcale. Uniosłam wtedy głowę i spojrzałam w kierunku groty.
Zobaczyłam
Panią odzianą w białe szaty. Miała na sobie białą suknię,
przepasana była niebieską wstęgą, na każdej z Jej stóp
spoczywała złocista róża.

Taki sam kolor miały ziarenka Jej różańca.
Kiedy
Ją zobaczyłam, przetarłam oczy sądząc, iż mi się przywidziało.
Zaraz też włożyłam rękę do kieszonki i znalazłam swój
różaniec.
Chciałam
przeżegnać się, ale nie mogłam unieść opadającej ręki.
Dopiero

kiedy Pani uczyniła znak krzyża, wtedy i ja drżącą ręką
spróbowałam, i udało się.

Równocześnie zaczęłam odmawiać Różaniec. Także Pani
przesuwała ziarenka różańca, ale nie poruszała wargami. Kiedy
skończyłam odmawianie, widzenie ustało natychmiast.
Zapytałam
więc obydwie dziewczynki, czy czegoś nie widziały. Odpowiedziały,
że nie. Spytały natomiast, co takiego mam im do opowiedzenia. Wtedy
oznajmiłam im, że 
widziałam
Panią w bieli i że nie wiem, kim Ona mogłaby być.

Upomniałam je jednak, aby nie mówiły o tym nikomu. One znowu
namawiały mnie, żebym nie wracała na to miejsce, ale ja się na to
nie zgodziłam.
Wróciłam
więc na to samo miejsce w niedzielę,

czując wewnętrznie, że coś mnie tam woła.
Pani
przemówiła do mnie dopiero za trzecim razem. Zapytała, czy nie
zechciałabym przychodzić tu do Niej przez dni piętnaście.
Odpowiedziałam, że chcę. Pani powiedziała jeszcze, że 
mam
powiedzieć kapłanom, aby postarali się o wybudowanie na tym
miejscu kaplicy.

Następnie poleciła mi napić się wody ze źródła. Ponieważ nie
widziałam tam żadnego źródła, zwróciłam się w stronę rzeki
Gave. Ale Pani dała mi znak, że nie tam, i palcem pokazała na
źródło.

Kiedy
podeszłam bliżej, znalazłam zaledwie
odrobinę
błotnistej wody.

Nadstawiłam dłoń, ale nic nie mogłam pochwycić. Zaczęłam więc
drążyć ziemię w tym miejscu
i
dopiero wówczas mogłam zaczerpnąć nieco wody. Odrzuciłam trzy
razy, za czwartym razem wypiłam.

Widzenie znikło, a ja powróciłam do domu.
Przez
piętnaście dni powracałam na to miejsce,
a
Pani ukazywała mi się za każdym razem, z wyjątkiem jednego wtorku
i piątku.

Polecała na nowo, abym zachęciła kapłanów do wybudowania
kaplicy, zachęciła także, abym się obmyła w źródle
i
abym się modliła o nawrócenie grzeszników.

Wielokrotnie zapytywałam, kim jest, ale Ona uśmiechała się tylko
łagodnie. W końcu, trzymając ręce uniesione i kierując wzrok ku
niebu
powiedziała,
że jest Niepokalanym Poczęciem.

Tyle
ze wspomnień samej Bernadetty.
Wsłuchani
w słowa Maryi, wzywającej świat do nawrócenia,
a
więc do 
powrotu
„do początku”,

a także zasłuchani w 
Boże
słowo dzisiejszej liturgii,
raz
jeszcze podziękujmy Bogu za wszystko, co uczynił
na
początku

– i co stale nam czyni i czym nas obdarowuje w każdej chwili
naszego istnienia. Bo gdyby przez chwilę o nas zapomniał, to 
w
tej jednej chwili przestalibyśmy istnieć.

Czy mamy tego świadomość?…
Czy
dziękujemy za to, że… jesteśmy?…

A
OTO ZAPOWIEDZIANY DOKUMENT

KSIĘDZA
KARDYNAŁA GERHARDA LUDWIGA
MÜLLERA:

MANIFEST
WIARY

(Numery
w tekście odnoszą się do Katechizmu Kościoła Katolickiego
)

Niech
się nie trwoży wasze serce!” (J 14,1)
Wobec
coraz bardziej rozszerzającego się zamieszania w nauczaniu wiary,
wielu biskupów, kapłanów, zakonników i świeckich Kościoła
Katolickiego poprosiło mnie o złożenie publicznego świadectwa
Prawdzie Objawienia. Jest zadaniem właściwym pasterzom prowadzić
ludzi im powierzonych na drodze do zbawienia, to zaś może dziać
się jedynie wówczas, gdy taka droga jest znana oraz gdy oni sami
jako pierwsi nią podążają. Dlatego właśnie napominał Apostoł:
Przekazałem wam na początku to, co przejąłem (1 Kor
15, 3). Dziś wielu chrześcijan nie zna już nawet podstaw wiary,
przy rosnącym wciąż niebezpieczeństwie, że nie znajdą już
drogi, która prowadzi do życia wiecznego. Jednakowoż, podstawowym
zadaniem Kościoła pozostaje prowadzić ludzi do Jezusa Chrystusa,
Światłości narodów (Lumen gentium 1). W tej sytuacji powstaje
pytanie, jak znaleźć właściwy kierunek. Według Jana Pawła II,
Katechizm Kościoła Katolickiego stanowi „pewną normę nauczania
wiary” (Fidei depositum IV). Został on napisany dla umocnienia
braci i sióstr w wierze, wierze wystawionej na ciężką próbę
przez „dyktaturę relatywizmu”.

Bóg
Trójjedyny, objawiony w Jezusie Chrystusie
Sedno
wiary wszystkich chrześcijan leży w wyznaniu Najświętszej Trójcy.
Staliśmy się uczniami Jezusa, dziećmi i przyjaciółmi Boga,
poprzez chrzest w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Rozróżnienie
trzech Osób w Boskiej jedności (254) wyznacza fundamentalną
różnicę w wierze w Boga oraz w obrazie człowieka – w porównaniu
z innymi religiami. Po rozpoznaniu Chrystusa, widma znikają. On jest
prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, który wcielił się w
łonie Dziewicy Maryi dzięki działaniu Ducha Świętego. Słowo,
które stało się ciałem, Syn Boga, jest jedynym Zbawicielem świata
(679) i jedynym Pośrednikiem miedzy Bogiem i ludźmi (846). Dlatego
też Pierwszy List świętego Jana Apostoła odnosi się do tego, kto
neguje Jego Bóstwo, jak do Antychrysta (1 J 2, 22), albowiem Jezus
Chrystus, Syn Boga, jest odwiecznie współistotny Bogu, swojemu Ojcu
(663). Z wielką stanowczością należy stawić czoła pojawieniu
się dawnych herezji, które w Jezusie Chrystusie widziały jedynie
wybitną osobę, brata czy przyjaciela, proroka czy przykład
moralności. On jest przede wszystkim Słowem, które było u Boga i
które jest Bogiem, Synem Ojca, który przyjął naszą ludzka
naturę, aby nas odkupić i który przyjdzie sądzić żywych i
umarłych. Jego samego uwielbiamy w jedności z Ojcem i Duchem
Świętym, jako jedynego i prawdziwego Boga (691).

Kościół
Jezus
Chrystus założył Kościół, widzialny znak i narzędzie
zbawienia, który trwa w Kościele Katolickim (816). Dał swojemu
Kościołowi, który „zrodził się z boku umierającego na krzyżu
Chrystusa” (766), sakramentalną strukturę, która trwać będzie
aż do pełnego wypełnienia się Królestwa (765). Chrystus –
Głowa oraz wierni, jako członki Ciała, są jedną i tą sama osobą
mistyczną (795), dlatego też Kościół jest święty, ponieważ
Chrystus, jedyny Pośrednik, uczynił ją na ziemi widzialnym
organizmem i nieustannie go podtrzymuje (771). Poprzez Kościół
odkupieńcze dzieło Chrystusa uobecnia się w czasie i przestrzeni
poprzez celebrowanie sakramentów świętych, przede wszystkim Ofiary
eucharystycznej, Mszy świętej (1330). Kościół władzą Chrystusa
przekazuje Boskie Objawienie, które „obejmuje także wszystkie
treści nauki, łącznie z moralnością, bez których zbawcze prawdy
wiary nie mogą być strzeżone, wykładane czy zachowywane”
(2035).

Porządek
sakramentalny
Kościół
jest w Jezusie Chrystusie powszechnym sakramentem zbawienia (776).
Nie świeci własnym światłem, ale odbija niejako światło
Chrystusa, które lśni na Jego obliczu, a to dzieje się tylko
wtedy, gdy punktem odniesienia nie jest opinia większości czy też
duch czasów, ale raczej prawda objawiona w Jezusie Chrystusie, który
powierzył Kościołowi Katolickiemu pełnię łaski i prawdy (819):
On sam jest obecny w sakramentach Kościoła.
Kościół
nie jest utworzonym przez człowieka stowarzyszeniem, którego
struktura mogłaby być modyfikowana przez jego członków według
własnego upodobania: Kościół jest pochodzenia Bożego. „Sam
Chrystus jest źródłem posługi w Kościele. On ją ustanowił,
wyposażył we władzę oraz wyznaczył posłanie, ukierunkowanie i
cel” (874). Także dziś pozostaje w mocy napomnienie Apostoła,
według którego przeklętym jest każdy, kto głosiłby inną
Ewangelię, nawet my lub anioł z nieba (Ga 1, 8).
Przekazywanie wiary jest nierozerwalnie związane z ludzką
wiarygodnością jej przekazicieli: ci zaś, w niektórych
przypadkach, opuścili tych, którzy zostali im powierzeni,
wstrząsając nimi i poważnie szkodząc ich wierze. W ich przypadku
wypełnia się słowo Pisma: Przyjdzie bowiem chwila, kiedy
zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań –
ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli

(2 Tm 4, 3).
Zadaniem
Magisterium Kościoła względem ludu Bożego jest: „chronić go
przed wypaczeniami i słabościami”, aby miał „możliwość
wyznawania bez błędu autentycznej wiary” (890). To odnosi się
szczególnie do siedmiu sakramentów. Najświętsza Eucharystia jest
„źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego”
(1324). Ofiara eucharystyczna, w której Chrystus włącza nas w
swoją ofiarę Krzyża, ma na celu najgłębsze zjednoczenie z Nim
(1382). Dlatego też Pismo Święte udziela napomnień odnośnie
warunków przyjmowania Komunii świętej: Dlatego też kto
spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie
Ciała i Krwi Pańskiej
(1 Kor 11, 27), zatem „Jeśli ktoś
ma świadomość grzechu ciężkiego, przed przyjęciem Komunii
powinien przystąpić do sakramentu pojednania” (1385). Z
wewnętrznej logiki sakramentu wynika, że rozwiedzeni żyjący w
związkach cywilnych, których sakramentalne małżeństwo przed
Bogiem jest wciąż ważne, podobnie jak i wszyscy ci chrześcijanie,
którzy nie są w pełnej komunii z wiarą katolicką, wreszcie
wszyscy ci, którzy nie są odpowiednio usposobieni, nie mogą
owocnie przyjąć Najświętszej Eucharystii (1457), ponieważ w ten
sposób nie prowadzi ich ona do zbawienia. Wyjaśnianie tego jest
uczynkiem miłosierdzia względem duszy.
Uznanie
grzechów w spowiedzi świętej przynajmniej jeden raz w roku stanowi
jedno z przykazań Kościoła (2042). Kiedy wierzący nie wyznają
już swoich grzechów, otrzymując ich odpuszczenie, próżnym staje
się zbawienie przyniesione przez Chrystusa; On przecież stał się
człowiekiem, aby odkupić nas od naszych grzechów. Władza
przebaczenia, którą Zmartwychwstały przekazał Apostołom i ich
następcom w biskupstwie i kapłaństwie, odpuszcza grzechy ciężkie
i powszednie popełnione po chrzcie. Obecna praktyka spowiedzi
uwidacznia, że sumienia wierzących nie są dziś wystarczająco
formowane. Miłosierdzie Boże jest nam dane, abyśmy wypełniali
Jego przykazania i tak przylgnęli do Jego woli, nie zaś abyśmy
unikali wezwania do nawrócenia (1458).
Kapłan
prowadzi dalej dzieło odkupienia na ziemi” (1589). Święcenia,
które nadają kapłanowi „świętą władzę” (1592), są nie do
zastąpienia, ponieważ poprzez nie Jezus staje się sakramentalnie
obecny w swoim zbawczym działaniu. Kapłani wybierają dobrowolnie
celibat jako „znak nowego życia” (1579). Chodzi o dar z siebie
samego na służbę Chrystusa i Jego Królestwa, które nadchodzi.
Aby udzielić ważnie święceń w trzech stopniach tego sakramentu,
Kościół czuje się związany wyborem dokonanym przez samego Pana,
„z tego powodu nie są możliwe święcenia kobiet” (1577). W tym
kontekście, mówienie o dyskryminacji kobiety jawi się wyraźnie
jako błędne rozumienie tego sakramentu, który nie dotyczy
ziemskiej władzy, ale reprezentowania Chrystusa, Oblubieńca
Kościoła.

Prawo
moralne
Wiara
i życie są nierozłączne, albowiem wiara bez uczynków spełnionych
w Panu jest martwa (1815). Prawo moralne jest dziełem Bożej
Mądrości i prowadzi człowieka do obiecanego szczęścia (1950). W
związku z tym, „wyznacza człowiekowi drogę praktykowania dobra i
osiągania jego celu” (1955). Jego przestrzeganie jest konieczne u
wszystkich osób dobrej woli, aby osiągnąć wieczne zbawienie. Ten
kto umiera w grzechu ciężkim bez żalu pozostanie na zawsze
oddzielonym od Boga (1033). To prowadzi do praktycznych konsekwencji
w życiu chrześcijan, pośród których należy wymienić te
częściej dziś lekceważone (por. 2270-2283; 2350-2381). Prawo
moralne nie jest ciężarem, ale jest częścią tej prawdy, która
wyzwala (por. J 8, 32) i poprzez którą chrześcijanin przemierza
drogę zbawienia, prawdy, która nie może być relatywizowana.

Życie
wieczne
Wielu
pyta się dziś, dlaczego Kościół wciąż istnieje skoro sami
biskupi wolą działać jako politycy niż jako nauczyciele głosić
Ewangelię. Spojrzenie nie powinno zatrzymywać się na kwestiach
drugorzędnych, jednak bardziej niż kiedykolwiek jest koniecznym,
aby Kościół podjął się właściwego mu zadania. Każde ludzkie
istnienie ma nieśmiertelną duszę, która przy jego śmierci
odłącza się od ciała, jednak w nadziei na zmartwychwstanie
umarłych (366). Śmierć czyni definitywną decyzję człowieka za
lub przeciw Bogu. Wszyscy muszą przejść sąd szczegółowy
natychmiast po śmierci (1021): albo będzie jeszcze konieczne
oczyszczenie albo człowiek pójdzie bezpośrednio ku szczęściu
wiecznemu i będzie mu umożliwione oglądanie Boga twarzą w twarz.
Istnieje jednak także straszna możliwość, że osoba, aż do
końca, pozostanie w sprzeczności z Bogiem: odrzucając definitywnie
Jego miłość, bezpośrednio potępi się na wieki (por. 1022). „Bóg
stworzył cię bez ciebie, ale nie zbawia cię bez ciebie” (1847).
Wieczność kary piekielnej jest straszną rzeczywistością, która
– według świadectwa Pisma świętego – dotyczy tych wszystkich,
którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego” (1035).
Chrześcijanin przechodzi przez ciasna bramę, bo szeroka jest
brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest
takich, którzy przez nią wchodzą
(Mt 7, 13).
Milczenie
o tych i innych prawdach wiary albo też nauczanie tego, co jest im
przeciwne, jest najgorszym oszustwem, któremu Katechizm stanowczo
się sprzeciwia. To jest ostatnia próba Kościoła, polegająca na
„oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich
problemów za cenę odstępstwa od prawdy” (675). To jest oszustwo
Antychrysta, który nadchodzi z wszelkim zwodzeniem ku
nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości
prawdy, aby dostąpić zbawienia
(2 Tes 2, 10).

Wezwanie
Jako
robotnicy w winnicy Pana, nosimy wszyscy odpowiedzialność
przypominania tych podstawowych prawd, trzymając się mocno tego, co
sami otrzymaliśmy. Chciejmy mieć odwagę, aby przebyć drogę
Jezusa Chrystusa z determinacją, tak by osiągnąć życie wieczne,
idąc za Jego przykazaniami (2075).
Prośmy
Pana, aby dał nam w pełni poznać, jak wieli jest dar katolickiej
wiary, poprzez który otwiera się brama życia wiecznego. Kto
się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem
wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie,
gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi

(Mk 8,38). Dlatego też wzmacniamy wiarę wyznając prawdę, którą
jest sam Jezus Chrystus.
Pouczenie,
które Paweł, Apostoł Jezusa Chrystusa, daje swojemu
współpracownikowi i następcy Tymoteuszowi, skierowane jest w
szczególny sposób do nas, biskupów i kapłanów. Pisał on:
Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie
sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego
królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie
potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą
cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy
zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań –
ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli.
Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku
zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy,
wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie!
(2
Tm 4,1–5).
Oby
Maryja, Matka Boga, wybłagała nam łaskę trwania w wyznawaniu
prawdy Jezusa Chrystusa bez zachwiania.

W
jedności wiary i modlitwy.

Gerhard
Ludwig
Kardynał
Müller
Prefekt
Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012-2017

5 komentarzy

  • Do Żywego Płomienia
    Kochane dzieci światłości miłe Mojemu Świętemu Sercu, pragnę, aby znalazło się 10 000 000 osób, które by podjęły post za Papieża Franciszka. Ma on w planie abdykację ze stanowiska. Masoneria przy najbliższym wyborze będzie chciała wprowadzić na tron Piotrowy Antychrysta. Módlcie się i składajcie Bogu swoje ofiary, aby uniemożliwić im ten ruch, to działanie.

    Niebawem Ręka Bożej Sprawiedliwości uderzy z pełną mocą na całą grzeszną ludzkość. Nie muszą się bać ci, co żyją sprawiedliwie i pobożnie, lecz tylko ci, co są pełni wiarołomstwa i wszelkiej nieprawości.

    Polsko, Polsko, umiłowałem cię bardzo, bo byłaś Mi wierna o wiele bardziej niż inne narody. Niebawem uruchomię wydarzenia, które spowodują wielkie cierpienia wszystkich Polaków. Wielu nie wytrzyma presji wydarzeń, bo ratunek i wszelka ulga, będzie jedynie w Bogu. Po dniach oczyszczenia, to wy będziecie przodować w wierności Bogu i wypełnianiu Bożej Woli. Wydarzenia, które nastąpią, zniosą z powierzchni ziemi wiele krajów, wiele narodów. Grzech ich wielokroć przebił grzechy Sodomy i Gomory. Zniszczone będą miejsca, w których odbywały się aborcje. Ziemia pochłonie wiele, wiele istnień. Nie przetrwa tego ten, kto się nie będzie modlić. Szybkimi krokami nadchodzi czas, kiedy Moce Niebios zostaną wstrząśnięte, a wydarzenia będą nabierać tempa.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.