Po tej ziemi chodził Jezus!

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Mirosław Golonka, mój Kolega z roku święceń, obecnie posługujący poza Polską;

Urszula Wasilewska, Koleżanka z dzieciństwa, Osoba dzielnie radząca sobie z niepełnosprawnością, która to dolegliwość naprawdę nie utrudnia Jej w prowadzeniu aktywnego życia.

Oboje Jubilatów powierzam Bożej łaskawości w serdecznej modlitwie! Niech Im Pan błogosławi!

A dzisiaj słówko przygotował Janek. Jak zawsze – prosto z serca, szczerze i żarliwie. Zapewniam, że moja korekta obejmuje tylko pewne sformułowania w ich warstwie językowej, natomiast myśli Autora pozostają niezmienne. Janek tak właśnie przeżywa swoją wiarę! Bardzo Mu dziękuję za świadectwo o niej, jakie daje każdym rozważaniem!

Pochylmy się więc nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii i odnajdźmy przesłanie, z jakim Pan do każdej i każdego z nas osobiście się zwraca. Prośmy Ducha Świętego o światło!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 5 Tygodnia zwykłego, rok I,

8 lutego 2021.,

do czytań: Rdz 1,1–19; Mk 6,53–56

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.

Wtedy Bóg rzekł: „Niechaj się stanie światłość”. I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień pierwszy.

A potem Bóg rzekł: „Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich”. Uczyniwszy to sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie niebem. I tak upłynął wieczór, a po nim poranek, dzień drugi.

A potem Bóg rzekł: „Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha”. A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem.

Bóg widząc, że były dobre, rzekł: „Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona”. I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień trzeci.

A potem Bóg rzekł: „Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata, aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią”. I stało się tak. Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień czwarty.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu.

Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go poznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie, jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy do osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.

A OTO SŁÓWKO JANKA:

dzisiejszym czytaniu słyszymy fragment o tym jak Bóg stwarza świat. Ten świat, na którym my dziś żyjemy. Nieraz, gdy słyszę to czytanie, a potem je rozważam, to myślę sobie, że na początku kompletnie nic nie było. Nie było gwiazd, słońca, planet… Aż nagle stworzył to Bóg. Stworzył wszystko, co dookoła nas się znajduje. Stworzył piach, drzewa, rośliny, zwierzęta i inne rzeczy…

I nieraz, gdy idę sobie na spacer, tak sobie myślę i uświadamiam, że chodzę po tej samej ziemi, po której chodził Jezus! I jak wezmę sobie ten piasek do ręki, to jestem zdumiony tym, że trzymam piach, który stworzył sam Bóg! Trzymam w rękach coś, co ma miliony, czy nawet więcej lat! To jest po prostu niesamowite! I nie raz możemy powiedzieć: „Po co taką, czy inną rzecz Bóg stworzył? Przecież to nie jest aż tak potrzebne.”

Lecz Bóg wszystko, co stworzył, uznał za dobre. Bez powodu by tego nie zrobił. I nawet ta pandemia po coś jest – choć wielu pyta: „Czemu Ty, Boże, na to pozwoliłeś?” A może właśnie po to, byśmy docenili to, co mamy? Czyż tak nie było? Coraz więcej ludzi nie doceniało tego, co jest najważniejsze. Nie doceniali czasu z rodziną. Nie doceniali pieniędzy. Nie doceniali własnego zdrowia! Nie doceniali tego, że mogą pójść bez żadnych ograniczeń do kościoła!

I powinniśmy sobie zadać pytanie, czy my to docenialiśmy? Czy docenialiśmy to, co Bóg stworzył dla nas?

W Ewangelii natomiast słyszymy, jak Jezus uzdrawiał ludzi. W tej Ewangelii najbardziej dotknęły mnie te zdania: I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie. Od razu pomyślałem: jaką Ci ludzie musieli mieć wiarę! Oni prosili o to, aby chociaż frędzli płaszcza dotknąć! I rzeczywiście – odzyskiwali zdrowie. Można powiedzieć, że wystarczyły im frędzle, by to zdrowie odzyskać. Ale my wiemy, że tu nie o frędzle chodziło, tylko o wiarę!

A czy my mamy taką wiarę, jak ci ludzie? My samego Jezusa pod postacią chleba przyjmujemy! Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką moc ma Eucharystia. Wielu ludzi może rzec: „To jest zwykły opłatek!” A przecież to jest sam Jezus Chrystus, który chce wejść do naszego serca! Wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy.

Sami możemy to zobaczyć podczas każdej niedzielnej Mszy Świętej – ilu ludzi przystępuje do Komunii Świętej. Tylko część, niekiedy nawet niewielka. A dla czego tak jest?

Bo wielu ludzi myśli, że wie – lecz tak naprawdę nie wie, kogo przyjmuje. Jezus mówi nam wprost: Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Lecz to do zbawienia człowieka jeszcze nie wystarczy. Bo człowiek musi jeszcze chcieć te dary przyjąć! Musi jeszcze każdy z nas – swoim dobrym życiem na ziemi – zasłużyć na życie wieczne.

Dlatego jak najczęściej zapraszajmy Jezusa do naszego serca. Bo to jest jedyny taki lekarz, który nie tylko ciało nam uzdrowi, lecz także naszą duszę…

2 komentarze

  • Gdybyśmy żyli w czasach Jezusa, jaka byłaby różnica w zachowaniu moim , Twoim ? Załóżmy, że jest rok 31 naszej ery. Jesteś zmęczony jak codzień po pracy. Odpoczywasz na leżance i właśnie dostajesz sms, ze w Twojej okolicy będzie za 15 minut Jezus, lekarz Twojej duszy, będzie przechodził z uczniami. Co robisz? Pytasz się siebie, swego wnętrza czy Ci czegoś nie brakuje, czy też leżysz dalej i grasz w grę bo myślisz, że tym razem przejdziesz ten trudny poziom? Jezus już przechodzi obok Twojego domu a Ty siedzisz w swoim wygodnym fotelu. Jezus patrzy na Twoje okno, Jego marzenie żeby Ci pomóc nie spełnia się. Ty dalej grasz i przeoczyłeś właśnie największe pragnienie swego serca, ale dalej karmisz je szajsem, podajesz mu truciznę, żeby było zmieszane i nie poznało swojego prawdziwego szczęścia. Jezus z bólem serca idzie dalej, Ty wciąż myślisz, że dobrze wybrałeś, co prawda wiesz że Ktoś Ważny był blisko, ale Twoja wygoda mówi, że na to przyjdzie pora we właściwym czasie. Koniec końców nie przyjmujesz prawdziwej Miłości. Jezus zna nasze słabości i jest mu przykro z powodu odrzucenia, ale ma nadzieję, że Go nie odrzucimy następnym razem.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.