Tym, którzy je przyjęli, dało moc…

T

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Małgorzata Niedźwiedzka, Mama mojego Szwagra, Kamila.

Urodziny przeżywa także Łukasz Szarek, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Urodziny przeżywa również Filip Mucha, Lektor w Parafii w Miastkowie.

Życzę Czcigodnym Jubilatom, aby – jak to odczytujemy z dzisiejszego Bożego słowa – głęboko przejęli się Bożym Słowem, zachwycili się Nim i stale zapraszali Je do swoich serc. Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, dzisiejszy mój dzień zapowiada się bardzo – by tak rzec – dynamicznie. Rozpoczynam go w Smogoszczy, gdzie odprawię Mszę Świętą o godzinie 9:00. Potem przejeżdżam do Lublina, gdzie będę miał radość ochrzcić Piotra Fabisiaka, Syna Moderatora naszego bloga. Serdecznie gratuluję Magdalenie i Krzysztofowi tej wielkiej radości, a małego Piotra polecam Waszym modlitwom.

A o 20:00 – Msza Święta w naszym ośrodku Duszpasterstwa akademickiego w Siedlcach.

Na radosne i głębokie przeżywanie dzisiejszej Niedzieli – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Druga Niedziela po Narodzeniu Pańskim,

do czytań: Syr 24,1–2.8–12; Ef 1,3–6.15–18; J 1,1–18

CZYTANIE Z KSIĘGI SYRACYDESA:

Mądrość wychwala sama siebie,

chlubi się pośród swego ludu.

Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego

i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą:

Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego,

Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie

i rzekł: „W Jakubie rozbij namiot

i w Izraelu obejmij dziedzictwo”.

Przed wiekami, na samym początku mnie stworzył

i już nigdy istnieć nie przestanę.

W świętym przybytku, w Jego obecności,

zaczęłam pełnić świętą służbę

i przez to na Syjonie mocno stanęłam.

Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek,

w Jeruzalem jest moja władza.

Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie,

w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec

Pana naszego Jezusa Chrystusa,

który napełnił nas

wszelkim błogosławieństwem duchowym

na wyżynach niebieskich w Chrystusie.

W Nim bowiem wybrał nas

przed założeniem świata,

abyśmy byli święci i nieskalani

przed Jego obliczem.

Z miłości przeznaczył nas dla siebie

jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa,

według postanowienia swej woli,

ku chwale majestatu swej łaski,

którą obdarzył nas w Umiłowanym.

Przeto i ja usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Na początku było Słowo,

a Słowo było u Boga,

i Bogiem było Słowo.

Ono było na początku u Boga.

Wszystko przez Nie się stało,

a bez Niego nic się nie stało,

co się stało.

W Nim było życie,

a życie było światłością ludzi,

a światłość w ciemności świeci

i ciemność jej nie ogarnęła.

Pojawił się człowiek posłany przez Boga,

Jan mu było na imię.

Przyszedł on na świadectwo,

aby zaświadczyć o światłości,

by wszyscy uwierzyli przez niego.

Nie był on światłością,

lecz posłanym, aby zaświadczyć o światłości.

Była światłość prawdziwa,

która oświeca każdego człowieka,

gdy na świat przychodzi.

Na świecie było Słowo,

a świat stał się przez Nie,

lecz świat Go nie poznał.

Przyszło do swojej własności,

a swoi Go nie przyjęli.

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,

dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,

tym, którzy wierzą w imię Jego,

którzy ani z krwi,

ani z żądzy ciała,

ani z woli męża,

ale z Boga się narodzili.

Słowo stało się ciałem

i zamieszkało wśród nas.

I oglądaliśmy Jego chwałę,

chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,

pełen łaski i prawdy.

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.

W Psalmie responsoryjnym śpiewaliśmy dzisiaj: „Słowo Wcielone wśród nas zamieszkało”. Ciągle jeszcze przeżywamy ten czas w ciągu roku liturgicznego, który nazywamy Okresem Bożego Narodzenia. W Ewangelii zaś słyszeliśmy: Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. To zdanie znamy bardzo dobrze – i z modlitwy Anioł Pański, i z kolędy – a jednak nie zawsze chyba zdajemy sobie sprawę z tego, jak głęboką treść ono przekazuje. Dlatego też czas, który przeżywamy, to czas zwrócenia naszej uwagi na tę rzeczywistość – rzeczywistość Bożego Narodzenia – i uświadomienia sobie jej znaczenia.

Oto Boży Syn, który jest Słowem, wypowiedzianym przed wiekami przez Ojca, a jednocześnie jest Osobą – przyjmuje ludzkie ciało i zamieszkuje na ziemi. Wielka to tajemnica! Nie sposób jej zgłębić, ale przecież można i należy ją przeżywać, zbliżać się do niej, wchodzić w nią, na ile pozwala nam na to dyspozycyjność naszego umysłu i woli, wspartych łaską Bożą.

O tej tajemnicy – tajemnicy Wcielenia Bożego Słowa – bardzo dobitnie mówi dzisiejsza Ewangelia. Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. To chyba najkrótsze streszczenie całej rzeczywistości Bożego Słowa. Dalsze wersety Janowego Prologu charakteryzują i wyjaśniają tę rzeczywistość.

Przez Słowo Bóg wszystko stworzył, wszystko ożywił, obdarzył światłem i mocą. Trudno tu w tej chwili dogłębnie analizować treści zawarte w wysłuchanym przez nas fragmencie Ewangelii, gdyż na ten temat można by napisać książkę. Zresztą, niejedną już napisano. Zwróćmy uwagę na pewien aspekt tej rzeczywistości, a mianowicie – na przyjęcie Słowa przez nas. Otóż, jak słyszeliśmy, Słowo to jest Światłem, które oświeca każdego człowieka; przez które świat zaistniał, a jednak tegoż Światła, tego Słowa – nie przyjął! Nie poznał Go!

Zadziwiające! Czyż można nie zauważyć tak wielkiego Światła? Okazuje się, że można. Można nie słyszeć Słowa, które brzmi potężnie, można nie widzieć Światła, które prawie oślepia! Żeby usłyszeć, żeby zobaczyć, trzeba się otworzyć, trzeba uwierzyć!Ewangelista mówi: Wszystkim tym jednak, którzy je przyjęli dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, którzy wierzą w imię Jego, którzy [] z Boga się narodzili.

Słowo to jest Słowem głębokim. Słowem świętym, prawdziwym Słowem Bożym! Nie jest ono beztreściowym słowem tandetnych filmów, ani przeraźliwym bełkotem telewizyjnych reklam. Nie jest ono pustym słowem obietnic bez pokrycia, ani zapewnień, które nie doczekają się realizacji.

Słowo Boże, to Słowo Mądrości, tej Mądrości pisanej przez wielkie „M”, tej, o której słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, która istniała przed wiekami i nigdy istnieć nie przestanie; która zapuściła korzeniesławnym narodzie, w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie. Właśnie ta Mądrość otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą.

Ta Mądrość nie potrzebuje całej masy słów i hałaśliwego nagłaśniania w obawie przed konkurencją ze strony innej mądrości, która akurat jutro może okazać się bardziej „modną”, bardziej „na czasie” – i wyprzeć tę pierwszą. Mądrość Boża wychwala sama siebie, chlubi się pośród swego ludu – nie wstydzi się tego, bo jest prawdziwa, jest niezmienna, zmienni mogą być tylko ludzie, którzy raz ją przyjmują, innym razem nie!

I choćbyśmy nie śledzili aż tak dokładnie rozważań biblistów, którzy dociekają istoty tej Mądrości, jej znaczenia, kontekstu, i tym podobnych kwestii, to już z samej uważnej lektury czytań dzisiejszej liturgii jakoś samorzutnie ukazuje się podobieństwo tej starotestamentalnej Mądrości Bożej do Słowa Bożego, o którym mówi Jan w Ewangelii.

Chyba wolno nam mówić o tym podobieństwie, jeśli zarówno starotestamentalna Mądrość, jak i Słowo – pochodzą od tego samego Boga, bo ten który na początku wypowiedział Słowo, ten również przed wiekami stworzył Mądrość. Boże Słowo, Słowo Mądrości głoszą ci, którzy – podobnie jak Jan Chrzciciel – sami nie są światłością, ale posłanymi przez Boga, aby o światłości świadczyli.

Dlatego nie jest ważne, czy mówią w sposób wyszukany i elokwentny, czy też prosty, a bardzo dosadny, jak to czynił Jan Chrzciciel. Nie jest ważne, czy mówią podniośle, patetycznie, czy może nawet trochę nieporadnie.

Ważne jest, że mówią w imieniu Boga, ważna jest treść, jaką przekazują; ważne jest, że świadczą o światłości, że przez nich Bóg swoją światłość nad nami rozlewa. I ważne jest, abyśmy sami zaangażowali się jak najbardziej w przyjęcie prawdziwej Światłości – Słowa, które jest Mądrością. Aby tak się stało, trzeba nam otwarcia się na dar Słowa. Otwarcia wewnętrznego i zewnętrznego.

Otwarcie wewnętrzne wyrażać się będzie w przygotowaniu naszego serca. Nie może przyjąć Bożego Słowa serce obciążone grzechem ciężkim, obciążone nałogami, złymi przyzwyczajeniami. Dlatego konieczne jest systematyczne spotykanie z Chrystusem w Sakramencie Pojednania, aby potem móc Go słuchać w czasie Mszy Świętej. Oczywiście, Słowa Bożego możemy i powinniśmy słuchać także w czasie osobistej lektury w domu, w rozmowach z innymi, ale dzisiaj trudno będzie mówić o wszystkim, dlatego naszą uwagę koncentrujemy na tym zgromadzeniu Najwyższego – jak mówi Autor starotestamentalny – na którym Boża Mądrość otwiera swe usta, a które to zgromadzenie my nazwiemy Mszą Świętą.

A zatem, na tym Bożym zgromadzeniu słuchamy Słowa Bożego z czystym sercem. Wtedy też naturalną konsekwencją takiego słuchania będzie przyjęcie tego Słowa, które stało się ciałem, do serca w Komunii Świętej. Dlatego Msza Święta bez Komunii Świętej jest czymś niepełnym. Ucztą, której nie skosztowaliśmy nawet, z której odchodzimy głodni. Jest niekonsekwencją. Oto słuchamy Bożego słowa, modlimy się, dochodzimy do tego punktu kulminacyjnego, jakim jest spotkanie z żywym Bogiem w Komunii Świętej – a tymczasem do tego spotkania nie dochodzi. To tak, jak byśmy wchodzili na wysoką górę i zawrócili przed szczytem!

Otwierajmy nasze serca na Boże słowo mówione, skierowane do nas – i to Słowo wcielone, w Eucharystii. Przyjmujmy jedno i drugie tutaj, w świątyni, ale rozważajmy i módlmy się potem w domu, wśród zajęć naszej codzienności. Dziękujmy za dar Komunii Świętej!

Niejednokrotnie, kiedy udzielałem Komunii Świętej osobom, które spowiadały się po Mszy Świętej, widziałem, jak po przyjęciu Ciała Pańskiego wiele tych osób wychodziło, a wręcz wybiegało od razu ze świątyni, bez chwili chociażby dziękczynienia. A ile osób obecnych na Mszy Świętej potrafiłoby powiedzieć – choćby jednym zdaniem – o czym była mowa w czytaniach, czy chociażby z których ksiąg zostały wzięte?

Trzeba nam naprawdę uważnie słuchać Słowa, trzeba je rozważać, rozmawiać na ten temat. I dobrze byłoby, gdybyśmy te tematy podejmowali w naszych prywatnych rozmowach; gdybyśmy to Słowo, usłyszane w kościele, uczynili przedmiotem naszych rozmów, naszych wspólnych dociekań. Nawet, jeśli nie podobało się nam kazanie tego czy innego księdza, jeśli z niektórymi jego wnioskami czy sformułowaniami się nie zgadzamy, ważne jest, aby słowo Boże było obecne w naszych prywatnych rozmowach, bo wszystkim tym, którzy je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego…

I aby było obecne w naszych prywatnych modlitwach, w dziękczynieniu za Komunię Świętą. Zróbmy wszystko, abyśmy idąc na Mszę Świętą, maksymalnie wyciszyli się wewnętrznie, spróbowali wyłączyć się z tego wszystkiego, co tak bardzo absorbuje naszą uwagę na co dzień. Wszystkie troski i radości przedstawiajmy w modlitwie, ale – na ile to możliwe – spróbujmy o nich nie myśleć w trakcie słuchania Bożego słowa i przyjmowania Komunii Świętej. A jeśli się nie da o nich nie myśleć, to od razu oddawajmy je Bogu…

Jednak obok przygotowania wewnętrznego, jakże ważne jest także to przygotowanie zewnętrzne, wyrażające się chociażby w punktualnym przyjściu na Mszę Świętej. Trudno mówić o uważnym słuchaniu słowa Bożego, kiedy niektórzy z nas przybywają do świątyni długo po rozpoczęciu Mszy Świętej. Rozgardiasz i zamieszanie, tym spowodowane, przeszkadzają także innym skupić się na przekazywanych treściach.

Ważne jest też cierpliwe uczestnictwo do końca, nawet jeśli kazanie wydało się nieco za długie… Bądźmy wyrozumiali i cierpliwi. Nie żałujmy tego czasu, jednej godziny w tygodniu, na wsłuchanie się w Bożą Mądrość – zwłaszcza, że przecież codziennie i to po kilka godzin wsłuchujemy się w tę mądrość ludzką, którą podają nam programy telewizyjne i radiowe, czy portale internetowe.

Bardzo ważna jest ponadto fizyczna obecność tu w świątyni, jeśli tylko jest miejsce, a na jego brak chyba obecnie nie możemy narzekać. Tymczasem bardzo wiele osób, zwłaszcza młodych, widzi się – jeśli jest tylko nieco cieplej na zewnątrz – stojących przed kościołem, gdzieś pod płotem, czy siedzących w samochodach. Wtedy nie może być mowy o żadnym spotkaniu z Chrystusem, a to właśnie dla Niego tu przychodzimy, a nie dla księdza czy po to, by zaliczyć konieczną formalność.

Temu spotkaniu nie służy także odmawianie przez całą Mszę Świętą Różańca, czy innych modlitw prywatnych. Wszystkie one są – same w sobie – bardzo wartościowe. Matka Boża wielokrotnie zachęcała do modlitwy różańcowej. Ale na nią trzeba znaleźć inny czas – odmawianie jej w czasie Mszy Świętej jest pozbawione sensu, bo przecież wtedy nie ma skupienia ani na treściach zawartych w Bożym słowie czy tekstach modlitw mszalnych, ani na Różańcu.

Msza Święta, jej ważność, świętość i niezwykłość, ważność i świętość Bożego słowa, domagają się skupienia całej uwagi tylko na nich, nawet jeśli inne przyzwyczajenia wynieśliśmy z minionych lat, kiedy Mszę Świętą odprawiano po łacinie. Dzisiaj modlimy się w naszym języku, co ma nam pomóc w przyjęciu i zrozumieniu Bożych treści, ale to nie zastąpi naszej uwagi, a przede wszystkim – naszej wiary.

Bo jeśli Słowo Bożej Mądrości ma być skuteczne w naszej codzienności, to stanie się tak tylko wówczas, jeśli zostanie przyjęte z wiarą – tak, aby o każdym z nas można było powiedzieć to, co Paweł Apostoł powiedział dziś o Efezjanach w drugim czytaniu, iż usłyszawszy o waszej wierze w Jezusa Chrystusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspomagając was w swoich modlitwach.

My także wzajemnie wspomagajmy się w modlitwach, prosząc – tak jak Święty Paweł – aby Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał nam wszystkim ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca…

Całe to dzisiejsze rozważanie podejmujemy po to, aby bardzo głęboką i wielką rzeczywistość Narodzenia Boga, rzeczywistość, w której Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami – przeżyć jak najpełniej, aby nie zredukować jej tylko do tkliwości, wzruszeń czy tradycji lub folkloru.

Tak wiele kolęd słyszeliśmy w telewizji, nawet w reklamach. Tak wielu różnych ludzi widzieliśmy z opłatkiem w ręku. Mówiło się o świętach rodzinnych, o Wigilii, prezentach, choince… To wszystko jest prawdą. Ale dla nas, chrześcijan; dla nas, wierzących, prawdą podstawową i naczelną jest przede wszystkim fakt spotkania z Chrystusem, fakt Jego przyjścia. Ten, który przychodzi tak cicho i delikatnie, daje nam ten czas Świąt, aby zwrócić na siebie uwagę, aby po raz dwa tysiące dwudziesty nie okazało się, że przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli, chociaż tyle mówili i śpiewali o ubogiej stajence, o Jego Narodzeniu…

Pragniemy dziś modlić się o silną wiarę, aby mógł On zamieszkać – i to realnie – w naszych sercach. Postanówmy sobie w sercu – mocno i konkretnie – że będziemy się wsłuchiwali w Jego słowo, że będziemy przyjmowali do serca Słowo, które stało się ciałem; że będziemy się z Nim chętnie i często spotykali w rozpoczynającym się nowym roku…

3 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.