Tyś Polski Królową!

T

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
imieniny przeżywa Marianna Szyszko, Mama mojego Przyjaciela,
Księdza Mariusza. Życzę Solenizantce, aby
zawsze była tak
blisko Boga, jak jest, i tak bardzo zaangażowana w dobro, jak jest –
dobro swojej Rodziny i tylu ludzi, których na swej drodze spotyka.
Ze swej strony – zapewniam o modlitwie!
A
oto dzisiaj – dzień bardzo ważny dla naszej Ojczyzny. Niech
będzie nade wszystko okazją do modlitwy w jej intencji! Więcej o
tym – w rozważaniu.
Dziś
mamy także pierwszy piątek miesiąca. Osobom obchodzącym ten dzień
przypominam, że jego istotą jest przyjęcie Komunii Świętej
wynagradzającej. Spowiedź mogła być wcześniej.
I
– o czym na pewno dobrze wiemy – dzisiejsza uroczystość
liturgiczna zwalnia nas z piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów
mięsnych. A zatem – grilla wieczorem można zaplanować. Chyba, że
będzie padało. A deszcz przecież także – bardzo potrzebny!
Na
głębokie i radosne przeżywanie tego dnia – niech Was
błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Uroczystość
Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski,
do
czytań z t.VI Lekcjonarza:


Ap
11,19a;12,1.3–6a.10ab; Kol 1,12–16; J 19,25–27

CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Świątynia
Boga w niebie się otwarła, i Arka Jego Przymierza ukazała się w
Jego świątyni. Potem ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta
obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie
wieniec z gwiazd dwunastu.

Ukazał
się też inny znak na niebie: Oto wielki Smok ognisty; ma siedem
głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Ogon jego
zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię. Smok
stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko
porodzi, pożreć jej Dziecko. I porodziła Syna – mężczyznę,
który będzie pasł wszystkie narody rózgą żelazną. Dziecko jej
zostało porwane do Boga i do Jego tronu. Niewiasta zaś zbiegła na
pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga.

I
usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: „Teraz nastało
zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego
Pomazańca”.

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:

Bracia:
Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w
dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy
ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w
którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.

On
jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego
stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w
niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy
Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez
Niego i dla Niego zostało stworzone.

On
jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.


SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Obok
krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona
Kleofasa, i Maria Magdalena.

Kiedy
więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego
miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie
rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”.

I
od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

Przyzwyczailiśmy
się, że w takim dniu, jak dzisiaj – podobnie zresztą, jak 11
listopada – dużo się w ramach homilii mówi o
Polsce.
I porusza się wiele spraw, które jej dotyczą;
wskazując na bolączki obecnego czasu, podkreślając potrzebę
naprawy i odnowy
różnych obszarów naszego życia narodowego,
społecznego, ale także – życia osobistego, widzianego w
tym kontekście. Dlatego niekiedy słyszymy – przy tej okazji –
homilie podniosłe i patetyczne, niekiedy odwołujące się do
bogatej, ale też i burzliwej naszej historii, cytowane są
wypowiedzi wielkich Polaków, przestrzegających naród przed
błędami i nadużyciami, które na przestrzeni lat tak wiele
spowodowały nieszczęść.

I
dobrze, że tak jest, bo w końcu kiedy o tym mówić, jak nie w taki
dzień – zwłaszcza, że to przecież polski Episkopat, w roku
1920, prosił Papieża Benedykta XV,
aby dzień rocznicy
uchwalenia wiekopomnej Konstytucji 3 Maja – był w naszej
Ojczyźnie uroczystym dniem Najświętszej Maryi Panny, ogłoszonej
przez Króla Jana Kazimierza Królową naszego Narodu.

Zatem,
wszystkie okoliczności wskazują na to, że można – a nawet
należy – mówić dzisiaj o naszych polskich sprawach. Ale
dobrze byłoby, aby głoszone dzisiaj homilie nie były jedynie
przemówieniami patriotycznymi – nawet w najlepszym tego słowa
znaczeniu – ale były refleksją nad Bożym słowem, jakie
Kościół daje nam dziś do rozważenia. A to Słowo – jak zawsze,
bardzo bogate – przynosi nam konkretne treści.
I
tak oto, w pierwszym czytaniu, z Księgi Apokalipsy, wpatrujemy się
– wraz ze Świętym Janem – w obraz Niewiasty, obleczonej
w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie
wieniec z gwiazd dwunastu.
My dzisiaj tę Niewiastę
kojarzymy z Maryją – i dobrze, bo również w taki sposób możemy
ten obraz odczytywać. Jednakże w pierwszym rzędzie, jest to
obraz Kościoła, ludu Bożego.
A ponieważ słowo „Kościół”,
w języku łacińskim i greckim – „Ecclesia” – jest rodzaju
żeńskiego, przeto mówimy o Kościele jako matce,
dzisiaj zaś: o Kościele jako Niewieście. I to właśnie ten
Kościół, lud Boży, w jakiś sposób zrodził Jezusa Chrystusa
według ciała,
bowiem to w tym ludzie przyszedł On na świat.
Wieniec z dwunastu gwiazd nasuwa skojarzenie z dwunastoma pokoleniami
synów Izraela – narodu wybranego, który przez wieki żył
obietnicą przyjścia na świat Mesjasza,
Syna Bożego, i
wreszcie się Go doczekał. Chociaż Go w większości nie uznał…
Natomiast
tradycja chrześcijańska widzi w tejże Niewieście Matką
Najświętszą, rodzącą Jezusa, jako Bożego Syna.
I dzisiaj
oba te rozumienia bierzemy pod uwagę.
Zwłaszcza,
że w dalszych obrazach widzimy ataki, przeciwko niej wymierzone,
a to na pewno przywodzi nam na myśl wszelkie wrogie działania,
jakie na przestrzeni dziejów były i są wymierzone w Kościół.
Ich inspiratorem jest wspomniany tu smok ognisty, który
jest oczywiście symbolem szatana, ale także wszelkich ziemskich
potęg,
skierowanych przeciwko Bogu.

Tenże
smok ma dziesięć rogówsiedem diademów.
Róg – to symbol mocy do walki. W tym przypadku –
oczywiście – walki z Kościołem. Z kolei siedem diademów oznacza
pełnię władzy smoka nad potęgami ziemskimi. One są, w
jakiś sposób, w jego mocy. Natomiast fakt, że tych rogów jest
dziesięć, która to liczba jest znakiem pełni, ale pełni
ograniczonej i zamkniętej
– oznacza, że moc smoka jest także
ograniczona i w którymś momencie zwyczajnie się skończy.

To
samo także oznacza określenie: „trzecia część gwiazd z
nieba”.
Może to i duża część, ale jednak mniejsza, niż
nawet połowa – i także ograniczona, o bardzo określonym
zasięgu.

Szatan
zatem, chociaż czyni szkody Kościołowi, jednak nie jest w
stanie go pokonać,
gdyż jego moc ma wyraźne granice. Natomiast
Niewiasta jest chroniona przez Boga. W obrazie jej ucieczki na
pustynię widzimy bowiem oddanie się pod opiekę samego Boga
– żeby wspomnieć tu chociażby te wszystkie znaki Bożej troski o
naród wybrany, czynione na pustyni, w czasie wędrówki do Ziemi
Obiecanej. Pustynia okazała się miejscem uprzywilejowanym,
miejscem szczególnego Bożego oddziaływania.

I
to właśnie tam schroniła się apokaliptyczna Niewiasta. Jej
Dziecko zaś – Syn, który będzie pasł wszystkie narody
rózgą żelazną,
czyli będzie miał pełnię
prawdziwej władzy nad światem, został porwany do Boga i do
Jego tronu.
Moc zła nie jest Mu zatem w stanie nic
uczynić, jest On poza jej zasięgiem.

Moi
Drodzy, te wszystkie obrazy Niewiasty – Kościoła, zmagającego
się na przestrzeni dziejów – zresztą, aż do dzisiaj – ze
zmasowanym atakiem szatana, tradycja chrześcijańska odnosi
do Maryi. I w Niej upatruje Niewiastę zwycięską, która –
chroniona tak szczególnie przez Boga, że nawet zachowana przez
Niego od grzechu pierworodnego – jest postrachem dla szatana
i zwycięża go z całą mocą. A ta Jej wielka moc – płynie od
Jezusa,
w imieniu którego zwycięża, którego jest Matką.

I
także moc Niewiasty – Kościoła płynie od Jezusa, który
jest Jego Głową, a właściwie: który jest jego wszystkim. Bo
Kościół – to przecież żyjący i działający w świecie
Chrystus. W tym sensie, możemy połączyć oba znaczenia słowa:
„Niewiasta”,
odnosząc je i do Kościoła, i do Maryi. W
jednym i w drugim przypadku, źródłem mocy jest sam Chrystus.
Bardzo
wyraźnie mówi o tym dzisiaj, w drugim czytaniu, Paweł Apostoł,
gdy do swoich uczniów Kolosan, ale i do nas wszystkich,
kieruje te słowa: Z radością dziękujcie Ojcu, który was
uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On
uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa
swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie
grzechów.

I
dalej:
On jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym
wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i
to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i
niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy
Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.
On
jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.
Właśnie!
To On uwolnił nas spod władzy ciemności. Mówiąc:
nas – mamy oczywiście na myśli cały Kościół. A
owe Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze,
nad którymi On sam w pełni panuje – to wszelkie byty, głównie
duchowe, ale i ziemskie, które właściwie trudno nawet precyzyjnie
określić. Jezus Chrystus jest absolutnym Panem
nad nimi wszystkimi!

Ale
w tym momencie wypada nam odnieść się do Ewangelii i tutaj – co
tu dużo mówić – następuje jakiś mocny zgrzyt! Bo do tej
pory mówiliśmy sobie o absolutnej władzy i panowaniu Jezusa, oraz
o mocy, jaka płynie od Niego na cały Kościół, a oto w obrazie
ewangelicznym widzimy Go w chwili totalnego odrzucenia, skazania,
sponiewierania. Aż chciałoby się zapytać: gdzie ta Jego
władza?
Gdzie ta Jego moc? I czy aby na pewno ten fragment
Ewangelii należało wziąć do odczytania dzisiaj, kiedy mamy
tak piękną Uroczystość?

Myśląc
czysto ludzkimi i współczesnymi kategoriami: czy Maryja, którą
widzimy w takiej właśnie scenerii, nie traci na swoim wizerunku,
jako Królowa? Otóż, właśnie, moi Drodzy! Na tym polega cały
paradoks. A chrześcijaństwo to religia zbudowana na jednym
wielkim Paradoksie:
Ten, który został najbardziej brutalnie
potraktowany i odrzucony – właśnie w ten sposób
odniósł największe zwycięstwo!
I to nie tylko przez fakt
Zmartwychwstania. Także ten moment, którego dziś jesteśmy
świadkami, dowodzi wielkiej mocy Jezusa.

Nade
wszystko – mocy Jego miłości, iż w chwili, kiedy ludzie
Go tak brutalnie i bezlitośnie odrzucili, przekreślili Go,
sponiewierali – On o tych ludziach pomyślał, zatroszczył się
o nich
i dał im matkę. Co więcej – nie jakąś tam matkę, którą
wybrał z tłumu, ale oddał im swoją Matkę, swoją
najbardziej ukochaną Matkę, najbliższą sobie na świecie Osobę!
Oddał Ją tym właśnie ludziom, którzy Go tak brutalnie
potraktowali!

A
to znaczy, że do końca zachował pełną świadomość tego, co
się z Nim działo,
ale przede wszystkim: że do końca
bezgranicznie kochał człowieka. I to było znakiem Jego
potęgi i panowania nad złem! I nad wszystkimi potęgami tego
świata!
To
właśnie z tej miłości, z tego Krzyża, z tego bezapelacyjnego
zwycięstwa Jezusa nad wszelkimi mocami złego, moi Drodzy, płynie
moc, dzięki której Maryja, pod tym Krzyżem stojąca, sprawuje
swoją królewską władzę
nad naszą Ojczyzną. Mówiąc dziś
o Maryi jako Królowej Polski, patrzymy na Nią, jak stoi
pod Krzyżem.
Nie jak siedzi na jakimś złotym tronie, ubrana w
najokazalsze szaty i obwieszona brylantami, ale jak zbolała,
cierpiąca, zapłakana, rozdzierana wewnętrznym bólem nie do
opisania – stoi pod Krzyżem swego Syna. To
jest nasza Królowa.

Ktoś
może zapyta: Czy to aby nie nazbyt smutny obraz? Czy my ciągle
musimy słowo: „Ojczyzna” natychmiast kojarzyć ze
słowami: „krew i blizna”, czy my ciągle – jako Polacy
– musimy być takimi cierpiętnikami, wiecznie doświadczanymi na
przestrzeni dziejów? Czy obraz naszej polskiej rzeczywistości nie
jest jednak trochę bardziej radosny?
Tymczasem,
to nie w tym rzecz, byśmy ciągle użalali się nad sobą, ale byśmy
mieli świadomość, że jeżeli cokolwiek dobrego ma się nam
przydarzyć, jeżeli gdziekolwiek mielibyśmy upatrywać dla
siebie nadziei,
a w trudnościach – pomocy i ratunku, to nie
gdzie indziej, jak w Krzyżu Jezusa.
Jeżeli razem z Maryją będziemy trwali przy Krzyżu Jezusa, to w
naszej Ojczyźnie zawsze będzie się dobrze działo. Jeżeli
będziemy trwać w Kościele, żyjąc według tego, czego
naucza i korzystając z duchowych darów, które daje, szczególnie –
Sakramentów Świętych.

Właśnie
tę prawdę stawiamy jako pierwszą i najważniejszą właśnie
dzisiaj, w Uroczystość Maryi, Królowej Polski. Owszem, mało
to ma wspólnego – albo nawet nic nie ma – z ziemskim
królowaniem, ale Maryi nie zależy na ziemskich splendorach. Jej
zależy na naszym zbawieniu. Dlatego to Jej królowanie nad naszą
Ojczyzną ma wymiar wyłącznie duchowy, wewnętrzny. Który
oby przełożył się na wymiar zewnętrzny, codzienny, praktyczny!

Moi
Drodzy, my przecież o tym wszyscy dobrze wiemy! Wiemy o tym, że
jeżeli będziemy trwać w Kościele, jeżeli będziemy się
mocno trzymać Krzyża Jezusa, to zawsze będziemy mocni i w
naszej Ojczyźnie będzie się dobrze działo. I to tylko od
nas zależy, czy tak będzie! To naszym zadaniem jest przekładać
owo duchowe panowanie Maryi na naszą polską codzienność.
Bo moc zła, które w nas uderza, jest ograniczona, ma swój kres.
Żadne zło nie jest w stanie tak naprawdę nic nam uczynić, jeżeli
nie znajdzie przyzwolenia w naszych sercach – w naszych
polskich sercach.

Tyle
razy przekonywaliśmy się o tym na przestrzeni dziejów. A dzisiaj
wydaje się, jakbyśmy żadnych w tym względzie doświadczeń nie
mieli. Jesteśmy strasznie podzieleni, skłóceni – od dawna
mówi się, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie, tylko dzisiaj
widzimy, jak te przeciwstawne opinie są jednocześnie wyrazem
wzajemnej wrogości, a nierzadko wręcz nienawiści,
jaką sobie nawzajem okazujemy. Komentarzy na różnych internetowych
forach społecznościowych nie da się nawet czytać!
Mówi się w tym kontekście o tak zwanym „hejcie”. Powiedzmy
wprost: to prawdziwa nienawiść, jaką sobie nawzajem
okazujemy! I dlaczego? Z jakiego powodu? Czy z tego, że aż tyle
złego nastawienia do innych
skrywamy w swoich sercach? Jeżeli
tak, to znaczy, że naprawdę mamy duży problem!
Czy
może z tego powodu, że w internecie jesteśmy anonimowi?
A zatem, mogę tego drugiego zmieszać z błotem, zgnoić go
do szczętu,
obrzucić go najgorszymi inwektywami – bo nic mi
za to nie grozi, tak? Tylko – czy naprawdę o to chodzi? I czy
na tym teraz polega wolność?!
Czy
może na tym, że największy Autorytet moralny, jakim rzekomo był
dla nas Jan Paweł II – wszak tak oklaskiwany, witany tłumnie na
spotkaniach – to teraz dla wielu „pan Wojtyła”, ukrywający
pedofili
ę w Kościele, dlatego trzeba odwołać
jego kanonizację, pomniki zburzyć, a o jego pontyfikacie najlepiej
w ogóle zapomnieć”? Moi Drodzy, to są komentarze z naszych
portali społecznościowych.
W życiu nie myślałem, że
kiedykolwiek ktoś takie słowa napisze w języku polskim!

I
nie myślałem, że takim poparciem będą się cieszyć ludzie,
organizacje, partie i media, które wprost, bezczelnie i otwarcie
negują zasady moralne, nauczane przez Jezusa, a głoszone
nam, Polakom, przez Jana Pawła II, Prymasa Tysiąclecia, czy tylu
innych wielkich i świętych naszych Rodaków, nie tylko duchownych.
W życiu nie myślałem, że doczekam sytuacji, w których włodarzami
wielu miast i gmin w Polsce będą wybierani – i
to w pierwszej turze – ludzie otwarcie głoszący
demoralizację i wynaturzeni
e!

Oczywiście,
mam świadomość tego, że wielu, może nawet więcej jest też w
Polsce ludzi porządnych, głęboko wierzących, akceptujących
– w ciszy swoich domów – te właściwe zasady moralne. I że na
tle Europy zachodniej, to u nas nie jest jeszcze tak źle,
jeśli idzie o udział we Mszy Świętej niedzielnej. To też prawda.
Ale czy możemy się tym zadowolić i powiedzieć, że wszystko
jest w porządku?…
Czy
jednak nie zauważamy, że wiara przez nas wyznawana w coraz
mniejszym stopniu przekłada się
na nasze życiowe postawy i
wybory – moralne i polityczne? A owa wspomniana, może i faktyczna
większość z nas, która przyznaje się do wiary i do
ewangelicznych zasad moralnych – jest jednak większością
milczącą,
niekiedy wręcz zakompleksioną i przestraszoną,
przejętą tylko tym, żeby nikogo swoimi poglądami przypadkiem
nie urazić,
żeby na tle innych źle nie wypaść, przyznając
się do swojej wiary?…
Moi
Drodzy, ci, którzy sprzeciwiają się wierze i zasadom Chrystusowym
jakoś tych kompleksów nie mają! Ani żadnych zahamowań!
Nikogo i niczego się nie obawiają! Brutalnie, bezczelnie,
arogancko, a nieraz wręcz agresywnie – narzucają swoje najgłupsze
i bałamutne poglądy, zupełnie sprzeczne z Ewangelią, a
często także ze zdrowym rozsądkiem. Oni wykrzykują swoje
bzdury, wręcz wrzeszczą – a my milczymy. Bo po co się wychylać,
prawda?…

Słowo
Boże po raz kolejny nam dzisiaj uświadomiło, że zło ma tak
naprawdę ograniczony zasięg, a dobro jest potężne. Jak to jednak
wygląda w konkrecie naszego życia – to już zależy
od nas:
czy mamy odwagę świadczyć o prawdzie i promować
dobro, czy ze strachu milczymy w obliczu zła, pozwalając w ten
sposób na jego bezkarne rozprzestrzenianie się.

Jeżeli
więc dzisiaj z patosem i przejęciem mówimy o Maryi, jako naszej
Królowej, to pomyślmy, jak pomóc Jej być naszą
Królową!
A wtedy w Polsce będzie się działo naprawdę
dobrze.

5 komentarzy

  • Modlitwa do Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski
    Powierzamy się Tobie, najpewniejsza Przewodniczko i Wspomożycielko narodu na tym gwałtownym zakręcie naszych dziejów, w tak dziś trudnych chwilach życia polskiego. Oddajemy w Twe macierzyńskie dłonie to, co jest u nas najlepsze, abyś to dobro umocniła w naszych sercach i czynach, W obyczaju i działaniu narodu. Powierzamy Ci, Maryjo, i to, co w nas słabe i zagrożone. Ulecz nas z grzechów i niemocy. Pomóż pokonać wszelką beznadziejność. Dźwigaj z upadków, klęsk i błędów. Zawierzamy Ci, Matko, wszystkich Polaków, ale szczególnie tych, którzy znaleźli się w obliczu biedy, bezrobocia, braku mieszkania, strachu przed przyszłością. Zawierzamy Ci każdego człowieka w naszej Ojczyźnie. Przede wszystkim jednak młode rodziny i całe pokolenie młodych Polaków, bo od nich zależą przyszłe losy Ojczyzny. Ucz nas, Zwycięska Pani, przezwyciężać nasze złe skłonności i wady, a szczególnie egoizm, nieczułość na potrzeby innych, bezmyślne korzystanie z dóbr tego świata. Ucz nas wychodzić z sercem obdarzającym i z czynem miłości ku ludziom, szczególnie tym, którzy oczekują naszej pomocy. Prosimy Cię, Matko i Żywicielko Syna Bożego: naucz nas służyć życiu od jego poczęcia aż po naturalną śmierć. Naucz nas to życie przyjmować z wdzięcznością i ufnością. Ucz nas, Wspomożycielko wiernych współodpowiedzialności w Kościele i życiu społecznym. Wiemy, że trzeba nam u progu drugiego tysiąclecia polskich dziejów wziąć w swe dłonie odpowiedzialność za losy Ojczyzny. Ucz nas, Królowo Polski, jak to mamy czynić. Pragniemy żyć z każdym dniem lepiej i godniej, jako chrześcijanie i Polacy, świadomi wielkiego dziedzictwa tysiącletniej kultury narodu; wierni kontynuatorzy jego najlepszych tradycji, ale otwarci na wezwania, jakie stawia nam dzisiaj Bóg, Władca Dziejów. Spraw to, Przewodniczko narodu, abyśmy nie uchylali się od podejmowania tych od wieków ważnych i tych prawdziwie nowych – a gwarantujących dobro naszego kraju i narodu – zadań, jeśli tylko okażemy się do nich sposobni. Spraw przez pomoc z nieba, przez swe potężne wstawiennictwo u Boga, abyśmy podjęte przez siebie zadania i obowiązki jak najlepiej wykonywali. Chcemy kroczyć w naszym życiu wspólnie z Chrystusem, jako Jego wierni wyznawcy. Pragniemy gorąco, czynem i słowem, całym swoim życiem, dawać świadectwo prawdzie, którą wyznajemy, Wspomagaj nas w tym Maryjo, Wspomożycielko wiernych, Królowo Polski. Amen.

  • Zło zawsze było krzykliwe.Nie jest tak od dzisiaj. Co do wyborów w różnych miastach, bardzo często głosuje się nie za a przeciw komuś konkretnemu.Moge nie popierać w żaden sposób danego kandydata ale ten drugi jest pisiorem i na przekór zagłosuje na tego drugiego choćby nawet głosił obce mi poglądy.Wielu wyborców wcale nie sympatyzuje z lewakami tylko głosuje przeciw Kaczyńskiemu. To jest ta zadra które kole. Reszta polityków nie ma większego znaczenia.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.