Czy nie pójdzie jej szukać?…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, czy pamiętacie o Pielgrzymach? Pątnicy z Podlasia dzisiaj docierają do Mirowa pod Częstochową, aby jutro bardzo rano wyruszyć już na Jasną Górę. A właśnie 13 sierpnia, w Mirowie – tradycyjna Msza Święta dla całej Pielgrzymki, z udziałem Biskupów i Kapłanów z Diecezji. Nieraz są też w jej trakcie zawierane małżeństwa! To takie pierwsze podsumowanie tegorocznego pielgrzymowania. A dopiero co wyruszali ze swoich Parafii. Jak ten czas szybko upłynął…

Dzisiaj w wielu naszych Parafiach dzisiaj odbędą się nabożeństwa fatimskie. Weźmy w nich udział – o ile to tylko możliwe.

Pozdrawiam Was, Drodzy moi, z Lublina! Wczoraj niespodziewanie odwiedziłem Matkę Bożą Kodeńską. Jak zawsze przy tego typu okazji – rozmawiałem z Matką o Was!

A w kontekście ostatnich wydarzeń, czyli zakończenia igrzysk w Paryżu, zainteresował mnie wczoraj dość dobry artykuł, autorstwa znanego i doświadczonego Dziennikarza francuskiego, od lat związanego z Polską i życzliwie nastawionego do Polaków:

https://wpolityce.pl/swiat/702272-daj-im-chleba-i-igrzyska-i-nigdy-nie-beda-sie-buntowac

Co Wy na to, Drodzy moi? Proszę, abyście podzielili się swoimi przemyśleniami!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim bardzo konkretnym i osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 19 Tygodnia zwykłego, rok II,

13 sierpnia 2024., 

do czytań: Ez 2,8–3,4; Mt 18,1–5.10.12–14

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:

To mówi Pan: „Ty, synu człowieczy, słuchaj tego, co ci powiem. Nie opieraj się, jak ten lud zbuntowany. Otwórz usta swoje i zjedz, co ci podam”. Popatrzyłem, a oto wyciągnięta była w moim kierunku ręka, w której był zwój księgi. Rozwinęła go przede mną; był zapisany z jednej i drugiej strony, a opisane w nim były narzekania, wzdychania i biadania.

A On rzekł do mnie: „Synu człowieczy, zjedz to, co jest przed tobą postawione. Zjedz ten zwój i idź przemawiać do Izraelitów”. Otworzyłem więc usta, a On dał mi zjeść ów zwój, mówiąc do mnie: „Synu człowieczy, nakarm się i napełnij wnętrzności swoje tym zwojem, który ci podałem”. Zjadłem go, a w ustach moich był słodki jak miód.

Potem rzekł do mnie: „Synu człowieczy, udaj się do domu Izraela i przemawiaj do nich moimi słowami”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?” On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:

Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.

Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.

Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych”.

Jest czymś niezwykłym – a jednocześnie właśnie bardzo zwyczajnym i oczywistym – że najpełniejsze zjednoczenie się z jakąś rzeczywistością zobrazowane zostało na kartach Pisma Świętego poprzez zjedzenie znaku tej rzeczywistości, albo jej samej. To bardzo mocny znak i bardzo… jakby się tu wyrazić… dogłębny? Wewnętrzny?… Z pewnością, bardzo oryginalny! Tak, jak z pewnością bardzo oryginalne i jedyne w swoim rodzaju jest zjedzenie księgi! Bo księgę z zasady się czyta – to jest oczywiste i zrozumiałe. I nawet w mowie potocznej używa się stwierdzenia, że ktoś niemalże „połyka” książki, że je „trawi” jedną po drugiej – w tym sensie, że czyta je bardzo szybko, z dużym emocjonalnym zaangażowaniem. Jednak to nie oznacza faktycznego, dosłownego zjedzenia księgi. A dzisiaj Prorok takie właśnie polecenie od Boga otrzymał.

Nie wiemy, na ile odbyło się to w tak zwanym „realu”, a na ile była to wizja, dana z Nieba. Może połączenie jednego i drugiego?… Skoro Prorok mówi wprost o swoich doznaniach, jakie miał po spożyciu zwoju… Tak mówi on sam o całym tym wydarzeniu: On rzekł do mnie: „Synu człowieczy, zjedz to, co jest przed tobą postawione. Zjedz ten zwój i idź przemawiać do Izraelitów”. Otworzyłem więc usta, a On dał mi zjeść ów zwój, mówiąc do mnie: „Synu człowieczy, nakarm się i napełnij wnętrzności swoje tym zwojem, który ci podałem”. Zjadłem go, a w ustach moich był słodki jak miód. Potem rzekł do mnie: „Synu człowieczy, udaj się do domu Izraela i przemawiaj do nich moimi słowami”!

O swoich doznaniach, związanych z owym «zjedzeniem» zwoju, Prorok pisze: Zjadłem go, a w ustach moich był słodki jak miód. A zatem, było to działanie na wskroś Boże, w planach Bożych zapisane i z niezbadanych wyroków Bożej Opatrzności potrzebne do tego, aby owo zjednoczenie Proroka z Bożym słowem było jak najsilniejsze.

A w tym kontekście: czy nie przypomina nam się inna zachęta, skierowana do ludzi przez Boga, a dokładniej: przez Bożego Syna: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje?… Oto Wcielone Słowo Ojca, Boży Syn, Jezus Chrystus, dał nam w Wielki Czwartek, w Wieczerniku, swoje Ciało i swoją Krew do spożycia – i daje nam je na każdej Mszy Świętej – po to, aby w pełni zjednoczyć się z każdą i z każdym z nas!

I tu naprawdę nie chodzi o jakiejś kwestie smakowe czy inne, związane z wykwintnością potrawy lub jej wartością kaloryczną. Owszem, Prorok powiedział, że po spożyciu zwoju poczuł słodycz miodu. Ale w innym miejscu dodaje – choć dzisiaj tego nie słyszymy – że wnętrzności jego wypełniły się wówczas goryczą… Spożywając w Komunii Świętej Ciało i Krew Pańską, my także odczuwamy jedynie smak chleba i wina.

A zatem, tu nie o smak – sam w sobie – chodzi. Natomiast chodzi o maksymalne zjednoczenie duchowe: właśnie o to, aby stać się totalnie jedno z Bogiem; jedno z Jego Synem, Jezusem Chrystusem; jedno z Jego słowem, które stanie się w ten sposób także moim słowem, głoszonym wszystkim dookoła. Bo moje słowa zidentyfikują się w pełni z Bożym słowem. A wówczas całe moje życie zidentyfikuje się z życiem Jezusa, stając się w ten sposób jednym wielkim świadectwem!

Zobaczmy, jak niezwykły jest Pan i jak niezmierzony w swojej miłości, że chce aż tak bardzo zjednoczyć się z człowiekiem. I to już w czasach Starego Testamentu, kiedy to – jak się zbyt potocznie i nazbyt „na skróty” uważa – Bóg objawiał bardziej swoje surowe, a czasami nawet groźne, bo karzące oblicze. Tymczasem, Bóg zawsze bardzo pragnął jedności z człowiekiem, dlatego okazywał mu zawsze bezgraniczną miłość!

I tak jest nadal. Trzeba tylko – a może: „aż”, bo nie jest to chyba jednak dla nas takie proste – abyśmy przyjęli te Boże pragnienia i odpowiedzieli na nie dziecięcą prostotą i szczerością naszych serc. Nie infantylnym, czyli zdziecinniałym spojrzeniem lub potraktowaniem Boga, ale dziecięcą szczerością i prostotą. To są dwie zupełnie inne sprawy.

Tak o tym mówi: Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. I dodaje: Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.

A w tym kontekście jakże wymownie brzmią słowa chyba nam wszystkim bardzo dobrze znane: Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały.

To jest bardzo ciekawe, bo – jak już zapewne dobrze wiemy – znawcy tematu wprost zaprzeczają takiemu potraktowaniu owej zagubionej owcy przez jakiegokolwiek doświadczonego pasterza. Bo, po pierwsze: który rozsądny właściciel dużego stada, będącego zabezpieczeniem jego utrzymania, ale i znakiem jego prestiżu – naraziłby całe stado na rozproszenie, aby szukać tylko jednej owcy? Przecież nawet z ekonomicznego punktu widzenia byłby to zupełny bezsens!

Nie mówiąc już o tym, że – znowu odwołując się do opinii specjalistów – taka owca „uciekinierka”, przywrócona do stada, raczej uciekłaby ponownie, a jeśli miałaby cechy przywódcze, mogłaby jeszcze pociągnąć za sobą inne owce.

I teraz – zauważmy! – Jezus, na pewno także o tym wiedząc, mówi z całym przekonaniem do ludzi, którzy tymi sprawami na co dzień się zajmują: Jak wam się zdaje? Czy nie stałoby się tak, a tak? Otóż, nie! I to nie tylko „się zdaje”, ale oni wszyscy dobrze wiedzieli, jak byłoby naprawdę! Dlaczego więc Jezus mówi tak, jak mówi?

Odpowiedź znajdujemy w ostatnim zdaniu dzisiejszej Ewangelii: Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych!

Właśnie, bo nawet najmniejsze z tych «małych» jest dla Jezusa najważniejsze! Bo On naprawdę bezgranicznie zjednoczył się z każdym i każdą z nas! Oddał się do całkowitej dyspozycji każdego i każdej z nas – pozwalając się wręcz zjeść! Oddał się całkowicie i bezinteresownie. Jeżeli zaś czegoś chce od nas, to tylko – a może: aż! – wzajemności. Czyli – mówiąc wprost – bezgranicznej miłości z naszej strony. I pełnego zjednoczenia mojego serca – z Jego sercem.

Jak to konkretnie zrobić? Na pewno, każdy i każda z nas – dobrze wie.

4 komentarze

  • Obecne Igrzyska Olimpijskie w Paryżu są świętem Sodomy i Gomory, a nie sportu.
    Ceremonia otwarcia to gloryfikacja społeczności lgbt i rażący brak szacunku dla uczuć religijnych chrześcijan.
    Parodia „Ostatniej Wieczerzy” Leonarda da Vinci nie jest ani sztuką, ani estetyką. Przedstawienie Zbawiciela w postaci otyłej kobiety jest świętokradztwem i kpiną z godności kapłanów i sakramentu Eucharystii.
    Parada lesbijek i gejów na ołtarzu nie ma nic wspólnego z modą. Molestowanie seksualne to nie moda, to przestępstwo.
    Pod względem psychiatrycznym* lgbt to nic innego jak zaburzenie tożsamości płciowej (F64), zaburzenie preferencji seksualnych (niektóre kraje europejskie chcą lub zalegalizowały bestialstwo i pedofilię; F65) oraz zaburzenia psychologiczne i behawioralne związane z rozwojem i orientacją seksualną (F66).
    Choroba powinna być leczona, a nie legitymizowana jako norma zachowania. Jeśli Bóg stworzył cię mężczyzną, bądź nim. Jeśli zostałeś stworzony kobietą, bądź kobietą. Mężczyzna z męskim zestawem chromosomów nie ma miejsca w meczach bokserskich kobiet.
    Hidżab (chusta zakrywająca głowę muzułmanki) nie powinien być zakazany pod pozorem zakazu symboli religijnych. Sport zawodowy może uprawiać każdy, kto jest zdrowy. Niezależnie od przekonań religijnych.
    Dla mnie osobiście występ zawodniczek w hidżabach jest wskaźnikiem inkluzywności. Te kobiety pokazują wszystkim, że nawet przestrzegając zewnętrznych norm religijnych, można być sportsmenką, a nawet mistrzynią olimpijską.

    *na podstawie Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób

    Wyrażenie francuskie „Paris vaut bien une messe” („Paryż jest wart mszy”) niestety była dosłownym wcieleniem Olimpiady. Kompromis z szatanem został osiągnięty.
    Powinieneś był stać. A raczej przeciwstawić się złu płynącemu z centrum kontroli ue.
    „Paris doit se lever pour une messe de pénitence.” („Paryż musi wstać na mszę pokutną”) Dotyczy to również innych krajów europejskich, zwłaszcza tych należących do unii europejskiej.

  • Chciałbym uzupełnić mój komentarz artykułem ze strony internetowej „Związku Ortodoksyjnych Dziennikarzy” na temat sportu i osób homoseksualnych. Został on napisany i opublikowany 6.10.2022 r., na krótko przed mistrzostwami w piłce nożnej. Oryginalny tekst artykułu jest w języku rosyjskim. Polskie tłumaczenie jest dostępne tutaj na blogu.

    MOŻE POWINNIŚMY NAUCZYĆ SIĘ CZEGOŚ TAKŹE OD MUZUŁMANÓW?

    Władze Kataru opublikowały zasady dla kibiców, które kładą kres większości typowych działań fanów
    Mistrzostwa Świata 2022 odbędą się już wkrótce w Katarze. Ukraina tam nie dotarła, ale najsilniejsze drużyny z Europy Zachodniej będą tradycyjnie reprezentowane. Nie zabraknie również kibiców, dla większości których takie turnieje to sposób na „dobrą zabawę”: kupowanie alkoholu, krzyki, bójki z rywalami, zabawy z miejscową płcią żeńską (i, zgodnie z najnowszymi trendami, nie tylko z płcią żeńską).
    Teraz jednak władze Kataru opublikowały zasady dla kibiców, które kładą kres większości typowych kibicowskich rozrywek: zabronione jest spożywanie alkoholu, eksponowanie symboli LGBT, wulgaryzmy, intymne randki, głośne okrzyki i muzyka, prowokacyjny ubiór, brak szacunku dla meczetów.
    Nietrudno zauważyć, że powyższe zakazy:
    1. Całkowicie zaprzeczają fundamentom „demokracji” świata zachodniego.
    2. Odpowiadają naszym tradycjom i kulturze, ograniczeniom, do których wzywa nas Kościół (oczywiście, jeśli klauzula o braku szacunku dla meczetu jest rzutowana na kościół prawosławny).
    Niedawno Ukraina, wraz z Hiszpanią i Portugalią, ubiegała się o organizację Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 2030 roku. Czy możemy sobie wyobrazić sytuację, że Ukraińcy ogłoszą dla przyjezdnych kibiców choćby niewielką część takich zakazów? Nie, nie możemy. Bo Ukraina zostanie po prostu przeciągnięta przez sądy i zniszczona. I nikt nie będzie nawet próbował.
    Katar to mały muzułmański kraj na Bliskim Wschodzie z populacją około 2,5 miliona. Nikt z „wolnego świata” nie wyraził nawet słowa niezadowolenia w odpowiedzi na zakazy.
    Może powinniśmy nauczyć się czegoś także od muzułmanów?

  • Elena dzisiaj identyfikuję się z Twoim wpisem o igrzyskach.
    Dodam tylko, że zabrakło znowu prostych, odważnych redaktorów i komentatorów, którzy stanęli by po stronie prawdy. Jeden Babiarz to zdecydowanie za mało.
    Tylko jak teraz tłumaczyć swoim dzieciom to ogólnoświatowe zepsucie.

    • Jasno i prosto. Zresztą, jeżeli w domu widzą dobrą postawę u swoich rodziców, to powiedzenie, że to czy tamto jest złe – z pewnością, w ustach takich rodziców, zabrzmi dla dziecka bardzo wiarygodnie!
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.