Co ty tu robisz, Eliaszu?

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 

 

Pozdrawiam serdecznie z Surgutu, z Syberii. 

Dziękuję Ks. Jackowi za wczorajsze życzenia z okazji rocznicy święceń, dziękuję Annie, która w komentarzu wczoraj napisała dobre słowo. Dziękuję za każde westchnienie przed Panem i proszę Was o modlitwę. 

Zapraszam do rozmyślania nad Słowem Bożym.

Prośmy, by Duch Święty nas prowadził, otwierał, napełniał Swoim światłem. 

 

(1 Krl 19, 9a. 11-16) 

Gdy Eliasz przyszedł do Bożej góry Horeb, wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Bóg rzekł: „Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!” A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pana nie było w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pana nie było w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pana nie było w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: „Co ty tu robisz, Eliaszu?” Eliasz odpowiedział: „Żarliwością zapłonąłem o Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze, a Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie”. Wtedy Pan rzekł do niego: „Idź, wracaj swoją drogą ku pustyni Damaszku. A kiedy tam przybędziesz, namaścisz Chazaela na króla Aramu. Później namaścisz Jehu, syna Nimsziego, na króla Izraela. A wreszcie Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola, namaścisz na proroka po tobie”.

 

(Mt 5, 27-32)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: „Nie cudzołóż”. A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. Powiedziano też: „Jeśli ktoś chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy”. A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa”.

 

Piękne jest to spotkanie Pana Boga z Eliaszem. Pan Bóg pyta Eliasza – „Co ty tu robisz, Eliaszu?”

Ciekawe pytanie, bo przecież Pan Bóg kazał Eliaszowi przyjść do góry Horeb. Pan Bóg kazał mu wyjść z groty i stanąć na górze. 

Co więc znaczy pytanie – co ty tu robisz, Eliaszu? 

A może lepiej na to pytanie spojrzeć inaczej – co się z tobą dzieje? 

Pamiętamy, że Eliasz zwyciężył nad prorokami Baala. Po tym wydarzeniu, królowa Izebel postanowiła go zabić. Eliasz bardzo się tego przestraszył. Przestraszył się panicznie. Wpadł w depresję. 

Dlaczego tak? Przecież Izebel nie pierwszy już raz grozi Eliaszowi i nie pierwszy już raz życie Eliasza jest w niebezpieczeństwie. A przecież już po tym zwycięstwie nad prorokami Baala, Pan Bóg przez Eliasza zesłał deszcz na ziemię. Eliasz już po tym wydarzeniu i po groźbie Izebel doświadczył opieki i mocy Pana, że Pan jest z nim. A jednak się boi, ucieka od ludzi. 

Pan Bóg prowadzi więc Eliasza do Bożej Góry Horeb, daje mu czas pielgrzymki, 40 dni i nocy, czas na zastanowienie, przemyślenie, modlitwę. I po tym wszystkim zadaje mu pytanie – co ty tu robisz? Co się z tobą dzieje? 

Eliasz odpowiada – „Żarliwością zapłonąłem o Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze, a Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie”. 

Przy czym to pytanie i ta odpowiedź, w tekście Biblii (nie liturgicznego czytania) powtarza się dwa razy. Jakby Eliasz nie rozumie pytania Boga. 

W tych słowach wyczuwamy pewien bunt Eliasza, który on nazywa żarliwością, bunt połączony ze strachem.

Pan Bóg przychodzi do Eliasza w łagodnym powiewie. Ów powiew poprzedzają – wichura, ogień, trzęsienie ziemi. 

Można by na to spojrzeć, że Pan Bóg pokazuje Eliaszowi – spójrz na wichurę, trzęsienie ziemi, ogień – tak ty się teraz zachowujesz, tak ty wyglądasz. Ja jestem inny – Ja jestem łagodny. 

Do rozwichrzonego Eliasza Pan przychodzi delikatnie, z łagodnością, i zadaje mu pytanie – co ty tu robisz? Co się z tobą dzieje? 

Może i my znajdujemy się w takim stanie, w jakim znajdował się Eliasz – bunt, złość, strach… Pan Bóg przychodzi do nas z całą łagodnością, delikatnością, stawia nas przed sobą i pyta – co ty robisz? Co się z tobą dzieje? 

Spróbuj usłyszeć to pytanie Pana Boga i spróbuj Mu na to odpowiedzieć.

Po tym spotkaniu Pan Bóg posyła Eliasza: „namaścisz Chazaela na króla Aramu. Później namaścisz Jehu, syna Nimsziego, na króla Izraela. A wreszcie Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola, namaścisz na proroka po tobie”. 

Nigdy dotąd prorok Izraela, nie namaszczał króla w innym państwie, a tu ma namaścić króla Aramu. Dalej, ma namaścić króla Izraela, w sytuacji, gdy żyje jeszcze król Achab i nienawidząca Eliasza, żona Achaba Izebel. Pan Bóg wysyła go w sam środek problemu, którego Eliasz się bał i od którego uciekł. Potem ma namaścić Elizeusza, w sytuacji, kiedy do tej pory Eliasz działa sam. Pan Bóg wysyła Eliasza do ludzi i otwiera go na ludzi. Pokazuje mu, że to On, Bóg jest Panem i nad wszystkim czuwa – nie trzeba uciekać, trzeba zaufać. 

Tym słowem i nas Pan Bóg chce otwierać na ludzi, posyła nas do ludzi, chce byśmy wykonywali konkretne czynności, które Pan Bóg nam polecił, byśmy przez to stawali się prorokami Boga i nieśli ludziom obecność Boga i Jego światło. 

Pan Bóg tym słowem wyrywa nas z naszej depresji, buntu, zdenerwowania, strachu, pyta nas o naszą motywację, słucha naszego oburzenia, pretensji, posyła nas, daje nam zadania. 

Jaka wielka troska Pana Boga o nas, jakie wychowawcze działanie, jaka delikatność Pana Boga, który przecież mógłby „walnąć pięścią w stół”, a jednak delikatnie wszystko wyjaśnia. 

I my możemy się uczyć tej pedagogiki Boga, tej wrażliwości i delikatności Boga. I my mamy wchodzić w życie drugiego człowieka w delikatnym powiewie, łagodnie, a nie jak burza, jak huragan, jak ogień.

 

Ewangelia.

Wydaje się, że Ewangelia dzisiejsza nie wymaga komentarza, ale raczej przypomnienia. 

Pamiętam, jak niedawno byłem w jednym mieście swojej parafii, oddanym 750 km. od Surgutu, gdzie już dawno nie byliśmy, nie było Mszy Św., przyszła na Mszę dziewczyna, trochę się spóźniła, więc dyskretnie pytam ją – czy mam zostawić Komunię Św., czy będzie chciała przystąpić do spowiedzi. Pierwsza jej odpowiedź była – ja mieszkam z chłopakiem. 

Tu mi się przypomniało jeszcze z wykładów z seminarium, stwierdzenie jednego z wykładowców – ludzie mogą nie znać przykazań, modlitw, ale to, że mieszkanie razem, bez ślubu, jest grzechem, to wiedzą wszyscy. 

Wszyscy wiedzą, jakie są grzechy związane z 6 przykazaniem, wszyscy wiedzą, że nie wolno się rozwodzić mężowi i żonie, że małżeństwo jest nierozerwalne, wszyscy wiedzą, że pornografia jest grzechem. Wszyscy wiedzą, co w tej sferze jest grzechem. 

Potrzeba nam tylko przypomnienia. I to słowo nam przypomina. Słowo mówi nam o potrzebie radykalizmu w tej kwestii. 

To właśnie przy omawianiu tego przykazania Jezus każe wyłupać oko, odciąć rękę i nogę. Radykalnie odciąć się od pokusy. Jeśli oko patrzy na to, na co patrzeć mu nie wolno – wyłup je, radykalnie zerwij z pokusą, nawet jeśli to będzie bolesne. Jeśli ręka sięga po to, po co nie powinna, lub dotyka tego, czego nie powinna – odetnij, nawet jeśli to boli. Jeśli nogi chodzą tam, gdzie nie powinny, odetnij. Niech nie chodzą. Radykalnie zerwij z pokusą i to już na samym początku, nawet jeśli to boli. Wtedy nie będzie problemów później. 

Dalej Jezus mówi o nierozerwalności małżeństwa. Trochę wchodzi już w mentalność ludzi, że jeśli coś się w małżeństwie, w relacjach nie udaje to można się rozwieść. W Rosji to już weszło dawno. Trudno jest spotkać ludzi, którzy są pierwszym mężem i pierwszą żoną, którzy nie mają doświadczenia rozwodu. 

Trzeba jasno przypomnieć – dla małżonków nie istnieje nawet słowo „rozwód”. Trzeba pracować nad budowaniem, umacnianiem relacji, miłości, trzeba się więcej modlić, razem się modlić, trzeba się spowiadać i Komunię przyjmować, w kryzysie szukać pomocy, a nie o rozwodzie myśleć. 

Pomyślmy, czy w sferze 6 przykazania, wszystko jest w porządku? Spójrzmy na nasze myśli i spojrzenia, nasze pragnienia, wyobraźnię, nasze słowa, żarty. Może nad czymś trzeba popracować? 

Co ty tu robisz, Eliaszu? 

Co robisz, Marek? 

Co robisz…?

Co się z tobą dzieje? 

Pan nas woła, pyta, posyła, z całą delikatnością. 

Jak Mu odpowiem? 

 

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen. 

 

Pozdrawiam serdecznie!

U nas przeżywamy kanikuły z Bogiem, wakacje z Bogiem. Kilkanaścioro dzieci przychodzi każdego dnia do kościoła na kilka godzin zajęć, modlitw i zabaw. Niezmordowane nasze siostry, wraz z aniołem Ilią (Eliaszem) próbują coś włożyć do główek i serduszek tych dzieci. 

Polecamy się Waszym modlitwom. 

Z Bogiem! 

 

 

 

2 komentarze

  • Byłam na porannej Eucharystii o 7 rano , gdzie mogłam prosić Jezusa Eucharystycznego, by przyjął do wiecznej chwały śp Leszka, męża koleżanki za którego była sprawowana m.i. Msza Święta ale i mojego brata śp. Bogumiła, o którym pośrednio przypomniał mi Proboszcz , bo św. Bogumił jest Patronem naszej Diecezji. Pan, zaprasza mnie dziś ponownie do spotkania z Nim w Kaplicy Adoracji z moją Wspólnotą w godz. 12:30 do 14tej. Ten czas poświęcę na czytanie dzisiejszych fragmentów, rocznego czytania Pisma Świętego, rozważenie Go ale również, niewątpliwie na osobistą modlitwę. Na pewno będzie to również „litania” wezwań dziękczynnych, uwielbienia, próśb i podziękowań. Wśród wielu imiennie polecanych Bogu osób, znajdą się również Księża związani z tym miejscem-blogiem.
    Niech Serce Jezusowe wypełni nasze serca, miłością, radością, wdzięcznością i pokojem. Amen.

Ks. Marek Autor: Ks. Marek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.