Wygląd Jego twarzy się odmienił…

W

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiam z trasy 39 Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej, a dokładnie – z Czarnolasu, gdzie w czasie Mszy Świętej o godz. 6:30 mam wygłosić homilię.

Potem chciałbym przejść kilka etapów, a następnie – odwiedzić Księdza Proboszcza Stanisława Sławińskiego w Ciepielowie, gdzie wypada dzisiejszy nocleg Kolumny siedleckiej. Ksiądz Proboszcz ze swymi bardzo życzliwymi Parafianami od tylu lat niezwykle gościnnie przyjmuje Pielgrzymów z Podlasia.

Po tym spotkaniu – wracam do Samogoszczy, gdzie odprawię Mszę Świętą o godz. 18:00, w zastępstwie Księdza Proboszcza.

Cały czas proszę o duchowe wspieranie Pielgrzymów!

Moi Drodzy, dziękuję za różne opinie i sugestie na temat naszego forum. Wszystkie je przekierowuję do Moderatora, Krzysztofa Fabisiaka, bo ja sam znam się na całej tej sprawie jak – nie przymierzając – na tańcu baletowym. Moderator z pewnością kompetentnie się do tego odniesie.

A jutro – po raz pierwszy w naszym nowym mieszkaniu – słówko z Syberii!

Na głębokie i religijne przeżywanie dzisiejszego Święta – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Przemienienia Pańskiego, C,

do czytań z t. VI Lekcjonarza:

Dn 7,9–10. 13-14; 2 P 1,16–19; Łk 9,28b–36

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:

Patrzałem, aż postawiono trony, a Przedwieczny zajął miejsce. Szata Jego była biała jak śnieg, a włosy Jego głowy jakby z czystej wełny. Tron Jego był z ognistych płomieni, jego koła – płonący ogień. Strumień ognia się rozlewał i wypływał sprzed Niego. Tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim. Sąd zasiadł i otwarto księgi.

Patrzyłem w nocnych widzeniach, a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.

ALBO:

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA:

Najmilsi: Nie za wymyślonymi mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale nauczaliśmy jako naoczni świadkowie Jego wielkości.

Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej.

Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić.

Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe.

A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie.

Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim.

Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy tamci weszli w obłok.

A z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”. W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam.

A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.

Prefacji, przeznaczonej na dzisiejsze Święto, celebrans w czasie każdej Mszy Świętej wypowiada lub wyśpiewuje takie oto słowa:

Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy Tobie, Ojcze Święty, zawsze i wszędzie składali dziękczynienie, przez naszego Pana Jezusa Chrystusa.

On objawił swoją chwałę wobec wybranych świadków, a Jego ciało podobne do naszego zajaśniało niezwykłym blaskiem. W ten sposób umocnił serca uczniów, aby nie ulegli zgorszeniu krzyża, a całemu Kościołowi dał nadzieję, że osiągnie chwałę, którą sam zajaśniał jako jego Głowa.”

Otóż, właśnie! „W ten sposób umocnił serca uczniów, aby nie ulegli zgorszeniu krzyża”. Tak zwykło się tłumaczyć sens tego niezwykłego wydarzenia, które dziś w liturgii przeżywamy i którego – słuchając Bożego słowa – w duchowy sposób jesteśmy świadkami.

Jezus, wiedząc o wszystkim, co ma na Niego już wkrótce przyjść, czyli o straszliwej Męce i związanym z nią poniżeniu, a wręcz sponiewieraniu przez ludzi – wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie.

Tak to dzisiaj przedstawia Święty Łukasz. Jezus chciał w ten sposób przygotować uczniów na to swoje okrutne doświadczenie, aby kiedy ujrzą Go w takim nieludzkim stanie, nie zwątpili w Niego i we wszystko, czego ich nauczał i czego wśród nich dokonał. Dlatego ukazał im cząstkę swej wielkiej chwały, o której Prorok Daniel, obdarzony wizją z Nieba, tak napisał: Patrzałem, aż postawiono trony, a Przedwieczny zajął miejsce. Szata Jego była biała jak śnieg, a włosy Jego głowy jakby z czystej wełny. Tron Jego był z ognistych płomieni, jego koła – płonący ogień. Strumień ognia się rozlewał i wypływał sprzed Niego. Tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim. Sąd zasiadł i otwarto księgi.

I dalej: Patrzyłem w nocnych widzeniach, a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.

Wizja, którą przedstawia tu Prorok, to zaledwie jakiś mały ułamek owego niezmiernego blasku chwały Bożej, którą w całej pełni dane nam będzie ujrzeć w Niebie. Na ziemi bowiem nikt nie jest w stanie ujrzeć Bożą chwałę i pozostać przy życiu – jest to zbyt „mocne” doświadczenie dla człowieka!

Dlatego zarówno Prorokowi Danielowi, jak i trzem wybranym uczniom na Taborze, ukazana została zaledwie mała cząstka prawdziwego obrazu Bożego majestatu, co nie zmienia faktu, że przestraszony Piotr zaczął wygadywać jakieś dziwne rzeczy o namiotach, które to rzekomo chciał postawić Jezusowi i dwóm Przybyszom z Nieba. Ewangelista Łukasz kwituje to krótkim zdaniem: Nie wiedział bowiem, co mówi.

Później, po latach, kiedy już ochłonął i przemyślał to wszystko, mógł Piotr w swoim Liście, którego fragmentu możemy dziś wysłuchać w drugim czytaniu, zapisać takie słowa: Nie za wymyślonymi mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale nauczaliśmy jako naoczni świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej.

Takie świadectwo złożył już po latach Święty Piotr, co też nie zmienia faktu, że w czasie Męki jednak się przestraszył i nie tylko nie pozostał przy Jezusie, ale nawet trzykrotnie się Go wyparł. Zatem, doświadczenie Męki jego Mistrza było zbyt trudne, zbyt wymagające, aby w tamtym momencie mógł mu sprostać.

Można więc powiedzieć, że pomysł Jezusa, aby przynajmniej trzem swoim uczniom podać taką swoistą szczepionkę, która by ich uodporniła na doświadczenie Jego straszliwego cierpienia, spalił na panewce. Bo w końcu, spośród owych trzech wybranych – tylko Jan później pozostał do końca pod krzyżem. Jakub – tak, jak pozostali Apostołowie – uciekł, a Piotr dodatkowo jeszcze Go zdradził. Po co więc było to wchodzenie na górę i ukazywanie swej chwały? Czy nie było to działanie daremne?

Z pewnością, Jezus tak na to nie patrzył. Gdyby bowiem chciał, aby to wydarzenie obowiązkowo wpłynęło na postawy wszystkich i wręcz zmusiło ich do pozostania pod krzyżem i nieprzeżywania aż tak bardzo Jego Męki, to ukazałby się całym blasku wszystkim – zarówno uczniom, jak i pozostałym – a do tego wizja ta nie trwałaby przez chwilę, tylko właśnie przez czas odpowiednio długi, by wszyscy mogli się napatrzeć, dobrze sobie ten widok zapamiętać i potem już niczym się specjalnie nie przejmować. Ale gdyby tak zrobił, to przecież zniweczyłby cały swój zbawczy zamiar, który polegał dokładnie na tym, aby stać się jednym z nas i przeżyć to, co my, ludzie, przeżywamy!

Dlatego to dzisiejsze wydarzenie – choć niezmiernie ważne, znaczące i potrzebne – jest jednak, na tle całej działalności Jezusa, wydarzeniem jednostkowym. Bo przecież Jezus swoją chwałę objawił nie tylko wtedy, na Górze świętej, ale objawiał ją na co dzień – poprzez swoje niezwykłe nauczanie i cudowną działalność, a także: przez pokazywanie wszystkim wokół swojej nadzwyczajnej więzi, łączącej Go z Ojcem!

Takie objawianie miało miejsce przez całe trzy lata Jego publicznej działalności – i ma miejsce przez dwa tysiące lat, w życiu i działalności Chrystusowego Kościoła. A największym objawieniem blasku Bożej chwały przez Jezusa było nie to dzisiejsze wydarzenie, ale inny blask: blask wielkanocnego Poranka – blask Zmartwychwstania! I to wokół tego wydarzenia koncentruje się całe życie Kościoła, z niego czerpie swą witalną siłę – i do niego ostatecznie zmierza.

Jezus zatem objawia nam swoją chwałę! Objawia ją stale: nie tylko w dni wielkie i uroczyste, czy poprzez znaki szczególne, ale także – a może nawet bardziej – w zwykłej codzienności. Moi Drodzy, doceńmy to codzienne objawianie się chwały Jezusa: w naszym spotykaniu się z Nim na Mszy Świętej i na modlitwie, w naszej systematycznej, dobrze przygotowanej Spowiedzi, w stałej Komunii Świętej, ale też w lekturze Pisma Świętego, w dobroci innych ludzi – często tych naszych najbliższych, z którymi na co dzień żyjemy; w zwykłych, codziennych wydarzeniach i sytuacjach… Mówiąc krótko, moi Drodzy: doceńmy naszą codzienność!

I zauważajmy te codzienne promyki Bożej chwały, którą na tyle sposobów – i przez tylu ludzi – Jezus nam objawia. A w dni uroczyste i wielkie, lub też kiedy doświadczymy jakiegoś nadzwyczajnego Bożego działania – uwielbiajmy Go za to, że nie ukrywa się przed nami, ale właśnie objawia się nam i chce nam pomóc, abyśmy mogli kiedyś – już bez żadnych ograniczeń – tę chwałę Bożą oglądać w Niebie.

Doceńmy to Boże objawianie się! I postarajmy się nie przegapić żadnego, choćby najmniejszego sygnału z Jego strony…

5 komentarzy

  • Czarnolas to wspomnienie mojej rowerowej wycieczki w czasach jak uczęszczałam do liceum w Sobolewie. Nocleg mieliśmy w Stężycy i następnego dnia wyruszyliśmy do Czarnolasu i powrót do domu. Kto nie miał siły to w Dęblinie kończył trasę i pociągiem wracał do domu.
    Bogu polecam wszystkich pielgrzymów i wszystkie grupy pielgrzymkowe, aby spotkanie z Matką Bożą przyniosło im radość na wszystkie następne dni, dawało siły we wszystkich trudnych chwilach.
    Wiesia.

    • Ja dziś też pożegnałam pielgrzymkę konińską, która rozpoczęła się Mszą Świętą o 6tej rano. Za wszystkich pielgrzymów modlę się i łączę ich wielkie ofiary z moimi małymi i zanurzać będę w Krwi Baranka w codziennej Eucharystii. Kilka osób powierzam Bogu przez ręce Maryi imiennie. Niech ten szlag pielgrzymi przemieni ich życie, ugruntuje w wierze, nadziei i miłości. Amen.

      • A o zastrzeżeniach i sugestiach technicznych na bieżąco informuję Moderatora. Będziemy nad nimi stopniowo pracować.
        xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.