Ucz nas, Święty Jacku!

U

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy moi, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa mój Brat, Ksiądz Marek. Z tej okazji życzymy wszyscy, aby się nigdy nie wypalił i nie zmęczył posługą kapłańską i misyjną, którą z taką pasją i miłością spełnia, w tak wyjątkowych i specyficznych, a nierzadko także trudnych warunkach. Niech Mu w jej spełnianiu towarzyszy Boże błogosławieństwo i ludzka życzliwość. Niech nie ustaje w ciągłym budowaniu Bożego królestwa w sercach ludzkich. O to właśnie módlmy się dzisiaj – i nie tylko dzisiaj – dla naszego Drogiego Jubilata!

Imieniny zaś dzisiaj obchodzą:

Ksiądz Kanonik Doktor Jacek Sereda – Dziekan mojego Kursu, Duszpasterz Rodzin Diecezji siedleckiej;

Ksiądz Kanonik Jacek Owsianka – w swoim czasie: Proboszcz mojej rodzinnej Parafii, a obecnie: Proboszcz Parafii w Uninie,

Księża z różnych względów mi bliscy, Współpracownicy lub w różnych okolicznościach, na przestrzeni lat, spotkani:

* Ksiądz Jacek Skoczylas – z Diecezji warszawsko – praskiej, mój Następca na wikariacie w Celestynowie;

* Ksiądz Kanonik Doktor Jacek Golbiak;

* Ksiądz Kanonik Jacek Świątek;

* Ksiądz Doktor Jacek Mucha;

* Ksiądz Jacek Nazaruk;

* Ksiądz Doktor Jacek Wojda;

* Ksiądz Jacek Pietrucha;

* Ksiądz Jacek Jeruzalski;

* Ksiądz Jacek Sawczuk;

* Ksiądz Jacek Jagodziński;

Jacek Witkowski – Lektor w Parafii Samogoszcz, były Członek FORMACJI «SPE SALVI»,

dobrzy Znajomi z Parafii w Celestynowie:

* Jacek Adamczyk,

* Doktor Jacek Kordel – za moich czasów: Lektor w Celestynowie;

Należący w swoim czasie do Wspólnot młodzieżowych:

* Joanna Centkowska;

* Jacek Marczuk;

Żanna Sulowska – mieszkająca w Lublinie, Osoba bliska mi i bardzo życzliwa, której małżeństwo z Łukaszem miałem przyjemność błogosławić; Mama Cypriana, Ignacego i Faustyny.

Wszystkim Solenizantom i Jubilatom życzę głębokiej, wiary, apostolskiej gorliwości i szczerej pobożności Świętego Jacka. I o to będę się dla Nich modlił.

Drodzy moi, ja ten dzień liturgicznego wspomnienia Świętego Jacka sam dla siebie przeżywam jako liturgiczną uroczystość, dlatego biorę czytania z tomu VI Lekcjonarza i odprawiam Mszę Świętą oraz Liturgię Godzin tak, jak z uroczystości. Dzisiaj jednak uwzględniłbym niedzielę, bo ona ma zwykle wyższą rangę, ale oto okazało się, że w Parafii Konstantynów, gdzie Proboszczem jest mój Przyjaciel, Ksiądz Mariusz Szyszko, dzisiaj jest Odpust. I Ksiądz Proboszcz właśnie mnie poprosił o przewodniczenie tym uroczystościom.

Dlatego przez cały dzień, w tej Parafii, będą czytania ze wspomnienia Świętego Jacka. I ja znowu te czytania, w tym dniu, zastosuje, a rozważanie będzie tym, które w tejże Parafii wygłoszę na wszystkich Mszach Świętych.

Bardzo dziękuję Księdzu Proboszczowi za to miłe zaproszenie.

Ksiądz Marek dzisiaj natomiast – przez cały dzień – głosi słowo Boże i posługuje w Parafii Świętego Jana Kantego w Lublinie, w której ja także często bywam. Jeśli ktoś chciałby połączyć się z Nim, posłuchać słowa i wspólnie się pomodlić, to może tutaj:

https://www.youtube.com/c/Parafia%C5%9BwJanaKantegowLublinie/streams

A ja już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś – oparte na czytaniach niedzielnych:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan – w jednym czy drugim słowie? Które Jego wskazanie, przesłanie, pouczenie – najbardziej mnie osobiście porusza? Duchu Święty, pomóż odnaleźć taką bardzo konkretną myśl, jaka będzie dla mnie światłem na dziś – i na całe życie?

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

UROCZYSTOŚĆ ODPUSTOWA

Świętego Jacka, Kapłana,

17 sierpnia 2025., 

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Iz 61,1–3a; 2 P 1,2–11; Mk 1,14–20

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, abym głosił dobrą nowinę ubogim, bym opatrywał rany serc złamanych, żebym zapowiadał wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; abym obwieszczał rok łaski Pańskiej i dzień pomsty naszego Boga; abym pocieszał wszystkich zasmuconych, bym rozweselił płaczących na Syjonie, abym im wieniec dał zamiast popiołu, olejek radości zamiast szaty smutku, pieśń chwały zamiast przygnębienia na duchu.

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA:

Najmilsi: Łaska wam i pokój niech będą udzielone obficie przez poznanie Boga i Jezusa, Pana naszego.

Boska Jego wszechmoc udzieliła nam tego wszystkiego, co się odnosi do życia i pobożności, przez poznanie Tego, który powołał nas swoją chwałą i doskonałością. Przez nie zostały nam udzielone drogocenne i największe obietnice, abyście się dzięki nim stali uczestnikami Boskiej natury, skoro wyrwaliście się z zepsucia wywołanego żądzą na świecie.

Dlatego też właśnie, wkładając całą gorliwość, dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość. Gdy bowiem będziecie je mieli, i to w obfitości, nie uczynią was one bezczynnymi ani bezowocnymi w poznaniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Komu bowiem ich brak, jest ślepym, krótkowidzem i zapomniał o oczyszczeniu z dawnych swoich grzechów. Dlatego bardziej jeszcze, bracia, starajcie się umocnić wasze powołanie i wybór! To bowiem czyniąc, nie upadniecie nigdy. W ten sposób szeroko będzie wam otworzone wejście do wiecznego królestwa Pana naszego i Zbawcy, Jezusa Chrystusa.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!”

Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich Jezus: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim.

Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni, zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim.

Patron dnia dzisiejszego i Patron naszej Parafii, Święty Jacek Odrowąż, urodził się w Kamieniu Śląskim, w ziemi opolskiej, na krótko przed 1200 rokiem. Był synem szlacheckiego, możnego rodu Odrowążów. Pierwsze nauki pobierał zapewne w Krakowie, w szkole katedralnej. Na ten czas zamieszkał u stryja, późniejszego Biskupa krakowskiego, Iwona.

Po ukończeniu szkoły katedralnej, otrzymał Święcenia kapłańskie – prawdopodobnie z rąk Błogosławionego Biskupa Wincentego Kadłubka. W każdym razie, w 1219 roku był już kanonikiem krakowskim. Jest rzeczą prawdopodobną, że stryj Iwo wysłał go przedtem na studia teologiczne i prawa kanonicznego do Paryża i Bolonii. Nie jest to jednak pewne.

W 1215 roku Biskup Iwo poznał się ze Świętym Dominikiem Guzmanem – przy okazji Soboru Laterańskiego. Wyraził wówczas prawdopodobnie życzenie, aby Dominik przysłał także do Polski swoich duchowych synów, czyli dominikanów. Na to zapewne otrzymał odpowiedź, aby przysłał z Polski kandydatów. Kiedy więc Iwo, w 1218 roku, został Biskupem krakowskim, udał się do Rzymu ze swymi kanonikami: Jackiem i Czesławem.

Po krótkim pobycie w centrum dominikanów, czyli klasztorze Świętej Sabiny, Dominik obu kandydatów obłóczył w habity z myślą rychłego wysłania ich do Polski. Chociaż nowicjat wówczas nie obowiązywał, Jacek i Czesław po obłóczynach odbyli półroczny okres próby, po którym złożyli śluby na ręce Świętego Dominika, Założyciela Zakonu.

Jeszcze jesienią 1219 roku, Święty Dominik wysłał obu Polaków do Bolonii. Szli pieszo, o żebranym chlebie, jak to było wówczas w Zakonie w zwyczaju, a nie konno, czyli jak wówczas, gdy przybywali do Rzymu w orszaku Biskupa Iwona. W Bolonii znajdował się wówczas główny i największy klasztor dominikański. Pozostali tam przez rok, dokształcając się duchowo i umysłowo.

W roku 1221 ruszyli do Polski, odwiedzając jeszcze po drodze Pragę, gdzie bardzo życzliwie przyjął ich miejscowy Biskup, prosząc, aby tam zostali. Ponieważ jednak nie było jeszcze konkretnych propozycji, Jacek udał się z towarzyszami dalej do Krakowa. Cała ta podróż z Bolonii do Krakowa trwała kilka miesięcy. To świadczy o tym, że Jacek nie miał jeszcze konkretnego planu działania. Święty Dominik polecił mu badać po drodze możliwości pozyskiwania nowych członków i zakładania nowych placówek.

Jacek uczynił to najpierw w Austrii, a w kilka lat potem powstały klasztory w Pradze i we Wrocławiu. W zimie 1222 roku, odbyła się konsekracja nowego kościoła dominikańskiego w Krakowie, a w 1226 roku Jacek był już na Pomorzu, gdzie założył klasztory w Gdańsku i Kamieniu Pomorskim. Zakon cieszył się niebywałym wzięciem. Garnęło się do niego wiele wybitnych jednostek. W bardzo krótkim czasie zaczęły się więc także mnożyć klasztory. W tymże samym roku 1226 powstała odrębna prowincja polska.

W 1228 roku Jacek został wybrany na kapitule prowincji delegatem na kapitułę generalną, odbywającą się w Paryżu. To świadczyło o wielkim autorytecie, jakim się już wówczas cieszył. Wtedy też powstało w Polsce bardzo wiele placówek dominikańskich. Nasz Patron brał czynny udział w procesie ich tworzenia, a przełożonymi wielu z nich ustanawiał swoich uczniów.

Po roku 1228 – wierny swoim założeniom ewangelizacyjnym – udał się na prawosławną Ruś, gdzie założył klasztor w samym Kijowie. Jednak w 1233 roku książę kijowski, podburzony przez prawosławnych kniaziów, zlikwidował na pewien czas tę placówkę. Pomyślnie jednak rozwijały się dwa inne klasztory: pod Moskwą i w Haliczu.

Nasz Patron udał się następnie na Prusy. Tam wówczas działali już Krzyżacy, których Wielki Mistrz zwrócił się do dominikanów z prośbą o pomoc w ewangelizacji. Z polecenia przełożonego generalnego Zakonu, posługi tej podjął się właśnie nasz Święty, nie przewidując jeszcze, jak będzie wyglądała ewangelizacja w wydaniu Krzyżaków. Oto bowiem tereny, na których zwalczali oni pogaństwo, w brutalny sposób zagarniali dla siebie.

Ta ich zaborcza polityka prawdopodobnie zniechęciła Jacka do dalszego angażowania się w akcję misyjną w Prusach. Polityka ta doprowadziła także do wrogiego nastawienia Litwinów i Jadźwingów do chrześcijaństwa. Wcześniej jednak, zarówno w Polsce, jak i na Litwie, wiele stolic biskupich zostało obsadzonych dominikanami, w tym również – uczniami Świętego Jacka.

Jak wskazują zapisy biografa Świętego Jacka – Ojca Stanisława, lektora dominikańskiego – od roku 1240 mieszkał już nasz Patron w konwencie krakowskim. Przyczyną zaprzestania tak rozległej i dynamicznej akcji misyjnej mogła być niechęć prawosławnych książąt ruskich, najazd Tatarów na Ruś i zaborcza polityka Krzyżaków, którzy paraliżowali wszelkie misyjne wysiłki polskich dominikanów.

Lektor Stanisław podaje, że Jacek zmarł w Krakowie, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 15 sierpnia 1257 roku, po dłuższej chorobie. Być może, forsowne podróże misyjne – w ówczesnych prymitywnych warunkach bardzo męczące – zniszczyły jego organizm.

Od samego początku jego grób był otoczony wielką czcią i otrzymywano przy nim niezwykłe łaski. W notatkach konwentu krakowskiego z roku 1277 odnajdujemy taki zapis: W klasztorze krakowskim leży brat Jacek, mocen wskrzeszać zmarłych”. Rozpoczęto także starania o Kanonizację, czego świadectwem był fakt prowadzenia księgi cudów. Księga ta, spisywana przy grobie Jacka w latach 1257–1290, przytacza ponad trzydzieści pięć niezwykłych wypadków.

Jednak najazdy tatarskie, a potem wojny o tron krakowski i dalsze wypadki sprawiły, że dopiero w XV wieku ponowiono starania w Rzymie. Ich skutkiem, w dniu 17 kwietnia 1594 roku, Papież Klemens VIII zaliczył uroczyście Jacka w poczet Świętych. Relikwie Świętego spoczywają w osobnej kaplicy, w kościele Świętej Trójcy w Krakowie, w okazałym grobowcu.

Jak głosi tradycja, Święty Jacek Odrowąż nie przyjmował żadnych godności zakonnych. Skupił się na ważnych celach Zakonu dominikańskiego na terenie Polski. Jego życie było przepełnione czcią dla Matki Bożej.

Piękna legenda głosi, że kiedy musiał w czasie najazdu Tatarów na Kijów opuścić miasto, zabrał ze sobą z kościoła Najświętszy Sakrament, aby go uchronić od zniewagi. Wtedy z wielkiej kamiennej figury miała odezwać się Matka Boża: Jacku, zabierasz Syna, a zostawiasz Matkę?” Na to miał odpowiedzieć nasz Święty: „Jakże Cię mogę zabrać, Matko Boża, kiedy Twoja figura jest tak ciężka?” Jednak kiedy uchwycił figurę, okazało się, że jest ona na tyle lekka, że może ją unieść. Stąd też na obrazach Święty Jacek przedstawiany jest w habicie dominikańskim, z monstrancją w jednej ręce i figurą Matki Bożej w drugiej.

A oto co jeszcze pisze o naszym dzisiejszym Patronie wspomniany już Stanisław, lektor Zakonu kaznodziejskiego, w dziele zatytułowanym „Życie i cuda świętego Jacka, spisane przez Stanisława z Krakowa, lektora Zakonu kaznodziejskiego”:

Błogosławiony Jacek, niby promień nowego słońca, rozproszył w Polsce ciemności grzechu, a serca Polaków oświecił światłem wiary. Światło dzienne przynosi ulgę w cierpieniach, budzi śpiących, każe śpiewać ptakom, a dzikie zwierzęta zapędza do ich kryjówek. Tak i Święty Jacek, wysłany do Polski przez Błogosławionego Dominika, wyzwolił Polaków z występków, obudził ich z uśpienia, skierował ku niebu i oswobodził z władzy szatana.

Imię Jacek wywodzi się ze słowa hiacynt, które oznacza zarówno kwiat, jak i szlachetny kamień. Oba te znaczenia dobrze się odnoszą do Błogosławionego Jacka. Hiacynt bowiem jest rośliną o purpurowym kwiecie, Jacek zaś był w pokorze serca jak roślinka, co nie wystrzela wysoko w górę, był jak kwiat czysty i zdobny dobrowolnym ubóstwem. A szlachetny kamień tej samej nazwy, o blasku czerwieni, jest podobny do złota i jak złoto trwały. Tak i Błogosławiony Jacek jaśniał światłością życia i głoszeniem Ewangelii, niezłomny w szerzeniu katolickiej wiary. Tak więc się tłumaczy znaczenie tego imienia.

Błogosławiony Jacek surowość życia przejął jak ze źródła od Świętego Dominika. Odznaczał się bowiem pokorą serca, dziewiczą czystością, gorącą miłością Boga i bliźnich. Była ona tak wielka, że widok strapionych i płaczących wyciskał z jego oczu strumienie łez i z płaczem błagał dla nich o zmiłowanie Boże. Miał zwyczaj spędzać noce w kościele i rzadko kiedy udawał się na spoczynek, a zmęczony czuwaniem, kładł się na kamieniu przed ołtarzem lub na ziemi i tak odpoczywał, a ciało swoje co noc aż do krwi chłostał.

W piątki oraz w wigilie Błogosławionej Dziewicy i Apostołów pościł o chlebie i wodzie, a wszystkie chwile swojego życia Bogu poświęcał. Zawsze bowiem oddawał się czy to nauce, czy głoszeniu słowa Bożego, czy słuchaniu Spowiedzi, czy modlitwie lub też nawiedzaniu chorych i tak słowem i przykładem budował bliźnich.

W przeddzień uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny Święty Jacek modlił się przed Jej ołtarzem w kościele swojego Zakonu w Krakowie i gdy tak we łzach i modlitewnym uniesieniu rozważał Jej radosne i cudowne Wniebowzięcie, ujrzał wielkie światło, spływające na ołtarz. Zbliżyła się do niego Błogosławiona Dziewica i rzekła: Synu mój, Jacku, raduj się, albowiem twoje modlitwy miłe są mojemu Synowi i Zbawicielowi i o cokolwiek będziesz prosił za moją przyczyną, to otrzymasz”.

To rzekłszy, wśród świateł i chórów anielskich odeszła do Nieba. A Święty mąż Jacek, pocieszony tym objawieniem, z ufnością wypraszał u Boga to, czego pragnął.” Tyle z relacji Ojca Stanisława.

My zaś, słuchając Bożego słowa, przeznaczonego specjalnie na dzisiejszą Uroczystość, odnajdujemy już w pierwszym czytaniu słowa Proroka Izajasza, które wydają się nam jakoś tak bardzo pasować do stylu posługi Świętego Jacka. Bo to właśnie on, nasz Święty Patron – jeżeli wspomnimy kolejne etapy jego pracowitego i pełnego poświęcenia życia – mógłby powtórzyć za Prorokiem: Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, abym głosił dobrą nowinę ubogim, bym opatrywał rany serc złamanych, żebym zapowiadał wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; abym obwieszczał rok łaski Pańskiej i dzień pomsty naszego Boga; abym pocieszał wszystkich zasmuconych, bym rozweselił płaczących…

Tak, do takich właśnie zadań Pan powołał naszego Patrona. I wiemy, żeby dobrze się z nich wywiązał – w tylu różnych miejscach, wobec tylu ludzi, których w ramach swojej misyjnej działalności spotkał, spośród których tak wielu nie chciało go słuchać, bardziej lub mniej otwarcie okazując swoją niechęć.

Ale to on także – nasz Patron – zdaje się mówić dziś zarówno do członków Zakonu dominikańskiego, tak intensywnie dzięki niemu rozwijającego się wówczas w naszej Ojczyźnie, jak i do wszystkich tych, do których dotarł ze swoją posługą – słowami Apostoła Piotra z dzisiejszego drugiego czytania: Łaska wam i pokój niech będą udzielone obficie przez poznanie Boga i Jezusa, Pana naszego. Boska Jego wszechmoc udzieliła nam tego wszystkiego, co się odnosi do życia i pobożności, przez poznanie Tego, który powołał nas swoją chwałą i doskonałością.

I stąd bardzo konkretne wskazania, skierowane przez Piotra do swoich uczniów, ale też do nas wszystkich – zarówno przez Piotra, jak i przez Świętego Jacka. Oto te słowa: Dlatego też właśnie, wkładając całą gorliwość, dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość. Gdy bowiem będziecie je mieli, i to w obfitości, nie uczynią was one bezczynnymi ani bezowocnymi w poznaniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

I jeszcze te słowa: Dlatego bardziej jeszcze, bracia, starajcie się umocnić wasze powołanie i wybór! To jest dokładnie to powołanie i ten wybór, którego dokonał Jezus, powołując dzisiaj Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana, aby pozostawili swój wyuczony i przez lata pracy do mistrzostwa opanowany fach, jakim było łowienie ryb, a poszli za Nim do innego połowu. Ci – jak słyszymy – poszli. Zupełnie nie wiedzieli, co ich czeka: jakie zadania przed nimi staną – i w ogóle: jak bardzo zmieni się ich życie.

Podobnie i nasz Patron: chętnie wyruszał do wciąż nowych i zupełnie sobie nie znanych miejsc. I musimy to zauważyć, że nie ociągał się ani nie obawiał tego, co go tam może spotkać. Przemierzył tyle ziem, ewangelizował w tylu krajach, założył tak wiele placówek swojego Zakonu – w tak wielu miejscach. I tego chcemy się od niego uczyć: właśnie aktywności, pracowitości, zapału – i tego, by ciągle stawiać sobie to pytanie, co jeszcze dobrego mogę zrobić, gdzie to dobro mogę uczynić, do kogo mogę jeszcze wyjść chociażby ze zwykłym, ludzkim, dobrym słowem… Komu dać świadectwo swojej wiary – choćby w sposób taki najbardziej prosty, zwyczajny, codzienny… To pierwsza lekcja, jaką nam daje dzisiejszy nasz Patron.

Druga jest ta, że kiedy uświadomił sobie, że jego działalność spotyka się z takim oporem i niechęcią, to uznał, że na tamten moment nic więcej uczynić nie może. Zrobił, ile zrobił – i oddał to w ręce Jezusa, aby to On sam, Pan i Zbawiciel, dalej te dzieła prowadził. A Jacek wrócił do swego klasztoru w Krakowie i zamknął się w nim – jak wynika z biografii – na co najmniej siedemnaście lat, do swojej śmierci. Może ktoś powie, że to tchórzostwo, albo wygodnictwo. Bo może powinien iść dalej, na nic nie zważać, tylko głosić Boże słowo – nawet za cenę męczeństwa! I może to męczeństwo przemawiałoby bardzo mocno do jego duchowych synów i do tych, do których wcześniej docierał ze słowem i posługą.

Nie wiemy. Może by tak było – a może jednak o wiele więcej zyskał, modląc się za to dzieło, które do tej pory budował swoją aktywną działalnością, by teraz w ten sposób przyczyniać się do jego rozwoju: właśnie modlitwą i ofiarowanym w jego intencji cierpieniem. Nie wiemy tego, co było lepsze – to wie tylko Bóg – Jacek jednak wybrał taką drogę.

I to jest właśnie dla nas cennym wskazaniem, że kiedy w naszych kontaktach z ludźmi uznamy, że już nie jesteśmy w stanie do kogoś dotrzeć z dobrym słowem, albo nie jesteśmy w stanie naprowadzić go na dobrą drogę – ileż to takich dylematów przeżywają żony mężów pijaków, albo matki zbuntowanych dzieci, albo nauczyciele opornych i niewdzięcznych uczniów, albo duszpasterze wiernych o zamkniętych i zawziętych sercach – to zawsze wtedy pozostaje ten środek, ten sposób, jaki zastosował Jacek: modlitwa i ofiarowanie swego cierpienia, swoich codziennych krzyżyków, a może i nawet wielkich krzyży.

Kto wie, czym tak naprawdę więcej zyskamy: czy aktywną działalnością i przekonywaniem słownym, czy uznaniem swojej ludzkiej słabości i niemocy, i oddaniem jej w ręce Jezusa, z pokorną prośbą, wypowiedzianą w modlitwie i na adoracji, aby to On już dalej działał, kiedy nasze działania okazują się takie nieskuteczne. Kto wie, który sposób okaże się właśnie tym lepszym i – tak po ludzku – bardziej skutecznym. Z pewnością – sam Pan będzie wiedział to najlepiej.

Bo też nie chodzi o to, żeby nic nie robić, a tylko odmawiać po kilkanaście Różańców dziennie – czekając, że problemy same się rozwiążą. Nie! My mamy podejmować działania, ale może być tak, iż przekonamy się, że nie przynoszą one efektów – pomimo naszych najszczerszych intencji i największego zaangażowania. A wtedy pozostaje właśnie jeszcze modlitwa. A może lepiej powiedzieć: aż modlitwa! Jako ten sposób naprawdę najlepszy.

Święty Jacek, u początków działalności Zakonu dominikańskiego w Polsce, przyczynił się do jego rozwoju zarówno swoją działalnością, jak i tymi kilkunastoletnimi modlitwami i cierpieniami, kiedy już nie mógł działać. To w ten sposób – możemy być tego pewni – osiągnął bardzo, bardzo wiele. I to jest dla nas druga lekcja, jaką nam daje nasz Patron: nigdy się nie poddać, ale nawet swoją bezsilność, bezradność i ludzką słabość – w ręce Jezusa oddać!

I trzecia lekcja to ta, jaka płynie do nas z owej pięknej legendy, którą tu sobie przytoczyliśmy – i z obrazu Świętego Jacka, na którym jest on pokazywany z Najświętszym Sakramentem w jednym ręku, a z figurą Matki Bożej w drugim. Jaka to lekcja? Właśnie: połączenie obu tych form kultu i szczerej pobożności: eucharystycznej z Maryjną. Jest to bardzo czytelne wskazanie, że obie te formy kultu są bardzo ważne, ale obie muszą być ze sobą mądrze połączone. Nie mogą być dla siebie konkurencją!

Nie można być tak pobożnym wobec Matki Bożej, że zaniedba się Mszę Świętą czy adorację Najświętszego Sakramentu. Nie! Prawdziwa pobożność Maryjna jest chrystologiczna i chrystocentryczna, czyli prowadzi do Jezusa! Maryja zawsze wskazuje na Jezusa i do Niego prowadzi. Pamiętamy przecież, co powiedziała na weselu w Kanie Galilejskiej: Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie! Oczywiście – Jezus. To samo mówi i nam dzisiaj – i mówi zawsze!

Dlatego z pobożnym odmawianiem Różańca i Litanii loretańskiej, i innymi formami pobożności Maryjnej – której absolutnie nie można zaniedbać – powinniśmy połączyć stały stan łaski uświęcającej, co wiąże się z regularną Spowiedzią, nie rzadszą, jak co miesiąc, i stałym przystępowaniem do Komunii Świętej. I osobistą adoracją Najświętszego Sakramentu, a wcześniej jeszcze: z pobożnym przeżywaniem każdej Mszy Świętej.

I z należytym uszanowaniem świątyni, wyrażonym zarówno troską o jej utrzymanie i czystość, jak też odpowiednim strojem w czasie liturgii. Z tym ostatnim szczególnie teraz, w gorące dni, mamy w naszych kościołach spory problem. To są takie sprawy może drobne, ale ważne, świadczące o naszym uszanowaniu Eucharystii.

Uczmy się tego uszanowania i tej miłości do Jezusa i do Jego Matki – od Świętego Jacka. I tej chrześcijańskiej aktywności, ale i tego ogromnego zaufania do Jezusa, że tam, gdzie kończą się nasze możliwości, zdolności i siły – to właśnie tam zaczyna się Jego moc, której my chcemy się bezgranicznie oddać.

Niech nas tego uczy – i taką postawę dla nas wyprasza – nasz wielki Święty, Jacek Odrowąż, nasz Rodak i Patron, z którego naprawdę możemy być bardzo dumni. I który także w naszych czasach – takich, jakimi one są (a my doskonale wiemy, jakimi one są) – ma nam naprawdę dużo do powiedzenia i do nauczenia. Skorzystajmy z tej jego nauki!

4 komentarze

  • Gratulacje dla naszych drogich księży Jacka i Marka.
    Wysyłam na Twój adres e-mail fotokolaż pt. „Pies przytulinek”. Pokażcie go księdzu Markowi.To gratulacje dla Was obojga.
    Mam nadzieję, że napisałem po polsku bez błędów: «Бегу в Польшу. Обнимать священников Яцека и Марэка по полной программе»
    Sacnte Hyacinthe et Marce, orate pro nobis!
    Jutro (18.08) przypadają moje imieniny, w kalendarzu liturgicznym przypada wspomnienie św. Heleny: https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/08-18b.php3

  • Bożego błogosławieństwa z okazji imienin na każdy dzień ks. Jacku, aby Twoja energia nigdy się nie wyczerpała w głoszeniu Słowa Bożego, opieki Matki Bożej i darów Ducha Św.
    Dużo owoców i radości ze swojej pracy duszpasterskiej, nowych pomocników przy blogu i spełnienia
    marzeń. Niech wasza braterska współpraca przynosi obfite żniwo na polu waszej posługi i całego
    świata bo czytają je wierni z całego świata o czym świadczą zdjęcia.
    Dla młodszego brata Marka dużo zdrowia z okazji 49 urodzin. Życzenia prześlę na Jego Słowo z Syberii.
    Z Panem Bogiem.

  • Drodzy Księża! Okoliczności życzeń są różne ale moje życzenia jednakie; Błogosławieństwa Bożego, darów Ducha Świętego, strzegącego oka Boga Ojca i opieki Matki Najświętszej oraz św.Jacka i św. Marka. Będę pamiętała o Was na Eucharystii o 10tej u M.M. Kolbego w Koninie. Szczęść Boże.

  • Dołączam się do życzeń. Obu księżom życzę Mocy i łask z Nieba, życzliwości od ludzi a tak po ludzku zdrowia i siły.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.