Dlaczego Twoi Uczniowie nie poszczą?…

D

Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam w pierwszy piątek miesiąca. Powoli wchodzę w rytm pracy w Parafii w Celestynowie. Za chwilę ruszam do Chorych z posługą sakramentalną. A dzisiaj wieczorem zaplanowałem spokojne poczytanie ostatnich wpisów i odpisanie. Dobrego dnia!
         Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Piątek 22 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań:  Kol 1,15–20;  Łk 5,33–39
Jakoś tak bardzo szczególnie słowa dzisiejszej Ewangelii brzmią w piątek – a do tego: w pierwszy piątek miesiąca. Oto bowiem faryzeusze i uczeni w Piśmie zwrócili się do Jezusa z pytaniem, dlaczegóż to Jego Uczniowie nie poszczą, kiedy inni poszczą. Naturalnie, nie mamy wątpliwości, że pytanie to i zawarty w nim zarzut bynajmniej nie dotyczył uczniów jako uczniów, ale samego Jezusa, bo to On przecież ustalił zasady, których przestrzegają Jego Uczniowie.
I dlatego to właśnie Jezus na zarzut ten odpowiada, wskazując na głęboki sens postu jako takiego – iż nie jest on praktyką dla samej praktyki, ale że ma głębokie znaczenie dla kształtowania relacji człowieka do Boga! Jezus mówi wyraźnie, że post nie może być zachowywany niejako niezależnie od Boga. Post ma mieć bezpośrednie odniesienie do życia duchowego, życia wewnętrznego człowieka! Zatem post, który jest tylko zewnętrzną praktyką, oderwaną od swego głębokiego znaczenia – w ogóle nie ma sensu!
Post po to bowiem jest, aby człowieka nauczyć myśleć o Bogu, aby pomóc człowiekowi oderwać wzrok od spraw doczesnych, a skierować go ku Bogu! Aby też pomóc człowiekowi jego serce oraz wszystkie jego pragnienia i dążenia kierować ku sprawom duchowym i sprawom Królestwa Bożego. Przeto post oznacza rezygnację z czegoś, aby zyskać coś, przy tym to drugie „coś” ma znaczenie nieporównywalnie większe od tego pierwszego. To pierwsze bowiem oznacza jakieś wartości, bogactwa, dobra doczesne, wymierne, ludzkie… To drugie – oznacza samego Boga. I bliską z Nim relację. I Jego obecność w życiu.
I stąd też Uczniowie Jezusa, którzy pozostawali w bezpośredniej z Nim bliskości, nie mogli pościć – właśnie dlatego, że byli najbliżej Boga jak tylko mogli być! Z czasem jednak i oni potrzebowali owego odnawiania tej bliskości – kiedy Jezus już wstąpił do Nieba, a oni pozostali, by kontynuować Jego dzieło: wtedy nieraz musieli wracać sercem i pamięcią do tych właśnie dni, kiedy byli razem – i wtedy też nieraz z pewnością musieli zatrzymać się biegu swoich codziennych spraw, aby skierować serce ku Bogu, aby niejako odnawiać swoją duchową więź z Mistrzem. A na tym dokładnie polega post!
Dlatego w czasie, kiedy byli przy Jezusie i chłonęli Jego obecność, Jego naukę – post nie był im potrzebny. Przydałby się za to przewrotnym faryzeuszom, którzy zasklepieni w swoim schematycznym myśleniu, a w dodatku jeszcze negatywnie nastawieni – nie chcieli dostrzec nowości tego przesłania, które przyniósł Jezus. I dlatego choć zachowywali wiernie wszystkie przykazane Prawem praktyki pokutne i postne, w rzeczywistości wcale nie zbliżali się do Boga, wcale nie odnawiali swego życia wewnętrznego. Pozostali ludźmi zamkniętymi, zimnymi, fałszywymi do szpiku kości – chociaż rzeczywiście zachowywali wszystkie przepisy postne.
W ich wydaniu post i pokuta były tylko zewnętrznymi praktykami, nie powodującymi żadnej zmiany myślenia, żadnej zmiany wewnętrznej. A to właśnie w tym tkwi istota postu i pokuty. Jeżeli to odejdzie – to wszelkie praktyki można już sobie podarować, bo one i tak nie mają sensu, i oznaczają jedynie przyszywanie łaty z nowego materiału do starego ubrania, albo wlewanie młodego wina do starych bukłaków. Trzeba odnowić serce, aby przyjąć naukę Jezusa i nią żyć – po to właśnie jest post!
Przeto o wiele lepszym postem, niż to, że tyle czy tyle zjem, jest to, że przestanę wreszcie obmawiać drugiego, czy gniewać się na niego; że zacznę do ludzi mówić ludzkim głosem, a nie tylko będę „warczeć” i patrzeć na nich z góry… Także – że zacznę zachowywać zasady uczciwości, punktualności, dokładności w tym, co robię… Jeżeli moje posty i pobożne praktyki do tego mnie prowadzą, że te właśnie postawy w sobie ciągle odnawiam, to wszystko jest na swoim miejscu i ma sens.
Ale jeżeli zachowuję wszystkie możliwe posty, chodzę codziennie do kościółka i pierwsze piątki odprawiam, i wszystkie modlitewki z książeczki odmawiam, a nie chcę nic zmienić w swoim życiu, w swoim traktowaniu drugiego człowieka – szczególnie w rodzinie – i w ogóle w swoim myśleniu, to można sobie śmiało odpuścić i te pierwsze piątki, i te wszystkie paciorki… Bo nie mają one sensu.
Post i wszystkie zewnętrzne praktyki muszą mieć jak najmocniejszy i jak najbliższy związek z wnętrzem, z sercem, z moją postawą i moim myśleniem! I muszą prowadzić do ponownego okrycia wielkości i świętości Jezusa, o którym tak pięknie i z takim zachwytem Apostoł Paweł pisał w Liście do Kolosan, a my usłyszeliśmy to w pierwszym czytaniu: Chrystus Jezus jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone. […] Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia i aby przez Niego i dla Niego znów pojednać wszystko ze sobą: i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.
W tym duchu pomyślmy:
·        Czy każda moja Spowiedź wiąże się z jakimś konkretnym postanowieniem, które staram się realizować do następnej Spowiedzi?
·        Czy po przeżyciu pierwszego piątku miesiąca odnajduję w sobie siły do jeszcze lepszego – niż dotychczas – życia?
·        Czy o mojej wierze – w takim samym stopniu, jak spełniane praktyki – świadczą moje czyny?
On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie!

2 komentarze

  • "Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć." I to nie dla tego, że uważają się za świętych,lecz z miłości i pamięci do swojego Pana. I to, że zgrzeszyłem nie zwalnia mnie z pamięci o tym szczególnym dniu. Dla mnie właśnie taka postawa ma sens ale nie zdziwię się jeśli dla kogoś nie. Bo jeśli uważa post za praktykę zewnętrzną, a nie osobistą to tego nie zrozumie.
    Post nie jest zarezerwowany dla ludzi świętych, bo jeśli by tak było to uczestnictwo w eucharystii też nie miało by sensu.
    Dasiek

  • Czytam z uwagą kilka razy tę wypowiedź i naprawdę nie bardzo potrafię "załapać", o co chodzi… Szczerze – nie rozumiem, co Dasiek chciał powiedzieć, a nie chciałbym się domyślać i na podstawie domysłów tworzyć jakieś odpowiedzi, bo sprawa jest zbyt ważna… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.