W szkole Jezusa!

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Mirosław Golonka, mój Kolega z Kursu Święceń, pracujący obecnie poza granicami naszej Ojczyzny;

Urszula Wasilewska, moja Koleżanka od dzieciństwa; Osoba mężnie dźwigająca od urodzenia krzyż niepełnosprawności; mi osobiście zawsze bardzo życzliwa.

Życzę Jubilatom, żeby w szkole Jezusa, w której wszyscy jesteśmy, Oni mieli zawsze jak najwyższe oceny. Zapewniam o modlitwie.

I życzę Wszystkim błogosławionego dnia!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 4 Tygodnia zwykłego, rok II,

do czytań: 1 Krl 3,4–13; Mk 6,30–34

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:

Król Salomon udał się do Gibeonu, aby tam złożyć ofiarę, bo tam była wielka wyżyna. Salomon złożył na owym ołtarzu tysiąc ofiar całopalnych. W Gibeonie Pan ukazał się Salomonowi w nocy, we śnie. Wtedy rzekł Bóg: „Proś o to, co mam ci dać”.

A Salomon odrzekł: „Tyś okazywał Twemu słudze Dawidowi, memu ojcu, wielką łaskę, bo postępował wobec Ciebie szczerze, sprawiedliwie i w prostocie serca. Ponadto zachowałeś dla niego tę wielką łaskę, że dałeś mu syna, zasiadającego na jego tronie po dziś dzień. Teraz więc, o Panie Boże mój, Tyś ustanowił królem Twego sługę w miejsce Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody. Brak mi doświadczenia. Ponadto Twój sługa jest pośród Twego ludu, któryś wybrał, ludu mnogiego, który nie da się zliczyć ani też spisać z powodu jego mnóstwa. Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra i zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak znaczny?”

Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu powiedział: „Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale prosiłeś dla siebie o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, więc spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie. I choć nie prosiłeś, daję ci ponadto bogactwo i sławę, tak iż za twoich dni podobnego tobie nie będzie wśród królów”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Po swojej pracy apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco”. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.

Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili.

Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

Wydaje się, że to, o co poprosił dziś Boga młody król Salomon, to rzeczywiście wartość najważniejsza, o którą i my także powinniśmy prosić i którą ciągle powinniśmy w sobie kształtować. Co jest tą wartością? Usłyszmy raz jeszcze słowa Salomona: Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra i zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak znaczny?

A zatem, umiejętność rozróżniania dobra i zła. Oczywiście, rozumiemy, że tę umiejętność łączymy z odwagą do wybierania dobra zamiast zła, bo cóż by nam przyszło z umiejętności rozróżniania jednego od drugiego i z tego, że mamy na ten temat odpowiednią wiedzę, jeżeli za tym nie szłyby nasze właściwe wybory? Tymczasem, chodzi dokładnie o to, by rozróżnić dobro od zła, a rozróżniwszy – wybrać dobro. Z całą pewnością, tak to pojmował Salomon.

Przynajmniej w tym momencie, kiedy wypowiadał słowa prośby, która tak bardzo zachwyciła Boga. Wiemy bowiem, że druga część jego panowania przyniosła – niestety – inne wybory… I wtedy ani wiedza o dobru i złu, ani umiejętność ich rozróżniania nic nie pomogły i na nic się zdały, kiedy Salomon wewnętrznie innego wyboru dokonał…

Dzisiaj jednak stanął na wysokości zadania. I zanim otrzymał dar mądrości, o który prosił, już jakąś mądrością się wykazał, skoro tak mądrą prośbę wypowiedział. Bóg docenił tę jego postawę i dał mu, o co prosił, a nawet dużo więcej. Bo dał mu to, o co ten nie prosił, chociaż w sumie mógłby o to prosić, a więc chociażby: o długie życie, albo o bogactwa, albo o zgubę […] nieprzyjaciółSam Bóg wskazuje, co mogłoby to być. Ale nie było.

Bo Salomon poprosił o mądrość, a prawdziwą mądrością nie jest wysokie wykształcenie i znamionujące je tytuły przed nazwiskiem, ale umiejętność rozróżniania dobra i zła – i wybierania dobra. To jest prawdziwa mądrość. Kto tę umiejętność posiadł, ten właściwie ma wszystko inne, bo umie też rozpoznać, że nie wszystko, o co by mógł prosić Boga, jest potrzebne, albo – przede wszystkim – dobre.

Dlatego także cały trud wychowania dzieci i młodzieży na to zawsze winien być nastawiony, by uczyć je właśnie odróżniania dobra od zła. Oj, jakże to bardzo widać – na katechezie, czy na innych spotkaniach z młodymi ludźmi – w których domach to zadanie jest należycie wypełniane, a w których niestety nie… Jakże to bardzo widać… Po czym? To jasne, po postawie dzieci.

Jezus był i jest mądrym Wychowawcą. Swoich Apostołów także uczył prawdziwej mądrości, czyli odróżniania dobra od zła, uczył ich jedynej prawdy. Pokazywał także, jak odrzucać i zwalczać zło. A oto dzisiaj słyszymy, że wracają oni do Niego ze swej samodzielnej misji, w czasie której nauczali, ale też uzdrawiali i wyrzucali złe duchy. Wiemy z innych opisów ewangelicznych, że byli poruszeni i zachwyceni tym, co się przez ich posługę dokonywało. A Jezus – co na to?

Kazał im po prostu odpocząć… Im kazał odpocząć, ale sam nie odpoczął – zwróćmy na to uwagę. Sam bowiem, kiedy zobaczył tłumy ludzi, spragnionych Jego słowa, zaczął ponownie nauczać.

Moi Drodzy, wśród tych rzesz ludzi, podążających za Jezusem, musimy znaleźć miejsce dla siebie. I ciągle, ciągle słuchać Jezusa! Podążać za Nim! Być w Jego szkole – zawsze: tak w czasie modlitwy, jak i w czasie pracy, jak i w czasie odpoczynku. Tak, jak Apostołowie, którzy dostali wyraźne polecenie, aby odpocząć po pracy, ale przecież w tym czasie nie przestali być uczniami Jezusa.

A to oznacza, że wszystkie okoliczności naszego codziennego życia tak naprawdę sprzyjają temu, by być z Jezusem. Także odpoczynek i godziwa rozrywka, i luźne zajęcia – są czymś dobrym, o ile przeżywamy je z Jezusem!

Musimy to sobie jasno uświadomić – i innym pomóc to zrozumieć – że bycie z Jezusem nie oznacza nadawania zawsze na najwyższych falach, nie oznacza ciągle tak zwanego „wysokiego C”, nie oznacza wyłącznie tonu podniosłego, dymu kadzideł i potężnych tonów organowych. Bycie w szkole Jezusa – to także radość, śmiech, odpoczynek, luz… Ale – co chyba oczywiste – bez grzechu! Bo można postawić pytanie, co kto rozumie przez słowo: „luz”?… Niektórzy zapewne rozumieją je zbyt „luźno”…

Jeżeli jednak człowiek nauczy się odróżniania dobra od zła – a najlepiej uczyć się tego w szkole Jezusa – to w każdej sytuacji będzie w stanie zaświadczyć o swojej wierze, a jego życie będzie po prostu mądre i sensowne. Tak, bo w szkole Jezusa jest się zawsze – albo w ogóle. Ta szkoła nie przewiduje przerw lub ferii.

Jakim zatem uczniem Jezusa jestem? Jakie są postępy w moim uczeniu się odróżniania dobra od zła?… Czy zawsze wybieram dobro?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.