Co tak naprawdę – mówi Pan?…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Albert Dudzik, za moich czasów – Lektor w Żelechowie, a teraz Mąż i Ojciec. Bardzo dobry, pogodny i pobożny Człowiek. Niech Mu Pan we wszystkim błogosławi. Zapewniam o modlitwie!

I zapewniam o modlitwie wszystkich Pielgrzymów: tę garstkę, idącą na trasie Pielgrzymki Podlaskiej i innych Pielgrzymek, realizowanych w formie ograniczonej liczebnie; oraz tę wielką – jak ufam – rzeszę, która będzie się jednoczyła w modlitwie, w ramach pielgrzymowania duchowego. Oby całe to zawirowanie, z którym mamy do czynienia, nie zgasiło ducha w Pielgrzymach, a jeszcze go bardziej wzmocniło.

W naszej Kaplicy Ośrodka Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach, spotkania odbywać się będą od dzisiaj – codziennie – od godziny 19:00 do 21:00. Zapraszam do osobistej obecności i do duchowej łączności.

A oto wczoraj, jak wspominałem wcześniej, z dziewięcioma Osobami, reprezentującymi Grupy 1 i 2, przeszedłem etap z Siedlec do Wodyń. Oto relacja z wyjścia:

http://podlasie24.pl//miasto-siedlce/kosciol/-pielgrzymka-na-jasna-gore-wyruszyla-z-siedlec-2f2a5.html

Z całego serca dziękuję mojej zgranej Grupie, dziękuję Ojcom Marianow w Skórcu, Księdzu Andrzejowi Polakowi, Proboszczowi Parafii w Rudzie Wolińskiej i Księdzu Krzysztofowi Buczyńskiemu, Proboszczowi Parafii w Wodyniach – za serdeczne przyjęcie oraz ugoszczenie posiłkiem oraz ciastem i napojami. A przede wszystkim – za dobre i otwarte serce. Choć w takiej dziwnej, skąpej formule liczebnej, ale dobroci na trasie doświadczyliśmy tak dużo, jak zawsze. Niech Pan wszystkim wynagrodzi.

Dzisiaj kolejne reprezentacje Grup wyruszają na trasę.

Na dzisiejszy dzień i na całe życie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 18 Tygodnia zwykłego, rok II,

3 sierpnia 2020.,

do czytań: Jr 28,1–17; Mt 14,22–36 [rok A]

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

W czwartym roku Sedecjasza, króla judzkiego, w piątym miesiącu rzekł do mnie Chananiasz, syn Azzura, prorok w Gibeon, w domu Pana wobec kapłanów i całego ludu: „To mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: «Złamię jarzmo króla babilońskiego. W ciągu dwóch lat przywrócę na to miejsce wszystkie naczynia domu Pana, które zabrał Nabuchodonozor, król babiloński, z tego miejsca, wywożąc do Babilonu. Jechoniasza, syna Jojakima, króla judzkiego, i wszystkich uprowadzonych z Judy do Babilonu sprowadzę na to miejsce, mówi Pan; skruszę bowiem jarzmo króla babilońskiego»”.

Prorok zaś Jeremiasz przemówił do proroka Chananiasza wobec kapłanów i całego ludu stojącego w domu Pana. Prorok Jeremiasz powiedział: „Niech się stanie! Niech tak Pan uczyni! Niech Pan wypełni twoje słowa, które prorokowałeś, sprowadzając naczynia z domu Pana i wszystkich uprowadzonych w niewolę z Babilonu na to miejsce. Posłuchaj jednak tego słowa, które powiem do twoich uszu i do całego ludu: Prorocy, którzy byli przede mną i przed tobą od najdawniejszych czasów, prorokowali przeciw licznym krajom i przeciw wielkim królestwom o wojnie, nieszczęściu i zarazie. Prorok, który przepowiada pomyślność, będzie uznany za proroka prawdziwie posłanego przez Pana, gdy się spełni przepowiednia prorocka”.

Wtedy prorok Chananiasz wziął jarzmo z szyi Jeremiasza proroka i połamał je. I powiedział Chananiasz wobec całego ludu: „To mówi Pan: «Tak samo skruszę jarzmo Nabuchodonozora, króla babilońskiego, znad szyi wszystkich narodów w ciągu dwóch lat»”.

Jeremiasz zaś odszedł swoją drogą. Po złamaniu jarzma na szyi proroka Jeremiasza przez proroka Chananiasza skierował Pan do Jeremiasza następujące słowo: „Idź i powiedz Chananiaszowi: To mówi Pan: «Połamałeś jarzmo drewniane, lecz przygotowałeś zamiast niego jarzmo żelazne». To bowiem mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: «Wkładam jarzmo żelazne na szyję wszystkich tych narodów, aby służyły Nabuchodonbzorowi, królowi babilońskiemu, i były mu poddane; także zwierzęta polne mu poddaję»”.

I rzekł prorok Jeremiasz do proroka Chananiasza: „Słuchaj, Chananiaszu! Pan cię nie posłał, ty zaś pozwoliłeś żywić temu narodowi zwodniczą nadzieję. Dlatego to mówi Pan «Oto usunę ciebie z powierzchni ziemi. Umrzesz w tym roku, bo głosiłeś bunt przeciw Panu»”. I zmarł Chananiasz prorok w tym roku, w siódmym miesiącu.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Skoro tłum został nakarmiony, Jezus zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.

Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.

Wtedy Jezus odezwał się do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.

Na to odpowiedział Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.

A On rzekł: „Przyjdź”.

Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”.

Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”

Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”.

Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali posłańców po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.

Pierwsze czytanie przedstawia nam sytuację, która od tamtych czasów – ale także i wcześniej – często miała i ma miejsce, kiedy to dwóch, albo i więcej ludzi przedstawia swoje twierdzenia na jakiś temat, swoje teorie, opinie lub przewidywania, podając je jako jedynie słuszne i prawdziwe stanowisko w danej sprawie. I jeżeli nawet nie dosłownie, to z całości ich wypowiedzi wynika przekonanie, że to mówi Pan!

Taką formułą swoje wypowiedzi opatrywali Prorocy Pana. Niestety, taką formułą swoje wypowiedzi opatrywali także prorocy fałszywi. Dzisiaj mamy właśnie z taką sytuacją do czynienia: dwóch ludzi wygłasza dwa, sprzeczne ze sobą poglądy – i obaj opatrują je formułą: To mówi Pan. Oczywiście, to nie jest możliwe, żeby Pan mówił to i mówił tamto, zaprzeczając sam sobie.

I nie ma tu zastosowania często wypowiadana w tego typu sytuacjach opinia, że prawda jest pewnie gdzieś pośrodku. Nie, prawda z reguły nie jest pośrodku – jest tam, gdzie jest. I to, że dochodzi do konfrontacji dwóch, sprzecznych ze sobą poglądów, nie oznacza bynajmniej, że ich prawdziwość należy – by tak rzec – „uśredniać”. Nie, trzeba szukać prawdy. Tej „prawdziwej” prawdy. W przeciwieństwie do tej wydumanej, subiektywnej, prywatnej, która ostatecznie okazuje się kłamstwem.

I dzisiaj także rozstrzygnięcie było jasne i nie budziło żadnych wątpliwości: Bóg zajął jednoznaczne stanowisko i wyraźnie orzekł, który z proroków jest Jego Prorokiem, a który – swoim własnym. Ale zanim padły owe jasne i jednoznaczne słowa samego Boga, to już po zachowaniu Proroka prawdziwego widać było, że to właśnie on jest tym prawdziwym. Po czym było to widać?

A właśnie po spokoju, z jakim reagował na zachowanie proroka fałszywego. Jeremiasz po prostu wiedział, że to on jest prawdziwym posłańcem Boga, bo dobrze słyszał i pamiętał, co mówił do niego Bóg, dlatego nie musiał na siłę „naginać” faktów, nie musiał wmawiać niczego całemu światu, nie musiał niczego nikomu udowadniać i do niczego przekonywać, bo jego los był w ręku Boga. Skoro Bóg do niego i przez niego mówił, to on mógł być spokojny.

A skoro fałszywy prorok wiedział – bo przecież wiedział – że Bóg przez niego nie mówi, to musiał się miotać i szaleć, żeby na siłę udowodnić wszystkim, że to na pewno on jest prorokiem prawdziwym.

I na tym właśnie polega różnica pomiędzy człowiekiem głęboko zjednoczonym z Bogiem, szczerze ufającym Bogu i oddającym się do Jego pełnej dyspozycji, a tym, który nie do końca ufa Bogu, dlatego woli sam sobie – przynajmniej w jakimś stopniu – poradzić. Człowiek ufający Bogu jest spokojny, żyje i postępuje sensownie, ma jakiś cel, do którego dąży. I nawet w chwilach nawałnic i burz na jeziorze swego życia – jak ta nawałnica z dzisiejszej Ewangelii – on wie, że Jezus jest tuż i w końcu wejdzie do łodzi, i burzę uciszy.

A może od dawna już w tej naszej życiowej łodzi jest, tylko my – wiąż jeszcze ludzie małej wiary – nie dostrzegamy Jego obecności?… Wciąż jeszcze odzywa się w nas ów Chananiasz, fałszywy prorok, dlatego tak, jak on, tak i my – próbujemy „naginać” do swoich, z góry ustalonych poglądów, Bożą naukę i Bożą wolę, zamiast się jej poddać, Bogu bezgranicznie zaufać i starać się odkrywać, co naprawdę mówi Pan. I według tego postępować, a nie według tego, co się samemu powiedziało lub pomyślało, a wmawia się wszystkim, że to na pewno tak mówi Pan – podczas gdy wcale tak nie mówi.

Próbujemy się mierzyć z owymi wzburzonymi falami naszego życia, wkraczamy w te sytuacje, idąc – jak Piotr – po wzburzonych falach. Czy nie jednak nie zdarza się nam to, co i jemu się przydarzyło – że te wzburzone fale zdają nas zalewać, że zaczynamy tonąć, że nie dajemy sobie rady?…

Co wtedy należy zrobić? Znaleźć jakąś własną teorię na całą sytuację, ustalić swój zestaw poglądów, swoje prywatne stanowisko – i to wszystko opatrzyć formułą: To mówi Pan? Po czym wmawiać wszystkim, że na pewno ma się rację i prezentuje się jedynie słuszny pogląd? Czy może jednak ciągle odkrywać, co naprawdę Pan mówi – i do tego się stosować?…

Moi Drodzy, szczególnie w ostatnich czasach, w obliczu różnych zawirować politycznych, zdrowotnych, społecznych, także kościelnych – zalewa nas fala domniemań, spekulacji, teorii, poglądów skrajnie sobie przeciwstawnych. Kto w tym wszystkim ma rację?… Komu wierzyć?… Kogo słuchać?…

A może należałoby zupełnie inaczej sformułować pytanie: A co o tym wszystkim mówi Pan?

Jak często stawiam to pytanie? I w jaki sposób – o ile w ogóle – poszukuję na nie odpowiedzi?…

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.