Nie bój się!

N

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam serdecznie z Syberii, z Surgutu. 

Wielkimi krokami zbliżamy się do końca Adwentu, do radosnych świąt Narodzenia Pańskiego. W Rosji, ze względu na prawosławną większość i juliański kalendarz, dziś święto św. Mikołaja, jest to bardzo czczony w Rosji święty. 

Spójrzmy co dziś Pan Bóg chce nam podarować w swoim słowie.  

(Sdz 13,2-7.24-25a) 

W Sorea, w pokoleniu Dana, żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona jego była niepłodna i nie rodziła. Anioł Pański ukazał się owej kobiecie mówiąc jej: „Otoś teraz niepłodna i nie rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna. Lecz odtąd strzeż się: nie pij wina ani sycery i nie jedz nic nieczystego. Oto poczniesz i porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie wybawiać Izraelitów z rąk filistyńskich”. Poszła więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: „Przyszedł do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby oblicze anioła Bożego, pełne dostojeństwa. Nie pytałam go, skąd przybył, a on nie oznajmił mi swego imienia. Rzekł do mnie: „Oto poczniesz i porodzisz syna, lecz odtąd nie pij wina ani sycery, ani nie jedz nic nieczystego, bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia aż do swojej śmierci”. Porodziła więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson. Chłopiec rósł, a Pan mu błogosławił. Duch zaś Pana począł na niego oddziaływać.

(Łk 1,5-25) 

Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach. Kiedy Zachariasz w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia. Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: „Nie bój się, Zachariaszu; twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród dzieci Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały”. Na to rzekł Zachariasz do anioła: „Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku”. Odpowiedział mu anioł: „Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie”. Lud tymczasem czekał na Zachariasza. I dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy i mówiła: „Tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”.

Nie jest nowością dla naszej blogowej rodzinki, dla tych, którzy regularnie czytają te rozważania, że w naszej parafii w Surgucie posługują Siostry od Aniołów. Aniołowie to się z nimi mają, ale my na tym tylko zyskujemy. Kiedy wczoraj nagrywaliśmy codzienny filmik do dzisiejszego słowa, usłyszałem od sióstr, że dziś jest tyle o aniołach, że musi być jeden odcinek o aniołach. Tak się tym przejąłem, że i mi samemu skrzydła wyrosły (jak zobaczycie na filmiku). 

I rzeczywiście, trudno się z tym nie zgodzić, że dużo aniołów lata po dzisiejszym Bożym słowie. 

Aniołowie przynoszą Dobrą Nowinę, są posłańcami, wysłannikami Boga. Spójrzmy pod tym kątem na niektóre dzisiejsze fragmenty: „Anioł Pański ukazał się owej kobiecie mówiąc jej: „Otoś teraz niepłodna i nie rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna”. – Niepłodna i nie rodziłaś – teraz poczniesz i porodzisz syna… Jaka dobra nowina dla owej kobiety, dla jej rodziny. 

„Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: „Nie bój się, Zachariaszu; twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie”. – Podobna historia – znów anioł jest zwiastunem życia i radości. 

Dziś znów, jak i wczoraj do Józefa, anioł zaczyna swoją mowę od słów – „Nie bój się!” Nie bój się Józefie! Nie bój się Zachariaszu! 

Może i dziś do nas, w naszym zabieganiu i przeżywaniu, w naszych problemach, przychodzi anioł Pański i mówi – Nie bój się! 

Spróbujmy dziś usłyszeć owo – Nie bój się! – usłyszeć indywidualnie, osobiście, to do mnie i tylko do mnie, i specjalnie do mnie, przychodzi anioł i mówi słowo wprost z ust Bożych płynące. Zamknij oczy, zobacz anioła oczami wiary, oczami serca i wsłuchaj się w jego – „Nie bój się!” 

Jednak, aby usłyszeć te słowa, aby je przyjąć, aby one zrobiły dobrą robotę w naszym życiu, potrzeba wiary – uwierzyć, że Pan Bóg przez słowo anioła nam to mówi, uwierzyć, że Boże słowo ma moc stwórczą, ma moc stworzyć tę rzeczywistość, ma moc zniszczyć lęk i jego przyczynę. 

Zachariasz nie uwierzył. Był kapłanem, człowiekiem religijnym, pobożnym, ale niewierzącym. Ciekawie to brzmi, prawda? Religijny, pobożny, ale niewierzący. 

I tak bywa? Może i my czasem mamy takie wrażenie, że choć odmawiamy wiele modlitw, to z Bogiem mało się spotykamy, że choć może i z Bogiem się spotykamy, to Mu niezbyt ufamy? 

Jak jest z naszą wiarą? 

Nie pytam jak jest z religijnością, jak z pobożnością, ale jak z wiarą, jak z zaufaniem Panu Bogu? 

Może by warto dziś, np. na czwartkowej adoracji, klęknąć, czy siąść przed Panem, zapatrzeć się w oczy, uświadomić sobie Jego obecność i tak szczerze sobie z Nim pogadać, powiedzieć mu szczerze co jest w sercu, oddać Mu swoje problemy, swój strach, przeprosić jeśli jest za co, podziękować jeśli jest za co, poprosić jeśli jest o co… Powiedzieć, że Go kochamy, jeśli Go kochamy, wykrzyczeć swój ból jeśli takowy jest, zadać Mu pytania, jeśli takie spacerują po naszej głowie…

Tak szczerze, otwarcie, bez zbędnej otoczki, bez fałszu, bez pięknych fraz, które nie są nasze. Może wtedy dotrze do nas, że On mówi nam – Nie bój się! – i że nie są to tylko słowa, ale rzeczywistość, którą on stworzył i nowe życie, które stwarza w nas, niepłodnych. 

A jeśli takiej wiary w nas nie ma, to lepiej zamilczeć, jak Zachariasz. Nie ma nic do powiedzenia ten, kto nie wierzy Bogu. Zamilczmy, dopóki nie powróci wiara. 

A co na Syberii?

Za chwilę wyjeżdżamy do Niżniewartowska – 220 km. od Surgutu, gdzie jest parafia greko-katolicka p.w. Św. Mikołaja. Tam dziś świętują odpust, więc jedziemy z ks. Pawłem i siostrami na odpust. 

A właśnie, ks. Paweł dziś rano wrócił, otrzymał nową wizę, więc kolejne 3 miesiące będzie mógł być z nami. Dziękuję za życzliwe przyjęcie go w Polsce. 

Jak wszędzie, końcówka Adwentu to intensywny czas, raczej nigdzie w tym tygodniu nie wyjeżdżamy, ale jednak jest co robić na miejscu. 

Ponieważ nie udało nam się w tym roku znaleźć rekolekcjonisty, ten kogo planowaliśmy, jak się potem okazało, jednak nie mógł, a przez odległości nie tak łatwo znaleźć takiego księdza, więc jutro, w piątek, organizujemy dla ludzi wieczór skupienia, Msza Św z kazaniem, adoracja, modlitwy, i przede wszystkim możliwość spowiedzi, żeby ludzie mogli się godnie przygotować na spotkanie z Nowonarodzonym. 

Robimy nasze adwentowe filmiki, możecie je sobie oglądać na youtubie. 

Bardzo się dziś nie będę rozpisywał, bo zaraz musimy jechać. 

Pewnie i do świąt się tu nie spotkamy. 

Może jeszcze jakoś Wam, jak będzie bliżej, przekażę jakieś życzenia, ale już i dziś, już teraz życzę – dobrego dokończenia adwentu i pięknego, radosnego, przeżycia świąt Bożego Narodzenia. 

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen. 

Pomódlcie się za mnie, za nas…

Wspomnijcie nas, syberyjskich przyjaciół, braci i sióstr, przy wigilijnym stole…

Z Bogiem!

Nie bójcie się!

(późnym wieczorem pojawią się jeszcze jakieś zdjęcia czy filmiki – mam taką nadzieję)

5 komentarzy

  • Rzeczywiście wczoraj wezwanie do Józefa, dziś do Zachariasza ” nie bój się „.
    A czego ja się boję?…
    Dziękuję Księdzu za wskazówki, gdzie i w jaki sposób mogę zostawić swoje problemy, swoje zmagania… Dziękuję za słowa komentarza do dzisiejszych Czytań, dziękuję za życzenia i prośby i za błogosławieństwo kapłańskie. Odwzajemniam się modlitwą.

  • Niech Pan obficie błogosławi kazdy dzień, kapłańskiej posługi. Aniołowie niech strzegą i otaczaja opieką. Dziękuję za rozważania, siegam do nich i dzisiaj szczegolnie pytam siebie, Panie ile we mnie ufności?? Czy potrafie przyjaść Słowo, jak jest przygotowane moje serce? Ile we mnie lęku? Otaczam modlitwą… Pozdrawiam

  • Ksiądz Marek niczym anioł daje mi tymi słowami radość i nadzieję. Uwielbiam czytać rozważania Księdza Marka jest w nich taka głębia i mądrość, że czuję się uskrzydlona do działania, do pracy nad sobą. Ale co się dziwić skoro na codzień otaczają Księdza Marka Siostry od Aniołów, nic dziwnego, że nawet skrzydła mu wyrosły! Jak ktoś nie wierzy proszę spojrzeć 😊 https://youtu.be/bo7qvlWmkJY

Ks. Marek Autor: Ks. Marek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.