Oto nadejdą dni…

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym imieniny przeżywały:

Halina Klimkowicz – Lekarz rodzinny moich Rodziców, a także moja Pani Doktor w czasie mojej nauki w liceum, kiedy to szczególnie w klasie maturalnej musiałem dość intensywnie korzystać z Jej fachowej pomocy;

Halina Orłowska – przez wiele lat nasza Gospodyni w Szklarskiej Porębie.

Dzisiaj z kolei urodziny przeżywają:

Ksiądz Wiesław Mućka – Dyrektor Zespołu Szkół Katolickich w Białej Podlaskiej;

Joanna Centkowska – należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Dołączam ponadto jeszcze jednego Solenizanta, niefortunnie zapomnianego w ostatnich dniach. Jest to Piotr Fabisiak – Synek Moderatora naszego bloga.

Wszystkim świętującym życzę opieki z Niebios, o co będę się dla Nich modlił przez wstawiennictwo Matki Bożej Kodeńskiej.

Dzisiaj bowiem przeżywamy liturgiczne wspomnienie Królowej Podlasia, z której to okazji w Jej Sanktuarium w Kodniu odbywa się Diecezjalna Pielgrzymka Chorych. Jak dobrze wiecie, jestem z tym Sanktuarium osobiście bardzo związany, często tam przebywam i chciałbym jak najczęściej tam przebywać – dokąd tylko Pan będzie mi dawał taką możliwość. Dzisiaj zapraszam Wszystkich do pielgrzymowania duchowego do tego świętego miejsca – chyba, że ktoś wybierze się osobiście, fizycznie.

Ja przewiduję być tam w najbliższy poniedziałek, kiedy to dotrę z Grupą Duszpasterstwa Niewidomych i Niedowidzących z Siedlec i z Garwolina – jako Diecezjalny Duszpasterz tychże Środowisk. Będę tam zatem – by tak rzec – służbowo. Ale oczywiście będzie to dla mnie bardzo osobista radość – jak zawsze. I nie muszę chyba dopowiadać, że będę w modlitwie pamiętał o Was, moi Drodzy. Ale to w poniedziałek. Dzisiaj jestem tam sercem.

A z miejsca, w którym przebywam, bardzo serdecznie dziękuję Księdzu Markowi i Siostrze Dorocie – nowej Autorce rozważań – za wczorajsze słówko z Syberii. Księdzu Markowi – za słówko mówione. Dzięki Obojgu szczególnie za pokazanie – przez pryzmat postawy Mateusza, ale też postawy Jezusa wobec grzeszników – naszej postawy i naszych problemów duchowych. Dzięki za wyraźne akcenty i jasne wskazania. Liczę na Wasze komentarze, moi Drodzy. I na Waszą modlitwę, którą obyśmy wspólnie wspierali całe Dzieło duszpasterskie w Surgucie i na Syberii.

Przypominam, że mamy dziś pierwszą sobotę miesiąca.

A teraz już pochylmy się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co mówi do mnie Pan? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 13 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Kodeńskiej

Matki Jedności,

2 lipca 2022.,

do czytań: Am 9,11–15; Mt 9,14–17

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA AMOSA:

To mówi Pan: „W tym dniu podniosę szałas Dawidowy, co upada, zamuruję jego szczeliny, ruiny jego podźwignę i jak za dawnych dni go zbuduję, by posiedli resztę Edomu i wszystkie narody, nad którymi wzywano mojego imienia, mówi Pan, który to uczyni.

Oto nadejdą dni, mówi Pan, że będzie postępował żniwiarz tuż za oraczem, a depczący winogrona za siejącym ziarno; z gór moszcz spływać będzie kroplami, a wszystkie pagórki będą nim opływać. Uwolnię z niewoli lud mój izraelski, odbudują miasta zburzone i będą w nich mieszkać; zasadzą winnice i pić będą wino; założą ogrody i będą jeść z nich owoce. Zasadzę ich na ich ziemi, a nigdy nie będą wyrwani z ziemi, którą im dałem, mówi Pan, twój Bóg”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Uczniowie Jana podeszli do Jezusa i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” Jezus im rzekł: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.

Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje”.

Oto nadejdą dni – tak wprowadza Autor biblijny swoich czytelników i słuchaczy w przekaz naprawdę niezwykle radosny i podnoszący na duchu. Kiedy to bowiem «nadejdą owe dni» – nastąpi szczęście, dobrobyt, ogólna harmonia, pokój i spokój, a przede wszystkim: wolność i obfitość wszelkich dóbr.

Tak bowiem słyszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu: Będzie postępował żniwiarz tuż za oraczem, a depczący winogrona za siejącym ziarno; z gór moszcz spływać będzie kroplami, a wszystkie pagórki będą nim opływać. Uwolnię z niewoli lud mój izraelski, odbudują miasta zburzone i będą w nich mieszkać; zasadzą winnice i pić będą wino; założą ogrody i będą jeść z nich owoce. Zasadzę ich na ich ziemi, a nigdy nie będą wyrwani z ziemi, którą im dałem…

I można nawet uśmiechnąć się, że to wizja o tyle piękna, co wręcz baśniowa, a więc zupełnie nierealna – gdyby nie to, że na jej początku pojawia się stwierdzenie: mówi Pan, a kończą ją słowa: mówi Pan, twój Bóg. A w całym pierwszym czytaniu jest jeszcze jedno takie stwierdzenie – jako wstęp do całego czytania. Czyli aż trzykrotne potwierdzenie, że to wszystko mówi Pan.

A skoro tak, to może warto byłoby się zainteresować tym, co mówi – nawet, jeżeli w pierwszym odbiorze wydaje się to takie nierealne… Bo przecież to mówi Pan! A jeżeli tak mówi Pan, to znaczy, że to On sam już zajmie się tym, by swoje własne słowa zrealizować. A kiedy je zrealizuje? Kiedy zapanuje ten absolutny dobrobyt, pokój, ta ogromna obfitość wszystkiego, a przede wszystkim – wolność? Kiedy to się stanie?

Pan mówi: Oto nadejdą dni… A zatem, to On sam wie i to On sam podejmie właściwe decyzje. Zapewne wtedy, kiedy sam uzna, że ludzie już dojrzeli do przyjęcia Jego darów… A może jeszcze z innych powodów uzna, że właśnie w tych, a nie innych dniach, może ich udzielić. To Jego suwerenna decyzja: Oto nadejdą dni, kiedy dokonają się zapowiedziane rzeczy.

W takim właśnie duchu trzeba nam spojrzeć na wydarzenie, opisane w dzisiejszej Ewangelii. Jak słyszymy, uczniowie Jana zwrócili się do Jezusa z konkretnym zapytaniem, konkretnym problemem: Dlaczego Jego uczniowie nie poszczą? A Jezus odpowiada właśnie w taki mniej więcej sposób, o jakim słyszymy w pierwszym czytaniu: To nie jest czas na post. Przynajmniej dla uczniów Jezusa – ale przecież także dla uczniów Jana i innych, jakichkolwiek uczniów jakichkolwiek nauczycieli: wszak Jezus przyszedł do wszystkich!

Dlatego wszyscy powinni zauważyć Jego przyjście, wszyscy powinni się nim ucieszyć, wszyscy powinni z niego skorzystać – skorzystać z darów, które Pan ze sobą przyniósł. Ale – przede wszystkim – zmienić swoje myślenie.

Bo w całej tej sprawie, z którą do Jezusa zwrócili się uczniowie Jana, w ostatecznych rozrachunku nie chodzi o zachowywanie postów. Albo – nie tylko o to. Chodzi o dużo więcej: chodzi o zmianę myślenia, o zmianę wartościowania, o wyzwolenie się ze starych, utartych schematów, w których się dotąd tkwiło. Jezus tak o tym mówi: Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje.

O co chodzi z tym starym ubraniem i łatą z nowego sukna? O co chodzi z tym winem i bukłakami? Dokładnie o to, czym sam Jezus nieco wcześniej tak powiedział: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Otóż, to nie był czas na post. Bo w tym czasie Jezus był ze swymi uczniami – w ogóle: Jezus, Boży Syn, był na świecie, działał na świecie, głosił swoją naukę.

Obecność tę należy uznać za wydarzenie na tyle ważne i skutecznie zmieniające całą rzeczywistość – i oby także: postawy ludzi – że nie trzeba postów, aby ten sam skutek osiągnąć. Wystarczy – o ile można tu użyć słowa: „wystarczy” – dostrzec tę obecność i przejąć się nią. To będzie na tyle dużo i na tyle dobrze, że nie trzeba będzie żadnych postów, ani innych ćwiczeń duchowych, które człowiek zwykł podejmować dla ukształtowania w sobie właściwej postawy.

A ponieważ to i tak będzie bardzo, bardzo dużo i wcale nie będzie łatwo to osiągnąć, dlatego mówimy, że słowo: „wystarczy” nie bardzo tu pasuje. Mówimy bowiem o sporym wysiłku dopasowania swego życia do nauki i oczekiwań Mistrza. Naturalnie, On w tym pomoże, ale to nie zmienia faktu, że człowiek musi się w to zaangażować – właśnie w to, by Jezusa w ogóle dostrzec, a potem: by wypełnić Jego naukę. Ale na post przyjdzie czas później. Teraz czas jest inny.

Teraz nadeszły dni – jedyne takie w historii całej ludzkości – kiedy Boży Syn zaszczycił świat swoją osobistą, fizycznie widzialną i doświadczalną obecnością. Teraz są takie dni. Później – przyjdą inne dni… I to właśnie wtedy będzie czas na post. Ale teraz jest czas na zmianę myślenia i na zmianę postawy, bo Jezus przyniósł i podarował człowiekowi coś nowego: nowe spojrzenie na wszystko. I to jest właśnie czas, to są właśnie dni, kiedy trzeba także swoje myślenie do tego Jezusowego dopasować.

A wówczas w coraz większym stopniu, w naszych sercach i w naszym życiu, będzie panował ten pokój i ta harmonia, o których mowa w pierwszym czytaniu… Choć wydają się takie nierealne, ale skoro tak mówi Pan, to znaczy, że jest to możliwe. Kiedy się to stanie? Gdy nadejdą dni… Kiedy Pan sam uzna, że już na tyle zmieniliśmy się wewnętrznie, że będziemy w stanie przyjąć Jego dary.

I może właśnie tutaj powinniśmy widzieć jakieś wyraźne światełko nadziei na zmianę trudnej wewnętrznej sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się Kościół: odchodzenie ludzi, zwłaszcza młodych, oziębienie religijne, osłabienie wiary, brak powołań… To wszystko może się zmienić. I to wszystko Pan jest w stanie zmienić. I na pewno nadejdą dni, kiedy to wszystko zacznie się zmieniać. On sam zacznie tę sytuację zmieniać. Ale kiedy tak będzie?

Właśnie, kiedy uzna, że my jesteśmy gotowi, aby te Jego dary otrzymać, bo już na tyle dojrzeliśmy duchowo, że nam te dary pomogą, a nie rozleniwią nas, czy wpędzą w pychę i przekonanie, że jesteśmy takimi świętymi ludźmi i tworzymy taki perfekcyjny Kościół, że co nam tu ktokolwiek będzie cokolwiek wypominał, czy przypominał. Chyba trochę takiego triumfalistycznego myślenia wkradło się w umysły i serca nas, polskich katolików. Mieliśmy do niedawna – w tym zewnętrznym, widzialnym wymiarze – dobry czas.

Teraz jest inny czas. Zły? Katastrofalny? To już koniec Kościoła? Upadek Kościoła? Rozpad Kościoła? Śmierć Kościoła? Żadną miarą! Po prostu – inny czas. Ale nadejdą dni – Pan sam wie, kiedy – że będzie inaczej. Naprawdę! Kościół się odrodzi – i wiara się odrodzi! Pan sam to sprawi – bo On dzisiaj mówi w pierwszym czytaniu, że to jest możliwe, trzykrotnie powołując się na swój autorytet.

I także w Ewangelii bardzo jasno mówi, że Jego obecność coś w końcu znaczy! To są właśnie te dni, które nadeszły wówczas… I dla nas nadejdą te dobre dni. Ale teraz mamy inne dni – i w nich mamy się odnaleźć, mamy się z Jezusem zjednoczyć, mamy się wewnętrznie „przebudować”, aby Pan mógł przyjść do nas ze swymi darami!

O to prosimy szczególnie przez wstawiennictwo Patronki dnia dzisiejszego, Matki Bożej Kodeńskiej, której wspomnienie przeżywamy w Diecezji siedleckiej, ale też – mam nadzieję – w sercach wielu z nas, przebywających poza tą Diecezją. W tym celu udajmy się dziś – przynajmniej duchem i sercem – do kodeńskiego Sanktuarium.

Znajduje się ono w północno–wschodniej części województwa lubelskiego, w Kodniu nad Bugiem. To właśnie tam znajduje się owo Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny, noszącej – między innymi – tytuł Matki Jedności. Opiekują się nim obecnie Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej.

W głównym ołtarzu tamtejszego kościoła znajduje się cudowny obraz Matki Bożej o wymiarach: 223 – 128 cm. Maryja wraz z Dzieciątkiem ukazana jest na nim w całej postaci. Obydwoje ubrani są w szaty, które układają się stożkowo. Na szczególną uwagę zasługuje oblicze Jezusa – jest to pomniejszona twarz dorosłego mężczyzny. Z tyłu obu Postaci znajduje się olbrzymia, zajmująca prawie połowę obrazu aureola.

Obraz według tradycji został namalowany w VI wieku przez Świętego Augustyna z Canterbury, na prośbę Papieża Grzegorza I, jako kopia rzeźby Matki Bożej, która znajdowała się w jego prywatnej kaplicy. Papież postanowił podarować rzeźbę Leanderowi, Arcybiskupowi Sewilli, który umieścił ją w sanktuarium w Guadalupe, w Hiszpanii.

Obraz natomiast pozostał w papieskiej kaplicy aż do czasów Papieża Urbana VIII, gdy w 1630 roku miał go wykraść z Rzymu książę Mikołaj Sapieha, zwany Pobożnym po tym, jak przed tym właśnie Obrazem doznał cudownego uzdrowienia. Cała ta historia w sposób niezwykle barwny opisana została przez Zofię Kossak – Szczucką w powieści „Błogosławiona wina”. Skradziony Obraz Mikołaj Sapieha umieścił w kościele Świętej Anny w Kodniu, gdzie znajduje się do dziś.

Informacje powyższe nie znajdują jednak potwierdzenia w źródłach historycznych. Najbardziej wiarygodną wydaje się zatem ta wersja, według której Obraz został przez Mikołaja Sapiehę zakupiony w Hiszpanii, podczas pielgrzymki. Na jego pochodzenie właśnie z Hiszpanii wskazuje styl, typowy dla tamtejszego malarstwa w XVII wieku.

Już będąc w Kodniu, Obraz został ukoronowany, 15 sierpnia 1723 roku, przez Biskupa łuckiego Stefana Rupniewskiego. W kwietniu 1875 roku, kościół w Kodniu trafił w ręce prawosławnych, co sprawiło, że od sierpnia tegoż 1875 roku do września 1927 roku, Obraz znajdował się na Jasnej Górze. Pamiątką tego pobytu jest jego kopia, umieszczona w jasnogórskim Wieczerniku.

Do Kodnia powrócił w dniach 3 i 4 września 1927 roku, wieziony uroczyście przez Warszawę. W 1973 roku, Papież Paweł VI nadał świątyni kodeńskiej tytuł Bazyliki Mniejszej, a Papież Jan Paweł II, w 1997 roku, zatwierdził tytuł Matki Bożej Kodeńskiej jako Matki Jedności. Obecnie Kodeń jest najbardziej znanym ośrodkiem kultu Maryjnego na Podlasiu oraz miejscem spotkań ekumenicznych.

Pielgrzymujmy tam, moi Drodzy, naszymi gorącymi sercami. Wypraszajmy lepszy czas – dla Kościoła, dla świata, dla Ojczyzny, dla nas samych… Oto nadejdą dni – mówi Pan… Niech nadejdą te dobre dni, kiedy Boże zmiłowanie dotknie nas bardzo osobiście i skutecznie, a my otworzymy szeroko serca na dary Niebios…

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.