Szczęść Boże! Drodzy moi, do grona Solenizantów – Sławomirów, świętujących 5 listopada, dołączam Brata Sławomira Steczkowskiego, ze Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego – posługującego w Rzymie, w Polskim Papieskim Instytucie Kościelnym, gdzie w czasie studiów, odbywanych w Rzymie, zamieszkują polscy Księża. Za każdym razem, kiedy jestem w Rzymie – z kimkolwiek – doświadczam (doświadczamy) ogromnej życzliwości i gościnności Brata Sławomira. Niech Mu Bóg we wszystkim obficie błogosławi, obdarza tak bardzo potrzebnym zdrowiem i nie pozwoli zagasnąć Jego wyjątkowemu poczuciu humoru! Zapewniam o modlitwie!
A oto w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:
►Biskup Grzegorz Suchodolski – Biskup Pomocniczy Diecezji siedleckiej;
►Ksiądz Wojciech Bazan – przez wiele lat: Prefekt w Zespole Szkół Katolickich, działających w moim rodzinnym mieście, Białej Podlaskiej, a obecnie: Proboszcz w Parafii Samogoszcz. Ksiądz Wojtek jest moim dobrym Kolegą, jeszcze z czasów seminaryjnych.
Obu Jubilatom życzę wszelkiego Bożego błogosławieństwa i zapewniam o modlitwie!
Pamiętajmy dzisiaj w modlitwie o Ojcu Świętym Leonie XIV – Następcy dzisiejszego Patrona!
Drodzy moi, pozdrawiam Was z Siedlec, skąd zamierzam udać się do Kodnia, gdzie chciałbym pomodlić się i załatwić kilka spaw, po czym odwiedzę Dom rodzinny, a o 18:00, w naszym Duszpasterstwie, będę miał radość gościć byłą Rektor Akademii MAZOVIA, Panią Doktor Bożenę Piechowicz, która wraz kilkoma Osobami przybędzie na Mszę Świętą w Jej intencjach, po czym planujemy spotkanie przy kawie. Takie plany na dzisiaj… Oddaję je Panu – do pełnej dyspozycji!
Tymczasem, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś Pan mówi właśnie do mnie – osobiście i konkretnie? Duchu Święty, bądź światłem i natchnieniem!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 32 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie Św. Leona Wielkiego, Papieża i Doktora Kościoła,
10 listopada 2025.,
do czytań: Mdr 1,1–7; Łk 17,1–6
POCZĄTEK KSIĘGI MĄDROŚCI:
Umiłujcie sprawiedliwość, sędziowie ziemscy!
Myślcie o Panu właściwie
i szukajcie Go w prostocie serca.
Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę,
objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego.
Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga,
a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych.
Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną,
nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi.
Święty Duch karności ujdzie przed obłudą,
usunie się od niemądrych myśli,
wypłoszy Go nadejście nieprawości.
Mądrość bowiem jest duchem miłującym ludzi,
ale bluźniercy z powodu jego warg nie zostawi bez kary:
ponieważ Bóg świadkiem jego sumienia,
prawdziwym stróżem jego serca,
tym, który słyszy mowę jego języka.
Albowiem Duch Pański wypełnia ziemię,
Ten, który ogarnia wszystko, ma znajomość mowy.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.
Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu”.
Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”.
Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.
Bardzo mądre jest to pierwsze czytanie – z Księgi Mądrości – o mądrości. Naprawdę, bardzo mądre, a jednocześnie – a może właśnie dlatego mądre – bardzo praktyczne! Bardzo konkretne i jasne, nie pozostawiające jakichś przestrzeni do domysłów. Już pierwsze zdanie – wprowadzające, ale też stanowiące swoiste streszczenie całości – brzmi przekonująco: Umiłujcie sprawiedliwość, sędziowie ziemscy!
Natomiast kolejne zdają się – by się tak wyrazić – „wchodzić w szczegóły”. Oto bowiem słyszymy: Myślcie o Panu właściwie i szukajcie Go w prostocie serca. Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę, objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego. Dowiadujemy się zatem, co sprzyja owemu umiłowaniu sprawiedliwości, o którym mowa w pierwszym zdaniu. Co?
Prostota serca. Szczerość serca. Wyzwolenie się z jakichkolwiek myśli podstępnych, a zamiast nich: wielka wiara w moc Bożą, otwarcie się na Boga. A co przeszkadza w umiłowaniu sprawiedliwości – a tym samym Mądrości, bo widzimy, że te pojęcia stosowane są tu niejako zamiennie?
O tym dowiadujemy się z kolejnych zdań: Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga, a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych. Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi. Święty Duch karności ujdzie przed obłudą, usunie się od niemądrych myśli, wypłoszy Go nadejście nieprawości.
Zatem, wszelka przewrotność, nieczystość serca, obłuda, złe myśli – słowem: wszelka nieprawość i grzech – to znaczące przeszkody w odnalezieniu i umiłowaniu Mądrości i sprawiedliwości. A skoro wcześniej jeszcze usłyszeliśmy, że mamy szukać Pana, naszego Boga, w prostocie serca – co pokazuje, że szukanie Mądrości (przez wielkie M pisanej) oznacza w istocie szukanie Boga – to te oto słowa są tu bardzo cenną wskazówką: Mądrość bowiem jest duchem miłującym ludzi, ale bluźniercy z powodu jego warg nie zostawi bez kary: ponieważ Bóg świadkiem jego sumienia, prawdziwym stróżem jego serca, tym, który słyszy mowę jego języka.
Drodzy moi, warto – w świetle tych słów – przypomnieć sobie i jasno na nowo uświadomić, że każdy z nas ma sumienie, które jest głosem Boga w nas – Bożym osądem naszych myśli, słów i czynów, a nawet naszych zamiarów – przeto nic z tego, co jest w nas, nie może skryć się przed Bogiem. Nic!
I nie jest prawdą twierdzenie, które tu i ówdzie – w obliczu czyjegoś wyjątkowego bezprawia – jest powtarzane, że ten oto człowiek jest człowiekiem bez sumienia, że on nie ma sumienia. To taka obiegowa, potoczna opinia, która może wyrażać naszą totalną dezaprobatę dla czyjegoś postępowania, ale na pewno nie jest prawdą. Nie ma bowiem takiego człowieka na świecie, który by nie miał sumienia! Każdy je ma, bo Bóg mówi do każdego umysłu i serca.
Inna sprawa, czy człowiek chce tego głosu posłuchać! Albo czy go nie zagłusza – a dokładniej: próbuje zagłuszać. Bo to się nigdy nie uda. Bo to by oznaczało, że Bóg jest słabszy od człowieka, skoro człowiekowi udało się zagłuszyć Boga. Nie, to niemożliwe. I choćby człowiek nie wiadomo jak próbował uciekać przed tym głosem i go tłumić, tłamsić, zakrzykiwać, zadeptywać – to nigdy mu się to nie uda!
Bo przychodzą momenty, kiedy się wraca do swego domu, idzie się spać, gasi się światło – i wtedy człowiek pozostaje sam na sam z sobą. W ciszy. A wtedy ten głos uporczywie się odzywa, przypomina, niepokoi… Tak, bo człowiek może uciec daleko od różnych ludzi i spraw, nawet od wielu problemów, ale nigdy nie ucieknie przed Bogiem i przed samym sobą. Głos sumienia i siebie samego zabierze ze sobą wszędzie. Zgodnie z tymi słowami, które tu sobie przed chwilą przywołaliśmy: Bóg świadkiem jego sumienia, prawdziwym stróżem jego serca, tym, który słyszy mowę jego języka.
Dlatego naprawdę nie warto uciekać przed Bogiem, nie mają też sensu próby radzenia sobie bez Niego, bo… przede wszystkim – po co?… Po co?… Co na tym zyskamy? Czy nie więcej zyskamy na tym, że pozostaniemy wierni Panu?
Zapewne, z takiego założenia wyszli dziś Apostołowie, kiedy poprosili swego Mistrza: Przymnóż nam wiary! Bardzo mnie zawsze zastanawia ta prośba, jeśli się zważy, że oni już ileś czasu chodzi za Jezusem, słuchali Go i byli świadkami tak wielu Jego cudów i znaków, a oto nagle: Przymnóż nam wiary! A może to właśnie było znakiem ich coraz większej duchowej dojrzałości – owo uświadomienie sobie, że sami z siebie naprawdę nic nie są w stanie osiągnąć, natomiast w całości zależni są od Jezusa i tylko w Nim jest ich moc, sens życia i natchnienie do działania.
Zwłaszcza, że Jezus dziś stawia swoim uczniom – a więc, na pewno, Apostołom jako pierwszym – naprawdę wysokie wymagania: Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu. Wcześniej zaś mówił o unikaniu zgorszenia.
Taka postawa, to z całą pewnością postawa człowieka mądrego, który umiłował sprawiedliwość – żeby pójść za treścią pierwszego czytania. Ale na taką postawę nie zdobędzie się nikt, kto chce ją kształtować tylko o własnych siłach. Nie warto! Bo i po co? Po co się szarpać samemu, kiedy Pan chce, naprawdę bardzo chce nam pomóc – i tylko czeka na okazję, na pozwolenie z naszej strony, na zielone światło.
Ileż bowiem jest w stanie osiągnąć i jak daleko na drodze do świętości dojść człowiek, który słucha swego sumienia, słucha swego Boga i codziennie prosi o mądrość, o sprawiedliwość – i o wiarę. I codziennie stara się je pomnażać. Jakże daleko dojdzie taki człowiek, jak wiele osiągnie! I jak bardzo także innym pomoże! Ale musi się zdobyć na odwagę totalnego zdania się na Pana! Totalnego!
I to jest właśnie mądrość! To jest sprawiedliwość! To jest prawdziwa wiara!
A przekonuje nas o tym przykład niezwykłej postawy, jaki otrzymujemy w świadectwie życia i świętości Patrona dnia dzisiejszego, którym jest Święty Papież Leon Wielki.
Urodził się około 400 roku, w Toskanii. Papież Celestyn I mianował go archidiakonem. Od młodości wyróżniał się tak wielką erudycją i zdolnościami dyplomatycznymi, że nawet jako zwykły akolita wysyłany był przez Papieża do ważnych misji, jak chociażby – z poufną misją do Świętego Augustyna, Biskupa Hippony. W czasie jednego z takich wyjazdów, kiedy przebywał jako legat papieski w Galii, sam niespodziewanie został obrany Papieżem, po śmierci Sykstusa III, w roku 440.
Pontyfikat Papieża Leona przypadł na czasy licznych sporów teologicznych i zamieszania pośród hierarchii kościelnej. Musiał on zatem zwalczać liczne herezje oraz tendencje odśrodkowe, podejmowane przez episkopaty Afryki Północnej i Galii. To wtedy bowiem Pelagiusz głosił, że Chrystus wcale nie przyniósł odkupienia z grzechów, a Nestoriusz twierdził, że w Jezusie mieszkały dwie osoby.
Poprzez swoich legatów, w roku 451, brał Leon udział w Soborze w Chalcedonie – tym Soborze, który ustalił najważniejsze elementy doktryny chrystologicznej, przyjął bowiem wiarę w jednego Chrystusa w dwu naturach, obu niezmiennych i nieprzemieszczalnych, ale także nierozdwojonych i nierozdzielnych. Obie natury razem – jak ostatecznie wówczas stwierdzono – tworzyły jedną osobę.
Ponadto, Leon doprowadził do uznania prymatu Stolicy Piotrowej zarówno przez cesarza zachodniego Walentyniana III, jak i przez Konstantynopol. Cesarz Walentynian III ogłosił edykt postanawiający, że zarządzenia Stolicy Apostolskiej muszą być uważane za prawo, co w praktyce oznaczało prymat jurysdykcyjny Biskupa Rzymskiego. Leon wprowadził zasadę liturgicznej, kanonicznej i pastoralnej jedności Kościoła. Za jego czasów powstały pierwsze redakcje zbiorów oficjalnych modlitw liturgicznych w języku łacińskim.
Wielkim jego dokonaniem była obrona Italii i samego Rzymu przed najazdami barbarzyńców. W roku 452 wyjechał naprzeciw Attyli, króla Hunów, i jego wojsk, wstrzymując ich marsz i skłaniając do odwrotu. W trzy lata później podjął pertraktacje ze stojącym u bram Rzymu Genzerykiem, królem Wandalów. Niestety, król nie dotrzymawszy umowy, złupił Wieczne Miasto. Był ponadto Papież obrońcą kultury zachodniej. Wszystkie tu wyliczone jego zasługi sprawiły, iż jako pierwszy Papież w historii otrzymał przydomek „Wielki”.
Zmarł w dniu 10 listopada 461 roku, w Rzymie, w siedemdziesiątym roku życia. Został pochowany w portyku Bazyliki Świętego Piotra. Zachowało się po nim dwieście listów i sto przemów, wygłoszonych do Rzymian podczas różnych świąt. Wszystkie one pozwalają poznać wiedzę teologiczną Papieża oraz ówczesne życie liturgiczne. W roku 1754 Benedykt XIV ogłosił Świętego Leona Wielkiego – Doktorem Kościoła.
A oto mały fragment jego twórczości, zaczerpnięty z jednego z kazań, a pokazujący dobrze jego duchowość. Czytamy tam takie oto słowa:
„Choć cały Kościół Boży został uporządkowany według stopni, tak aby różnorodność członków przyczyniała się do zachowania całości Mistycznego Ciała, to jednak – jak powiada Apostoł – wszyscy stanowimy jedno w Chrystusie. Nikt też nie jest oddzielony od drugiego spełnianym urzędem tak dalece, aby najmniejsza nawet część ciała pozbawiona była łączności z Głową.
Tak więc, umiłowani, w jedności wiary i Chrztu szczycimy się jedną wspólnotą oraz wspólną godnością […]. Wszystkim, odrodzonym w Chrystusie, znak Krzyża nadaje godność królewską, namaszczenie zaś Duchem Świętym wyświęca na kapłanów. Wszyscy zatem chrześcijanie, pełni Ducha i mądrości, powinni mieć świadomość, że przysługuje im – z wyjątkiem szczególnego zadania naszej posługi – godność królewska oraz udział w urzędzie kapłańskim.
Cóż bowiem jest bardziej królewskiego niż to, że dusza Bogu oddana potrafi kierować swoim ciałem? I cóż jest bardziej kapłańskiego, jak poświęcić Panu czyste sumienie i złożyć na ołtarzu serca nieskalaną ofiarę pobożności? A chociaż dzięki łasce Bożej wszystko to jest własnością wszystkich, to jednak jest rzeczą świętą i chwalebną, abyście się radowali rocznicą mego wyniesienia – jakby swoją własną chwałą. W ten sposób niechaj w całym Kościele doznaje czci jeden Sakrament kapłaństwa, który wraz z wylaniem świętego oleju obficiej wprawdzie spłynął na wyższe stopnie, ale też nieskąpo zstąpił na niższe.
Przeto, umiłowani, jeśli uczestnictwo w tym wielkim darze stanowi dla nas podstawę do wspólnej radości, to jednak nasza radość będzie bardziej prawdziwa i wzniosła, jeśli nie będziecie zwracać uwagi na naszą skromną osobę, ale raczej całą bystrością umysłu rozważać będziecie chwałę Świętego Piotra.
Niechaj ten dzień będzie poświęcony nade wszystko temu, na którego Źródło wszelkich łask wylało swe obfite dary. Wiele otrzymał on sam, a nikt nie dostąpił czegokolwiek bez jego pośrednictwa, pomimo iż Słowo Wcielone zamieszkało już pośród nas i Chrystus ofiarował już siebie dla zbawienia rodzaju ludzkiego.” Tyle z wypowiedzi Świętego Papieża Leona Wielkiego.
Wsłuchani w jego słowa i wpatrzeni w świetlany przykład jego świętości, ale też skupieni na Bożym słowie dzisiejszej liturgii, zapytajmy samych siebie, jak często prosimy Pana o pomnożenie wiary, sprawiedliwości i mądrości? I co robimy – co dzisiaj konkretnie zrobimy – aby je w większym stopniu posiąść?…

Za wstawiennictwem dzisiejszego patrona, św. Leona Wielkiego, proszę o Boże błogosławieństwo i dary Ducha Świętego dla papieża Leona XIV, głównego lwa naszego Kościoła.
Maryjo, Matko Kościoła, chroń go pod Swoim Omoforem przed złem widzialnym i niewidzialnym.