Prosta droga do Nieba…

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym – o czym nie wspomniałem – imieniny przeżywała Daria Blok, która jako Daria Górska czynnie angażowała się, w swoim czasie, w działalność Wspólnoty młodzieżowej w Parafii w Trąbkach. Życzę wszelkiego Bożego błogosławieństwa i zapewniam o modlitwie!

Wczoraj odbyło się u nas pierwsze spotkanie Studenckiego Koła Formacyjnego. Było osiem Osób, a rozmowa była naprawdę bardzo rzeczowa i konkretna. Tematem spotkania były egzorcyzmy – i różne kwestie, z tą kwestią związane. Myślę, że jest to początek stałych spotkań Grupy, która już na stałe się zawiąże. Serdecznie dziękuję Wszystkim uczestniczącym za otwarte serca i gotowość do budowania studenckiej wspólnoty.

Dzisiaj zaś u nas – jak w każdą środę – o godzinie 19:00 Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. A potem – adoracja Najświętszego Sakramentu do godziny 21:00. Zapraszam!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, otwórz nasze serca…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 30 Tygodnia zwykłego, rok II,

26 października 2022., 

do czytań: Ef 6,1–9; Łk 13,22–30

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. „Czcij ojca twego i matkę (jest to pierwsze przykazanie z obietnicą), aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi”. A wy, ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie.

Niewolnicy, ze czcią i bojaźnią, w prostocie serca bądźcie posłuszni waszym doczesnym panom, jak Chrystusowi, nie służąc tylko dla oka, by ludziom się podobać, lecz jako niewolnicy Chrystusa, którzy z duszy pełnią wolę Bożą. Z ochotą służcie, jak byście służyli Panu, a nie ludziom, świadomi tego, że każdy, jeśli czyni co dobrego, otrzyma to z powrotem od Pana, czy to niewolnik, czy wolny.

A wy, panowie, tak samo wobec nich postępujcie: zaniechajcie groźby, świadomi tego, że w niebie jest Pan zarówno ich, jak wasz, a u Niego nie ma względu na osoby.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy.

Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”

On rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.

Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście».

Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości».

Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi”.

Po wysłuchaniu obu dzisiejszych czytań, możemy dojść do dwóch wniosków: po pierwsze, że droga do zbawienia jest naprawdę otwarta dla wszystkich, bez względu na to, kto gdzie żyje i w jakiej osobistej sytuacji się znajduje; czym się zajmuje i jaką pozycję społeczną zajmuje; a po drugie: że ta droga jest bardzo precyzyjnie określona i właśnie pójście tą drogą, dokładnie i precyzyjnie określoną i wskazaną, daje pewność osiągnięcia zbawienia.

Zobaczmy – co do pierwszej kwestii – to Paweł Apostoł zwraca się dzisiaj najpierw do dzieci, określając ich relacje z rodzicami, ale daje też rady rodzicom, jak mają traktować swoje dzieci. Są to bardzo praktyczne i bardzo konkretne porady, dotyczące układania wzajemnych relacji. Nie mamy wątpliwości, że jest rzeczą niezmiernie ważną, aby w małżeństwach i rodzinach wzajemne relacje układały się zawsze jak najlepiej i że jest to na pewno ważny krok na drodze do zbawienia.

Ale oto w następnych zdaniach dzisiejszego pierwszego czytania słyszymy, jak Paweł zwraca się do niewolników i każe im – o dziwo!; albo: o zgrozo! – słuchać swoich panów i grzecznie wypełniać ich polecenia. Pisze wyraźnie: Niewolnicy, ze czcią i bojaźnią, w prostocie serca bądźcie posłuszni waszym doczesnym panom, jak Chrystusowi, nie służąc tylko dla oka, by ludziom się podobać, lecz jako niewolnicy Chrystusa, którzy z duszy pełnią wolę Bożą. Z ochotą służcie, jak byście służyli Panu, a nie ludziom, świadomi tego, że każdy, jeśli czyni co dobrego, otrzyma to z powrotem od Pana, czy to niewolnik, czy wolny.

Dla pełności obrazu dodajmy, że i panom niewolników daje jasne wskazania: A wy, panowie, tak samo wobec nich postępujcie: zaniechajcie groźby, świadomi tego, że w niebie jest Pan zarówno ich, jak wasz, a u Niego nie ma względu na osoby. Nie zmienia to faktu, że dziwi nas swoista legalizacja niewolnictwa przez Apostoła.

Musimy jednak pamiętać, że chrześcijaństwo, kiedy się pojawiło, po prostu zastało istniejące niewolnictwo, dlatego – wziąwszy pod uwagę czas, zawsze potrzebny na dokonanie się pewnych zmian społecznych i historycznych – musiało się jakoś odnaleźć w tej sytuacji. Dlatego skoro nie było takiej ludzkiej możliwości, aby natychmiast zostało zniesione, trzeba je było – powiedzmy, że na ten czas – ustawić według pewnych konkretnych zasad.

Trudno powiedzieć, że była to jakaś próba sakralizowania niewolnictwa, albo udzielania mu błogosławieństwa. Po prostu, skoro istniało i na razie nic nie wskazywało na to, że w tym momencie może zostać zniesione, Apostoł podjął próbę ułożenia także tych relacji na sposób chrześcijański.

Wydaje się, że najwyraźniej to działanie Pawła widać w jego Liście do Filemona – bardzo krótkim Liście, który znajdziemy w Nowym Testamencie, a w którym Apostoł zwraca się do swego ucznia, chrześcijanina, Filemona, będącego jak raz właścicielem niewolników, aby przyjął z powrotem, pod swój dach, Onezyma, zbiegłego niewolnika, który też stał się chrześcijaninem. Bardzo ciekawa sytuacja – nawet od strony psychologicznej.

Paweł nie wiedział, jak zareaguje Filemon: czy zachowa się jak pan niewolników, który mógł ukarać go bardzo surowo, a nawet pozbawić życia, czy też – i na to liczył Paweł – zachowa się jak chrześcijanin i przyjmie go jak brata w wierze. Warto wczytać się w argumentację Pawła, który jak może, przekonuje Filemona, jednak z wyczuwalnym drżeniem serca, bo wcale nie był pewny jego reakcji.

Przeczytajmy w wolnej chwili ten krótki List i pomyślmy, jakież to dylematy musiał przeżywać Paweł, ale i nie mniejsze Filemon, nie mówiąc już o zbiegłym niewolniku Onezymie, którego życie naprawdę w tym momencie zawisło na włosku. Właśnie z takimi dylematami musieli się mierzyć pierwsi chrześcijanie, ale Paweł dzisiaj przekonuje nas wszystkich, że nawet tak trudne życiowe położenie, jak niewolnictwo, może i powinno stać się drogą do uświęcenia i zbawienia. Skoro już jest, to i na tej drodze niech to uświęcenie się dokonuje. Także w tych relacjach można być dla siebie nawzajem życzliwym, odnosząc się z szacunkiem, a nawet z chrześcijańską miłością.

Z pewnością, ważnym argumentem za taką postawą jest ten, przywołany dziś przez Apostoła, że każdy, jeśli czyni co dobrego, otrzyma to z powrotem od Pana, czy to niewolnik, czy wolny; oraz że w niebie jest Pan zarówno ich [czyli niewolników], jak wasz [czyli panów], a u Niego nie ma względu na osoby. Zatem, każda życiowa sytuacja, w jakiej wówczas znajdowali się ludzie, mogła i powinna stać się drogą do zbawienia. Żadne ludzkie położenie nie wyłączało – niejako z góry – z tej możliwości.

I tak też jest dzisiaj: każdy stan, każda profesja, każda życiowa sytuacja może i powinna być drogą do zbawienia. Poza sytuacją, w której człowiek żyje w grzechu, ale to trudno nazwać życiową drogą, gdyż na każdej z nich – jakiego powołania człowiek by nie realizował – można żyć pięknie i godnie, a można żyć w grzechu. Jeżeli zatem człowiek żyje pięknie i godnie, to osiągnie zbawienie na każdej życiowej drodze.

Pod warunkiem, że będzie szedł drogą prostą i precyzyjnie określoną: określoną przez Jezusa, przez Dekalog, przez nauki Pisma Świętego. To jest druga główna myśl, wynikająca z dzisiejszej liturgii Słowa.

Jezus mówi o tym bardzo jasno, gdy wzywa: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Spróbujmy sobie wyobrazić owe ciasne drzwi: trzeba iść jednym szlakiem, bardzo prostym i wyraźnie wskazanym, aby – po pierwsze – w te drzwi trafić, a po drugie: by przez nie przejść. Tu nie ma zbyt dużych możliwości manewru!

Jezus zresztą dopowiada: Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości». Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych.

Spróbujmy zrozumieć tę sytuację: wielu ludzi będzie myślało, że zbawienie im się niejako z urzędu należy. I oto nagle dowiedzą się, że nie. Dlaczego? Przecież oni byli zawsze blisko, gdzieś tam się kręcili na pobliskich drogach, zawsze gdzieś tam się z tym Jezusem spotkali, może z Nim porozmawiali – dzisiaj to by sobie zdjęcie z Nim zrobili – a nagle na Sądzie słyszą, że On nigdy ich nie znał!

Jako żywo, moi Drodzy, przypominają się te rozliczne tłumaczenia ludzi, spotykanych w czasie wizyty duszpasterskiej, którzy na proste pytania, czy chodzą do kościoła i jak często się spowiadają, mają całą listę odpowiedzi, w stylu: „Ja to znam tego i tego księdza!”; „A z tym to spotkaliśmy się na pielgrzymce!”; A ja to mam nawet księdza w rodzinie!”; „A ja to mojemu proboszczowi pomagałem załatwić różne sprawy w urzędach!”…

Nieco starsi pamiętają, że w ten sposób wielu ludzi chwaliło się zdjęciem z Janem Pawłem II, zrobionym na jakiejś audiencji i później dumnie pokazywanym na prawo i lewo. A co to wszystko miało wspólnego z wiarą? Bardzo często – nic. Czyż to zdjęcie mogliby oni pokazać na Sądzie Bożym, aby w ten sposób „zarobić” na Niebo? Nie!

Bo żeby dojść do Nieba, trzeba iść jedną, precyzyjnie określoną i dokładnie wskazaną drogą! Nie pięcioma różnymi, nie jakimiś bezdrożami, ale jedną, jasno określoną i wskazaną. Taką, jaką dziś rodzicom i dzieciom, ale także niewolnikom i panom – wskazał Apostoł Paweł. I jaką Pismo Święte ciągle wskazuje wszystkim ludziom, bez względu na to, jakie życiowe powołanie realizują.

Także nam tę drogę wskazuje. Idźmy nią wytrwale – prosto do celu!

4 komentarze

  • Szczęść Boże czyli KS. Jacku tutaj chodzi nie o to że na pokaz nasza wiara tylko jaką ja mamy w sercu jak kochamy Jezusa i bliźniego czy modlimy się za swoich braci kochamy rodzicow dzieci małżonków mnie często przypomina sie taki fragment jak mówi Jezus jak chcesz się pomodlić do ojca w niebie zamknij się w swojej izdebce i módl się więc Jezus mówi że nasza relacja z Bogiem jest w naszym sercu tak? O to chodzi? Ja tak myślę kiedyś się zloscilam że nie mogłam pojechać tu czy tam do kościoła w jakieś miejsce święte że bym chciała i straszne kłótnie miałam z mężem okropne odbywalam to jakby na bok i to wiem że było zle i matka najświętsza pomogła mi to zrozumieć teraz podchodzę do tego spokojniej bo jej zawerzam wiele trudnych sytuacji… z Panem Bogiem

    • Wielka prośba, aby stosować w swoich wypowiedziach jakieś znaki: kropki, przecinki, myślniki, bo naprawdę trudno mi się połapać w tej treści… A nie chciałbym pominąć, lub zlekceważyć całej wypowiedzi. Na tyle, na ile zrozumiałem, to mogę odpowiedzieć, że to wewnętrzna intencja w człowieku decyduje, czy spełniając jakieś praktyki pobożne publicznie, na oczach ludzi, chce w ten sposób dać innym dobre świadectwo i zachęcić innych do szczerej pobożności, czy jest to pyszne popisywanie się, albo próżne przechwalanie. Bóg zna nasze wewnętrzne nastawienie i On sam wie najlepiej, czym się motywujemy…
      W swoim rozważaniu nawiązałem do sytuacji, dobrze mi znanych, kiedy to ludzie zastępowali prawdziwą pobożność różnymi pozorami. Zamiast porządnie chodzić do kościoła i systematycznie się spowiadać, i przystępować do Komunii Świętej, a przede wszystkim: żyć, jak Bóg przykazał, to oni chwalili się, że mają znajomego księdza, albo na ścianie ich mieszkania wisi zdjęcie z Papieżem. Na pewno rozumiemy, że nie o taką pobożność chodzi Panu Bogu…
      xJ

  • Dziś byłam na pogrzebie zmarłej koleżanki z pracy i trochę się rozczarowałam, gdy zobaczyłam jak nikt z najbliższych nie poszedł do spowiedzi czy komunii. Sporo osób na mszy, kwiatów pełno bo cały nagrobek pokryty, nawet zdjęcia nie było gdzie postawić i po co to wszystko. Znajomi kwiaty kupują na pokaz dla tych co uczestniczą, które i tak za kilka dni będą do wyrzucenia. I to są chrześcijanie? A sąsiadka z boku dorzuca tekst: „I co to nasze życie jest warte?”
    A w homilii piękne słowa księdza, że nasza wędrówka to nie koniec, ale początek nowego życia.
    No cóż nie każdy o tym myśli.
    Nie są naszymi nieprzyjaciółmi, ale modlę się za tych wszystkich, co się zgubili w tym życiu, żeby spotkali Boga jeszcze za życia. Większość to były osoby starsze, więc pewnie wiara w ich domach i rodzinach była inna niż obecnie.
    Bóg zapłać za komentarz i Słówko z Surgutu ks.Marka.

    • Jest to na pewno narastający problem – uroczystości religijne, przeżywane bez wiary… Ale nie zniechęcajmy się, tylko o tym spokojnie rozmawiajmy w gronie rodzinnym, w gronie przyjaciół, kolegów z pracy… Na pewno, przyniesie to lepszy skutek, niż upomnienie z ambony, wypowiedziane przez księdza, chociaż i ksiądz nie powinien się wymawiać od przypominania o tym.
      Całe to zjawisko – to na pewno dla nas, wierzących, jakieś wyznawanie! Ważny jest przede wszystkim nasz dobry przykład.
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.