Uzdrowił ich wszystkich!

U

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym imieniny przeżywali:

Anetta Dziak, z którą współpracowałem w Liceum Lelewela, w Żelechowie Mama dwóch Lektorów w Parafii w Miastkowie;

Siostra Aneta Sroka – ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, za moich czasów: Przełożona Domu zakonnego w Tłuszczu;

Aneta Gmitrzak, zaangażowana w swoim czasie w działalność młodzieżowych Wspólnot;

Bogdan Mochnacz, mój Kolega z jednego Grona lektorskiego sprzed lat, a obecnie – Ojciec mojego Chrześniaka, Pawła.

Dzisiaj natomiast imieniny przeżywa Kamil Niedźwiedzki, mój Szwagier, któremu dziękuję za piękną postawę Męża mojej Siostry i Ojca trójki cudownych Dzieciaczków; za świadectwo wiary, za życzliwość i przyjaźń, oraz za pomoc, okazywaną w różnych, codziennych sprawach.

Imieniny przeżywa dziś także Szymon Olender, za moich czasów – Lektor w Celestynowie, Człowiek życzliwy, którym od czasów pobytu na tejże Parafii mam kontakt do dziś.

Urodziny zaś przeżywają dzisiaj:

Michał Jaśkowski, mój Brat stryjeczny;

Ałła Michajłowa, młoda Osoba z Syberii, współpracująca w swoim czasie z Księdzem Markiem, a z którą poznaliśmy się na Światowych Dniach Młodzieży w 2016 roku, kiedy z większą Grupą Młodzieży z Rosji przyjechała do Polski.

Wszystkim świętującym wczoraj i dzisiaj życzę zapału i siły do niesienia innym dobra! Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, z całego serca dziękuję Księdzu Markowi i Siostrze za wczorajsze i przedwczorajsze słówko z Syberii. Dziękujemy i za cenne refleksje o Słowie, i za relację z tego, co na Syberii, a szczególnie – dziękujemy za ten niesamowity zapał i energię w docieraniu do serc ludzkich wszelkimi możliwymi sposobami. A już pomysł, żeby Świętego Józefa zaprosić na budowę – jak to zauważyła Anna w komentarzu – jest naprawdę świetny! Myślę, że On sam dopilnuje wszystkiego najlepiej. Zwłaszcza, że budowa postępuje imponująco!

Czcigodnym Siostrom życzymy udanego urlopu. Niech odpoczną z Bliskimi. Księdzu Markowi także tego życzymy – jak najszybciej. Wspieramy Was, Droga Ekipo syberyjska, naszymi modlitwami!

A ja tymczasem dziękuję także Ekipie studenckiej, z którą wczoraj prowadziłem audycję w naszym diecezjalnym Radiu. Jestem Im wdzięczny za to, że pomimo wakacji, tak chętnie podjęli się tego dzieła. Kto słuchał – wie, jak nam poszło.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 15 Tygodnia zwykłego, rok II,

18 lipca 2020.,

do czytań: Mi 2,1–5; Mt 12,14–21

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA MICHEASZA:

Biada tym, którzy planują nieprawość i obmyślają zło na swych łożach! Gdy świta poranek, wykonują je, bo jest ono w mocy ich rąk. Gdy pożądają pól, zagarniają je, gdy domów – to je zabierają; biorą w niewolę męża wraz z jego domem, człowieka z jego dziedzictwem.

Przeto tak mówi Pan: „Oto Ja zamierzam zesłać na to plemię niedolę, od której nie uchylicie waszych karków i nie będziecie dumnie chodzić, bo będzie to czas nieszczęścia. W owym dniu wygłoszą przeciw wam satyrę, podniosą wielki lament, mówiąc: «Jesteśmy ograbieni do szczętu! Dział mego ludu przemierzony sznurem i nie ma, kto by go przywrócił; pola nasze przydzielono grabieżcy».

Przeto nie będziesz mieć nikogo, kto by rzucał sznurem na dział w zgromadzeniu Pana”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić.

Gdy Jezus dowiedział się o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:

Oto mój Sługa, którego wybrałem, umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą”.

W mocnych słowach Prorok Micheasz piętnuje niegodziwość tych, którzy dopuszczają się różnych społecznych nadużyć, krzywdząc w ten sposób biednych. Słowa prorockie pobrzmiewają bardzo ostrym oskarżeniem: Biada tym, którzy planują nieprawość i obmyślają zło na swych łożach! Gdy świta poranek, wykonują je, bo jest ono w mocy ich rąk. Gdy pożądają pól, zagarniają je, gdy domów – to je zabierają; biorą w niewolę męża wraz z jego domem, człowieka z jego dziedzictwem.

Widać z tego, że ci, o których mowa, pałają jakąś trudną do wyobrażenia żądzą posiadania – nieposkromioną i niepohamowaną – skoro wszystko, na co spojrzą, zaraz bezpardonowo zagrabiają. Nie jest to jednak działanie pod wpływem chwili – pierwsze zdanie wyraźnie wskazuje na premedytację w działaniu, skoro planują nieprawość i obmyślają zło na swych łożach. W ten sposób – co oczywiste – całkowicie sprzeciwiają się Bogu, który zawsze bierze w obronę ludzi biednych, a już szczególnie – pokrzywdzonych.

Tak będzie zresztą i tym razem, co Bóg sam jednoznacznie zapowiada: Oto Ja zamierzam zesłać na to plemię niedolę, od której nie uchylicie waszych karków i nie będziecie dumnie chodzić, bo będzie to czas nieszczęścia. W owym dniu wygłoszą przeciw wam satyrę, podniosą wielki lament, mówiąc: «Jesteśmy ograbieni do szczętu! Dział mego ludu przemierzony sznurem i nie ma, kto by go przywrócił; pola nasze przydzielono grabieżcy».

Tak się dokładnie stanie: ci, którzy grabili innych – zostaną sami ograbieni. Bóg bowiem ujmie się za krzywdą ludzi biednych i niegodziwie ograbionych. Z całego zaś tego tekstu możemy wyprowadzić wniosek, że ludzka niegodziwość i z premedytacją realizowana niesprawiedliwość zawsze spotka się z reakcją Boga – i z Jego zdecydowanym sprzeciwem.

Dlatego na nic się zdadzą nawet najbardziej misternie planowane i obmyślane intrygi, nawet najdokładniej zaplanowane krętactwo – na nic się zda! Bóg i tak zniweczy wszelkie zło, a ci, którzy – jak mówi znane polskie przysłowie – pod innymi dołki kopią, ostatecznie sami w nie wpadną!

Jest to, moi Drodzy, bardzo pocieszająca dla nas wiadomość: Bóg naprawdę ma kontrolę nad tym, co się dzieje w naszym życiu i także zło, jakie nas może spotkać ze strony innych ludzi, jest Bogu dobrze znane. Nic nie dzieje się poza Jego wejrzeniem.

My to, co prawda, zasadniczo wiemy, ale może dobrze jest sobie na nowo uświadomić tę prawdę – zwłaszcza wtedy, gdy spotka nas jakieś konkretne trudne doświadczenie z czyjejś strony i chcielibyśmy się tak bardzo odegrać, zemścić, oddać „pięknym za nadobne”.

Właśnie wtedy warto przypomnieć sobie, jak na te sprawy reagował sam Jezus. Słyszymy o tym w Ewangelii. Kiedy faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić, a Jezus dowiedział się o tym, wówczas oddalił się stamtąd. Nie szedł na konfrontację z nimi – chociaż niejednokrotnie to czynił i spierał się z elitą swego narodu, teraz jednak postawił na dalsze, w miarę spokojne prowadzenie swojej działalności.

Dlatego pomimo narastającego zagrożenia dla swego życia, dalej czynił swoje, a konkretnie – uzdrawiał. Słyszymy wręcz, że uzdrowił wszystkich, którzy wtedy poszli za Nim na miejsce owego odosobnienia. Uzdrowił wszystkich, ale nakazał, by Go nie ujawniali. Dlaczego? Czyżby się naprawdę obawiał o swoje życie?

Nie. Ewangelista wyjaśnia to nam, odnosząc zarówno do samego Jezusa, jak i do całej tej sytuacji, słowa z Proroctwa Izajasza: Oto mój Sługa, którego wybrałem, umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą.

Otóż, właśnie! Jezus po prostu realizuje swój plan zbawczy – dokładnie przemyślany i przewidziany na określony czas. Jezus nie działa pod wpływem chwili, nie działa pod wpływem emocji, na pewno także – nie działa pod wpływem strachu!

Dlatego usuwa się na bok i realizuje swój plan, surowo zastrzegając tajemnicę, aby zmusić tych, których uzdrowił, do przemyślenia głęboko w sercu tego, co się stało, a nie rozgłaszania sensacyjnych wiadomości i robienia niepotrzebnego szumu wokół całej sprawy. Jego działanie wynika z głębi Jego serca i jest adresowane do konkretnego, ludzkiego serca. I tylko sercem można to zbawcze działanie przyjąć – nawet, jeżeli polega ono na fizycznym uzdrowieniu.

Ostatecznie, wszystko ma służyć duchowemu dobru człowieka, jego zbawieniu! Dlatego Jezus nie zważa na całe zło, srożące się wokół Niego, tylko zwyczajnie nadal czyni dobro. Zapewne zauważamy w tym różnicę pomiędzy bardzo delikatnym i dokonującym się niejako na uboczu działaniem Jezusa, a bardzo radykalnym, wręcz ostrym, działaniem Boga w Starym Testamencie. W rzeczywistości jednak, chodzi o jedną i tę samą troskę Boga o dobro człowieka.

I tu, i tu, Bóg pochyla się nad człowiekiem potrzebującym, chorym, skrzywdzonym przez innych. I tu, i tu, odnosi moralne zwycięstwo nad ludzkim złem – czy to poprzez tak radykalne działanie, jak to, o którym mowa w pierwszym czytaniu, czy przez tak delikatne, jak działanie Jezusa, opisane w Ewangelii. Bóg czyni to wszystko, co czyni – i tak, jak czyni – kierując się jedynie troską o zbawienie człowieka, o jego prawdziwe i trwałe dobro. Nawet, jeżeli czyni to „po swojemu”, a nie tak, jak by sobie człowiek zaplanował, lub przewidywał.

A nam pozostaje jakoś się do tego działania Boga odnieść. Czyli, przyjąć je – gorącym i otwartym sercem. Na pełne miłości i troski działanie Boga – odpowiedzieć swoją wdzięcznością, pobożnością, modlitwą… Na konkretne dobro, czynione przez Boga – odpowiedzieć swoim dobrem, czynionym drugiemu człowiekowi. Co jednak, jeżeli miałoby się okazać, że jesteśmy nie po stronie tych, którym Bóg okazuje swoją pomoc, ratując przed złem ze strony ludzi, a właśnie po stronie tych, przed którymi musi innych ratować?…

Moi Drodzy, na działanie Boga wobec nas nie możemy pozostać obojętni. Jakoś musimy się do tego odnieść, jakoś odpowiedzieć, jakąś postawę przyjąć. I odpowiedzieć sobie na ważne pytanie: Skoro Bogu tak bardzo zależy na moim zbawieniu – to czy i mi też na nim zależy?… Czy zależy mi także na zbawieniu i dobru innych?… I czy z mojej strony nikogo nie spotyka obecnie żadna krzywda?… Czy moja pomoc, okazywany innym, jest ofiarna, a przede wszystkim – szczera?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.