Czy to Bóg ma czekać?…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Kanonik Doktor Adam Kulik – Proboszcz mojej rodzinnej Parafii, Kolega z czasów seminaryjnych i ze wspólnej pracy na wikariacie w Żelechowie,

Patryk Śliwa, za moich czasów – Lektor i Członek Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.

Niech Pan we wszystkim błogosławi Jubilatom! Wspieram modlitwą!

I pozdrawiam Was, Drodzy moi, z Lublina, dokąd dotarłem wczoraj po 23:00 i skąd zapewne dzisiaj wieczorem przejadę do Siedlec. Wcześniej jednak, bo o 18:00, Msza Święta w „mojej” Parafii Świętego Jana Kantego i okazja do złożenia sobie życzeń z Proboszczem Parafii, Księdzem Kanonikiem Bogdanem Zagórskim, zwanym przeze mnie Eminencją, a także Księdzem Andrzejem Bubiczem, wspaniałym Kapłanem, wspierającym w pracy miejscowych Duszpasterzy – i z tymiż Duszpasterzami. Planuję też krótkie spotkanie – tam, w kościele – z Żanią i Łukaszem Sulowskimi, bardzo bliskimi mi Ludźmi.

A teraz – zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Poniżej zaś – jak co wtorek – słówko Szymona Sali. Bardzo Mu dziękuję za ten przekaz – prosto do serca. Taki jasny i mądry, konkretny i praktyczny! Szczególnie za to zdanie, że Bóg nie przychodzi do domu, tylko do ludzi. I że nie pomieszczenie mamy przygotować, ale serce. I kilka jeszcze innych, trafionych „w punkt” stwierdzeń – chociażby pytanie końcowe…

Słówka Szymona są – jak zauważam – coraz mocniejsze i coraz takie… no, właśnie, takie. W punkt. Wielkie dzięki! I chwała Panu!

Zatem, co dziś mówi do mnie osobiście Pan? Z jakim bardzo konkretnym wezwaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

23 grudnia 2025., 

do czytań: Ml 3,1–4;23–24; Łk 1,57–66

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA MALACHIASZA:

To mówi Pan Bóg: „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać dla Pana ofiary sprawiedliwie. Wtedy będzie miła dla Pana ofiara Judy i Jeruzalem jak za dawnych dni i lat starożytnych.

Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pana, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi przekleństwem”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem.

Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma otrzymać imię Jan”.

Odrzekli jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”.

Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I wszyscy się dziwili.

A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał, i mówił wielbiąc Boga.

I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z nim.

A OTO SŁÓWKO SZYMONA:

Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. Już jutro Wigilia Bożego Narodzenia, zapewne wielu z nas po Wigilii – w gronie najbliższych – uda się na Pasterkę, by przywitać Chrystusa. Jednak zanim to wszystko, zostały jeszcze niespełna dwa dni. Wydaje się, że jest to bardzo krótko, ale dzisiejsze Słowo Boże nadal ma charakter adwentowy – jest bardzo intensywne i daje nam do zrozumienia, na kogo my tak właściwie czekamy.

W pierwszym czytaniu dziś słyszymy: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Bóg się zapowiada. Dlaczego? Przecież jest Bogiem, a więc zawsze i wszędzie jest „u siebie”. Przecież jakby przyszedł bez zapowiedzi, to i tak zapewne byśmy Go przyjęli.

Jednakże, w ten sposób daje człowiekowi czas na to, aby mógł się przygotować. Nikt z nas przecież nie chciałby przyjmować ważnego gościa bez zapowiedzi. Wypadałoby wcześniej posprzątać, ugotować, może zorganizować odpowiednie pomieszczenie, gdyby gość chciał zostać na dłużej. To, jak przyjmiemy przybysza do własnego domu, bardzo dużo mówi o nas samych.

My niebawem przywitamy Jezusa Chrystusa. I nie chodzi oczywiście o to, aby wysprzątać dom, przygotować potrawy czy ubrać choinkę. Od strony ludzkiej jest to bardzo ważne, ale Boga bardziej interesuje nasze serce – Bóg nie przychodzi do domu, lecz do człowieka. Boga nie interesuje to, co mamy, lecz to, jacy jesteśmy. Dla Boga nie powinniśmy przygotowywać pomieszczenia, lecz nasze wnętrze. Jako gospodarze, powinniśmy się właściwie przygotować – a sposób tego przygotowania powinien zależeć od tego, kto do nas przychodzi.

Bóg pragnie poznać nas z jak najlepszej strony, dlatego daje nam czas. Nie jest On Bogiem, który wkracza w nasze życie nagle i tylko po to, aby nas „przyłapać na gorącym uczynku”. To nie jest logika Boga – Jemu nie chodzi o to, by ukarać jak największą liczbę ludzi, lecz o to, by jak najwięcej zbawić.

Ten, który do nas przyjdzie, nie jest zwykłym gościem. Czytamy: Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy On się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe. Wtedy będzie miła Panu ofiara Judy i Jeruzalem jak za minionych dni i pradawnych lat.

Słysząc taką zapowiedź przyjścia Gościa, nie myślelibyśmy ani o gotowaniu, ani o porządkach. W ogóle nie przyszłoby nam to do głowy! Gdy patrzymy na Jezusa leżącego w żłobie – czy naprawdę widzimy w Nim tego samego Pana? Bo ta zapowiedź Jego przyjścia nie jest czuła ani bezpieczna – jest wstrząsająca i budzi respekt. Co możemy zatem zrobić, by móc przygotować się na przyjście tak ważnej Osoby?

Czytamy: Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni on serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi klątwą. Wraz z zapowiedzią przyjścia otrzymujemy potrzebne wskazanie, jak należy się przygotować. Możemy wywnioskować, że chodzi o pojednanie z bliskimi.

Ale nie musimy się domyślać, bo Pan posyła do nas w tym celu swojego proroka – Eliasza. Tyle, że tutaj tak naprawdę nie chodzi o proroka ze Starego Testamentu. W tym miejscu chodzi o Jana Chrzciciela – on jest nazywany Eliaszem. W Ewangelii Mateusza Jezus tak właśnie go nazywa: A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. (Mt 11, 14)

Dzisiejsza Ewangelia, opowiada o jego narodzeniu. I już w tym wydarzeniu, można dostrzec kilka podpowiedzi, na kogo czekamy? Historia z nadaniem imienia jest bardzo ciekawa. Zgodnie z tradycją, powinno być to imię ojca, czyli Zachariasz, które to imię oznacza: „Bóg pamięta”. Jednakże, wiemy że ostatecznie – z „drobną” ingerencją samego Boga – dziecku nadano imię „Jan”, czyli: „Bóg jest łaskawy”. W ten sposób może Bóg chce zaznaczyć, że pomimo tego, iż pamięta o wszystkim, co złego czyniliśmy, to przede wszystkim jest dla nas łaskawy.

Kolejną wskazówką jest postawa posłuszeństwa Jego woli. Zauważmy, że Zachariasz odzyskał mowę dopiero wtedy, gdy przyjął i uznał Boży plan, przestając się mu sprzeciwiać. Bóg oczywiście cierpliwie czeka na to, aż Mu odpowiemy. Tutaj jednak pozostawiam pytanie do każdego z nas:

Czy to On powinien czekać na nas?

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.