Módlmy się o pokorę!

M

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ojciec Cezary Szcześniak, kapucyn, należący w swoim czasie – jeszcze przed wkroczeniem na drogę zakonną – do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Mu Pan błogosławi w realizacji kapłańskiego i zakonnego powołania. Zapewniam o modlitwie!

A w tym szczególnym dniu módlmy się, moi Drodzy, za naszą Ojczyznę, aby zawsze panował w niej pokój. A zbrodnie wojny, której rocznicę rozpoczęcia obchodzimy, były należycie naświetlone, najsurowiej potępione, a przez krzywdzicieli – godnie wynagrodzone. I aby nie fałszowano tak bezczelnie prawdy historycznej, zamieniając katów z ofiarami – i odwrotnie. Mamy się zatem o co modlić…

Pozdrawiam wszystkich z Samogoszczy! Nie byłem tu już dwa tygodnie. Nadrabiam zatem.

Na głębokie, pobożne i radosne świętowanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

22 Niedziela zwykła, C,

do czytań: Syr 3,17–18.20.28–29; Hbr 12,18–19.22–24a; Łk 14,1.7–14

CZYTANIE Z KSIĘGI SYRACYDESA:

Synu, z łagodnością wykonuj swe sprawy, a każdy, kto jest prawy, będzie cię miłował. O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony.

Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie. Serce rozumnego rozważa przypowieści, a ucho słuchacza jest pragnieniem mędrca.

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Bracia: Nie przystąpiliście do dotykalnego i płonącego ognia, do mgły, do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go słyszeli, prosili, aby do nich nie mówił.

Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu, do pośrednika Nowego Testamentu, Jezusa.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili.

I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie wybierali pierwsze miejsca. Tak mówił do nich: „Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca; by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca»; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce.

Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej»; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

Do tego zaś, który Go zaprosił, rzekł: „Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych.

A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.

Ewangelia dzisiejsza wydaje się tak jasna, że nie wymaga dodatkowych komentarzy. Jezus zachęca w niej do przyjęcia postawy pokornej, zachęca do praktykowania postawy skromności, kiedy widzi, jak uczestnicy uczty, na którą i On był zaproszony, wybierają sobie pierwsze miejsca. Sytuacja – powiedzielibyśmy – taka zwyczajna, taka bardzo ludzka… Fakt, że uczestnicy uczty wybierają sobie pierwsze miejsca, dobitnie świadczy o tym, że są normalnymi ludźmi. Bo każdy „normalny” człowiek zabiega o to, aby coś znaczyć, aby być kimś ważnym, aby być dostrzeżonym, docenionym…

Ale Jezus zachęca dzisiaj, abyśmy się odważyli wyjść poza tak rozumianą normalność. Jezus proponuje rozwiązanie nietypowe: Kiedy przyjdziesz na ucztę, zajmij ostatnie miejsce! Nie dlatego, że jesteś najgorszy, ale dlatego, że masz świadomość, iż nie jesteś najlepszy. Do każdego z nas Jezus dzisiaj kieruje to ostrzeżenie, tę uwagę: Nie jesteś najlepszy! Nie jesteś doskonały! Przed tobą jeszcze dużo pracy – pracy nad sobą.

Każdy z nas jest na drodze do doskonałości. Każdy z nas ma się z czego spowiadać, ma się z czego poprawiać, każdy z nas kroczy drogą do świętości. Ale człowiek pokorny dostrzega swoją niewystarczalność. Z ostatniego miejsca widać więcej, ostatnie miejsce pozwala trzeźwo oceniać sytuację. Z ostatniego miejsca widać, ile jeszcze zostało do zrobienia, w czym się jeszcze trzeba poprawić. I – co najważniejsze – z ostatniego miejsca zawsze można przejść wyżej.

Kogo stać na to, aby zająć ostatnie miejsce, to znaczy: aby uznać swoją niewystarczalność, swoją niedoskonałość, ten ma szansę stawać się coraz doskonalszym. I odwrotnie – kto zajmuje od razu pierwsze miejsce, to znaczy: kto sam siebie ocenia najwyżej, po pierwsze: jest w błędzie, bo nie dopuszcza żadnej krytycznej prawdy o sobie, po drugie – nie wzniesie się na żaden wyższy poziom, bo po prostu nie widzi takiej konieczności. On się już uważa za doskonałego! Z takiego zatem pierwszego miejsca, które człowiek sam sobie wybrał, z takiego nie przysługującego pierwszego miejsca jest – niestety – tylko jedna droga: droga do rozczarowania, droga do upadku.

Bo każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Kogo nie stać na krytyczne spojrzenie na siebie, kogo nie stać na postawienie sobie konkretnych wymagań, ten blokuje sam sobie drogę do świętości, do doskonałości. To taki paradoks – paradoks chrześcijaństwa. Kto szczerze uznaje się za słabego, małego, ostatniego – ale szczerze, bo nie chodzi o udawanie, o sztuczną pokorę – ten już jest na najprostszej drodze do wielkości, do świętości, do doskonałości!

Człowiek bowiem musi oczyścić się z pychy, musi oczyścić się z tego balastu, jakim jest wysokie mniemanie o sobie, nadzwyczajna opinia o sobie samym. Kiedy człowiek się z tego oczyści, kiedy pozbędzie się całego zwałowiska pychy i fałszu, wtedy na fundamencie, jakim jest Chrystus, może budować prawdziwą opinię o sobie, prawdziwe spojrzenie na siebie, na innych – i na na cały otaczający świat. Może wówczas budować prawdziwą wielkość, wielkość w rozumieniu Bożym, w rozumieniu chrześcijańskim.

Wielkość, o której Autor Księgi Syracydesa, w dzisiejszym pierwszym czytaniu, powie: O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Czy to nie jest dziwne? O ile jesteś wielki, o tyle się uniżaj… I dalej: Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony. Właśnie!

Tak wielka jest potęga Pana, że tylko pokorni są w stanie ją wychwalać. To takie dziwne i tak trudno to zrozumieć, myśląc tak zwanymi „normalnymi” kategoriami. Pan Bóg w swoim wychodzeniu do człowieka zdecydowanie przekracza ludzki sposób myślenia.

Dlatego też w Psalmie śpiewaliśmy: Ojcem sierot i wdów opiekunem jest Bóg w swym świętym mieszkaniu. Bóg dom gotuje dla opuszczonych, jeńców prowadzi ku lepszemu życiu. Twoja rodzina, Boże, znalazła to mieszkanie, które w swej dobroci dałeś ubogiemu. Na tym polega wielkość Bożej potęgi, że dostrzega biednego, pokornego. I przez pokornych bywa chwalony.

Natomiast – jak słyszeliśmy we wspomnianym pierwszym czytaniu na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie. Pyszny nie może wysławiać Bożego Majestatu, bo najczęściej go nie dostrzega. Choćby zapewniał, że oddaje cześć Bogu, to jednak w rzeczywistości oddaje cześć samemu sobie i zapatrzony jest tylko w siebie. On sam sobie wystarcza i tylko do siebie jest przekonany.

Moi Drodzy! Nie na darmo wśród grzechów głównych pycha stoi na pierwszym miejscu. Jest ona źródłem całej masy grzechów! Dlatego módlmy się dzisiaj, aby Chrystus wyzwolił nas z pychy, aby wyzwolił nas od samych siebie. Módlmy się, aby nasz wzrok skierował na potrzeby i sprawy innych, nie zaś – tylko na nasze. Prośmy, aby pozwolił nam patrzeć jaśniej i szerzej.

Tak bardzo boimy się szerokiego spojrzenia na świat, na ludzi. Nazbyt przyzwyczajamy się do ciasnego myślenia i zapatrzenia w siebie. Tak się składa, że oderwanie wzroku od siebie i skierowanie go na szersze perspektywy, wymaga odwagi. Zatem również pokora wymaga odwagi! Pokora wymaga odwagi tak, jak wymaga jej prawda i stanięcie w prawdzie. Bo pokora to prawda – prawda o mnie. Rzetelna prawda o mnie.

Zarówno ta prawda dobra, a więc obejmująca moje dobre uczynki, jak też i ta zła, a więc dotycząca moich błędów. Natomiast pycha nie opiera się na prawdzie. Pycha to wielki fałsz, to fałszywy obraz nas samych, jaki tworzymy i do jakiego się przyzwyczajamy. Tylko pokora pozwala nam zbliżyć się do Boga, który jest Bogiem wychodzącym do człowieka.

Jeśli tak można powiedzieć – słuchając uważnie dzisiejszego drugiego czytania z Listu do Hebrajczyków – Bóg jest Bogiem pokornym. Nie jawi się nam On jako Ten, który przychodzi wśród huku grzmotów, burzy i potężnego hymnu trąb, i wśród takiego głosu, iż wszyscy, którzy go słyszeli prosili, aby do nich nie mówił. Bóg przychodzi jako miłosierny Dawca zbawienia; jako Ten, który już obdarzył szczęściem sprawiedliwych i który posyła nam swojego Syna, Jezusa, będącego naszym Pośrednikiem.

I to właśnie od Jezusa uczymy się prawdziwej pokory. Wszak On sam zachęcał nas w słowach: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem. Tej pokory serca uczymy się dzisiaj właśnie od samego Jezusa, który sprowadza ze sztucznego piedestału każdego, kto dostał się tam własną powagą i na podstawie własnej opinii o sobie. Chrystus sprowadza takiego człowieka ze szczytu, który człowiek ów sam sobie stworzył, aby się na niego wdrapać. Chrystus sprowadza go z tego szczytu nie dlatego, że chce go poniżyć, skrzywdzić, ale po to, by ukazać mu inne, prawdziwe szczyty – i drogę na nie.

Ale Chrystus również tych, którzy w pokorze swego serca uznali się za małych i grzesznych, zaprasza, aby przesiedli się wyżej, czyli aby posiedli Bożą łaskę, aby posiedli nagrodę, aby zajęli miejsce tuż przy Nim.

Prośmy dzisiaj Chrystusa Pana o pokorę! Aby pokora, to jest prawda o nas, towarzyszyła naszym wzajemnym relacjom. Abyśmy – w imię tej prawdy o sobie – byli bardziej wyrozumiali wobec naszych bliskich, którym zdarzają się takie zwyczajne, codzienne błędy. Aby pokora pozwoliła nam dostrzegać dobro w innych – wielką wartość, jaką sobą prezentują. Aby pokora pomogła nam w należytym odnoszeniu się do innych – nigdy z wyższością, nigdy z gniewem, nigdy z pogardą!

Aby pokora pomogła powstrzymać się od obmawiania innych – bo przecież wszyscy jesteśmy grzeszni i wszyscy popełniamy błędy. Aby pomogła nie upierać się przy swoim zdaniu tam, gdzie nie jest to rzeczywiście konieczne. Aby towarzyszyła naszej modlitwie, naszemu rachunkowi sumienia przed każdą Spowiedzią. Aby pomogła nam dostrzec i docenić dobro, którego Bóg przez nas i w nas dokonuje. A jednocześnie – zauważyć zło i je wyeliminować. Bo na tym właśnie polega prawdziwa pokora.

I o taką prawdziwą, chrześcijańską pokorę dzisiaj się módlmy. Módlmy się o to, byśmy naszymi talentami i zdolnościami bardziej potrafili służyć, niż o nich mówić! Aby to inni, widząc nasze zaangażowanie w dobro, mogli o nas dobrze mówić i dobrze nas oceniać. Inni – nie my sami siebie. Niech nasze dobre czyny świadczą o nas!

Módlmy się o pokorę!

4 komentarze

  • 1.Jezus przyjął zaproszenie na ucztę od ludzi mu nieprzychylnych, można by rzec fałszywych a jak postępuję w podobnej sytuacji; idę i narażam się na złośliwe oceny, nieprzyjemne dyskusje, czy wybieram spokój…
    2. Czy słucham uważnie rozmówców, czy liczy się tylko moje mówienie…bo ja wiem najlepiej…
    3. Jak słucham i słyszę Jezusa w kościele, w czasie Eucharystii, adoracji, rekolekcji, wykładów, czy to ja jestem w centrum , moje prośby, bolączki, pretensje.
    4. Czy analizuję i wyciągam wnioski dla siebie z każdego Czytania Słowa Bożego.
    5. Czy zdarzyło mi się zaprosić osobę obcą do swojego domu; na herbatę, kawę, poczęstunek, czy lękam się kontaktu z ludźmi ” z marginesu”
    Dziś Jezus dał mi wykład o bezinteresownej miłości, ujrzałam nawet w perspektywie Jego utulenie krzyża, którym go jako ludzkość obdarzyliśmy. ( rozważając dziś tajemnice bolesne różańca.)

    • Dzięki za te pytania. Ale to zapraszanie obcych… Ciekawa kwestia… Z pewnością, ma to sens… Ale też musi być – tak mi się wydaje – mądrze przeprowadzone. I musi wyraźnie czemuś dobremu służyć. Inaczej może trącić sztucznością…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.