Wirus nienawiści

W

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam Was serdecznie z Syberii, z Surgutu. 

Dziś piątek Wielkiego Postu, dzień kiedy pochylamy się nad ofiarą męki i śmierci Jezusa, kiedy uczestniczymy w Drodze Krzyżowej, a myślę, że dziś, w tym czasie, ta Droga Krzyżowa nabiera szczególnego wyrazu. Przyjęcie, niesienie Krzyża, nabiera nowego znaczenia, nowego sensu…

Jestem ciekaw, jak się czujecie w tej nowej rzeczywistości, która nas spotyka? Napiszcie o tym…

Do tego wrócimy… 

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie. 

Zapraszam do pochylenia się nad Bożym Słowem, do rozmyślania, co chce nam powiedzieć Pan. 

Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28 

Izrael miłował Józefa bardziej niż wszystkich innych swych synów, jako urodzonego w podeszłych jego latach. Sprawił mu też długą szatę z rękawami. Bracia Józefa, widząc, że ojciec kocha go bardziej niż ich wszystkich, tak go znienawidzili, że nie mogli zdobyć się na to, aby przyjaźnie z nim rozmawiać. Kiedy bracia Józefa poszli paść trzody do Sychem, Izrael rzekł do niego: „Czyż twoi bracia nie pasą trzody w Sychem? Chcę cię posłać do nich”. Józef udał się więc za swymi braćmi i znalazł ich w Dotain. Oni ujrzeli go z daleka i zanim się do nich przybliżył, postanowili podstępnie go zgładzić, mówiąc między sobą: „Oto tam nadchodzi ten, który miewa sny! Teraz zabijmy go i wrzućmy do którejkolwiek studni, a potem powiemy: Dziki zwierz go pożarł. Zobaczymy, co będzie z jego snów!” Gdy to usłyszał Ruben, postanowił ocalić go z ich rąk; rzekł więc: „Nie zabijajmy go!” I mówił Ruben do nich: „Nie doprowadzajcie do rozlewu krwi. Wrzućcie go do studni, która jest tu na pustkowiu, ale nie podnoście na niego ręki” – po to, by wybawić go z ich rąk, a potem zwrócić go ojcu. Gdy Józef przybył do swych braci, oni zdarli z niego odzienie – długą szatę z rękawami, którą miał na sobie. I pochwyciwszy go, wrzucili do studni: studnia ta była pusta, bez wody. Kiedy potem zasiedli do posiłku, podniósłszy oczy, ujrzeli z dala idących z Gileadu kupców izmaelskich, których wielbłądy niosły wonne korzenie, żywicę i olejki pachnące; ciągnęli oni, wioząc to do Egiptu. Wtedy Juda rzekł do swych braci: „Cóż nam przyjdzie z tego, gdy zabijemy naszego brata i nie ujawnimy naszej zbrodni? Chodźcie, sprzedamy go Izmaelitom! Nie podnośmy ręki na niego, wszak jest on naszym bratem!” I usłuchali go bracia. I gdy kupcy madianiccy mijali ich, bracia, wyciągnąwszy śpiesznie Józefa ze studni, sprzedali go Izmaelitom za dwadzieścia sztuk srebra, a ci zabrali go z sobą do Egiptu.

(Mt 21, 33-43. 45-46) 

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: „Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?” Rzekli Mu: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”. Jezus im rzekł: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”. Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”. Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka.

Czytanie i Ewangelia, w okresie Wielkiego Postu, zawsze jest tematycznie związana. Dziś też trudno nie dostrzec podobieństwa miedzy opowieścią ze Starego Testamentu, jak to bracia sprzedali brata, Józefa, a tak w ogóle to chcieli go zabić, a przypowieścią jaką opowiada Jezus. Jezus opowiada przypowieść o sobie – On jest tym Synem, Dziedzicem, którego Gospodarz posyła do rolników. 

Józefa bracia oszczędzili, Jezusa nie – on umarł w strasznych mękach na Krzyżu. 

Spójrzmy najpierw na I czytanie. Nie lubią bracia Józefa, ponieważ zazdroszczą mu jego pozycji w sercu ojca. Zazdroszczą mu, a zazdrość rodzi nienawiść. Dopóki są w domu ojca, dopóki jest z nimi ojciec, nic złego się nie dzieje. Jednak kiedy spotykają się daleko od ojca, nakręca się spirala nienawiści. 

Warto zauważyć w tym fragmencie – jak działa tłum, jak ludzie mogą się nawzajem nakręcać w nienawiści. 

Czasem jak siądziemy w kilka osób i zacznie się jakiś temat, i „siądziemy” na kogoś, i zaczniemy go obgadywać… końca nie ma. 

Potem wracamy do siebie, chwila ciszy, i sami źli na siebie jesteśmy, żeśmy się tak dali ponieść. 

Tu też słyszymy pojedyncze głosy rozsądku wśród braci: „ Ruben, postanowił ocalić go z ich rąk; rzekł więc: „Nie zabijajmy go!” I mówił Ruben do nich: „Nie doprowadzajcie do rozlewu krwi. Wrzućcie go do studni, która jest tu na pustkowiu, ale nie podnoście na niego ręki” – po to, by wybawić go z ich rąk, a potem zwrócić go ojcu”.

Potem drugi brat: „Juda rzekł do swych braci: „Cóż nam przyjdzie z tego, gdy zabijemy naszego brata i nie ujawnimy naszej zbrodni? Chodźcie, sprzedamy go Izmaelitom! Nie podnośmy ręki na niego, wszak jest on naszym bratem!”

Powoli dociera do nich, że przecież jest on ich bratem…

Pojedynczo myślą rozsądnie, razem się nakręcają, nakręca się spirala nienawiści. 

Jednak warto zauważyć coś innego – oni nie kochają ojca. Przecież wiedzą, że ojcu sprawi to olbrzymi ból, że to będzie wielką raną dla niego. Jednak, albo o tym nie myślą, ponieważ nienawiść zaćmiewa rozsądne spojrzenie, albo się tym w ogóle nie przejmują. 

Na taki czyn zdobywają się wtedy, kiedy są daleko od ojca. Obecność ojca, powstrzymuje ich od agresji, nie rozwija się, nie przejawia się nienawiść tak blisko, kiedy blisko jest ojciec. 

Czy nie tak jest i z nami? Przejawy agresji, nienawiści, zazdrości, zawiści, to znak otępienia naszej miłości do Ojca, albo o Nim nie myślimy, albo On dla nas niewiele znaczy. Kiedy jesteśmy blisko Ojca, to ta bliskość nas powstrzymuje, kiedy się od Niego oddalimy, jesteśmy w stanie zrobić naprawdę dużo złego. 

Coś podobnego jest z rolnikami, dzierżawcami w winnicy. Oni są jeszcze bardziej bezwzględni i okrutni. Oni zabijają, nawet syna, dziedzica. 

A przecież przyszli do pracy z intencją – popracować, zarobić, posłużyć. 

Jednak kiedy poczuli, że gospodarz ich nie widzi, że nie patrzy im na ręce, poczuli się właścicielami a nie dzierżawcami. Chcieli sobie przywłaszczyć winnice i jej owoce. Zlekceważyli gospodarza, nakręcili się w nienawiści. 

Czyż nie jest tak i z nami? 

Bóg nam bardzo zaufał. Powierzył nam ziemię. Chce tylko widzieć owoce. Jednak my, ludzie, zapominamy o Bogu i zaczynamy czuć się właścicielami, gospodarzami, a nie dzierżawcami. 

Do czego to prowadzi?

Byłoby zuchwałością, patrząc na to co się dziś dzieje w całym świecie, w związku z wirusem, nie widzieć w tym Bożego znaku, Bożego wezwania, Bożej interwencji. 

Może dziś zadajemy sobie pytanie – co to jest? Dlaczego coś takiego? 

Słowo Boże daje nam odpowiedź. Słowo Boże daje nam odpowiedzi na wszystkie pytania naszego życia. Dziś widzimy jasną odpowiedź – Bóg przypomina nam, przypomina całemu światu – nie człowiek jest gospodarzem tej ziemi, człowiek jest tylko dzierżawcą, wezwanym do pracy i przynoszenia owoców. Człowiek na tej ziemi poczuł się panem, myślał, że wszystko zależy od niego, że na wszystko ma gotową odpowiedź. A tu… mały, niewidoczny wirus… Człowiek, ze swoją wielką głową, z nauką i techniką rozwiniętą, wydawało by się do doskonałości, staje bezradny, w strachu i panice – nie ma odpowiedzi, nie wie co robić. 

Gdzie jesteś wielki człowieku? Gdzie twoja mądrość? Gdzie twoja wysoko podniesiona głowa i pełne pychy „ja”? Człowieku – zegnij kolana przed Bogiem i proś o przebaczenie, o miłosierdzie dla siebie i świata całego. 

Bóg jest Panem świata, Panem rzeczywistości, Panem życia i śmierci. 

Jeszcze i w takiej sytuacji niektórzy śmieją się z tych, którzy wzywają Boga – „Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny…”

Jeszcze się śmieją… Bo jak wczoraj było w Ewangelii – „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”.

Rozmyślając nad dzisiejszym słowem, przychodzi na myśl porównanie, obraz. Taki wirus, jaki teraz panuje nad światem, już dawno zabija tysiące ludzi, jeśli zobaczyć go w czymś innym. Złość, nienawiść, jest takim wirusem. Takim wirusem byli zarażeni bracia Józefa, takim wirusem byli zarażeni rolnicy w winnicy. Wirus nienawiści…

Taki wirus pojawia się w sercu człowieka. Na początku jest niewidoczny, nikt o nim nie wie, nie wie, że obok mnie jest zarażony nim człowiek. My sami, czasem o tym zarażeniu nie wiemy, nie uświadamiamy sobie. Zły duch posiał w nas ziarno, bardzo małe i niezauważalne. Potem się w tej złości i gniewie nakręcamy, rozwija się to w nas i opanowuje nas bardziej i bardziej. Potem zaczyna to promieniować i dotykać ludzi, którzy pojawią się w naszym najbliższym otoczeniu. 

Potem oni zarażają innych. 

Dochodzi do tego, że człowiek zaczyna się bać drugiego człowieka, że człowiek unika drugiego człowieka. Są też ofiary śmiertelne. 

Wirus nienawiści. Czyż to co teraz przeżywamy, nie jest zewnętrznym, fizycznym obrazem tego, co dzieje się w nas od dawna? 

Co zatem mamy robić? 

Przeżyć kwarantannę. 

Świat przeżywa rekolekcje. Wielkopostne rekolekcje. Pan Bóg sam w tym roku chce je przeprowadzić, osobiście, Pan Bóg. W całym świecie. W Chinach już się kończą, w Europie trwają, my w Rosji się do nich przygotowujemy. Trwają rekolekcje wielkopostne prowadzone przez samego Pana Boga. 

Czy zwróciliście uwagę, że ta pandemia przypada na Wielki Post? 

Co czytaliśmy w I niedzielę Wielkiego Postu? – Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. 

Duch i nas wyprowadza na pustynię. Tyle się mówiło o wyjściu na pustynię, że Wielki Post to czas pustyni, kiedy powinniśmy więcej być w ciszy, w samotności, na modlitwie. Proszę uprzejmie – siedzimy w domu, nie chodzimy do kina, do teatru, nawet do szkoły i na uczelnie. Mamy wielkopostną pustynię. To takie metody aktywizujące w czasie rekolekcji prowadzonych przez samego Boga. 

Czujemy strach, jakąś niepewność, jesteśmy zbici z naszego codziennego porządku, nie wiemy jak się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości, jak funkcjonować? Nigdy czegoś takiego nie było… 

Tu jest miejsce na wiarę, tu jest miejsce na zawierzenie, tu jest miejsce na oddanie się do dyspozycji Boga. Panie – Ty! Tylko Ty! Ja nic nie znaczę, ja nic nie mogę. Tylko Ty możesz, tylko Ty jesteś wielki. Moje życie jest w Twoich rękach. 

Czy wierzę, że moje życie jest w rękach Boga? – Jeśli Pan Bóg nie zechce, to może na mnie kichać z każdej strony dziesięciu zarażonych, a ja nie zachoruję. Jeśli Pan Bóg zechce, albo zgodzi się na to, dopuści, to mogę się chować od wirusa i od wszystkich ludzi w najbardziej oddalonym pokoju, albo na strychu czy w piwnicy, i zamknąć się pancernymi drzwiami, a i tak mnie wirus dopadnie, a jeśli nawet nie korona, to ze strachu umrę. 

Wierzysz w to?

Wierzysz, że Twoje życie jest w rękach Pana Boga i od Niego zależy, czy umrzesz, czy będziesz żyć. Wierzysz? Może ta sytuacja umocni w nas taką wiarę. 

I jeszcze…

W czasie rekolekcji, często jest konferencja poświęcona życiu wiecznemu…

Wierzysz w życie wieczne? 

Nie wiem jak dziś, wczoraj była informacja, że pierwsza osoba w Polsce umarła od wirusa. W innych krajach tych osób jest więcej. Ci ludzie, zapewne jeszcze niedawno się nie spodziewali, że to ostatnie dni ich życia… A jeśli ja będę kolejną ofiarą tej, czy innej choroby? 

Nie piszę tego, żeby straszyć, ale jako rekolekcje… Czy wierzę w życie wieczne? Chrześcijanin nie powinien bać się śmierci, ale się do niej przygotowywać. 

A zatem pytanie, jakie nam stawia Pan Bóg, w czasie ogólnoświatowych rekolekcji, które On sam, osobiście prowadzi. Czy wierzysz w życie wieczne? Czy jesteś gotów stanąć przed Bogiem? 

Zachęcam, by spojrzeć na całą tę sytuację w świetle wiary. Zachęcam, by ten czas pustyni był czasem modlitwy rodzinnej – więcej niech będzie modlitwy w rodzinie, czytania i rozmyślania nad słowem Bożym, i zwyczajnie – więcej być ze sobą, w rodzinie. 

Niech to będzie czas pomocy tym, którzy boją się wyjść z domu, starszym i schorowanym. 

Nie żyjmy w strachu, nie poddawajmy się panice, niech to będzie piękne spotkanie z Bogiem i drugim człowiekiem. 

Przyjmijmy tę nową rzeczywistość jak dar, nie jak przekleństwo. Jak wzbudzenie w nas męstwa, nie pogrążenie w strachu. 

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.

U nas na Syberii, póki co spokojnie, ale nie wiem jak długo, powoli czuję zbliżającą się falę strachu i paniki. Póki co planujemy wielkopostny koncert, ale coraz bardziej czuję, że trzeba będzie go odwoływać. Mają być rekolekcje, ale rekolekcjonista, wraz z rodziną z domowego kościoła i siostrą bliźniaczką naszej siostry Joanny, mają przyjechać z Ukrainy, i coraz bardziej stoi to pod znakiem zapytania. 

A tak, u nas życie idzie spokojnie. Wczoraj mieliśmy spotkanie rady parafialnej, pierwsze takie spotkanie, nowo powołanej rady, w sprawie budowy domu parafialnego. Proces to poważny, złożony, nie jest to wszystko takie proste. 

Ks. Paweł jest w Polsce, ponieważ wiza się skończyła, a jeszcze nie otrzymał dokumentu na pobyt. Przyjmijcie go tam dobrze. 

Myślę, że dziś i tak sporo napisałem, więc póki co wystarczy.  

Trzymajcie się dzielnie, i módlmy się za siebie nawzajem. 

Dobrze przeżyjmy czas rekolekcji wielkopostnych, wyjątkowych, jakich jeszcze nie było. Niech i ich owoce będą wyjątkowe, jakich jeszcze nie było.

Pozdrawiam. 

Z Bogiem. 

My kontynuujemy nasze wielkopostne rozważania. Jeśli ktoś rozumie po rosyjsku, zapraszam.

Spotkanie rady parafialnej

Katecheza dla przygotowujących się do przyjęcia sakramentów

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.