Braterskie upomnienie

B

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę – i to dostojną, bo czterdziestą – zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Państwo Halina i Karol Orłowscy, poprzedni nasi Gospodarze w Szklarskiej Porębie. Dziękując za relacje niemalże rodzinne, jakie panują między nami, i za ogrom dobra, jakie przez lata okazywali mi osobiście i tym, z którymi do nich przyjeżdżałem, życzę ogromu dobra ze strony Boga, jakim będą mogli się cieszyć przez najdłuższe lata wspólnego życia!

Imieniny przeżywa natomiast Beata Dzięcioł, Dyrektor Szkoły Podstawowej imienia Jana Pawła II w Tłuszczu. Dziękuję za życzliwość, z jaką spotykałem się w czasie rocznej pracy w tej Szkole i życzę wszelkich dobrych natchnień z Nieba!

A urodziny – i to też dostojne, bo osiemnaste – przeżywa Grzegorz Błachnio, za moich czasów: Lektor w Miastkowie i Wiceprezes tamtejszej Służby liturgicznej, Człowiek pogodny i o dobrym sercu. Dziękując za naszą współpracę, życzę, by – bez względu na to, jaką drogą przez życie poprowadzi Go Jezus – przez całe dorosłe życie był zawsze blisko Niego.

Wszystkich świętujących ogarniam modlitwą!

A oto dzisiaj – pierwsza niedziela miesiąca. I właśnie dzisiaj, po Mszach Świętych w Radomyśli, wyruszam do Szklarskiej Poręby. Przyznaję, że już dość dawno tam nie byłem – aż w lutym! Cieszę się, że jedzie ze mną pięć Osób: czworo Studentów i jeden… prawie Student! W naszych zamysłach jest to wyjazd pod auspicjami Duszpasterstwa akademickiego. Liczyłem, że będzie nas więcej, ale – tak, jak na niedawnym spływie – ilość przechodzi w jakość. Naprawdę, bardzo liczę na dobry czas i dobry wyjazd!

Jak zawsze, chodząc swoimi szlakami – ale przede wszystkim, we Mszy Świętej i w ramach osobistych modlitw – będę o Was pamiętał!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Niedziela zwykła, A,

6 września 2020.,

do czytań: Ez 33,7–9; Rz 13,8–10; Mt 18,15–20

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:

To mówi Pan: „Ciebie, o synu człowieczy, wyznaczyłem na stróża domu Izraela, abyś słysząc z mych ust napomnienia, przestrzegał ich w moim imieniu. Jeśli do występnego powiem: „Występny musi umrzeć”, a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi, to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Bracia: Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: „Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj” i wszystkie inne streszczają się w tym nakazie: „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków opierała się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.

Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

Dalej zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”.

Chociaż słowo Boże zawsze dotyka wprost i bezpośrednio życia człowieka, regulując wszystkie jego sfery, to jednak niekiedy wydaje się, że jego aktualność jest szczególnie wyraźnie widoczna. Tak jest dzisiaj, kiedy to podejmujemy temat szeroko rozumianego upomnienia drugiego człowieka; reakcji na zło i odpowiedzialności za zło, popełniane przez drugiego.

Tak, powiedzmy to wyraźnie: odpowiedzialności za zło, popełniane przez drugiego. Zapewne wszyscy dobrze wiemy, o czym mowa, chociaż na co dzień rzadko o tym myślimy, rzadko to sobie uświadamiamy. Dlatego Pan daje nam dzisiejszy fragment z Proroctwa Ezechiela, a w nim taką przestrogę: Jeśli do występnego powiem: „Występny musi umrzeć”, a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi, to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę.

Przytoczyliśmy tu sobie większą część pierwszego czytania, bo trudno cokolwiek z niego pominąć, całość zaś wydaje się bardzo jasna i konkretna, nie ma potrzeby tu czegokolwiek szeroko komentować. Co najwyżej, trzeba sobie uświadomić wyraźnie, czego Bóg od nas oczekuje i te Jego oczekiwania wziąć do serca. A czegóż to oczekuje Bóg?

Tego, byśmy stali się Jego współpracownikami w naprowadzaniu ludzi na właściwą drogę w życiu. A chodzi tu o coś, co zwykliśmy określać mianem braterskiego upomnienia. Zauważmy, że Autorem pierwszego, podstawowego upomnienia i ostrzeżenia, skierowanego do człowieka, zawsze jest Bóg. Nie jest to zatem czyjeś widzimisię. Gdyby tak było, to można by się tym nie przejmować, bo ludzie raz mówią to, innym razem tamto – w zależności od kontekstu społecznego lub poprawności politycznej.

Natomiast fakt, że to od Boga wychodzi upomnienie, winien zmobilizować przede wszystkim tego, kto źle postępuje i do kogo zasadniczo upomnienie jest kierowane. Natomiast dzisiaj – zauważmy – Bóg koncentruje się w swej wypowiedzi nie tyle na tym źle postępującym, ile na ludziach z jego otoczenia, którzy na to złe postępowanie powinni zareagować. Właśnie dlatego, że takie postępowanie nie podoba się Bogu – ci, którzy są sługami Boga i mienią się Jego przyjaciółmi, powinni zareagować, aby w imieniu Boga upomnieć delikwenta. Dlatego, że tego oczekuje Bóg.

Przy czym, Jego ostrzeżenie, o którym słyszeliśmy: Występny musi umrzeć, nie musi być akurat tak wypowiedziane. Dla nas dzisiaj w większości sytuacji jest oczywistym, jak powinno się, a jak nie powinno się postępować, bo to wynika z Pisma Świętego i całej nauki Kościoła, w jakiej jesteśmy wychowywani od dziecka. Dlatego widząc zło u bliźniego, powinniśmy reagować jak najszybciej, nie czekając na jakieś znaki z Nieba, albo szczególne ponaglenia.

To ponaglenie zwykle odzywa się w naszym sumieniu, a bazuje – jeszcze raz to podkreślmy – na tym, że my dobrze wiemy, co w danej sytuacji jest dobre, a co złe. I kto – w związku z tym – postępuje właściwie, a kto jest owym występnym, w związku z czym grozi mu duchowa śmierć, a więc wieczne potępienie. My to wiemy i dlatego powinniśmy zareagować.

Jeżeli zareagujemy, a występny dalej będzie robił swoje, to poniesie konsekwencje swego złego postępowania, a my będziemy w porządku przed Bogiem. Bo upomnieliśmy, zareagowaliśmy, podpowiedzieliśmy dobre rozwiązanie. Tyle powinniśmy zrobić – i tyle możemy zrobić. Przecież nie zmusimy człowieka do zmiany postępowania, dlatego trzeba nam uznać jego wolność, ale i jego odpowiedzialność.

To prawda, że czasami serce boli, bo chodzi o bliskie osoby, które na naszych oczach staczają się na dno moralnej nędzy. Chcielibyśmy zrobić, co tylko się da, aby ratować sytuacje, a musimy bezradnie patrzeć, jak człowiek sam sobie niszczy życie – także, niestety, to wieczne… Musimy jednak sobie uświadomić – i tym samym uspokoić wzburzone serce – że w danym momencie naprawdę nic więcej nie możemy zrobić.

To znaczy, możemy modlić się – to jest zawsze najlepszym rozwiązaniem – i w roztropny sposób upomnieć, zwrócić uwagę. To też jest ważne, moi Drodzy, aby to upomnienie nie polegało na besztaniu kogoś, na mieszaniu z błotem. To ma być słowo życzliwe, pełne miłości i troski – co nie znaczy, że koniecznie zaraz jakieś słodkie, czy miłe. Nie, ono może być ostre, niekiedy radykalne, na pewno jasne i konkretne, ale zawsze wynikające z miłości i troski.

I jeżeli takie słowo skierujemy, a cały czas modlimy się za tegoż człowieka, to jest dokładnie wszystko, co w danym momencie możemy zrobić. Jeżeli na to nie zareaguje, to już jest jego problem i jego odpowiedzialność przed Bogiem. My nie powinniśmy się oskarżać, że może jeszcze to lub owo mogliśmy zrobić – nie. Każdy ma rozum i każdy za swoje czyny przed Bogiem odpowie.

Oczywiście, mówimy o osobach, które same decydują o sobie. W przypadku dzieci – decydują rodzice i to oni określają, co dziecko ma zrobić, a co nie. Szkoda, że dzisiaj wielu rodziców zbyt szybko rezygnuje z tej swojej pozycji i powinności, pozostawiając dziecku swobodę decydowania o wszystkim – w ramach tak zwanego „bezstresowego wychowania”. Nic dziwnego, że potem, kiedy pojawią się problemy, zapytani o to przez nauczyciela czy księdza, bezradnie rozkładają ręce i rozbrajająco stwierdzają: „A cóż ja mogę zrobić?”…

Rzeczywiście, wtedy to już tylko siąść i płakać! Reagować trzeba wtedy, kiedy jest na to czas. Rodzice nie mogą zbyt szybko zrzucać z siebie obowiązku decydowania o postępowaniu swego dziecka. Oczywistym jest, że im dziecko będzie starsze, tym więcej będzie miało do powiedzenia, ale zawsze – pod kontrolą rodziców. Kiedy zaś już człowiek jest dorosły i samodzielny, wówczas sam decyduje o sobie. I to właśnie o tych sytuacjach dzisiaj zasadniczo mówimy.

Jeżeli nie przyjmie upomnienia, a postępuje źle, wówczas odpowie przed Bogiem za swoje złe postępowanie, a my jesteśmy w porządku. Inaczej przedstawia się sytuacja, kiedy ktoś postępuje źle, a my na to nie reagujemy. Wtedy też człowiek ponosi odpowiedzialność za swoje zło – to jasne – ale wtedy i na nas spada część odpowiedzialności, bo nie reagowaliśmy, nie upomnieliśmy, bo zamietliśmy sprawę pod dywan, na zasadzie: „A co ja się będę wtrącał, to nie moja sprawa”; „Jest dorosły, to co ja mu będę mówił, jak ma żyć”; „A niech tam sobie robi, co chce”; „A co ja się będę narażał, po co mają potem na mnie wszyscy gadać” – i tego typu samousprawiedliwienia.

Można powiedzieć, że w takiej sytuacji zło ma podwójną siłę rażenia, bo obciąża tego, kto je popełnia, ale też i tego, kto nie ostrzegł, nie upomniał.

Jeszcze raz podkreślmy wyraźnie: pierwszym upominającym jest Bóg, człowiek czyniący zło ponosi odpowiedzialność za swoje czyny, my zaś jesteśmy pośrodku, pomiędzy Bogiem, a tymże człowiekiem. I albo postąpimy właściwie, czyli weźmiemy stronę Boga, albo stchórzymy i wówczas ponosimy odpowiedzialność za zło.

Moi Drodzy, to wszystko wydaje się bardzo jasne i logiczne. Czemu zatem takie trudne w realizacji? Czemu boimy się kogoś upomnieć, albo odwrotnie: robimy to w taki sposób, jakby puściły wszystkie hamulce, czyli krzyczymy, besztamy, poniżamy?… Podejmując się trudnego zadania braterskiego upomnienia, zawsze powinniśmy stosować kryterium miłości, troski o drugiego człowieka, kierować się pragnieniem jego dobra i jego zbawienia, a nie chęcią pokazania nad nim swojej wyższości.

Zgodnie ze słowami Apostoła Pawła z dzisiejszego drugiego czytania, iż przykazania: „Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj” i wszystkie inne streszczają się w tym nakazie: „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa. Dlatego z upomnieniem nieodłącznie winna być związana modlitwa.

Jeżeli zaś zastanawialibyśmy się, jak powinno wyglądać samo upomnienie, to wysłuchajmy uważnie raz jeszcze słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Naprawdę, wskazaną tam kolejność zawsze należy zachować: najpierw – upomnienie w cztery oczy. Zwykle, będzie to w czasie jakieś cichej, spokojnej, przyjacielskiej rozmowy, a samo upomnienie będzie raczej dobrą radą, sugestią, propozycją, wyrażoną w sposób taktowny. Oczywiście, także w sposób jasny i konkretny, żeby rozmówca nie miał wątpliwości, o co nam chodzi.

Jeżeli to nie pomoże, wówczas angażujemy świadków, aby oni potwierdzili słuszność naszej opinii. Kiedy i to nie pomoże – wówczas trzeba odwołać się do autorytetu Kościoła: skorzystać z porady duszpasterza, albo poprosić o pomoc członków wspólnoty, jeśli się do jakiejś należy. Jeżeli to wszystko nie pomoże, wówczas pozostaje modlitwa i stałe czuwanie, żeby kiedy tylko to będzie możliwe – ponownie podjąć działanie. Właśnie w taki sposób zrealizujemy to, o czym dzisiaj Jezus mówi w słowach: A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. Te słowa nie oznaczają odrzucenia, potępienia lub pogardy.

One oznaczają jeszcze większą troskę o takiego człowieka, jeszcze gorliwszą modlitwę za niego. Bo ten człowiek naprawdę jest w dużych tarapatach, chociaż może sobie nawet z tego nie do końca zdaje sprawę. Dlatego tak, jak poganie i celnicy stanowili nieustanny przedmiot troski Jezusa i Apostołów, tak i my mamy szczerą modlitwą ogarniać takich, którym wydaje się, że są najmądrzejsi na świecie, dlatego niczyich upomnień słuchać nie muszą. Tak naprawdę, to oni dopiero mają problem…

I my wszyscy mamy problem – przyznajmy to szczerze – z braterskim upomnieniem. Trudno powiedzieć, z czym większy: z jego przyjęciem, czy wypowiedzeniem… Trudna to kwestia, duże wyzwanie dla nas. Bo najłatwiej jest rzeczywiście – niczego nie widzieć, niczego nie słyszeć, odwrócić głowę… Po co sobie komplikować życie, po co zakłócać swój „święty spokój”?…

A jednak, Boże słowo jest w tej kwestii jednoznaczne, a nasza osobista odpowiedzialność za drugiego człowieka, w ramach której mamy moralny obowiązek reagowania na jego złe postępowanie – wynika wprost z Sakramentu Chrztu Świętego. Właśnie ten Sakrament, włączając nas do wspólnoty Kościoła, nakłada na nas odpowiedzialność za tę Wspólnotę. Czyli – obowiązek troszczenia się o zbawienie własne, ale i drugiego człowieka.

Bądźmy zatem odpowiedzialni, bądźmy odważni! Prośmy w modlitwie o światło i pomoc Ducha Świętego. W końcu – to Boże dzieło i Boże polecenie, niech zatem Boża pomoc stale nam towarzyszy! Módlmy się o to!

Módlmy się za siebie nawzajem! Módlmy się wspólnie! Wszak dzisiaj Jezus zapewnił nas: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

Niech On zawsze będzie pośród nas, kiedy będziemy się do siebie nawzajem z miłością zwracali ze słowem braterskiego upomnienia…

2 komentarze

  • Uczynki miłosierdzia względem duszy, wymieniają na pierwszym miejscu: grzeszących upominać
    a w grzechach cudzych również jest wymieniony punkt: zezwalać na grzech, pochwalać grzech drugiego, milczeć, gdy ktoś grzeszy. a więc nieupominanie, milczenie, zezwalanie na cudzy grzech, nie tylko mój, również obciąża moje sumienie. Tylko czy ja kształtuje swoje sumienie według Bożych i kościelnych przykazań….

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.