Człowiek „stary” – a człowiek „nowy”

C

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, jutro rano napiszę
więcej w różnych sprawach, które powinienem napisać dzisiaj, bo
już od rana jestem w ostrym tempie. Teraz tylko polecam Waszej
modlitwie Dzieci, które dzisiaj przyjmą u nas po raz pierwszy
Jezusa do serca w Komunii Świętej. I życzę pięknej niedzieli!
Na
jej przeżywanie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący:
Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

5
Niedziela Wielkanocy, C,
do
czytań: Dz 14,21–27; Ap 21,1–5a; J 13,31–33a.34–35

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Paweł
i Barnaba wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, umacniając
dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele
ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Kiedy w każdym
Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili
ich Panu, w którego uwierzyli.

Potem
przeszli przez Pizydię i przybyli do Pamfilii. Nauczali w Perge,
zeszli do Attalii, stąd odpłynęli do Antiochii, gdzie za łaską
Bożą zostali przeznaczeni do dzieła, które wykonali.

Kiedy
przybyli i zebrali miejscowy Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg
przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary.


CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Ja,
Jan, ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i
pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma.

I
Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od
Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swojego
męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: „Oto
przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego
ludem, a On będzie «Bogiem z nimi». I otrze z ich oczu wszelką
łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku,
ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły”.

I
rzekł Siedzący na tronie: „Oto czynię wszystko nowe”.


SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Po
wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: „Syn Człowieczy
został teraz uwielbiony, a w Nim został Bóg uwielbiony. Jeżeli
Bóg został w Nim uwielbiony, to Bóg uwielbi Go także w sobie
samym, i zaraz Go uwielbi.

Dzieci,
jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale jak to
Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię, dokąd Ja idę, wy
pójść nie możecie. Daję wam przykazanie nowe, abyście się
wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak
się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami
moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”.

Każdy
akapit dzisiejszego pierwszego czytania, a wręcz każde zdanie,
niesie ze sobą jakieś radosne przesłanie, duży ładunek
dobrej treści, optymizmu, entuzjazmu, z jakim młody Kościół
realizował swoją misję. Co jedno zdanie, to dowiadujemy się o
jakimś kolejnym sukcesie apostolskiego działania, chociaż i
trud, z tym związany, jest niemały. Ileż to bowiem miejscowości
Apostołowie odwiedzili – policzmy chociażby te, dzisiaj
wymienione: Listra, Ikonium, Antiochia, Pizydia, Pamfilia, Perge,
Attalia, i ponownie Antiochia.

Wszędzie
tam ogłaszali Dobrą Nowinę, wszędzie tam wnosili nowego,
dobrego ducha, wszędzie tam głosili Jezusa Chrystusa
zmartwychwstałego! Wszędzie też zachęcali do
wytrwania w wierze, bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do
królestwa Bożego.

Otóż,
właśnie! Tych ucisków i przeszkód naprawdę było wiele –
skrzętnie je wylicza i opisuje Księga Dziejów Apostolskich. Ale za
każdym razem dowiadujemy się z niej, że 
w
niczym nie zakłóciły one

rozprzestrzeniania się Dobrej Nowiny, a czyniły je jeszcze bardziej
owocnym!

Można
nawet zaryzykować stwierdzenie, że młody Kościół, swoją
apostolską gorliwością i zapałem,
dosłownie
rozdeptywał”
te przeszkody,

które piętrzyły się na jego drodze. To tak, jak na polu bitwy,
kilka wieków temu, rozpędzona husaria tratowała szeregi
nieprzyjacielskiego wojska, tak 
huraganowy
entuzjazm młodego Kościoła

niweczył wszelkie krętactwa i wrogie działania przeciwników,
za
którymi stał ten największy przeciwnik Boga i Kościoła –
szatan.

W
tym sensie, możemy powiedzieć, że młody Kościół stał się
ucieleśnieniem tego, co Święty Jan zobaczył w apokaliptycznej
wizji i co tak opisał w dzisiejszym drugim czytaniu:
Ja,
Jan, ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i
pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma. I Miasto Święte –
Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga…

I
chociaż dokładnie wizja ta dotyczy Jeruzalem Niebieskiego,
czyli
po prostu Nieba,
to
jednak jego zapowiedzią, tu na ziemi, jest
Kościół
Święty.
A
już szczególnie ten Kościół, który ukazany został w Księdze
Dziejów Apostolskich.

Atmosfera,
jaka w nim panowała,
bardzo
była
zbliżona
do
atmosfery
Nieba.
Oczywiście, nic tu na ziemi nawet w najmniejszym stopniu nie
odwzoruje tej, jaka
zapewne
panuje w Niebie

– mówię: „zapewne”, bo bezmiaru szczęścia, jaki tam panuje,
nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić – ale 
atmosfera
miłości, jedności i nowości,
panująca
w Kościele Apostołów Jezusa była chyba najbardziej zbliżona do
tej niebieskiej…

Ten
młody Kościół po prostu
tchnął
świeżością,
czymś
niezwykłym – tym właśnie, co niesie ze sobą młodość. A
młodość niesie ze sobą
także
przebojowość,
dlatego
dzisiaj jesteśmy świadkami, jak dwaj Apostołowie Jezusa zdobywają
„przebojem”
cząstkę świata,
podbijając
duchowo dla Królestwa niebieskiego kilka miejscowości –
zdecydowanie wygrywając pojedynek z mocami ciemności, pokonując
dzielnie wszelkie przeszkody,
bo
przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego.
I
jeśli
zastanawiamy się,
co
było siłą napędową

tego entuzjazmu i tego niezwykłego działania, co było
źródłem
tej nowości,

to z całą pewnością zwrócimy uwagę na słowa, wypowiedziane
przez Jezusa w dzisiejszej Ewangelii:
Daję
wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja
was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po
tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się
wzajemnie miłowali.

Nowością tego przykazania jest
stopień
intensywności,

z jaką Jezus okazał swoją miłość ludziom i z jaką my
powinniśmy się nią nawzajem obdar
owywać.
Ciekawym
epizodem i jednocześnie ważnym szczegółem dzisiejszej Ewangelii,
na który warto zwrócić uwagę, jest to, że wypowiedź Jezusa o
nowości Jego przesłania, została wypowiedziana po
wyjściu Judasza z wieczernika!
Od tych słów zaczyna się
dzisiejsza Ewangelia i to jest bardzo istotny szczegół! Oto kiedy
Jezus, w czasie Ostatniej Wieczerzy, wypowiadał te najważniejsze
zdania,
dotyczące swojej misji i nowości swego przesłania,
„stary” człowiek musiał wyjść.

Naturalnie,
„stary” nie w sensie lat, które liczył, tylko w tym
znaczeniu, że Judasz pozostał człowiekiem starym w swoim
myśleniu; człowiekiem ciasnym i schematycznym, wewnętrznie
zablokowanym. Do tego stopnia zablokowanym, że nie przemieniło
go trzyletnie przebywanie
w bezpośredniej bliskości Jezusa,
słuchanie Jego słów, doświadczanie tylu cudownych znaków z Jego
strony – do Judasza nic z tego nie dotarło. On pozostał –
żeby to jeszcze raz dramatycznie powtórzyć – całkowicie
starym człowiekiem!
I dlatego Jezus, ze swoim nowym
przesłaniem, poczekał, aż Judasz wyjdzie z Wieczernika.

Moi
Drodzy, to wszystko, co tu sobie dzisiaj mówimy, winno nas skłonić
do takiej oto dość oczywistej refleksji, że żadne zewnętrzne
czynniki,
w tym także prześladowania i przeciwności, wprost w
nas wymierzone, nie będą w stanie zakłócić naszej wiary i
odwieść nas od Boga, jeżeli i my będziemy ludźmi wewnętrznie
nowymi!
Jeżeli każdy z nas usłyszy i weźmie głęboko do
serca zdanie, jakie usłyszał w swojej wizji Jan, a które
wypowiedział Siedzący na tronie:Oto
czynię wszystko nowe”.

Jeżeli
każdy z nas przejmie się tym zdaniem i będzie mógł to samo
powiedzieć o swoim życiu,
o swoim chrześcijaństwie, o swoim
odniesieniu do drugiego człowieka, wówczas naprawdę żadne
histeryczne – jak to nawet ostatnio widzimy – i noszące
znamiona paniki działania ludzi starych duchem, starych sercem,
nie będą w stanie nic złego spowodować.

Bo
tak, jak Barnaba i Paweł, i pozostali Apostołowie, swoim
entuzjazmem, zapałem i radością wręcz roznosili w pył i proch
wszelkie wrogie działania i zamysły, tak i my swoim entuzjazmem,
swoją radością wiary i swoim zapałem możemy wbrew wszystkim i
wszystkiemu nieść w swoje otoczenie miłość, pokój,
optymizm, radość i nadzieję – nieść Jezusa! To naprawdę
od nas zależy.

I
tak jest za każdym razem, również w obecnej dobie: wszelkie
wrogie, złośliwe, a często wręcz aroganckie i chamskie działania
wrogów Kościoła dlatego odnoszą swój zły skutek, że
wśród jakiejś części ludzi wierzących znajdują posłuch i
wpływają na ich myślenie.

Skądinąd,
moi Drodzy, dziwną jest sytuacja, w której tylu wierzących nie
ma czasu na Mszę Świętą
w niedzielę, nie wspominając już o
dodatkowych nabożeństwach, jak majowe, czy październikowe, czy
adorację Najświętszego Sakramentu, ale znajdą czas i
pieniądze, żeby iść do kina na plugawy film,
szkalujący
wiarę i ludzi wierzących. Albo godzinami oglądać go w internecie.
A potem bezwiednie powtarzać zasłyszane tam tendencyjne opinie, czy
wprost bzdury. Na to czas jest i pieniądze są, ale jak idzie
o Mszę Świętą, to i czasu nie ma, i jak dojechać nie ma,
i jeszcze tysiąc dwieście przeszkód się mnoży!

Podobnie,
tak często bijemy na alarm – i słusznie – w sprawie
demoralizacji dzieci i młodzieży! I proszę mi tu nie mówić,
że jest to spowodowane działaniem garstki nieszczęsnych i
pogubionych księży, których zachowanie faktycznie zasługuje na
najwyższe potępienie,
a ich czynów w żaden sposób nie da się
wytłumaczyć, ani usprawiedliwić. Oczywistym jest, że jest to
zachowanie gorszące i na pewno nie buduje w młodych ludziach
– w starszych zresztą też – pozytywnego nastawienia do wiary.
To prawda. Ale to nie tu leży źródło wszelkich zagrożeń!
Gdzie w takim razie?

Sami
sobie odpowiedzcie, Drodzy Rodzice, co Wasze Dzieci oglądają
na ekranach swoich laptopów, czy swoich telefonów komórkowych,
smartfonów i innych „fonów”. Wiecie, co oni tam oglądają i
czytają?
Wiecie, co sobie nawzajem przekazują? Słyszycie, jak
ze sobą rozmawiają, jakim językiem się posługują? I –
co najważniejsze – czy widzicie, Drodzy Rodzice, jak często Wasze
Dzieci uczestniczą we Mszy Świętej? Jak – i czy w ogóle
się modlą? Czy Bierzmowanie nie stało się dla nich
jednak rzeczywistym „uroczystym, liturgicznym pożegnaniem z
Kościołem, w obecności Biskupa”? W naszej Parafii, dla dwóch
trzecich spośród przystępujących do tego Sakramentu ostatnio, tak
się właśnie stało.

Tak,
wiem, że już po raz kolejny o tym mówię. Mówię – i będę
mówił!
I będę pytał Rodziców, dlaczego nie mobilizują
swoich Dzieci – i nie myślę tu tylko o Bierzmowanych, ale
chociażby o innych uczniach naszych Szkół – by w każdą
niedzielę i święto uczestniczyli
we Mszy Świętej? Kiedy
bowiem nawet tak pobieżnie patrzę na liczbę Uczniów naszych
Szkół,
a potem na liczbę Dzieci i Młodzieży, uczestniczących
we Mszy Świętej niedzielnej,
to coś mi się tu nie zgadza!

A
z drugiej strony, trudno mi wypatrywać Dzieci, skoro tak samo nie
widzę ich Rodziców!
I teraz, trudno się dziwić, że
jakiekolwiek ataki przeciwników będą skutecznie i niszcząco
uderzały
w Kościół, skoro Kościół – w postawie swoich
wiernych – jest taki niemrawy, milczący, a wręcz wycofany.

Moi
Drodzy, gdyby nasze świadectwo wiary i chrześcijańskiej postawy
na co dzień
było takie mocne i entuzjastyczne, jak to, które
pokazali nam dzisiaj Apostołowie, to przeciwnicy mogliby mówić
i robić dosłownie wszystko,
co by chcieli, a i tak nic by nie
zyskali. I także gorszące postawy niektórych księży nie
powodowałyby takie spustoszenia, gdybyśmy wszyscy mocno trzymali
się Jezusa,
słuchali Jego słowa, karmili się Jego Ciałem i
Krwią, systematycznie się spowiadali, utrzymywali stały kontakt z
Jezusem na modlitwie – gdyby tak było, gdyby… gdyby… gdyby…

I
zupełnie inaczej wyglądałaby cała nasza rzeczywistość, gdybyśmy
z radością pokazywali
wszystkim wokół, co nam daje wiara
i jak wpływa na nasze życie! Wtedy wszelkiej maści przeciwnicy
mogliby na głowie stawać – my byśmy ich pokonywali śmiechem,
radością naszej wiary, entuzjazmem i zapałem!

Ale
jeżeli wiara tak wielu katolików jest taka, jaka jest, to każdy
występ przeciwników – bez względu na to, jak głupi i pozbawiony
logiki i sensu – powoduje spustoszenie. Moi Drodzy,
powiedzmy to sobie raz jeszcze, tak bardzo wprost: nie działania
polityków,
czy zmiany w przepisach, czy różnego rodzaju
kampanie medialne – obronią Kościół przed prześladowaniami. A
co może go w takim razie obronić?

Świętość
naszych Rodzin!
Nasza osobista świętość – każdej i
każdego z nas! Nasza autentyczna wiara w Jezusa
wiara głęboka, radosna i pełna entuzjazmu! Taka wiara, która
niecne działania przeciwników w proch i pył rozniesie! To
jest najlepsze i skuteczne lekarstwo na
wszystkie bolączki dzisiejszego Kościoła.

19 komentarzy

  • Szanowny Księże Jacku. 20 mln ludzi obejrzało film Pana Sekielskiego i zastanawia się, co biskupi i księża zrobią ze złem, strasznym i okrutnym dla ofiar i dla samych wspólnot, złem które zagnieździło się w kościele Katolickim i śmieje się w twarz ofiarom. Zastanawiamy się, czy usłyszymy w swojej parafii słowo oczyszczające tę atmosferę, napiętnowanie postaw księży, biskupów, prokuratur i innych ludzi roztaczających parasol nad złem, czy też usłyszymy po raz kolejny o bezpodstawnym ataku na Kościół. Jesteśmy wszyscy częścią kościoła i nie chcemy być bierni na zło. Nie chcemy też w kościele pasterzy, którzy nie potrafią odróżniać zła od dobra. Proszę Księdza żeby kolejny komentarz poprzedził Ksiądz głębszą refleksją, czy czyny i postawy ukazane w tych filmach aby na pewno niszczą kościół, czy może też oczyszczają go nazywając zło po imieniu. A jak ksiądz jeszcze nie czuje tego zła to radziłbym zastanowić się nas sobą poważnie, bardzo poważnie. Miłość i prawda to podstawa zdrowego człowieka i społeczeństwa. Spodziewałem się, że usłyszę od swoich kapłanów słowa współczucia dla ofiar i jednoznacznego potępienia pedofilii. Pozdrawiam

  • Jestem zaszokowana dzisiejszym komentarzem Księdza. Mam nadzieję, że opinia ta wynika z faktu, że Ksiądz nie oglądał filmu Sekielskich skoro zamiast pochylić się nad ofiarami, traktuje film jako atak na Kościół. Jeżeli po obejrzeniu filmu stać Księdza na takie słowa, to na nic wykształcenie i wielkie słowa podczas kazań.

    • Ależ łatwo potępić księdza, prawda? I tamtego z filmu, i tego z ambony. Bo nie uległ nagonce, tylko ośmielił się spojrzeć na problem z innej strony. Proszę raz jeszcze przeczytać to, co napisałem i powiedziałem na ambonie. Ja naprawdę nie popieram pedofilii i współczuję ofiarom. Ale na problem trzeba naprawdę spojrzeć szerzej!
      xJ

  • Nie ma co szukać winnych w innych i zwalać winę na młodzież, rodzinę, media.. przecież osoby, które krzywdzily innych a o których jest teraz tyle szumu w mediach i chodziły na Msze SW, uczestniczyły w szelakich nabożenstwach, osoby te przez kilka lat były przygotowywane do kapłaństwa w seminariach.
    Dziwi Księdza tak duże zainteresowanie takimi tematami zwykłych ludzi? Może to zwykla ludzkia reakcja na krzywdę drugiego człowieka, wysłuchać, współczuć, powiedzieć, to nie twoja wina… tego zabrakło mi w reakcji instancji wyższych w kosciele na zgłoszone zło.. to jest dla mnie nie do przyjęcia i myślę, że nie tylko dla mnie
    aniam

  • Właśnie słuchając i czytając słowa dzisiejszej Ewangelii " Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: „Syn Człowieczy został teraz uwielbiony, a w Nim został Bóg uwielbiony." Nie rozumiałam dlaczego "teraz" po wyjściu Judasza. Dziękuję Księdzu za komentarz i wyjaśnienie tego fragmentu.

    Ps. Szkoda że moi przedmówcy nie dzielą się jak Słowo Boga do nich przemawia dziś, tylko poruszają tematy już przedyskutowane ( wręcz wałkowane ciągle w mediach) zarówno przez zainteresowanych, społeczność ludzi wierzących jak i niewierzących ) jak również ludzi Kościoła i hierarchów Kościoła.
    Najstosowniejszym zachowaniem i najwłaściwszym moim zdaniem byłaby modlitwa za osoby poszkodowane, by odnalazły się w tej trudnej sytuacji ale i za kapłanów i każdego człowieka, dopuszczającego się grzechu wołającego o "pomstę do nieba", którego grzechy nie zostały ujawnione o nawrócenie, pokutę i Boże miłosierdzie.
    Dlaczego Was ciekawi tylko pogląd Księdza Jacka w tej sprawie a nie słowa Jezusa
    "Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali".
    Myślę że słowa Jezusa są ważniejsze, niż prywatne poglądy Księdza Jacka. Bóg zapyta nas nie o poglądy kto jakie miał ale o miłość jaką mieliśmy wzajemnie do siebie i naszych nieprzyjaciół, wrogów, prześladowców, krzywdzicieli.

    • Mam wrażenie,że w tej chwili po emisji filmu rozpętała się burza w koło kościoła i jego zwolenników.I wydaje mi się,że nie ważne czy to Ks.Jacek czy inny Ks by napisał ten wpis było by to samo.A tak na marginesie odnosząc się filmu jak dla mnie to jest on grubymi nićmi szyty a ofiary tego chyba pokazały jakie są pokrzywdzone dla kasy i sensacji nie czaje kompletnie jak można opowiadać coś co wydarzyło się w naszym życiu tragicznego przed kamerami obcymi ludźmi wiedząc,że jeszcze więcej ludzi to zobaczy.

    • Czytając ten komentarz płakac i wyć się chce, jak można w ten sposób potraktować ofiary pedofilii. Poczytaj sobie Panie / Pani trochę na temat psychiki ofiar molestowania, szczególnie w dzieciństwie przy milczącej akceptacji rodziców czy otoczenia, zanim wyrzucisz z siebie takie komentarze. Żal i kompletny brak wyczucia sytuacji, że az boli. Jeżeli myślisz jak pierwszy oprawca pani Anny z filnu, że kasą dałoby się coś tu załatwić to współczuje głęboko poziomu empatii. Szkoda gadać (znaczy pisać). Pozdrawiam

    • Nie wiem komu więcej brakuje empatii mi czy Pani nie będę się licytowac bo to nie ma najmniejszego sensu.

    • Jeszcze raz proszę: spójrzcie szerzej na problem! I zechciejcie przyjąć to, co naprawdę napisałem i chciałem wyrazić, a nie to, co sami chcecie usłyszeć (przeczytać)…
      xJ

  • Ksiądz Jacek odnosił się tylko do dzisiejszych Czytań i Ewangelii i na bazie Słów Jezusa oparł swoje przemyślenia więc nie rozumiem, gdzie Wy drodzy słuchacze słyszycie słowa Księdza o Jego stosunku do krzywdzicieli i ich ofiar, myślę że każdy wyczytuje to co chce usłyszeć…

    • Anno – bo do tego trzeba umieć czytać ze zrozumieniem :). Niemniej w sprawach oczyszczenia w polskim KK ze złogów zdrajców i zboczeńców (co często szło w parze) było i wciąż jest wiele zaniechań w imię kultu świętego spokoju. Wiele razy posałem tutaj, że zamiatane g..no pod dywan nadal pozostaje g..nem i wcześniej czy później smród będzie czuć…

  • A zdanie poniższe są dla mnie wystarczające aby poznać Księdza Jacka opinię dotyczącą haniebnych grzechuów człowieka, w tym kapłanów ; "Podobnie, tak często bijemy na alarm – i słusznie – w sprawie demoralizacji dzieci i młodzieży! I proszę mi tu nie mówić, że jest to spowodowane działaniem garstki nieszczęsnych i pogubionych księży, których zachowanie faktycznie zasługuje na najwyższe potępienie, a ich czynów w żaden sposób nie da się wytłumaczyć, ani usprawiedliwić. Oczywistym jest, że jest to zachowanie gorszące i na pewno nie buduje w młodych ludziach – w starszych zresztą też – pozytywnego nastawienia do wiary."

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.