Jak szczenięta ze stołu panów…

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Małgorzata i Paweł Chalimoniukowie, czyli Siostra mojego Szwagra i Jej Mąż. Życzę drogim Jubilatom, by każdego dnia coraz bardziej odkrywali piękno życia małżeńskiego i rodzicielskiego – i umacniali się we wzajemnej miłości. Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, nasze spotkania w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego – w ramach pielgrzymowania duchowego – trwają i coraz ciekawszą formę przyjmują. Tworzy się coraz bardziej – by tak rzec – wspólnotowa atmosfera. Naszą modlitwą ogarniamy cały świat i Kościół, ale także sprawy poszczególnych Osób. Sprawy te przyjmują formę intencji, zapisywanych na kartkach, do modlitwy różańcowej. Ale polecamy je Bogu także w czasie Mszy Świętej.

Raz jeszcze zapraszam – kto tylko może! – do osobistego włączenia się w nasze spotkania, w samym Ośrodku, codziennie od 19:00 do 21:00. A kto nie może – niech się łączy z nami duchem!

Jutro zaś – i duchem, i słowem – połączy się z nami Ksiądz Marek. Słówko z Syberii!

Na dzisiejszy dzień i na całe duchowe pielgrzymowanie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 18 Tygodnia zwykłego, rok II,

5 sierpnia 2020.,

do czytań: Jr 31,1–7; Mt 15,21–28

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

W tamtych czasach, mówi Pan, będę Bogiem dla wszystkich pokoleń Izraela, one zaś będą moim narodem”.

To mówi Pan: „Znajdzie łaskę na pustyni naród ocalały od miecza; Izrael pójdzie do miejsca swego odpoczynku. Pan się mu ukaże z daleka. Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość. Znowu cię zbuduję i będziesz odbudowana, Dziewico – Izraelu. Przyozdobisz się znów swymi bębenkami i wyjdziesz wśród tańców pełnych wesela. Będziesz znów sadzić winnice na wzgórzach Samarii; uprawiający będą sadzić i zbierać. Nadejdzie bowiem dzień, kiedy strażnicy znów zawołają na wzgórzach Efraima: «Wstańcie, wstąpmy na Syjon, do Pana, Boga naszego!»”

To bowiem mówi Pan: „Wykrzykujcie radośnie na cześć Jakuba, weselcie się pierwszym wśród narodów! Głoście, wychwalajcie i mówcie: «Pan wybawił swój lud, Resztę Izraela!»”

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.

Na to zbliżyli się do Niego uczniowie i prosili: „Odpraw ją, bo krzyczy za nami”.

Lecz On odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela”.

A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi”.

On jednak odparł: „Niedobrze jest brać chleb dzieciom i rzucać psom”.

A ona odrzekła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów”.

Wtedy Jezus jej odpowiedział: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz”. Od tej chwili jej córka została uzdrowiona.

Bardzo optymistycznie i radośnie brzmią słowa, skierowane dziś przez Boga do swego narodu – słowa tchnące nadzieją i pocieszeniem: Znajdzie łaskę na pustyni naród ocalały od miecza; Izrael pójdzie do miejsca swego odpoczynku. Pan się mu ukaże z daleka. Piękna zapowiedź.

A oto przyczyna takiego stanu rzeczy: Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość. Znowu cię zbuduję i będziesz odbudowana, Dziewico – Izraelu. Zatem, odwieczne ukochanie przez Boga – oto źródło tego wielkiego dobra, jakie ma się stać udziałem ludu wybranego, oraz tych pięknych słów, jakie dzisiaj lud usłyszał.

Ale my przecież wiemy, że nie zawsze w taki sposób Bóg wypowiadał się i nie zawsze tak słodko zwracał się do swoich dzieci. Niekiedy upominał i karcił, a niekiedy wręcz gromił! Czyżby to oznaczało, że wtedy nie kochał swego narodu, albo kochał mniej?

I czy – analogicznie – Jezus, który w tak ostry, wręcz nieprzyjemny sposób zwraca się w dzisiejszej Ewangelii do kobiety kananejskiej, okazuje jej w ten sposób niechęć, pogardę, brak miłości?

Właśnie! Kiedy słyszymy takie zapowiedzi i taki ton, w jakim utrzymane jest dzisiejsze pierwsze czytanie, to jakoś łatwo nam uwierzyć w miłość Boga do człowieka. I samorzutnie wręcz chce się wypełnić to wezwanie, z jakim Bóg zwraca się w końcówce tekstu: Wykrzykujcie radośnie na cześć Jakuba, weselcie się pierwszym wśród narodów! Głoście, wychwalajcie i mówcie: «Pan wybawił swój lud, Resztę Izraela!

Kiedy jednak Bóg mówi inaczej, albo nie wypełnia naszych próśb i oczekiwań tak, jak byśmy chcieli; albo mówi do nas w sposób twardy i kategoryczny, albo poddaje naszą wiarę próbie – wtedy jesteśmy przekonani, że się na nas obraził i na wszelki wypadek sami obrażamy się na Niego.

A tymczasem, wydarzenie z dzisiejszej Ewangelii pokazuje nam, że próbę trzeba przetrwać, a w tym, czego nie rozumiemy – zaufać Bogu. On wówczas wyprowadzi z tego wielkie dobro. A przy okazji – padną takie piękne słowa pochwały, jak te, które dziś Jezus skierował do kobiety kananejskiej: O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz.

Cała sprawa – jak wiemy – dotyczyła uwolnienia jej córki od złego ducha. Jezus najpierw jakby w ogóle nie słyszał jej wołania, jakby je zignorował – co samo w sobie mogłoby już spowodować, że kobieta da sobie spokój z takim Uzdrowicielem… Niemniej jednak, tę próbę przetrwała – nie przestała wołać. I stanęła przed Jezusem i powiedziała o co chodzi, to nie dość, że na pewno spojrzenia całego otaczającego tłumu już ją zniechęcały do dalszych zabiegów, to jeszcze sam Jezus „dorzucił” od siebie swoją pozorną odmowę.

Najpierw bowiem stwierdził: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela, co nieraz podkreślał także i przy innych okazjach, jako że taki był Boży plan, aby Dobrą Nowinę najpierw ogłosić Żydom, narodowi wybranemu, a to ów naród później miał ją rozgłosić po całym świecie. I Jezus generalnie ten plan realizował – i stąd dzisiejsze słowa.

Jednak kobieta i w tym momencie nie dała za wygraną, wykazując się tak wielką wiarą, a do tego również tak wielką pokorą, że wręcz zachwyciła Jezusa, który – znowu, nie po raz pierwszy – odstąpił od wspomnianej przed chwilą zasady, uczynił wyjątek i okazał miłosierdzie osobie spoza swego narodu. Tak czynił zawsze, kiedy taka osoba wykazała się wielką wiarą – zwykle większą od tej, którą okazywali Jego rodacy. Tego typu przypadków w Ewangeliach znajdziemy przynajmniej kilka.

Widzimy zatem, że Jezusowi nie zależało nigdy na zrealizowaniu jakiegokolwiek planu – dla samego planu. On nie miał do „wyrobienia” jakichś z góry ustalonych norm. On czynił wszystko, co mógł, aby człowieka zbawić. Konkretnego człowieka. I dlatego dobierał takie środki, stosował takie sposoby i wypowiadał się w taki sposób, jaki w danym, bardzo konkretnym przypadku, był potrzebny do zrealizowania tego najważniejszego – i chyba jedynego – pragnienia Boga, jakim jest zbawienie człowieka.

I tak samo w Starym Testamencie: Bóg żywo reagował na postępowanie człowieka i starał się dotrzeć do niego ze swoją propozycją zbawienia i z zaproszeniem do zbawienia. I czy to wypowiadał się w sposób radosny i podniosły, czy w sposób krytyczny, surowy – motywacja była zawsze jedna i ta sama.

Dlatego kiedy my dzisiaj doświadczamy różnych życiowych trudności i sytuacji, których po ludzku nie rozumiemy; kiedy nieraz może wydaje się nam, że Bóg o nas zapomniał, zostawił nas, nie słyszy naszych modlitw, bawi się naszym losem i naszym nieszczęściem, to jeżeli zaufamy Mu bezgranicznie, powierzymy Mu ten swój los i tak, jak kobieta kananejska, będziemy wytrwali, a wręcz nieustępliwi w modlitwie – z pewnością, wygramy całą sytuację. Przekonamy się bowiem – zwykle, jeszcze za tego życia, a nawet nie czekając bardzo długo – że Bóg naprawdę realizuje swój plan. I że ten plan ma sens. Bo naprawdę służy naszemu dobru – naszemu zbawieniu.

Czy jednak mamy odwagę tak zaufać Bogu? I nawet w trudnych doświadczeniach widzieć Jego rękę, która prowadzi nas prostą drogą? Czy mamy taką odwagę? Czy modlimy się dla siebie o taką odważną wiarę?…

3 komentarze

  • Zadziwiający jest ten dialog Jezusa z kobietą. Zadziwiające jest serce Jezusa, które ulega prośbą, błaganiom, natarczywym krzykom i wreszcie mądrym argumentom, nieugiętej w prośbie zrozpaczonej kobiety. Czy my, czy ja potrafię tak prosić w modlitwie, Jezusa. Czy ufam, że On wszystko może zmienić, jeśli proszę o coś dobrego w oczach Bożych, dla siebie, dla drugiego człowieka.
    Jezu, ożyw naszą wiarę, spraw byśmy oślepieni blaskiem Twojej chwały na Górze Przemienienie, nigdy już nie zwątpili w Twoją Wszechmoc, w Twoją Miłość. Jezu, Ty znasz nasze serca, wiesz co kryje się w nich. Jeśli jest w nich coś dobrego, to pobłogosław, jeśli chowamy coś złego, to wyrzuć to i przemień nasze serca. Bądź z nami Jezu i ćwicz nas w Twojej miłości, bezwzględnie oddanej Bogu. Amen.

      • Serce Jezusa uległo prośbom, tylko Jezus – jak to Jezus – postąpił według swojego planu, a nie według tego, czego ludzie by się spodziewali…
        xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.