Chcę dobrze – czynię źle…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Katarzyna Pałysa – Osoba bardzo życzliwa i życiowo energiczna, chętnie czyniąca dobro wszystkim wokół;

Dorota Rogulska – należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot;

Mateusz Maksymiuk – jak wyżej;

Maja Zagubień – aktywnie włączająca się w działalność młodzieżową w czasie mojej posługi w Celestynowie.

Imieniny natomiast przeżywa Marcin Paczuski – życzliwy Człowiek z Siedlec, z którym spotykałem się w swoim czasie na Mszach Świętych w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego, przy ul. Brzeskiej.

Wszystkim świętującym życzę ciągłego doświadczania wielkiej mocy Bożej i błogosławieństwa. Zapewniam o modlitwie!

A ja dzisiaj pozdrawiam Was z Siedlec, skąd około południa wyruszę na kilka godzin do Białej Podlaskiej – dla załatwienia jednej, konkretnej sprawy – po czym wracam do Siedlec, gdzie spodziewam się wizyty Szymona Olendra, mojego Przyjaciela, i dobrej z Nim rozmowy.

A poza tym, będę się starał zrobić jak najwięcej dobrego z tego, co mam do zrobienia. Oddaję ten dzień Panu naszemu – do pełnej dyspozycji.

I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Wspierajmy Księdza Marka w Jego pielgrzymowaniu w Rzymie, gdzie jest ze swoją Ekipą od wczoraj. Niech przeżyją jak najgłębiej doświadczenie jedności z Kościołem powszechnym

Zatem, co Pan mówi dzisiaj do mnie tak bardzo osobiście? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie – właśnie dzisiaj? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 29 Tygodnia zwykłego, rok I,

24 października 2025., 

do czytań: Rz 7,18–24; Łk 12,54–59

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Bracia: Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.

A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.

Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus mówił do tłumów: „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: «Deszcz idzie». I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: «Będzie upał». I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?

Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia.

Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka”.

Dość często zdarza nam się słyszeć cytaty z tych właśnie słów Apostoła Pawła, które wypowiedział dzisiaj do nas: bądź to w formie cytatów dosłownych, bądź opisowych lub streszczających – ale za każdym razem chcemy pocieszać się tym właśnie, że skoro tak wielki Apostoł przeżywał dokładnie takie same trudności, jakie i my często przeżywamy, to… nie jest może z nami jeszcze tak źle.

Bo i my – podobnie jak Paweł – podejmujemy wiele dobrych postanowień: a to przy okazji Spowiedzi, a to na zakończenie rekolekcji, a to na początku nowego roku kalendarzowego albo roku szkolnego, akademickiego; czy w ogóle: na początku jakiegoś czasu, jakiegoś okresu w naszym życiu. Wiele tych dobrych – i naprawdę szczerych – postanowień podejmujemy.

A nawet nieraz nie czekamy do jakiegoś określonego dnia, kiedy to „wypada” takie postanowienie podjąć, nie szukamy jakiejś szczególnej okazji, tylko po prostu na co dzień, na bieżąco – widząc różne swoje niedociągnięcia, potknięcia – mówimy sobie, że tak dalej być nie może i koniecznie trzeba coś z tym zrobić. I naprawdę – podejmujemy je szczerze.

Niestety, musimy po wielekroć powtórzyć za Apostołem jego dzisiejsze, jakże przejmujące wyznanie: Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.

I jak to sam uzasadnia? A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.

Zobaczmy, że jest to spojrzenie bardzo realistyczne i chyba – możemy przyznać – bardzo rzetelne i prawdziwe. Jesteśmy w stanie zgodzić się z taką argumentacją. Przy czym – i to mocno podkreślmy – nie jest to żadne łatwe usprawiedliwianie siebie samego przez Apostoła, przy jednoczesnej próbie zrzucenia odpowiedzialności na kogoś innego. Bo na kogo mógłby on tę odpowiedzialność zrzucić? Jeżeli już, to na owego «wewnętrznego człowieka», ale ten akurat opowiada się po stronie dobra. Może więc na te swoje nieszczęsne «członki», które ulegają ludzkim zachciankom i popędom…

Tak, czy owak – jaka konkluzja tego wywodu? Najpierw – dość dramatyczna: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Zaraz jednak, w następnym dosłownie zdaniu, słyszymy: Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Zauważmy, że to nie jest przypuszczenie, życzenie, oczekiwanie, pragnienie tego, żeby Pan pomógł w tej trudnej sytuacji. To jest już podziękowanie za pomoc, której z pewnością Paweł niejednokrotnie doświadczył – i doświadczał na bieżąco, jak się możemy domyślać.

Warto przy tym wszystkim podkreślić wielką szczerość Apostoła, który udzielając swoim uczniom i wychowankom bardzo konkretnych wskazań – a nierzadko także upomnień – jednocześnie jasno i odważnie przyznaje się do własnych słabości. Czyli to nie jest tak, że on sam, z jakiegoś piedestału, z pozycji nauczyciela, pokazuje palcem, co wierni Gminy rzymskiej mają robić, a czego nie robić, a on będzie się temu „z góry” przyglądał jako swoisty arbiter, oceniając i ewentualnie gromiąc za błędy.

Paweł podkreśla to bardzo wyraźnie, że on tę trudną drogę do doskonałości i świętości sam wraz z nimi przemierza. I że też na niej upada. Co więcej, on doskonale wie, kiedy upada i – właśnie! – nie chce popełniać zła, chce czynić tylko dobro! Ale jest w nim jakaś siła, która popycha go do zła… To jest ów „wewnętrzny człowiek” – ale ten „fizyczny”, czyli wspomniane już członki jego ciała, symbolizujące tu jego oporną ludzką naturę.

To chyba dobrze, że Apostoł – pasterz, nauczyciel i przewodnik – nie obawia się przyznać do swoich słabości, pokazując jednocześnie, że cel, do którego mają zmierzać jego wierni, to nie osiągnięcie poziomu świętości jego, czyli Pawła, ale własnej świętości, rozumianej jako osobiste, jak najpełniejsze zjednoczenie z Jezusem! Nawiązanie z Nim – z Jezusem – bardzo osobistej, intymnej wręcz relacji, najgłębszej więzi!

I temu dążeniu ma być wszystko podporządkowane. To powinno być takim naturalnym wręcz dążeniem człowieka, wynikającym z jego trzeźwego, zdroworozsądkowego spojrzenia na swoje życie i na całą otaczającą rzeczywistość – spojrzenia opartego na własnym, życiowym doświadczeniu.

Jezus tak o tym mówi w dzisiejszej Ewangelii: Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcz idzie”. I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?

Właśnie, to jest jakaś wielka prawda: my zasadniczo dobrze wiemy, co jest słuszne, a co nie jest słuszne, w poszczególnych, konkretnych sprawach. Owszem, mamy różne pytania i wątpliwości w różnych konkretnych sytuacjach, albo w jakichś szczególnych kontekstach lub aspektach, ale w tym – powiedzielibyśmy – zasadniczym rozumieniu kwestii moralnych nasze sumienia reagują właściwie. To znaczy, dobijają się one ze swoimi ostrzeżeniami, upomnieniami lub wskazaniami.

Ale nie zawsze są dopuszczane do głosu. Albo bardzo celowo wyciszane. Oczywiście, takie działania finalnie skazane są na niepowodzenie. Niemniej jednak, młodzi ludzie, mieszkający bez ślubu na sposób małżeński, dobrze wiedzą, że źle robią. Owszem, będą to tłumaczyć na tysiąc sposobów – i, powiedzmy szczerze, niektórym z tych argumentów trudno odmówić racji, jak choćby argumentowi finansowemu, że można zaoszczędzić, nie wynajmując drugiego mieszkania, a mieszkając w jednym – ale to nie zmienia faktu, że zło jest złem. I wspomniani młodzi ludzie dobrze o tym wiedzą – jakby tego nie chcieli ukrywać i „owijać w bawełnę”. Bo ukrywają i „owijają”, ale jednak spowiadają się z tego.

I tak o wielu innych zachowaniach i postawach można by mówić, kiedy to człowiek próbuje wmawiać sobie i innym, że robi dobrze, a sumienie dobija się ze swoim stanowiskiem, które pokazuje, co tak naprawdę jest dobre. Według Jezusa, kwestie te są tak oczywiste, jak to, ze z chmury będzie deszcz, a z południowego wiatru – upał. I tu nie ma co kręcić, nie ma co kombinować, tylko po prostu pójść za głosem prawdy!

Czyli – posłuchać tego dobrego, wewnętrznego człowieka, symbolizowanego przez nasze sumienie, przez nasze uczciwe i szczere myślenie – z jednej strony: zdroworozsądkowe; a z drugiej: oparte na nauce ewangelicznej, w której przecież jesteśmy wychowywani od dziecka.

Owszem, ten „drugi” człowiek w nas będzie walczył, bo na pewno nie podda się tak łatwo. Będzie się dobijał o prawo głosu. Ale to od nas zależy, aby ten dzisiejszy Pawłowy dylemat: łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę – rozstrzygnąć na korzyść dobra.

Owszem, nie jest to i nie będzie łatwe – tu się musimy zgodzić z Pawłem. Ale pomocą będzie dla nas porządna modlitwa, systematyczne i pobożne życie sakramentalne i głęboki, osobisty kontakt z Bożym słowem. I będzie dobrze! Na pewno!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.