Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich w Niedzielę Chrystusa Króla! I wszystkim, z całego serca, życzę odważnego poddania się Jego panowaniu, bo tylko taki odważny krok gwarantuje szczęście i pokój w sercu! Błogosławionej niedzieli! Gaudium et spes! Ks. Jacek
Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, rok C,
do czytań: 2Sm 5,1-3; Kol 1,12-20; Łk 23,35-43
To bardzo dziwny obraz króla… Nagi, sponiewierany, poraniony, przybity do krzyża między dwoma złoczyńcami, a nad Jego głową – jakby dla dopełnienia miary szyderstwa i odrzucenia – napis: To jest król żydowski.
Oto obraz króla… Bardzo dziwny obraz króla… Zamiast kosztownych strojów – najpierw płaszcz szkarłatny, a potem to już tylko szata upleciona z ran i sińców… Zamiast kosztownej złotej korony – wieniec z ciernia, zamiast tronu – krzyż… Oto obraz króla… A jednak!
To jedyny na tym świecie Król, którego panowanie trwa i trwać będzie, którego władza nie zakończy się po kolejnych rozruchach, czy na jakimś następnym wirażu historii. To jest Król, którego panowanie ostoi się i przetrwa wszystkie zawirowania i wszystkie przeciwności.
A przecież historia świata zna wielkich i wspaniałych władców, królów, cesarzy i wodzów. O nich wszystkich – właśnie! – wiemy dziś już tylko z historii! Ich mocarstwa już dawno się rozpadły, ich królestwa już nie istnieją, a po ich wielkich majątkach pozostały tylko jakieś szczątki murów, jakieś stare ruiny, majaczące coś o czasach zamierzchłej świetności…
A oto Ten, który jako Król objawił się w poniżeniu i wzgardzie, stał się w rzeczywistości Królem nad wiekami, Królem najpotężniejszym i niezwyciężonym! Trzeba jednak na to Jego królowanie patrzeć we właściwy sposób. Trzeba je widzieć jakokrólowanie w sferze ducha, a więc na tym poziomie, którego nigdy nie osiągnął niejeden z potężnych władców tego świata, sprawujący swoje rządy tylko na płaszczyźnie zewnętrznej, za pomocą siły, terroru, ognia i miecza, za cenę krwi i krzywdy ludzkiej. Ten jedyny Król jest Królem ludzkich serc, ludzkiego ducha; Królem, którego władztwo nie jest z tego świata.
On właśnie jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach; i to, co na ziemi; byty widzialne i niewidzialne; czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.
I On jest Głową Ciała, to jest Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia i aby przez Niego i dla Niego znów pojednać wszystko ze sobą: i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez Krew Jego Krzyża.
Doprawdy, trudno jakoś dodatkowo komentować pełne zachwytu i prawdziwej głębi słowa Apostoła Narodów, zapisane w Liście do Kolosan, a proklamowane przed chwilą w drugim czytaniu – słowa wychwalające królowanie Chrystusa! Pozostaje tylko modlić się tymi słowami i uwielbiać niezwykłego Króla, który swoje panowanie umacniaprzez Krew swego Krzyża. To właśnie On jest Głową Kościoła, władcą żywych i umarłych.
Kochani, jakaż to dla nas radość i nadzieja, jakież poczucie pewności i siły, że mamy takiego Króla! Szczególnie w czasach, w których żyjemy, tylu udawanych królów, fałszywych przewodników, szemranych autorytetów, medialnie wykreowanych specjalistów „od wszystkiego” rości sobie pretensje do sprawowania rządu dusz ludzkich. Ich opinie, bardzo często – nazwijmy to bez ogródek – po prostu głupie, ale opatrzone komentarzem, że wypowiedział je tak zwany „niekwestionowany autorytet” – rażą swoją stronniczością, płytkością i miernotą.
Także po wysokie stanowiska w hierarchii społecznej, niestety czasami także kościelnej, sięgają ludzie niskich lotów i mdłych ambicji – ludzie, dla których stanowisko, jakie obejmują, nie jest zadaniem i zobowiązaniem do służby i do morderczej pracy aż do wyczerpania sił, ale trampoliną do wymarzonej kariery, zdobycia poklasku, nieograniczonej władzy i wielkich pieniędzy.
W takiej atmosferze czasami trudno się dziwić młodym ludziom, którzy twierdzą, że jakie by nie były wybory, to i tak nie ma na kogo głosować, bo wszystkim w gruncie rzeczy chodzi o to samo! Naturalnie, z tym poglądem można dyskutować i zgadzać się z nim lub nie zgadzać, ale warto zastanowić się – nam wszystkim, bez wyjątku! – ile to w moim życiu jest królowania Chrystusa i które to miejsce, w hierarchii autorytetów, zajmuje autorytet Jezusa!
Tak, Kochani! Nie patrzmy tylko na tych, którzy sprawują nad nami takie, czy inne rządy. Zacznijmy od siebie i rozstrzygnijmy ten problem: ile jest w moim codziennym życiu, w procesie podejmowania przeze mnie decyzji życiowych, nawet tych najdrobniejszych; w moim odniesieniu do drugiego człowieka, w moich myślach, słowach i uczynkach – ile jest w tym wszystkim królowania Chrystusa? Ile Jezus Chrystus ma do powiedzenia w moim życiu? W moim systemie wartości?
To są bardzo podstawowe pytania, bo od odpowiedzi na nie zależy moje odniesienie do samego siebie, do otaczających mnie ludzi, a wreszcie – do samego Boga. A przecież każdy z nas jest za kogoś odpowiedzialny. Każdy z nas jest dla kogoś innego punktem odniesienia. Każdy z nas jest dla kogoś jakimś wzorem.
Niektórym z nas – to prawda – powierzona jest większa władza, wyższy stanowisko. Takie osoby nie mogą zapomnieć – wspomnijmy i to przy okazji – że z tego powodu ciąży na nich również większa odpowiedzialność przed Bogiem. Ale to niektórym z nas. Większość musi się „zadowolić” mniejszą władzą… Czy jednak rzeczywiście mniejszą?
Czy odpowiedzialność rodziców za dzieci, starszego rodzeństwa za młodsze, nauczyciela za uczniów, szefa za swoich podwładnych w pracy (nawet za jedną, czy dwie osoby), odpowiedzialność kolegi za kolegę, sąsiada za sąsiada, po prostu – odpowiedzialność wynikająca z Chrztu Świętego każdego z nas za zbawienie bliźniego: czy ta odpowiedzialnośćjest w jakiś sposób mniejsza, mniej poważna, mniej zobowiązująca,niż ta, którą bierze na swoje barki prezydent, wojewoda, burmistrz, wójt, czy wreszcie biskup?
Naturalnie, w wymiarach ilościowych – tak! Ale co do istoty rzeczy – i tak przecież liczy się odpowiedzialność za jednego, konkretnego, poszczególnego człowieka. Na każdym stanowisku, na każdej pozycji i w każdej sytuacji – w gruncie rzeczy to o to chodzi. I jeżeli słyszymy, że ten czy ów prezydent, burmistrz, wójt, dyrektor, biskup, lub też ojciec rodziny, dziadek, brat – źle wywiązuje się ze swej odpowiedzialności; nie czyni tego, co do niego należy; sieje zgorszenie i zamęt – to znaczy, że taki ktoś nie odpowiedział sobie na te pytania, jakie tu przed chwilą wymieniliśmy: pytania o królowanie Chrystusa w swoim życiu. I o to, na ile ta jego mniejsza czy większa odpowiedzialność za drugiego człowieka jest wiernym odwzorowaniem odpowiedzialności, jaką na swoje barki – i to dosłownie, w postaci krzyża – wziął ten jedyny Król.
Mówiąc jeszcze inaczej: na ile te różne nasze ziemskie królowania są odwzorowaniem tego jedynego królowania. Im podobieństwo będzie większe, tym na świecie będzie lepiej! Zatem tak, jak pokolenia izraelskie dobrowolnie wybrały i namaściły Dawida na swego króla, o czym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu z Drugiej Księgi Samuela, tak trzeba, aby każdy z nas dobrowolnie raz jeszcze wybrał na Króla swego serca, na Króla swego życia – Potomka Dawida, Jezusa Chrystusa! I aby to był wybór zdecydowany, jednoznaczny, odważny – i tym razem już nieodwracalny!
Mając na uwadze powyższe refleksje,zastanówmy się dzisiaj:
- Czy Chrystus jest dla mnie naprawdę Królem i autorytetem, czy wciąż jeszcze „słodką Bozią” z obrazka?
- Czy swoje poglądy dopasowuję do Jego poglądów, czy Jego autorytet na siłę „naginam” do swojej „nieomylnej” opinii?
- Jak często i jak głęboko zastanawiam się nad tym, co w tej czy innej, konkretnej sytuacji – powiedziałby, zrobiłby Jezus?
- Kiedy ostatnio zastanawiałem się nad sensem i przesłaniem przykazania miłości, Dziesięciu Przykazań Bożych i pięciu przykazań kościelnych?
Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego Królestwa!
Jezus mówi, że Jego królestwo nie jest z tego świata. Prawda i miłość to Jego królestwo. Żydzi stwierdzili, że nie mają króla tylko cezara. Skoro starszyzna Izraela odrzuciła swego króla, to co stoi na przeszkodzie byśmy my Polacy uznali go za swojego króla. Choć Jemu korona naszej Ojczyzny do niczego nie jest potrzebna. To nie znaczy, że nam nie jest potrzebna. Starszyzna naszego narodu uczyniła Królową Niebios królową Polski w obliczu wielkiego zagrożenia. Myślę, że obecne czasy są bardziej niebezpieczne dla młodego pokolenia.
Sprawujący władzę i hierarchowie Kościoła św. larum grają, a wy zwalczacie tych, którzy się biją o Jego Królestwo tu na ziemi.
W Tobie nadzieja nasza Panie – przyjdź Królestwo Twoje.
Króluj nam Chryste. Amen.
~Dasiek, 2010-11-21 13:54
Nie bardzo wiem – po pierwsze – do kogo odnosi się owo "wy", a po drugie – w jakim sensie owi "wy" zwalczają tych, którzy się biją o Królestwo Niebieskie. I którzy to są ci bijący się o Królestwo? Bardzo proszę o doprecyzowanie tych określeń, w przeciwnym razie nie bardzo będę umiał odnieść się do Twoich stwierdzeń. Z całości wypowiedzi wnioskuję, że chodzi o ogłoszenie Chrystusa Królem Polski. Jest to, jak wiemy, kwestia nieco dyskusyjna, bo na ile się orientuję, wiele osób widzi to chyba trochę na sposób polityczny. Naturalnie, nie wszyscy tak na to patrzą, ale z niektórych wypowiedzi, tu i tam słyszanych, wnioskuję, że tu chodzi o takie trochę "waleczne" pojmowanie sprawy. Ja myślę, że zostawiając przestrzeń do dalszych dyskusji, prowadzonych przez owych "wy", nic nie stoi na przeszkodzie, aby każdy z nas – i Ty, i ja – wybrał, a właściwie: ciągle od nowa konsekwentnie wybierał Chrystusa swoim osobistym Panem i Królem, a ten wybór akurat wyraża się nie tyle deklaracjami i takimi lub innymi wypowiedziami, ale konsekwentną postawą i odniesieniem do Boga, do drugiego człowieka i do samego siebie. A przykłady pojedynczych Osób, takich jak Jan Paweł II, Matka Teresa, Ksiądz Popiełuszko czy Ojciec Pio, potwierdzają, że człowiek, który uczynił Jezusa swoim Królem – naprawdę to Jego Królestwo wprowadza w świecie, w którym żyje, nie czekając, aż ten świat ogłosi Jezusa swoim Królem, lub Go nie ogłosi. Oni sami, mocą Jezusa, dokonali na swoim odcinku wielkich rzeczy. I to jest chyba droga dla każdego z nas! Gaudium et spes!
~Ks. Jacek, 2010-11-22 13:45