Otrzymują skrzydła, jak orły!

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa mój dotychczasowy Proboszcz w Miastkowie, Ksiądz Kanonik Adam Turemka, a imieniny – Ksiądz Waldemar Grzeszczuk, który swego czasu pomagał nam duszpastersko w Celestynowie, a teraz jest Kustoszem Sanktuarium w Osuchowej, w Diecezji łomżyńskiej.

Obu świętującym Kapłanom życzę niespożytej Bożej energii w sercach! I o nią będę się dla Nich modlił.

A Was wszystkich zapraszam na Roraty!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 2 Tygodnia Adwentu,

do czytań: Iz 40,25–31; Mt 11,28–30

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Z kimże byście mogli Mnie porównać,

tak, żeby Mi dorównał?” – mówi Święty.

Podnieście oczy w górę i patrzcie:

Kto stworzył te gwiazdy?

Ten, który w szykach prowadzi ich wojsko,

wszystkie je woła po imieniu.

Spod takiej potęgi i olbrzymiej siły

nikt się nie uchyli.

Czemu mówisz, Jakubie,

i ty, Izraelu, powtarzasz:

Zakryta jest moja droga przed Panem

i prawo me przed Bogiem przeoczone?”

Czy nie wiesz tego? Czyś nie słyszał?

Pan to Bóg wieczny,

Stwórca krańców ziemi.

On się nie męczy ani nie nuży,

Jego mądrość jest niezgłębiona.

On dodaje mocy zmęczonemu

i pomnaża siły omdlałego.

Chłopcy się męczą i nużą,

chwieją się słabnąc młodzieńcy;

lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły,

otrzymują skrzydła jak orły;

biegną bez zmęczenia,

bez znużenia idą.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus przemówił tymi słowami: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.

Zapewne dobrze znamy słowa, którymi kończy się dzisiejsze pierwsze czytanie: Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą. Zapewne słyszeliśmy je, rozwinięte i tłumaczone w niejednym rozważaniu czy homilii, bo niosą one w sobie rzeczywiście mocne przesłanie, ale też stanowią treść jednej z religijnych piosenek, tak szczególnie brzmiącej, kiedy wykonuje się ją w trakcie pieszej pielgrzymki… Wtedy naprawdę można odnieść wrażenie, że Pan dodaje skrzyd tym, którzy Mu ufają i sam obdarza ich swoją mocą. Jakby sam niósł ich na pielgrzymim szlaku.

Bo rzeczywiście – tak właśnie jest: Pan sam prowadzi i uskrzydla swoich przyjaciół na tym największym pielgrzymim szlaku, jakim jest życie człowieka. Pan sam odbudowuje siły życiowego pielgrzyma, a wręcz uwzniośla go, odrywa go od ziemi! Może nie w znaczeniu fizycznym i nie w takim także, że człowiek zacznie „bujać w obłokach”, ale w takim, że odbudowuje jego wewnętrzne, duchowe siły; pozwala pokonać życiowe zmęczenie, apatię, zniechęcenie, które to tak często „dopadają” człowieka i z powodu których swoją codzienność nazywa on „szarą”.

A przecież codzienność wcale nie musi być szara. Co więcej – ona nie jest szara, jeżeli przeżywa się ją z Bogiem! To właśnie w tym kontekście Prorok Izajasz pyta retorycznie swój naród – a jednocześnie, każdego z nas: Czy nie wiesz tego? Czyś nie słyszał? Pan to Bóg wieczny, Stwórca krańców ziemi. On się nie męczy ani nie nuży, Jego mądrość jest niezgłębiona. On dodaje mocy zmęczonemu i pomnaża siły omdlałego.

Jezus tę myśl rozwinął w Ewangelii, gdy przemówił tymi słowami: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.”

Moi Drodzy, to do każdej i każdego z nas skierowana zachęta. Bo określenie: wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteściez całą pewnością każda i każdy z nas w jakimś stopniu odnosi do siebie. Bo każdej i każdemu z nas przydarzyła się na pewno chociaż raz – a zapewne i częściej – sytuacja, w której po prostu mieliśmy dość wszystkiego! I chyba nawet największy optymista na świecie, człowiek o niespożytej życiowej energii, charyzmie i huraganowym wręcz zapale do działania – doświadcza takich chwil, kiedy jest tak po ludzku i zwyczajnie zmęczony. Ma dość wszystkiego i wszystkich.

Odkrywa nagle, że jego wysiłek nie przynosi owoców, ludzie go nie doceniają, nikt go nie rozumie i tak w ogóle to już sam nie wie, po co się ze wszystkim szarpie od wczesnego rana do późnej nocy, a nieraz i w nocy. Ludzie, dla których się poświęca, mają to – mówiąc kolokwialnie – „w nosie”, nawet nie podziękują, na imieniny nawet smsa nie napiszą… I po co się było tak „zarzynać”? – pojawia się pytanie. A niekiedy także i takie zwyczajne, fizyczne zmęczenie dochodzi, może też jakaś choroba się „przyplącze”…

Moi Drodzy, z całą pewnością możemy powiedzieć, że nie ma na ziemi człowieka – jeszcze raz podkreślmy: nawet wśród największych świętych i najbardziej zapalonych charyzmatyków, i najradośniejszych optymistów – który nie doświadczyłby zmęczenia, zniechęcenia; który by sobie nie ponarzekał, nie poskarżył się, a może i łzę otarł… Każdemu z nas to się zdarzy.

No, oczywiście, pomijając już tych, którzy tylko i wyłącznie narzekają, skarżą się na wszystko i wszystkich, nic im w życiu nie pasuje, wszystkich i wszystko krytykują i jeszcze dobrze nie zabrali się do jakiejkolwiek pracy, a już są zmęczeni! Zmęczeni z definicji. Dla samej zasady. Emeryci z powołania i z zawodu.

O takich tu nie mówimy, bo oni zmęczenie i narzekanie uczynili jedyną treścią swego życia. Takim to chyba nawet sam Bóg nie pomoże, bo oni sobie po prostu nie dadzą pomóc – bo im jest tak dobrze! I co im kto zrobi?

Dobrze im z ich malkontenctwem, wiecznym niezadowoleniem, ciągłym krytykowaniem wszystkiego i wszystkich – nierzadko, za plecami… O takich tu nie mówimy. Oni sami muszą pozwolić sobie pomóc i w ogóle chcieć sobie pomóc.

Mówimy o tych, którzy naprawdę się starają i wszystkie siły oraz talenty angażują w to, by sensownie i w jakimś celu przeżywać swoją codzienność, ale niekiedy doświadczą zmęczenia… To właśnie do nich Jezus dzisiaj zwraca się z zachętą, którą już tu przywoływaliśmy: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię; ale zaraz, w następnym zdaniu, dopowiada: Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie…

Moi Drodzy, to nie jest zachęta do bezczynnego użalania się nad sobą, ale – wprost przeciwnie – do intensywnego działania! Do wzięcia się za bary ze swoim zniechęceniem, codziennym znużeniem… Do przełamania tego, co nazywamy złym humorem, złym dniem, znużeniem codziennością… Zawsze w takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem jest bardziej intensywne życie sakramentalne i gorliwa modlitwa.

Bo tylko Bóg się nie męczy ani nie nuży, Jego mądrość jest niezgłębiona. On dodaje mocy zmęczonemu i pomnaża siły omdlałego. Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy; lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.

Dlatego w każdej z takich sytuacji mamy do wyboru – albo: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie; albo użalanie się na sobą, rezygnacja ze wszystkiego i totalne poddanie się.

Jak ja dokonuję tego wyboru? I co robię, aby jednak odnawiać moją duchową energię – w łączności z moim Panem?…

2 komentarze

  • „Weźmijcie moje jarzmo na siebie” Jarzmem, które proponuje mi dziś Jezus, jest kochanie bliźnich tak, jak On ukochał mnie. Ciężar ten staje się lekki dzięki obecności Pana Jezusa w sercu i mocy, którą On daje mi każdego dnia. Dzięki Jego pokrzepieniu, chce mi się wstać o 5:45, aby być na Roratach, kołatać się w swojej codzienności do późna, bo około 23-24 kładę się na nocny odpoczynek. Jezus zachęca mnie do ciągłego czuwania ( „uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem”), abym nie była kłótliwa, panowała nad swoim językiem, nad swoimi emocjami, wzburzonymi konkretnymi sytuacjami. To obecność Pana sprawia, że mi się to coraz częściej udaje i chwała Mu za to. Mam świadomość , że bez Niego, mojego Boga, nic dobrego sama z siebie bym nie zrobiła.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.