Odmierzą wam bowiem taką miarą…

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, dokładnie tydzień temu, w swoim komentarzu, Dasiek zamieścił link do bardzo ciekawej wypowiedzi Pana Stanisława Krajskiego: https://youtu.be/WBW4tYHMzcU

Jest to wypowiedź na temat koronawirusa i całej histerii, z nim związanej. Chcę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, iż co do jednego słowa, a nawet przecinka, zgadzam się z tą opinią! Dziękuję Panu Krajskiemu za tak jasne naświetlenie całej sprawy, a Daśkowi bardzo dziękuję za zamieszczenie linku.

Was zaś, moi Drodzy, zachęcam do spokojnego i głębokiego przemyślenia całej sprawy – w kontekście argumentów, które tam usłyszymy.

A może to czas najwyższy, żeby świat zgiął kolana i hardy kark przed majestatem Boga?…

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 2 Tygodnia Wielkiego Postu,

9 marca 2020.,

do czytań: Dn 9,4b–10; Łk 6,36–38

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:

O Panie mój, Boże wielki i straszliwy, który dochowujesz wiernie przymierza tym, co Ciebie kochają i przestrzegają Twoich przykazań!

Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość i zbuntowaliśmy się, odstąpiliśmy od Twoich przykazań. Nie byliśmy posłuszni Twoim sługom, prorokom, którzy przemawiali w Twoim imieniu do naszych królów, do naszych przywódców, do naszych przodków i do całego narodu kraju.

Tobie, Panie, należy się sprawiedliwość, nam zaś wstyd na twarzach, jak to jest dziś: mieszkańcom Judy i Jerozolimy oraz całemu Izraelowi, bliskim i dalekim we wszystkich krajach, do których ich wypędziłeś z powodu niewierności, jaką Ci okazali.

Panie! Wstyd na twarzach niech okrywa nas, naszych królów, naszych przywódców i naszych przodków, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie. Pan zaś, nasz Bóg, jest miłosierny i okazuje łaskawość, mimo że zbuntowaliśmy się przeciw Niemu i nie słuchaliśmy głosu Pana, naszego Boga, by postępować według Jego wskazań, które nam dał przez swoje sługi, proroków.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.

Dawajcie, a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrze wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”.

Czy jest w nas świadomość grzechu? Czy mamy świadomość swojej własnej słabości i tego, że naprawdę upadamy, naprawdę ciągle potykamy się na naszej drodze do zbawienia? I nie chodzi tu o sztuczne, teatralne i na pokaz obnoszenie się ze swoim pozorowanym żalem, aby zyskać uznanie w oczach ludzi. Tu chodzi o prawdę – pełną prawdę o sobie. Zwłaszcza, że – jak uczyli Papieże ostatnich dziesięcioleci – największym grzechem naszych czasów jest właśnie… brak świadomości grzechu!

Dzisiaj grzech nazywa się zupełnie inaczej – a to jedynie ludzką słabością, a to jakimiś błędem, który w końcu każdemu może się zdarzyć; a to wynikiem trudnych okoliczności… I tymiż okolicznościami się go tłumaczy, próbując zagłuszyć sumienie i wmówić sobie, że tak naprawdę to nic się złego zrobić nie chciało, a że tak „niefortunnie” wyszło, to cóż… Jak ognia, unika się jasnego stwierdzenia: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina!”

To wszyscy wokół są winni i wszystko wokół jest winne, tylko nie ja: nie moja wolna wola i moja osobista decyzja. Jeżeli zaś mówi się o grzechu, spowodowanym przez konkretnego człowieka, to – owszem – przez tego drugiego, ale nie przeze mnie! Ja naprawdę nie jestem winny, ja naprawdę nie chciałem zrobić niczego złego, ja musiałem tak postąpić. Inni też by tak postąpili!

A zresztą, jeśli nawet zdarzają mi się jakieś grzecy – oczywiście, niewielkie i zupełnie nieistotne, takie maleńkie „grzeszki” – to żeby wszyscy tylko takie mieli, jak ja mam, to w ogóle na świecie byłoby całkiem fajnie!

I tak wmawiamy sobie tego typu głupoty, oszukujemy samych siebie, na siłę zagłuszamy sumienie – wbrew niemu samemu, bo ono nie daje się tak łatwo zagłuszyć – zamiast uderzyć się w pierś i powtórzyć z Prorokiem Danielem: Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość i zbuntowaliśmy się, odstąpiliśmy od Twoich przykazań. […] Tobie, Panie, należy się sprawiedliwość, nam zaś wstyd na twarzach, […]. Panie! Wstyd na twarzach niech okrywa nas, […] bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie. Pan zaś, nasz Bóg, jest miłosierny i okazuje łaskawość, mimo że zbuntowaliśmy się przeciw Niemu i nie słuchaliśmy głosu Pana, naszego Boga, by postępować według Jego wskazań, które nam dał…

Czyż takie postawienie sprawy nie jest tak naprawdę wyzwalające? Czyż to nie jest zrzuceniem z siebie jakiegoś strasznego i przytłaczającego ciężaru, który może już od wielu lat na barkach dźwigamy? Czyż nie należałoby wreszcie zrobić porządny – ale naprawdę porządny, solidny, wsparty odpowiednimi pytaniami – rachunek sumienia i tak szczerze, bardzo szczerze, się wyspowiadać? Może już czas najwyższy, aby przestać wmawiać sobie jedno, kiedy sumienie na każdym kroku mówi coś innego!

A wówczas – kiedy się to już dokona i kiedy uwolnimy się z tego ciężaru, który może od lat nas przygniata – łatwiej będzie zrealizować wezwania Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.

Czyż bowiem ten, który uznał swój własny grzech i ma świadomość, jak wiele mu Bóg wybaczył – będzie miał jakieś opory przed wybaczeniem drugiemu? I czy będzie osądzał drugiego ten, kto sam – miast sądu – doświadczył miłosierdzia?

Tylko czy nie ma w nas przekonania, że to nie jest tak naprawdę nasz problem, bo my przecież żadnych ciężkich grzechów nie mamy? Raz jeszcze zapytajmy samych siebie: czy my siebie samych przypadkiem nie oszukujemy? Także może dlatego, że chodzimy systematycznie do kościoła i codziennie praktykujemy wiarę, więc nawet podświadomie uważamy, że ten problem nas w ogóle nie dotyczy?…

Czy – także w związku z tym – innych nie osądzamy surowo, a siebie samych wyjątkowo łagodnie?… Czy innej miary nie stosujemy do oceny ludzi, aniżeli do oceny samych siebie? Czy miara, jaką stosujemy do siebie, nie jest nadzwyczaj szeroka i łagodna, podczas, gdy ta dla drugich – wyjątkowo wąska, skąpa i surowa?

Warto to dziś przemyśleć. I warto to przemyśleć przy najbliższym, solidnym – oby! – i wnikliwym rachunku sumienia przed Spowiedzią. Warto to przemyśleć – także dlatego, że Jezus dzisiaj w Ewangelii mówi jednoznacznie: Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie…

10 komentarzy

  • Hmmm tak zaczełam czytać początek i tak szczerze nie wiem czy nie mamy czego sie obawiać jednak tak panika napewno nikomu nie pomoże.A to co teraz sie dzieje to juz wogole.Sama od zeszłego tygodnia jestem dosć mocno podziebiona.I co sie okazuje,że ludzie patrza na mnie jak na kogoś trędowatego oczywiscie jutro odwiedze lekarza,ale do czego zmierzam ludzie zaczynaja uwazać,że katar i kaszel to juz koronowirus.Nawet doszło do tego,że pewien Pan dzisiaj zapytał Pani ktora ma kantor kolo nas gdzie ma rekawiczki.I moze to trochę słabe podejscie ,ale tak szczerze wydaje mi się,że kto miał sie zarazić to się zaraził kto bedzie miał sie zarazic to sie zarazi.Niestety wydaje mi się,że nie da rady wyłapać wszystkich zarażonych.I pomimo najlepszych checi wirus dalej będzie szalał.

        • Tak, jest takie powiedzenie. Ale Pan Bóg nie odbiera rozumu, bo nie po to go dał, żeby go odbierać. To człowiek nie korzysta z rozumu i z dobrych natchnień, które daje mu Pan. A jak człowiek sam zaczyna sobie ze wszystkim radzić, to mamy właśnie to, co mamy…
          xJ

          • Stąd też pytanie do Tomasza N.: A można by tak bez obrażania tych, z którymi się nie zgadzasz? Czy fakt, że ktoś ma inne zdanie od Twojego, jest dostatecznym argumentem za tym, by mu ubliżać? To jest ta nowoczesna i oświecona kultura dyskusji?
            A tak – swoją drogą – to bardzo się cieszę, że jesteś tu z nami codziennie. Dzięki! Naprawdę, bardzo się cieszę!
            xJ

  • Zgodnie z zaleceniem naszego biskupa od wczoraj na zakończenie Mszy Świętej, śpiewaliśmy Suplikację, Święty Boże… i nie uważam tego apelu za desperacyjną akcję przed zagrożeniem, ale ufną modlitwę błagalną ludu Bożego w aktualnej sytuacji na świecie.

  • Tym razem Krajski opowiada banialuki – co po tygodniu o tego filmu wyraźnie widać. Mam na bieżąco informacje z Włoch i jest tam w szpitalach DRAMAT!!! Bagatelizowanie problemu jest karygodne. Oczywiście nie należy panikować, ale zachowywanie ostrożności i trzymanie się zaleceń postępowania prewencyjnego jest KONIECZNOŚCIA!!! Przykłady Chin, Korei, Tajwanu i Japonii pokazują, że to skuteczna droga do powstrzymania dynamiki zachorowań! Apeluję do ludzi rozsądby h: nie słuchajcie bzdur, że to jest tak jak „zwykła grypa”. Owszem odsetek śmiertelności wynosił tylko 2-3% , ale we Włoszech sięga już 7%! A włoska służba zdrowia się zatkała i nie jest w stanie pomagać wszystkim potrzebującym. Pomyślcie co może być u nas jeśli będziemy bagatelizować temat!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.