Ewangeliczna prostota

E
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w tych dniach żyję trochę „w biegu”, a to ze względu na zastępstwo duszpasterskie w Żelechowie. Staram się jednak, aby słówko trafiało na stronę jak najszybciej. Wczoraj zamieściłem je o 5.15 – i na pewno już było, bo je widziałem. Dlatego bardzo zdziwiłem się, kiedy około 12.00 zobaczyłem, że jest znowu w wersjach roboczych. Nie mam pojęcia, dlaczego. Piszę o tym, aby wyjaśnić owo późne pojawienie się wczorajszego rozważania. Mam nadzieję, że dzisiaj już będzie dobrze.
       Wszystkim życzę błogosławionego dnia!
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
19 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ez 2,8–3,4; Mt 18,1–5.10.12–14
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
To
mówi Pan: „Ty, synu człowieczy, słuchaj tego, co ci powiem. Nie
opieraj się, jak ten lud zbuntowany. Otwórz usta swoje i zjedz, co
ci podam”. Popatrzyłem, a oto wyciągnięta była w moim kierunku
ręka, w której był zwój księgi. Rozwinęła go przede mną; był
zapisany z jednej i drugiej strony, a opisane w nim były narzekania,
wzdychania i biadania.
A
On rzekł do mnie: „Synu człowieczy, zjedz to, co jest przed tobą
postawione. Zjedz ten zwój i idź przemawiać do Izraelitów”.
Otworzyłem więc usta, a On dał mi zjeść ów zwój, mówiąc do
mnie: „Synu człowieczy, nakarm się i napełnij wnętrzności
swoje tym zwojem, który ci podałem”. Zjadłem go, a w ustach
moich był słodki jak miód.
Potem
rzekł do mnie: „Synu człowieczy, udaj się do domu Izraela i
przemawiaj do nich moimi słowami”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Uczniowie
przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto właściwie jest
największy w królestwie niebieskim?” On przywołał dziecko,
postawił je przed nimi i rzekł:
Zaprawdę
powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci,
nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak
to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by
przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.
Strzeżcie
się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem
powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze
Ojca mojego, który jest w niebie.
Jak
wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z
nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i
nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się
uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam: cieszy się nią bardziej
niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie
zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w
niebie, żeby zginęło jedno z tych małych”.
Nie
jest wolą Ojca Niebieskiego, żeby zginęło jedno z tych małych,
bezbronnych… W dzisiejszej Ewangelii mianem małego i
bezbronnego
określa się zarówno dziecko, jak i tego,
który z różnych powodów pogubił się na drogach
życia.
I który jest pozostawiony sam sobie,
i którzy nie potrafi udźwignąć ciężaru codzienności; i
ten, o którym się zapomina i którego się
pomija…
Jezus,
który na ziemi zechciał stać się właśnie kimś takim,
bierze dziś wszystkich małych i bezbronnych pod
swoją opiekę.
Zdumionym uczniom, pytającym Go o to, kto jest
największy w Królestwie niebieskim, pokazuje dziecko i każe im
stać się takim, jak ono. Nie w sensie jakiejś
infantylności, ale w sensie – prostoty…

Bardzo to zachęcająca
perspektywa – szczególnie dla tych, którzy całe życie pozostają
gdzieś na uboczu pędzącego świata i nie zajmują
wysokich społecznie stanowisk. Tyle tylko, że owo pozostawanie na
uboczu wcale nie musi oznaczać prostoty, tak jak i prostota
wcale nie musi oznaczać usunięcia się na margines
intensywnego życia społecznego.

Ktoś
bowiem może uważać, że jest na tyle cichy i pokorny, że na żadne
stanowiska pchać się nie będzie. Dobrze, ale jednak owe
najwyższe funkcje ktoś spełniać musi.
Czyżby więc z zasady
zostały one pozostawione ludziom chciwym władzy, ludziom
próżnym, zwyczajnym karierowiczom?
Moi
Drodzy, to jest właśnie bardzo często pojawiający się problem,
że ludzie wartościowi, ludzie trzeźwo myślący i mający
określone jasne zasady, wychodzą z założenia, iż nie powinni
się afiszować, obnosić,
dlatego także nie chcą kandydować
do żadnych funkcji i wolą żyć swoim rytmem, nikomu nie wchodząc
w drogę
. Często uważa się, że polityka to rzeczywistość
brudna i skorumpowana,
nie warto więc w ogóle w nic takiego się
angażować.
I
dlatego to właśnie zarówno w naszych społecznościach lokalnych,
ale i w wyższych strukturach politycznych, czy wreszcie także w
strukturach kościelnych – na owe wyższe stanowiska dostają się
ludzie małego formatu, ale o przerośniętych
ambicj
ach. A szkoda!
Szkoda,
że ludzie wartościowi pozostają na uboczu, jako ci prości i
skromni… Przecież można być cichym i skromnym,
zajmując bardzo wysokie stanowisko i mając kilka tytułów przed
nazwiskiem.
Jedno drugiemu wcale nie przeszkadza. Bo to nie w tym
jest sedno problemu, ale w wewnętrznym nastawieniu człowieka.
W tym, co kryje się w jego sercu.
Myślę,
że kilka ostatnich pontyfikatów udowodniło nam, jak bardzo prostym
i skromnym można być, nawet zajmując najwyższy z możliwych
urzędów – urząd papieski!
Dlatego
dzisiaj dobrze by było, byśmy zrobili sobie rachunek sumienia ze
swojej… prostoty,
ze swojej skromności, pokory… Ile jej we
mnie jest? Czy w ogóle mam ją w sobie, czy ani trochę? Czy
jest we mnie dziecięca prostota, czy kontakt ze mną jest możliwie
jak najłatwiejszy, czy nie wynoszę się nad innych? Czy – właśnie
nie obnoszę się posiadanym wykształceniem, majątkiem,
stanowiskiem?
I
jeszcze jedno, na co zwraca nam uwagę pierwsze czytanie: czy w
prosty i konkretny sposób staram się żyć Bożym Słowem na co
dzień i przekładać je na realia swojego życia,
czy właśnie
odwrotnie: w sposób pokrętny i bezczelny naginam do Słowo do
swoich zachcianek
i wręcz może tłumaczę tym Słowem swoje
nieprawości i małe podłości?… Taka postawa nie ma nic
wspólnego z ewangeliczną prostotą,
nawet gdyby oznaczała
działanie w ciszy własnego pokoju.
Prostota,
cichość, skromność – to walory serca zasłuchanego w Boże
Słowo;
serca kształtowanego na podobieństwo serca Jezusa. A w
tym nie przeszkadza żadne stanowisko i żaden tytuł. I chyba nawet
zależałoby nam, by na najwyższe stanowiska w państwie i w
naszych małych, lokalnych społecznościach, ale też i w
strukturach kościelnych trafiali właśnie ci ludzie, którzy
umieją stać się – według wskazań Jezusa – jako dzieci.
Tylko
tacy ludzie będą widzieli w swoim podwładnym człowieka i
brata, a nie petenta czy intruza!
Tylko tacy ludzie –
ewangelicznie prości – będą w stanie dostrzec każdego innego
prostego człowieka.
Kochani,
taka właśnie ewangeliczna prostota – to propozycja dla każdego
z nas,
bez wyjątku!

2 komentarze

  • Piękne rozważanie! A ja mam do księdza pytanie – czy w diecezji siedleckiej dostał ksiądz już "przydział" parafii? A jeśli tak, to czy można wiedzieć dokąd? Potrzeba nam takich kapłanów, te rozważania bardzo kojarzą mi się z bp Zbigniewem 😉

  • Jak pisałem na blogu, nie mam "przydziału" parafii, ponieważ ustaliliśmy z Księdzem Biskupem Kazimierzem, że teraz zajmę się pracą naukową. I w tym czasie nie będę na żadnej parafii. Pozdrawiam! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.