Duch mocy i miłości – i trzeźwego myślenia!

D

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, do grona Solenizantów, którym patronują Święci Archaniołowie, chciałbym dołączyć jeszcze kilka Osób. Są to:

Ojciec Rafał Chilimoniuk – Oblat, Ekonom Klasztoru w Kodniu;

Michał Jaroniec – w swoim czasie: Lektor w Parafii w Radoryżu Kościelnym.

W piątek natomiast imieniny przeżywał Grzegorz Błachnio, za moich czasów – Wiceprezes Służby liturgicznej w Miastkowie Kościelnym.

Dzisiaj zaś urodziny przeżywa Piotr Antosiewicz, za moich czasów – Prezes Służby liturgicznej w Celestynowie.

Wszystkim świętującym w tych dniach życzę, aby w swoim życiu i pracy kierowali się mocą i miłością Bożą – i trzeźwym ludzkim myśleniem. Tak, jak zachęca dziś Apostoł. Zapewniam o modlitwie!

Serdeczną modlitwą ogarniamy dziś także wszystkie drogie nam Siostry od Aniołów, posługujące w Polsce, w Surgucie – i w tylu jeszcze miejscach na świecie. Dziś mają swe patronalne Święto. Gdyby bowiem dziś nie była niedziela – mielibyśmy wspomnienie Świętych Aniołów Stróżów. Ale i tak wzywamy ich opieki i wstawiennictwa, a drogie Siostry od Aniołów otaczamy modlitwą i naszą wdzięczną życzliwością. Módlmy się także o nowe i święte powołania do tego Zgromadzenia.

Moi Drodzy, dzisiaj nasze Duszpasterstwo Akademickie rozpoczyna nowy rok formacyjny. W Kaplicy Domu Księży Emerytów, o godzinie 20:00, będę sprawował pierwszą w tym roku akademickim Mszę Świętą dla naszej Wspólnoty, a po niej będzie Różaniec. Serdecznie zapraszam – do obecności lub duchowej łączności.

A za chwilę wyruszam do Parafii w Samogoszczy, gdzie w swoim czasie pomagałem duszpastersko, a dzisiaj zastąpię Księdza Proboszcza Bogusława Filipiuka, który z kolei udał się z Delegacją męskiej części Parafii do Pratulina, na odbywającą się tam dziś pielgrzymkę Mężczyzn.

Zapraszam już pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim bardzo osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, tchnij…

Na głębokie i radosne przeżywanie dzisiejszego dnia – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

27 Niedziela zwykła, C,

2 października 2022.,

do czytań: Ha 1,2–3;2,2–4; 2 Tm 1,6–8.13–14; Łk 17,5–10

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA HABAKUKA:

Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: „Krzywda mi się dzieje”, a Ty nie pomagasz? Czemu każesz mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.

I odpowiedział Pan tymi słowami: „Zapisz widzenie, na tablicach wyryj, by można było łatwo je odczytać. Jest to widzenie na czas oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie nastąpi; a jeśli się opóźnia, ty go oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie. Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności”.

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:

Najdroższy: Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w Tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga.

Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna.

Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono?

Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.

Możemy sobie wyobrazić Proroka Habakuka, jak z rozgorączkowaną głową, wzburzony, wypowiada – a może wręcz wykrzykuje – w stronę Boga swoje pretensje: Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: „Krzywda mi się dzieje”, a Ty nie pomagasz? Czemu każesz mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.

Możemy go sobie wyobrazić, bo pewnie łatwo by nam było odnieść tę sytuację do wielu takich, w których to my – w taki właśnie sposób – do Boga się zwracamy… Może nie wprost takimi słowami i może nie mamy takiej odwagi, jak Habakuk, aby postawić wręcz Bogu zarzutu bezczynności w obliczu zła, ale czy gdzieś tam, w najgłębszych zakamarkach serca, tak właśnie nie myślimy?

I to nie dlatego, że jesteśmy rozgorączkowani, rozkapryszeni, bo coś akurat nie ułożyło się po naszej myśli, więc to już jest dosłownie koniec świata i wszystko na głowę się wali. Nie, w wielu przypadkach to naprawdę długotrwałe i cierpliwe znoszenie panoszącego się zła – a choćby nawet w naszej rodzinie, czy w społeczności, w której żyjemy – sprawia, że my już nie wiemy, co o tym myśleć, jak to rozumieć, jak to wytłumaczyć i dlaczego Bóg pozwala na to, by na świecie, który On stworzył jako dobry i harmonijny, zły duch harcował sobie w najlepsze (a może lepiej powiedzieć: w najgorsze!) i tyle zła się działo? Czemu Bóg na to pozwala?

Na te nasze pytania odpowiada sam Bóg – tak, jak odpowiedział Habakukowi: Zapisz widzenie, na tablicach wyryj, by można było łatwo je odczytać. Jest to widzenie na czas oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie nastąpi; a jeśli się opóźnia, ty go oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie. Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności.

A zatem, nastąpi Boża reakcja, przyjdzie ratunek, przyjdzie Boże rozstrzygnięcie! Ale w czasie, o którym Bóg zadecyduje. Niekoniecznie będzie to ten czas, w którym my byśmy chcieli lub się spodziewali. Ale przyjdzie – na pewno Bóg zareaguje! Bo On wszystko wie i wszystko widzi. Sytuacja naprawdę nie wymknęła Mu się spod kontroli – nawet, jeżeli niektórzy ludzie źle wykorzystują otrzymany od Niego dar wolności i traktują go jako pozwolenie na samowolę i czynienie innym zła. Bo to właśnie stąd bierze się całe zło świata – z niewłaściwego wykorzystania daru wolności, jaki człowiek otrzymał od Boga.

Niektórym – jak dobrze wiemy – wolność kojarzy się z samowolą, bez żadnej odpowiedzialności. Inni znowu – w imię swojej wolności – gwałcą wolność innych. Bóg pozwala człowiekowi korzystać z daru, który sam dał, ale też w odpowiednim czasie zażąda odpowiedzialności za jego wykorzystanie. On naprawdę zareaguje. On naprawdę jest obecny w świecie i naprawdę nie drzemie sobie – jak to nam się nieraz zdarza zdrzemnąć przed telewizorem, kiedy oglądamy któryś z naszych ulubionych tasiemcowych seriali, odcinek tysiąc dwieście dwudziesty czwarty.

Bóg jest bardzo intensywnie obecny i wypełni obietnicę, którą dzisiaj złożył. Oby nam tylko nie zabrakło ufności wobec Niego! Oby nam nie zabrakło wiary!

Dlatego może dobrze byłoby, abyśmy szczerymi naszymi sercami – a może też i sercami zbolałymi z powodu całego tego zła, jakiego doświadczamy – dołączyli do grona Apostołów, którzy dzisiaj w Ewangelii prosili Jezusa: Przymnóż nam wiary! Może trzeba, abyśmy i my z taką prośbą dzisiaj do Jezusa się zwrócili. I nie tylko dzisiaj, ale zawsze, codziennie. Abyśmy nigdy nie uwierzyli, że nasza wiara to już jest taka mocna i taka wielka, że jej się już nie da przymnożyć czy powiększyć. Gdybyśmy tak pomyśleli, to byłaby chyba klęska…

Jak słyszymy, Apostołowie dzisiaj zorientowali się, że jednak ich wiara jest jeszcze bardzo mała, bardzo słaba i chwiejna… A prośbę swoją wypowiedzieli po tym, jak Jezus zapowiedział, że przyjdą zgorszenia i kiedy nakazał im przebaczać popełnione wobec nich zło. I może to właśnie spowodowało, że Apostołowie uświadomili sobie, jak bardzo są jeszcze słabi, jak słaba jest ich wiara…

Jezus – pocieszając ich nieco – powiedział o wierze tak małej, jak ziarenko gorczycy, która jest jednak w stanie drzewa wyrywać, czy góry przenosić. Powiedział dokładnie: Gdybyście mieli wiarę, jak ziarnko gorczycy… Otóż, właśnie: gdyby ją mieli…

Ale chyba wewnętrznie uznawał, że taką wiarę to oni już mają – i że nawet taka wiara pomoże im już dokonywać wielkiego dobra. Oby tylko pamiętali, że są sługami Boga.

Jezus mówi dziś bardzo mocno i sugestywnie: Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”.

Właśnie, to Bożą mocą dokonuje się wszelkie dobro. Owszem, z naszej strony konieczna jest współpraca i Bóg na nią bardzo liczy. Ale niedobrze byłoby, gdybyśmy sobie przypisywali wszelkie zasługi. Przecież to Bóg daje nam dobre natchnienia i to On daje nam siły. On nad nami czuwa i nas prowadzi. Nie obawiajmy się, nic w ten sposób nie stracimy. Nie ubędzie nam zasług. Nie będziemy przez to stratni, czy jacyś gorsi.

Zobaczmy, przecież wszyscy wielcy Święci właśnie dlatego są wielcy i tak ich traktujemy, bo oddali się do całkowitej dyspozycji Boga i stali się Jego sługami. Oni nigdy nie szukali siebie i własnej chwały – tylko chwały Bożej. Oni naprawdę mieli wewnętrzną świadomość, że są sługami nieużytecznymi. A Kościół dzisiaj stawia nam ich za wzór – jako ludzi bardzo pożytecznych i sługi bardzo użyteczne. Bo już sam Pan o to się zatroszczył, aby nie zabrakło docenienia ich postawy. Oni sami o to nie dbali – to Bóg o to zadbał.

A kiedy człowiek sam za bardzo troszczy się i zabiega o to, by go chwalono i doceniano – czyż przez to nie staje śmieszny? Albo uciążliwy dla swego otoczenia?

Właśnie dlatego warto ciągle powtarzać prośbę Apostołów: Panie, przymnóż nam wiary!, aby wszystko, co czynimy i będziemy czynili – było dla Boga, ze względu na Boga i na Jego chwałę. I z Jego pomocą. Abyśmy pamiętali, że sami z siebie nic nie jesteśmy w stanie dobrego uczynić. Nic. Cała nasza moc w Bogu. My sami jesteśmy sługami nieużytecznymi, sługami słabymi, grzesznymi. Zapewne, dużo w nas dobrej woli, ale i słabość nasza ciągle nam utrudnia życie i spowalnia nasze dobre działania.

Jeżeli jednak z wiarą w Boga i Jego moc będziemy wszystko czynili – tak, jak potrafimy najlepiej, ale prosząc Go cały czas o wsparcie – wówczas będziemy naprawdę sługami bardzo użytecznymi i pożytecznymi.

I teraz, mając to wszystko na uwadze, zechciejmy jeszcze raz usłyszeć zachętę, jaką do swego ucznia Tymoteusza – młodego Biskupa – skierował dziś Apostoł Paweł: Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w Tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga. Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka.

Na pewno, pierwsze skojarzenie, jakie nam się w tym momencie nasuwa, to takie, że są to słowa, skierowane głównie do księży. Bo to oni są wyświęcani przez włożenie rąk biskupa – i w ogóle całość tego pouczenia wydaje się być skierowana do osób duchownych. I jest to oczywiście prawdą, bo skoro w oryginale jest to pouczenie skierowane do biskupa, to znaczy, że wszyscy duchowni winni je sobie wziąć głęboko do serca.

Zresztą, na pewno byłoby to z wielkim pożytkiem dla całego Kościoła, gdyby każdy biskup, każdy kapłan, każda osoba zakonna – by wszyscy oni wzięli sobie głęboko do serca te słowa, aby ciągle powracali do tej pierwotnej miłości i gorliwości, z jaką przed laty rozpoczynali swoją posługę, aby powracali do tych ideałów, które jeszcze wcześniej towarzyszyły w ogóle ich wstąpieniu do seminarium lub do zakonu; aby w swojej posłudze dawali jasne i odważne świadectwo wiary i aby nauczali zdrowych zasad, zdrowej nauki katolickiej, a nie ulegali różnym prądom i modom, których obecnie niestety nie brakuje w Kościele.

A do tego, żeby się kierowali mocą i miłością Bożą – i ludzkim, trzeźwym, zdroworozsądkowym myśleniem. Jakże by to było dobrze, moi Drodzy, gdyby tak się działo – i do tego dążymy, o to się staramy, tego chcemy. O to się dla wszystkich powołanych modlimy i tego im życzymy.

Ale ponieważ to Słowo odczytywane jest dzisiaj, na Mszy Świętej, w której my wszyscy uczestniczymy – a nie tylko osoby duchowne, czy zakonne – to znaczy, że jest ono skierowane nie tylko do nich, ale i do nas wszystkich. Owszem, warto je odczytać i rozważyć na rekolekcjach dla osób duchownych – i one odniosą je do siebie w sposób im właściwy, a my dzisiaj odczytujemy je i rozważamy na tej Mszy Świętej i chcemy je zrozumieć w sposób nam właściwy.

A skoro tak, to odnosimy do siebie wezwanie Pawła, abyśmy i my odnowili w sobie nasz charyzmat – charyzmat chrześcijanina, otrzymany na Chrzcie Świętym, na którym oprócz polania głowy wodą chrzcielną, jest też włożenie ręki na głowę chrzczonej osoby. To jeśli idzie o ścisłość, żeby trzymać się słów Apostoła. My także jesteśmy w jakiś sposób wyświęceni – wyświęceni na chrześcijan!

I też mamy ciągle powracać do tej pierwotnej chrześcijańskiej gorliwości – do tej szczerej i prostolinijnej gorliwości dziecka – rozpalając wciąż na nowo zapał do wyznawania wiary i do odważnego świadczenia o niej. I my też mamy trzymać się zdrowej, chrześcijańskiej nauki, mamy być wierni Pismu Świętemu i Tradycji Kościoła, nie wstydząc się przed nikim tego, że jesteśmy katolikami, jesteśmy wyznawcami, uczniami i przyjaciółmi Jezusa Chrystusa.

Mamy śmiało iść do przodu, robić swoje, nie zrażać się trudnościami, ani ludzkimi komentarzami. Nie możemy się bać nikogo i niczego, albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia.

Przypominam raz jeszcze te słowa Apostoła, bo ciągle jeszcze – po dwudziestu czterech latach – brzmią one w moich uszach i w moim sercu po tym, jak w trakcie homilii, na mojej Mszy Świętej prymicyjnej, wypowiedział je z niesamowitą mocą Ksiądz Profesor Krzysztof Burczak – niegdyś Opiekun naszego Grona ministranckiego, a obecnie Profesor KUL. Dosłownie dreszcze mnie do dziś przechodzą, jak przypomnę sobie sposób, w jaki On te słowa wtedy wypowiedział. Ale dzięki temu zostały one we mnie do dziś i są wyznacznikiem – przynajmniej chciałbym, żeby były – kierunku mojej kapłańskiej posługi.

Te słowa dzisiaj dedykuję Wam, moi Drodzy, z serdeczną zachętą, abyśmy się wszyscy ich trzymali i w swoim chrześcijańskim życiu codziennie realizowali. Owszem, nie brakuje zła i zamieszania w naszym otoczeniu, w naszej Ojczyźnie i w sąsiedztwie naszej Ojczyzny; nie brakuje zła i zamieszania na całym świecie. Niestety, nie brakuje go także i w Kościele.

I może nieraz tak, jak Prorok Habakuk, narzekamy na nie. Ale jeśli tak, to musimy sobie wziąć do serca te słowa, jakie Bóg wówczas do niego skierował. A prosząc wraz z Apostołami, aby nam Pan przymnożył wiary i przypominając sobie, że jesteśmy sługami nieużytecznymi, ale ufającymi Bogu i wspierającymi się Nim w każdym momencie, starajmy się zachować po prostu zdrowy rozsądek i trzeźwe myślenie.

Z połączenia tego wszystkiego, moi Drodzy, wyjdzie taka wewnętrzna moc, siła, optymizm, wiara i miłość, radość i nadzieja, że żadne zło świata, choćby nie wiadomo, jak wielkie, nic nam po prostu nie zrobi! Absolutnie nic! Dlaczego?

Bo jesteśmy w mocy samego Boga. A On nie dał nam […] ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia!

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.