Bóg wciąż daje szansę!

B

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny – i to
czterdzieste! –
przeżywa Ksiądz Wiesław Mućka,
pochodzący z Parafii mojego pierwszego wikariatu, czyli z Radoryża
Kościelnego. Obecnie jest Dyrektorem Zespołu Szkół Katolickich w
moim rodzinnym mieście, Białej Podlaskiej.
Urodziny
przeżywa także Joanna Centkowska, należąca w swoim czasie do
jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Życzę
Dostojnym Jubilatom, aby każdego dnia coraz bardziej wzmacniali swą
przyjaźń z Jezusem – umocnieni zachętą i wsparciem Matki Bożej
Kodeńskiej. Zapewniam o modlitwie!
I
Was wszystkich, moi Drodzy, zapraszam na pielgrzymkę do Kodnia,
gdzie dzisiaj jest odpust i Diecezjalny Dzień Chorego. Pielgrzymujmy
tam duchowo, a w miarę możliwości – także fizycznie.

Mi
będzie trudno pielgrzymować tam dzisiaj fizycznie, bo jestem wiele
kilometrów dalej – w Szklarskiej Porębie. Dotarliśmy tam wczoraj
wieczorem. Wielką naszą radością była możliwość
pogratulowania Państwu Annie i Tomaszowi Marczewskim – obecnym
Gospodarzom tego domu – narodzenia się Ich pierworodnego Syna,
Karola Tomasza. Pierwsze imię otrzymał po Dziadku, Panu Karolu,
poprzednim Gospodarzu tego Domu, a drugie – po swoim Tacie. Niech
Pan sam błogosławi temu Maleństwu, Jego Rodzicom i Dziadkom, i
całej Rodzinie. O to będziemy się w tych dniach wspólnie modlić.
Pozdrawiam
Was, moi Drodzy, z tego ważnego dla mnie miejsca. Jak wielokrotnie
zapewniałem, będę pamiętał o Was w modlitwie – to miejsce temu
naprawdę sprzyja. A dzisiaj będę to czynił przez wstawiennictwo
Matki Bożej Kodeńskiej, której obrazek stoi na stoliczku, w pokoju
numer 8, w którym od lat zamieszkuję, kiedy tu przyjeżdżam.
Niech
Ona sama wyprasza nam wszystkim łaskę jak najmocniejszego związania
się z Jezusem!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
13 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Najświętszej Maryi Panny Kodeńskiej, Matki Jedności
2
lipca 2019., Szklarska Poręba,
do
czytań: Rdz 19,15–29; Mt 8,23–27

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Aniołowie
przynaglali Lota, mówiąc: „Prędzej, weź żonę i córki, które
są przy tobie, abyś nie zginął z winy tego miasta”. Kiedy zaś
on zwlekał, mężowie ci chwycili go, jego żonę i dwie córki za
ręce, Pan bowiem litował się nad nimi, i wyciągnęli ich, i
wyprowadzili poza miasto.
A
gdy ich już wyprowadzili z miasta, rzekł jeden z nich: „Uchodź,
abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj
się nigdzie w tej okolicy, ale szukaj schronienia w górach, bo
inaczej zginiesz”.
Ale
Lot rzekł do nich: „Nie, Panie mój. Jeśli jesteś życzliwy dla
twego sługi, uczyń większą łaskę niż ta, którą mi
wyświadczyłeś, ratując mi życie: bo ja nie mogę szukać
schronienia w górach, aby tam nie dosięgło mnie nieszczęście i
abym nie zginął. Oto jest tu w pobliżu miasto, do którego mógłbym
uciec. A choć jest ono małe, w nim znajdę schronienie. Czyż nie
jest ono małe? Ja zaś będę mógł ocalić życie”.

Odpowiedział
mu: „Przychylam się i do tej twojej prośby; nie zniszczę więc
miasta, o którym mówisz. Szybko zatem schroń się w nim, bo nie
mogę dokonać zniszczenia, dopóki tam nie wejdziesz”. Dlatego
dano temu miastu nazwę Soar. Słońce wzeszło już nad ziemią, gdy
Lot przybył do Soaru.
A
wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od
Pana z nieba. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze
wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność. Żona Lota,
która szła za nim, obejrzała się i stała się słupem soli.

Abraham,
wstawszy rano, udał się na to miejsce, na którym przedtem stał
przed Panem. I gdy spojrzał w stronę Sodomy i Gomory i na cały
obszar dokoła, zobaczył unoszący się nad ziemią gęsty dym, jak
gdyby z pieca, w którym topią metal.

Tak
więc Bóg, niszcząc okoliczne miasta, przez wzgląd na Abrahama
ocalił Lota od zagłady, jakiej uległy te miasta, w których Lot
przedtem mieszkał.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚW
IĘTEGO
MATEUSZA:
Gdy
Jezus wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie.
Nagle
zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale zalewały
łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go,
mówiąc: „Panie, ratuj, giniemy!”
A
On im rzekł: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?” Potem
wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza.
A
ludzie pytali zdumieni: „Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro
są Mu posłuszne?”

Oto
wielka moc Boga, który tak, jak chce, rządzi przyrodą,
zmieniając nawet jej najbardziej oczywiste i podstawowe prawa, aby
coś ważnego człowiekowi pokazać, albo mu coś istotnego
powiedzieć, albo w jakiś konkretny sposób mu pomóc. A
ostatecznie – aby doprowadzić go do zbawienia.
Dlatego
właśnie, aby upomnieć się o swoje zasady moralne,
które odwiecznie ustanowił dla dobra człowieka, dokonał tego
mocnego znaku, jakim było zniszczenie dwóch grzesznych miast. Z
nieba, zamiast kropel wody, spadł inny deszcz. Słyszeliśmy o tym w
pierwszym czytaniu: A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę
deszcz siarki i ognia od Pana z nieba. I tak zniszczył te miasta
oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także
roślinność.

Tak,
z pewnością trudno nam to przyjąć do wiadomości – nam,
wychowanym na zasadach ewangelicznych, którym od dziecka mówi się
o konieczności przebaczenia, dania drugiej szansy grzesznemu
człowiekowi i pozostawienia sprawiedliwości Bogu. Ale
właśnie może to wszystko się tutaj dokonało?…

Przecież
szansę nawrócenia mieli mieszkańcy tychże miast, a Bóg był
skłonny je uratować,
gdyby było tam choćby kilkoro
sprawiedliwych. A jednak nawet kilkorga nie było. Zresztą uratował
Lota i jego rodzinę – niemalże na siłę! A następnie wymierzył
sprawiedliwość. Bóg to uczynił, nie człowiek!
Dlatego może właśnie trzeba nam uznać, że wszystko odbyło
się tak, jak odbyć się powinno – z uwzględnieniem i tej
okoliczności, że Biblia posługuje się językiem symbolu.

Z
kolei, w Ewangelii słyszymy o innym znaku panowania Boga nad prawami
przyrody: oto Jezus Chrystus, Boży Syn, w spektakularny i tajemniczy
sposób ucisza burzę na jeziorze, czym wywołuje ogromny
podziw swoich uczniów – i także nasz, kiedy dzisiaj o tym czytamy
i słuchamy. Wiemy jednak, że uczynił to nie dla wzbudzenia
samego podziwu,
ale po to, by wzbudzić w sercach swoich uczniów
większe zaufanie w moc Boga, który zawsze chce dobra
człowieka. Nawet, jeśli dla osiągnięcia tegoż dobra musi
przekroczyć prawa, rządzące przyrodą.

W
końcu, to On sam te prawa ustanowił, dlatego z pewnością
może je dowolnie zmieniać. Ale nawet jeśli to czyni, to nie dla
podkreślenia swojej wyższości, czy żeby zaskoczyć czymś
człowieka, ale dla jego dobra. A przede wszystkim – by
doprowadzić go do zbawienia.

Moi
Drodzy, Bóg nie waha się iść aż tak daleko, by człowiekowi
pomóc w doprowadzeniu Go do Nieba! Nie waha się dokonywać
rzeczy niezwykłych i zmieniać prawa,
które odwiecznie rządzą
światem przyrody. Nie waha się też dać mu kolejną i koleją,
i kolejną szansę
– tak się dzieje przecież za każdym
razem, w Sakramencie Pokuty. Ale nie tylko tam.

Fakt,
że Bóg dzisiaj nie spuszcza deszczu ognia i siarki na wiele
miast i domów, gdzie ludzie żyją może jeszcze o wiele gorzej, niż
ówcześni mieszkańcy Sodomy i Gomory – to znak, że naprawdę
jest niezwykle cierpliwy
i ciągle czeka na opamiętanie się
swoich dzieci. Już samo to należałoby uznać za cud! Bóg
naprawdę mocno „nagina” swoje postanowienia i wyroki, aby nam
pomóc, aby dać nam szansę. Zmienia i dziś prawa, rządzące
naturą, życiem i zdrowiem człowieka – przecież i dzisiaj nie
brakuje autentycznych,
spektakularnych cudów! Bóg
robi, co może – zmienia bieg natury…

A
co zmienia człowiek? Co zmienia w swoim sposobie życia i
postępowania? Czy nie mamy wrażenia, że często niewiele
zmienia?…
A jeżeli już – to często na gorsze?…

Moi
Drodzy, jakiej konkretnej przemiany dokonamy w sobie dzisiaj,
aby odpowiedzieć Panu na Jego miłość wobec nas, iż także nam
ciągle daje szansę? Tak, powiedzmy to sobie bardzo szczerze: nie
tylko tamtym ludziom,
czy innym, na przestrzeni dziejów –
dawał szansę i czas na opamiętanie. Nam daje także – może
nawet w większym stopniu,
niż tym, co byli przed nami – także
tym, o których dowiadujemy się z kart Pisma Świętego…

Nam
też daje szansę, zmienia swój słuszny zamiar wymierzenia
nam kary za grzechy, by nam okazać miłosierdzie. Co zatem my
jesteśmy w stanie zmienić
w swoim sposobie bycia i
postępowania, w swoim myśleniu i w swoich słowach? Co ja jestem w
stanie zmienić? I czy przypadkiem nie okaże się, że ta moja
przemiana – jeśli się dokona – to będzie niemalże takim
cudem,
jak te, o których dziś mówimy? Co koniecznie muszę już
dziś w swoim życiu zmienić? I jak się do tego konkretnie zabiorę?
Matka
Boża Kodeńska,
której
wspomnienie dziś przeżywamy
w
Diecezji siedleckiej
,
w swoim Sanktuarium
pomaga
ludziom w dokonywaniu takiej właśnie przemiany
.
W tym świętym miejscu wyprasza Ona naprawdę niezwykłe łaski tym,
którzy t
am
p
ielgrzymują

fizycznie lub duchowo. Cóż możemy powiedzieć o tym wyjątkowym
miejscu?
Znajduje
się ono w 
północno–wschodniej
częś
ci
województwa lubelskiego,
w
Kodniu
nad Bugiem.

To
właśnie tam

znajduje się
Sanktuarium
Najświętszej Maryi Panny,

noszącej
– między innymi – tytuł
Matki
Jedności.
Opiekują się nim obecnie
Misjonarze
Oblaci
Maryi Niepokalanej.

W
głównym ołtarzu
tamtejszego
kościoła
znajduje się cudowny
obraz
Matki Bożej, który według tradycji został namalowany
w
VI w
ieku
przez
Świętego
Augustyna z Canterbury, na prośbę
Papieża
Grzegorza I,

jako kopia rzeźby Matki Bożej, która znajdowała się w jego
prywatnej kaplicy. Papież postanowił podarować rzeźbę
Leanderowi,
Arcybiskupowi
Sewilli, który umieścił ją w sanktuarium w Guadalupe, w
Hiszpanii.

Obraz
natomiast pozostał w papieskiej kaplicy aż do czasów
Papieża
Urbana VIII, gdy 
w
1630 roku miał go wykraść z Rzymu książę Mikołaj Sapieha,
zwany Pobożnym


po tym, jak przed tym właśnie
Obrazem
doznał cudownego uzdrowienia. Cała ta historia w sposób niezwykle
barwny opisana została
przez
Zofię Kossak –

Szczucką
w powieści „Błogosławiona wina”.
Skradziony
Obraz
Mikołaj
Sapieha
umieścił
w kościele
Świętej
Anny w Kodniu, gdzie znajduje się do dziś.

Informacje
powyższe
nie
znajdują jednak potwierdzenia w źródłach historycznych.
Najbardziej
wiarygodną wydaje się zatem ta wersja, według której 
Obraz
został przez Mikołaja Sapiehę zakupiony w Hiszpanii, podczas
pielgrzymki.

Na
jego pochodzenie właśnie z Hiszpanii w
skazuje
styl, typowy dla
tamtejszego
malarstwa
w
XVII w
ieku.

Już
będąc w Kodniu,
Obraz
został ukoronowany, 15 sierpnia 1723 roku, przez 
Biskupa
łuckiego Stefana Rupniewskiego,

jako trzeci z kolei obraz Matki Bożej na prawie papieskim na
ziemiach Rzeczypospolitej –

po
obrazie Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Trockiej. W
kwietniu 1875 r
oku,
kościół w Kodniu trafił w ręce prawosławnych, co sprawiło, że
od
sierpnia
tegoż
1875
roku
do września 1927 r
oku,
Obraz
znajdował się na Jasnej Górze.

Pamiątką
tego pobytu jest
jego
kopia,
umieszczona w jasnogórskim Wieczerniku.
Do
Kodnia powrócił w dniach 3 i 4 września 1927 roku, wieziony
uroczyście przez Warszawę.

W 1973 roku,
Papież
Paweł
VI nadał świątyni
kodeńskiej
tytuł
Bazyliki
Mniejszej,
a
Papież Jan Paweł II,
w
1997 roku, zatwierdził tytuł Matki Bożej Kodeńskiej jako Matki
Jedności.

Obecnie Kodeń jest najbardziej znanym ośrodkiem kultu
Maryjnego
na Podlasiu oraz miejscem spotkań ekumenicznych. Rocznie p
rzybywa
tu
ponad
dwieście
tysięcy

pielgrzymów.
Moi
Drodzy,
i
my tam pielgrzymujmy:
codziennie
podążajmy tam duchowo, a kiedy to będzie tylko możliwe – także
fizycznie. Po co? Czy po to, żeby 
zachwycić
się dostojeństwem majestatycznego
Obrazu
(bo rzeczywiście, jest majestatyczny), albo 
pięknem
okolicy

(bo rzeczywiście, otoczenie jest tam piękne), albo dla
zakupienia
religijnych pamiątek

(bo rzeczywiście, jest tam co kupić)?… Owszem, to wszystko jest
ważne.

Ale
najważniejszym jest – nawiązanie
jeszcze
głębszej, jak najgłębszej, więzi z Jezusem!
Pielgrzymujmy
tam po to, aby wsłuchać się w głos Jego i naszej Matki – i
radykalnie, zdecydowanie
wybrać
raz jeszcze Jezusa
jako
swojego Pana, Przewodnika, Zbawiciela, Przyjaciela –
dokonać
jakiejś konkretnej przemiany w swoim życiu.

Po to tam pielgrzymujmy!

Podążajmy
tam – codziennie…

2 komentarze

  • Ja wspominam dziś swoją pierwszą Komunię Świętą z 1956r, jakże inną w oprawie niż dzisiejsze i ślub swoich rodziców z pozostałych fotografii z 1936 r. Odległe to czasy…
    Dziękuję za modlitwę, zapewniam o swojej… Szczęść Boże Wszystkim odpoczywającym w Szklarskiej Porębie. 🙂

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.