Czy Abraham nie był zbyt śmiały?…

C

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Pani
Doktor Halina Klimkowicz, Lekarz rodzinny moich Rodziców, nasza
dawna Sąsiadka w naszym rodzinnym bloku, a wcześniej jeszcze –
także mój Lekarz, Osoba bardzo życzliwa i niosąca chętnie pomoc
ludziom.

Imieniny
przeżywa także Pani Halina Orłowska, Żona Pana Karola, z którym
razem do niedawna prowadzili w Szklarskiej Porębie dom, w którym
się zatrzymywaliśmy i w którym – także dzięki Pani Halinie –
zawsze czuliśmy się, jak w domu.
Obu
Solenizantkom życzę Bożej opieki i błogosławieństwa, a Pani
Halinie Orłowskiej – tak bardzo potrzebnego zdrowia. Zapewniam o
modlitwie!
Zapewniam
o modlitwie także tych wszystkich, którzy wczoraj, w sposób
naprawdę szczery, serdeczny i wzruszający wypowiadali słowa
wdzięczności za naszą współpracę w Miastkowie Kościelnym.
Dziękuję także za te telefony i smsy, które „dogoniły” mnie
nawet późnym wieczorem, kiedy już z Miastkowa wyjechałem. Bardzo,
bardzo dziękuję! Będę odwzajemniał modlitwą tę wielką
życzliwość!
A
oto dzisiaj posługę wikariusza podejmie w Miastkowie Kościelnym
Ksiądz Grzegorz Lisiecki, Neoprezbiter. Życzę mojemu Następcy,
aby udało Mu się nawiązać szczery i pełny kontakt ze wszystkimi
Członkami Rodziny parafialnej. Niech też zawsze czuje, że jest tam
potrzebny. I niech nigdy nie poczuje się tam samotny! Niech cieszy
się licznymi owocami swojej współpracy z Księdzem Proboszczem, ze
Wspólnotami, istniejącymi w Parafii – i ze wszystkimi Wiernymi.
Ja, ze swej strony, będę Go w tym wspierał modlitwą!
Także
w trakcie dzisiejszej długiej podróży, a od jutra, przez
najbliższe dni – na górskich szlakach, w Szklarskiej Porębie. Bo
tam się właśnie dzisiaj wybieramy całą Rodziną, korzystając z
obecności w Polsce Księdza Marka. Obiecuję, że często będę
pamiętał o Was w modlitwie.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
13 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rdz 18,16–33; Mt 8,18–22

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:

Mężowie,
których gościł Abraham, odeszli i skierowali się ku Sodomie.
Abraham zaś szedł z nimi, aby ich odprowadzić.

A
Pan mówił sobie: „Czyż miałbym zataić przed Abrahamem to, co
zamierzam uczynić? Przecież ma się on stać ojcem wielkiego i
potężnego narodu i przez niego otrzymają błogosławieństwo
wszystkie ludy ziemi. Bo upatrzyłem go jako tego, który będzie
nakazywał potomkom swym oraz swemu rodowi, aby strzegąc przykazań
Pana, postępowali sprawiedliwie i uczciwie, tak żeby Pan wypełnił
to, co obiecał Abrahamowi”.

Po
czym Pan rzekł: „Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się
rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie. Chcę
więc iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie,
które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się”.

Wtedy
to ci mężowie odeszli w stronę Sodomy, a Abraham stał dalej przed
Panem. Zbliżywszy się do Niego, Abraham rzekł: „Czy zamierzasz
wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? Może w tym mieście
jest pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także zniszczysz to
miasto i nie przebaczysz mu dla owych pięćdziesięciu
sprawiedliwych, którzy w nim mieszkają? O, nie dopuść do tego,
aby zginęli sprawiedliwi z bezbożnymi, aby stało się
sprawiedliwemu to samo co bezbożnemu. O, nie dopuść do tego. Czyż
Ten, który jest sędzią nad całą ziemią, mógłby postąpić
niesprawiedliwie?”
Pan
odpowiedział: „Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu
sprawiedliwych, przebaczę całemu miastu przez wzgląd na nich”.

Rzekł
znowu Abraham: „Pozwól, o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić
do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem. Gdyby wśród tych
pięćdziesięciu sprawiedliwych zabrakło pięciu, czy w braku tych
pięciu zniszczysz całe miasto?”

Pan
rzekł: „Nie zniszczę, jeśli znajdę tam czterdziestu pięciu”.

Abraham
znów odezwał się tymi słowami: „A może znalazłoby się tam
czterdziestu?”

Pan
rzekł: „Nie dokonam zniszczenia przez wzgląd na tych
czterdziestu”.

Wtedy
Abraham powiedział: „Niech się nie gniewa Pan, jeśli rzeknę:
może znalazłoby się tam trzydziestu?”

A
na to Pan: „Nie dokonam zniszczenia, jeśli znajdę tam
trzydziestu”.

Rzekł
Abraham: „Pozwól, o Panie, że ośmielę się zapytać: gdyby
znalazło się tam dwudziestu?”

Pan
odpowiedział: „Nie zniszczę przez wzgląd na tych dwudziestu
.

Na
to Abraham: „O, racz się nie gniewać, Panie, jeśli raz jeszcze
zapytam: gdyby znalazło się tam dziesięciu?”

Odpowiedział
Pan: „Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu”.

Wtedy
Pan, skończywszy rozmowę z Abrahamem, odszedł, a Abraham wrócił
do siebie.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy
Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą
stronę. Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego:
„Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”.

Jezus
mu odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz
Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”.

Ktoś
inny spośród uczniów rzekł do Niego: „Panie, pozwól mi
najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”.

Lecz
Jezus mu odpowiedział: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym
grzebanie ich umarłych”.

Co
bardziej należałoby podziwiać, słuchając pierwszego czytania:
odwagę i swoisty upór Abrahama, czy cierpliwość Boga?
Pewnie jedno i drugie. Trzeba przyznać, że jesteśmy świadkami
dość ciekawego dialogu: oto Abraham targuje się z Bogiem! W
sumie, to w bardzo słusznej i pięknej sprawie, bo chce w ten sposób
uratować przed zagładą mieszkańców dwóch miast, ale fakt
pozostaje faktem: Abraham targuje się z samym Bogiem! A Bóg?

Z
pewnością, uznaje słuszność intencji i zamiarów Abrahama, skoro
wchodzi w ten dialog i coraz bardziej – jeśli tak to można ująć
obniża surowość i kategoryczność swego sądu,
deklarując darowanie kary, jeśli w Sodomie znajdzie się najpierw
pięćdziesięciu sprawiedliwych, a wskutek interwencji Abrahama
liczba ta się stopniowo obniża, aż ostatecznie dochodzi do
dziesięciu.

Na
tym kończy się ten przedziwny targ, a my z lektury całej Księgi
Rodzaju wiemy, że jednak Sodoma i Gomora zostały zniszczone. Czyli
– że nawet dziesięciu sprawiedliwych tam się nie
znalazło.

Moi
Drodzy, to była bardzo dramatyczna sytuacja! Zresztą – z
dramatycznym finałem! A jednak – została podjęta próba jej
odwrócenia.
Abraham podjął tę próbę, a Bóg to
zaakceptował. I nie miał pretensji do Abrahama o jego
śmiałość, chociaż rzeczywiście śmiałość ta była duża,
coraz większa – co zresztą chyba sami wyczuwamy, czytając
kolejne zdania i zastanawiając się, czy Abraham jednak nie
posuwa się za daleko
i jak długo Bóg będzie tę jego śmiałość
tolerował.

Wiemy,
że ostatecznie cały targ zatrzymał się na dziesięciu
sprawiedliwych – i wiemy, że nawet tylu się nie znalazło.
Bóg nie zaakceptował złej postawy mieszkańców Sodomy i Gomory,
ale naprawdę nie miał nic przeciwko postawie Abrahama.
Dlaczego?

A
może właśnie dlatego, że widział szczerość jego intencji, jego
dobre serce, jego zaangażowanie, jego chęć pomocy, którą ten
pragnął okazać nawet takim ludziom, jak owi przewrotni
mieszkańcy obu miejscowości. Bóg to zaangażowanie Abrahama
widział – i je docenił!

I
naprawdę, żadnym problemem nie była dla Niego natarczywość
Jego sługi. Liczyło się jego zaangażowanie i to, że po prostu
chciał uczynić jakieś konkretne dobro.
Czyż
nie tego domaga się Jezus od swoich rozmówców z dzisiejszej
Ewangelii?… Oto na zapewnienie jednego z nich: Nauczycielu,
pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz,
odpowiada:
Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn
Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć.

Jakby mu chciał zaznaczyć, że owszem, przyjmuje to jego
zapewnienie, tylko czy ma on świadomość, że decyduje się na
trudne życie,
na bycie ciągle w drodze, na los pielgrzyma?…

Dlatego,
w tym kontekście, jeszcze wyraźniej mówi do drugiego: Pójdź
za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych,
kiedy
ten wcześniej powiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść
i pogrzebać mojego ojca.
Jezus po prostu chce zaangażowania
serca człowieka. Człowiek może być w tym swoim zaangażowaniu
nawet bardzo śmiały, a może i jakieś jedno lub drugie
zdanie za dużo powiedzieć, może się nawet wydawać, że nazbyt
nalega na Boga i na za dużo sobie pozwala, że jest w swej
modlitwie i w swoich pragnieniach zbyt śmiały
– jak dzisiaj
Abraham…

Zobaczmy,
że Bogu to nie przeszkadza, natomiast docenia szczerość
intencji człowieka
i jego prawdziwe zaangażowanie. To, że
człowiekowi się chce – dać z siebie coś więcej, wejść
we współpracę ze swoim Panem…
Na
co pod tym względem, Jezus może liczyć z mojej strony?…
Czy mi też zależy na tej współpracy? Co, kiedy i w jaki sposób –
daję z siebie więcej – pokazując swoje zaangażowanie i
szczerość moich intencji?…

2 komentarze

  • Dokładnie! Pan Bóg wymaga od nas ( Jeśli chcemy iść za nim) zarówno zaangażowania jak i radykalizmu, stanowczości i bezkompromisowości.

    Możemy to porównać do człowieka uzależnionego od narkotyków który zaczyna terapię. Decyduje się chociaż wie, że jego droga będzie długa, pełna wyrzeczeń, trudna… , ale się decyduje.

    Dobrego wypoczynku 🙂
    Pozdrawiam
    Gosia

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.