Przy wspólnym stole…

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym Kościół dopuszcza liturgiczne wspomnienie dowolne Świętej Barbary, Męczennicy z IV wieku. Jest ona Patronką kilku bliskich mi Osób. A są to:

Barbara Sosik – bardzo życzliwa Osoba z Celestynowa;

Barbara Bronisz – z mojej pierwszej Parafii w Radoryżu Kościelnym, emerytowana Nauczycielka i Osoba bardzo zaangażowana w życie Parafii;

Barbara Szostak – z którą współpracowałem w Liceum im. Lelewela w Żelechowie;

Barbara Soszyńska – za moich czasów: Gospodyni na plebanii w Żelechowie;

Barbara Szyc – moja Znajoma, posługująca w Instytucie Prymasowskim w Częstochowie;

Barbara Wilczyńska – moja Znajoma z Parafii w Radoryżu Kościelnym;

Barbara Kryczka – należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych.

Życzę Drogim Solenizantkom, aby w środowiskach, w których na co dzień żyją, tworzyły jedność i wprowadzały ducha wspólnoty. Zapewniam od modlitwie!

Moi Drodzy, środa to dzień, w którym w większości naszych Parafii odprawiane są Roraty. Zachęcam do udziału w nich – z zapalonym lampionem. Niech to będzie znakiem (zarówno nasz udział, jak i lampion), że czuwamy!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 1 Tygodnia Adwentu,

do czytań: Iz 25,6–10a; Mt 15,29–37

 

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

W owym dniu:

Pan Zastępów przygotuje

dla wszystkich ludów na tej górze

ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win,

z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.

Zedrze On na tej górze zasłonę,

zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów,

i całun, który okrywał wszystkie narody.

Raz na zawsze zniszczy śmierć.

Wtedy Pan Bóg otrze

łzy z każdego oblicza,

odejmie hańbę swego ludu

po całej ziemi,

bo Pan przyrzekł.

I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg,

Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi;

oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność:

cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!

Albowiem ręka Pana

spocznie na tej górze.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela.

Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: „Żal Mi tego tłumu. Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”. Na to rzekli Mu uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić takie mnóstwo?”. Jezus zapytał ich: „Ile macie chlebów?” Odpowiedzieli: „Siedem i parę rybek”. Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.

Wygląda na to, że Bóg lubi zasiadać z ludźmi do uczty! Słyszymy o tym dzisiaj zarówno w pierwszym czytaniu, jak i w Ewangelii. Obraz uczty już w Starym Testamencie był symbolem szczęścia wiecznego, dlatego w Nowym uczta zyskuje znaczenie nie tylko w wieczności, ale już tu, w życiu doczesnym – jako istotny sposób na osiągnięcie szczęścia wiecznego. Wszak Jezus powiedział wyraźnie, że ci osiągną zbawienie, którzy będą spożywali Jego Ciało i pili Jego Krew.

A zatem ci, którzy teraz zasiadają z Nim do Uczty eucharystycznej i Uczty Jego słowa – ci właśnie w wieczności zasiądą do Uczty zbawionych. Obraz takiej najobfitszej i najznakomitszej Uczty, jaką tylko można sobie wyobrazić – a właściwie: której nawet nie sposób sobie wyobrazić – odnajdujemy dziś w Proroctwie Izajasza. Czytamy tam, że Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.

Z nieopisanym dostatkiem tejże uczty wiązać się będzie nierozerwalnie nieopisana radość, wynikająca z ostatecznego zwycięstwa nad śmiercią, smutkiem, przygnębieniem… Ci, którzy zasiądą z Panem Zastępów do Jego uczty, doświadczą właśnie takiej radości, wszak Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę swego ludu po całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!

Właśnie tego ludzie szukali także u Jezusa. I chyba znaleźli, bo gdyby miało być inaczej, to nie siedzieliby trzy dni przed Nim, słuchając Go z zapartym tchem. A jednak słuchali, zwłaszcza, że widzieli, iż niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela, gdyż w osobie tego niezwykłego Nauczyciela poznali moc samego Boga.

On zaś, Boży Syn, widząc to ich zasłuchanie i trwanie przy Nim, zatroszczył się o pokarm dla nich. Kiedy oni tak intensywnie starali się o strawę duchową, kiedy nie liczyli czasu i zmęczenia, a nawet na głód się narazili, aby tylko przy Nim trwać, to On sam zatroszczył się dla nich o pokarm doczesny. Zaprosił ich na ucztę – owszem, w warunkach polowych, ale wszyscy najedli się do syta. Nie była to taka uczta, jak ta zapowiedziana przez Izajasza, ale na pewno była jej zapowiedzią.

A choć nie były to warunki komfortowe i jedzenie było proste, to jednak chyba najważniejsza w tym wszystkim była troska Jezusa o tych, którzy do Niego przyszli – troska o to, żeby im niczego nie brakowało.

Jednocześnie, zaproszenie do wspólnego posiłku, zaproszenie do stołu, zawsze oznacza jakąś bliskość z człowiekiem. Jest też formą uczczenia tego, kogo się zaprasza do swojego stołu. Ponadto, przy wspólnym stole świetnie i skutecznie buduje się wspólnotę – rodzinną, koleżeńską, środowiskową, po prostu: każdą. Nic więc dziwnego, że Bóg chciał, aby uczta była symbolem Wspólnoty wiecznej. Wspólnota, jaką zawiązujemy przy Stole eucharystycznym i Stole Bożego słowa – jest przedsmakiem tej Wspólnoty i krokiem w jej kierunku.

Niech więc takim samym krokiem do osiągnięcia owej najmocniejszej wspólnoty będzie każde nasze spotkanie przy stole – i to nie tylko w tym wymiarze najuroczystszym, jak wieczerza wigilijna czy śniadanie wielkanocne, ale niech nim będzie każdy nasz obiad rodzinny – szczególnie w niedzielę i święta – czy w ogóle każdy nasz posiłek.

Może to się komuś wydać banalne i zupełnie nieistotne, ale jednak trzeba bardziej zadbać o to, żebyśmy w naszych wspólnotach rodzinnych, czy koleżeńskich, czy sąsiedzkich, czy środowiskowych – częściej zasiadali do wspólnego stołu, do wspólnego posiłku. A już szczególnie w rodzinie. Niech rodzinny stół będzie – we właściwym rozumieniu tego porównania – jak ołtarz, znak jedności rodziny.

Niech nasze posiłki nie będą spożywane gdzieś tam, ukradkiem, każdy w swoim pokoju, przy swoim komputerze, ale niech rodzinny obiad – jak najczęściej wspólny dla wszystkich, o ustalonej godzinie – będzie taką rodzinną celebracją i przeżyciem radości z tego, że jesteśmy razem, jesteśmy sobie bliscy, tworzymy silną wspólnotę, mamy do siebie zaufanie. Po prostu – dobrze nam ze sobą. Nie uciekamy przed sobą nawzajem.

I choć to wydaje się takie przyziemne i takie bardzo powszednie rozumienie Bożego słowa dzisiejszej liturgii, to czasami i takie rozumienie, takie spojrzenie, trzeba do siebie dopuścić. Bo – wbrew pozorom – wspólny rodzinny posiłek jest naprawdę bardzo ważną sprawą i niezwykle istotnym elementem budowania rodzinnej jedności. Jakże to ważna sprawa szczególnie w obecnym czasie…

Dlatego może ten Adwent stanie się dobrą okazją do uporządkowania tej sprawy w naszych domach i zaprowadzenia pewnego dobrego stylu, polegającego choćby na tym, że bardziej docenimy znaczenie i potrzebę wspólnego zasiadania do posiłku, przy jednym, rodzinnym stole. Niech ten Adwent będzie w tej sprawie przełomem…

2 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.