Szczęść Boże! Moi Drodzy, w kontekście tego, o czym pisałem wczoraj w słowie wstępnym – dzisiaj kolejny mocny głos do refleksji: https://ekai.pl/a-riccardi-nigdy-w-historii-polwyspu-apeninskiego-nie-zawieszono-mszy-sw/
Kolejna opinia, z którą się identyfikuję. Kiedy świat wreszcie pójdzie po rozum do głowy i zegnie kolana przed Bogiem?
Nie traćmy nadziei, że tak się właśnie stanie. Wcześniej czy później. Oby wcześniej.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 2 Tygodnia Wielkiego Postu,
10 marca 2020.,
do czytań: Iz 1,10.16–20; Mt 23,1–12
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Słuchajcie słowa Pana, wodzowie sodomscy, daj posłuch prawu naszego Boga, ludu Gomory:
„Obmyjcie się, bądźcie czyści. Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu. Przestańcie czynić zło. Zaprawiajcie się w dobrem. Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, stawajcie w obronie wdowy.
Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie, mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone były jak purpura, staną się jak wełna.
Jeżeli będziecie ulegli i posłuszni, dóbr ziemskich będziecie zażywać. Ale jeśli się zatniecie w oporze, miecz was wytępi. Albowiem usta Pana to wyrzekły”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.
Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
Wy zaś nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten, który jest w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo tylko jeden jest wasz Mistrz, Chrystus.
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.
Mocne i zdecydowane słowa Boga nakazują podjęcie radykalnych działań w kierunku nawrócenia. Widzimy, że są to bardzo kategoryczne polecenia, wręcz rozkazy: Obmyjcie się, bądźcie czyści. Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu. Przestańcie czynić zło. Zaprawiajcie się w dobrem. Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, stawajcie w obronie wdowy.
Zauważamy, że tu nie ma miejsca na dywagacje, dyskusje, rozwadnianie całej sprawy. Polecenie jest jasne: zawróćcie ze złej drogi! Tu i teraz. Bez żadnych warunków wstępnych. Trzeba dokonać radykalnej zmiany w swoim życiu. A wówczas bardzo radykalna zmiana dokona się w sercach, o czym Bóg tak mówi: Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone były jak purpura, staną się jak wełna.
To rzeczywiście całkowita zmiana. I Bóg chce jej dokonać – chce całkowicie oczyścić człowieka z grzechu i uwolnić go od jego winy, pod warunkiem jednak, że człowiek zmieni totalnie i radykalnie swoje nastawienie. A to pokazuje, jak Bóg chce układać relacje z człowiekiem. Jak?
W sposób dojrzały i bardzo konkretny. Tu nie chodzi o udawanie przed sobą nawzajem czegokolwiek. Ani też o rozmywanie tego, co trzeba nazwać konkretnie i po imieniu. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby w tych relacjach nie było żadnych zakłóceń, czyli – mówiąc wprost – nie było grzechu po stronie człowieka. Wiemy jednak, że taki stan rzeczy na tym świecie jest nieosiągalny, bo człowiek – nawet jeśli nie w sposób celowy i nie ze złej woli, to jednak z powodu słabości – potyka się, upada…
I Bóg – mówiąc kolokwialnie – nie robi z tego tragedii. To znaczy, na pewno nie bagatelizuje całej sprawy i nie akceptuje grzechu, ale też nie potępia i nie odrzuca człowieka. Wprost przeciwnie, daje mu szansę. Ale każe jednoznacznie i odważnie zerwać z grzechem. Jednoznacznie – i natychmiast! Bez chwili wahania lub kompromisu. A jednocześnie – szczerze, bez udawania.
Właśnie takie udawanie – i to naprawdę wyjątkowo rażące i perfidne – Jezus zarzucił dziś w Ewangelii uczonym w Piśmie i faryzeuszom, gdy mówił: Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
Otóż, właśnie: zasiedli na katedrze Mojżesza, czyli sięgnęli po ten wielki autorytet, jakim dla Izraelitów był Mojżesz i w jego imieniu zdawali się nauczać, rozstrzygać kwestie trudne i w ogóle przewodzić ludowi, gdy tymczasem okazali się zupełnie niegodni tego zadania i tego zaszczytu. Stąd też bardzo surowe zdanie Jezusa do tych, którzy ich słuchają: Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie.
To chyba jedno z najgorszych zdań, jakie mogli o sobie usłyszeć z ust Jezusa! Została bowiem jasno pokazana, a wręcz zdemaskowana wobec świata ich wyjątkowa obłuda, duchowa schizofrenia, cała ta obrzydliwa gra pozorów, jaką prowadzili wobec ludu, dla którego powinni być przewodnikami.
A miary ich nieprawości dopełniał fakt, wskazany pośrednio przez Jezusa w tymże przywołanym zdaniu, iż dobrze znali oni naukę Bożą i doskonale wiedzieli, jak należy postępować. Dlatego ich nauczanie można przyjąć, można – a nawet należy – dokładnie go słuchać i wypełniać. Ale nie naśladować ich uczynków, co z kolei jasno wskazuje nam, że owe uczynki zaprzeczały głoszonej nauce. Dramatyczne, a wręcz tragiczne świadectwo, jakie Bóg musi wydać o człowieku!
Bóg jednak dobrze zna prawdę o człowieku – człowiek też często ją zna. Tylko od niej ucieka. I może tak uciekać przez całe życie – może się oszukiwać i zagłuszać sumienie. Ale wtedy prawdę tę – prawdę o sobie – pozna dopiero po tej drugiej stronie życia, jednak wówczas już będzie za późno na to, by coś ratować, być coś odzyskiwać. Wtedy prawda o człowieku – jeśli będzie taka, jak ta, dzisiaj wypowiedziana przez Jezusa – okaże się jednocześnie wyrokiem. Straszliwym wyrokiem na wieki! Bo wtedy już niczego nie da się grać ani udawać – wtedy będzie już tylko prawda.
Dlatego może dobrze byłoby posłuchać wezwania Boga z dzisiejszego pierwszego czytania i radykalnie, zdecydowanie, bezkompromisowo – zerwać z grzechem, zerwać ze swoją wadą główną, postanowić coś bardzo konkretnego i mocnego! Oczywiście, w granicach swoich możliwości, ale też z pewnym wysiłkiem i staraniem. Jednoznacznie, konkretnie, bez udawania, rozmywania i oszukiwania – samych siebie i wszystkich wokół.
Jeżeli bowiem zmierzymy się z prawdą o sobie tu i teraz, to po tamtej stronie życia będzie już tylko radość. I będzie – właśnie – życie! Życie wieczne z Bogiem, w szczęściu i radości!
Może zatem warto w tym Wielkim Poście odważyć się i dopuścić do siebie prawdę o sobie i pozbyć się bezpowrotnie tego, co tę prawdę czyni dramatyczną i złą, a pomnożyć i pogłębić to, co dobre, piękne i święte w nas! I poczuć się wreszcie w pełni wolnymi i szczęśliwymi…
Może wreszcie warto?…
Przed chwilą usunąłem wpis Tomasza N. Jestem otwarty na dyskusję, ale nie pozwolę się obrażać na własnym blogu. A to był właśnie – ze strony Tomasza N. – popis chamstwa i podłości.
Ks. Jacek
Bóg przez usta Izajasza dziś daje nie tylko wodzom sodomskim i ludowi gomorskiemu wytyczne postępowania, ale również człowiekowi współczesnemu. Przestrzega nas , co nam grozi gdy Słowa Boże będziemy lekceważyć.
– Czy ja tych słów słucham i czy słyszę je w konkretnej sytuacji? .
– Czy ja wierzę mojemu Panu i Bogu?
– Czy jeśli czegoś nie rozumiem, lub myślę inaczej, czy prowadzę rozmowę z Bogiem?
– Czy jestem uległa i posłuszna nauczaniu Boga?
Ps. Niech Bóg błogosławi nas wszystkich, którzy idziemy za Jezusem a dziś szczególnie wszystkim Mężczyznom z okazji Ich Święta. Jeśli nie pamiętacie o nim, to może kobiety, żony, matki, córki Wam przypomną miłym gestem. Szczęść Boże.
Niestety, musiałem usunąć drugi – równie ordynarny, co pierwszy – wpis Tomasza N. I tak będzie zawsze – zapowiadam to bardzo wyraźnie. Jak się do kogoś idzie w gościnę, to nie wypada mu celowo nabłocić w pokoju, prawda? Nikt mnie – ani moich Czytelników – nie będzie obrażał na moim własnym blogu. I tyle w temacie.
xJ
Dziękuję Annie za refleksje i pytania. I za życzenia dla mężczyzn, chociaż nic nie wiedziałem, że to dzisiaj nasz dzień. Swoją drogą, to znane mi są przynajmniej jeszcze dwie daty, kiedy to podobno jest dzień mężczyzn. Dla mnie tam może być codziennie!
xJ
Moja córka tak skomentowała :” Bojà się koronowirusa a grzechu się nie boja .” Podpisuję się pod dzisiejszym komentarzem ks. Jacka.
Wiesia.
Świetny komentarz Córki! Okazuje się – a widzę to z wielu rozmów z tak zwanymi „zwykłymi” Ludźmi i „zwykłymi” Księżmi – że wszyscy rozumiemy to dokładnie tak samo! I wszyscy jednoznacznie odnosimy tę sprawę do Boga! To bardzo pocieszające – duch w Narodzie jeszcze nie wygasł. A kto wie? Może teraz – jak to zwykle bywa w takich krańcowych sytuacjach – jeszcze bardziej się wzmocni?…
xJ
Tomasz N. to gość, który już tutaj trollował – ten sam styl.
Trzymajcie się zasad prewencji! Bądźcie odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale i za innych, których możecie narazić na poważne problemy zdrowotne!!!
I jak najwięcej się módlcie!
xJ