Jeszcze raz o zakupach w Wigilię…

J

Szczęść Boże! Witam w kolejnym dniu Adwentu!
1. Wczorajszy mój – i nie tylko mój – apel o powstrzymanie się od zakupów w Wigilię spotkał się z dwoma pozytywnymi komentarzami. Bardzo za nie dziękuję! A Was wszystkich raz jeszcze proszę o rozpowszechnienie tej zachęty w swoim otoczeniu, w swoim środowisku. Proście o to, kogo tylko możecie! Jeżeli pracodawcy czy właściciele niektórych – chyba niestety większości! – sklepów nie dojrzeli do tego, żeby swoich pracowników traktować jak ludzi i pamiętać, że mają oni rodziny i chcą być z rodzinami w takich chwilach, to może trzeba, abyśmy my wszyscy jednogłośnym bojkotem zakupów w Wigilię i dni świąteczne zmusili ich do mądrzejszego spojrzenia na problem.
2. Pamiętajmy o zbliżaniu się Świąt, o tym, że Adwent już się kończy! Przystępujmy do Spowiedzi, nie zostawiajmy jej na „ostatni dzwonek”. Ani tym bardziej nie planujmy Świąt bez Spowiedzi i Komunii Świętej! Bo co to by były za Święta!
Pozdrawiam serdecznie! Gaudium et spes! Ks. Jacek 

21 grudnia 2010., wtorek, 
do czytań:   Pnp 2,8–14;  Łk 1,39–45
W tym czasie – w czasie największych zapowiedzi, dotyczących Jej życia; w czasie, kiedy rozstrzygało się to, iż zostanie Matką Zbawiciela– Maryja,j akby niepomna tego wszystkiego, sama będąc w stanie błogosławionym, wybrała się w drogę, która – jeżeli wierzyć tradycji, iż miała ją zawieść aż do Ain Karim – liczyła około stu pięćdziesięciu kilometrów, aby pomóc krewnej swojej Elżbiecie.
Elżbieta, kobieta już starsza, była w szóstym miesiącu stanu błogosławionego. Maryja idzie, aby się nią zaopiekować, aby ją pielęgnować… Przypuszcza się, że drogę tę mogła przebyć w jakieś cztery, pięć dni, a tam na miejscu została około trzech miesięcy. O tym informuje nas jutrzejsza Ewangelia. Widzimy zatem, że dla Maryi cała ta wędrówka i wizyta u Elżbiety była w sumie dość dużym wyzwaniem,wymagającym z Jej strony sporego poświęcenia i zaangażowania, a znaczenia i rangi Jej misji dodaje fakt, że oto niewiele wcześniej sama została wezwana do tak wielkiego zadania! Została zaszczycona przez Boga niezwykłym wybraniem! Nikt z ludzi takiego zaszczytu nie dostąpił! Tylko Ona jedna!
I to właśnie Ona – przyszła Matka Zbawiciela, Matka Boga – z pokorą usługuje starszej swojej krewnej, odbywszy wcześniej długą drogę, pokazując przykład wielkiego uniżenia i ducha służby. I chociaż – jak usłyszymy w jutrzejszej Ewangelii – kiedy wejdzie do domu Elżbiety, wyśpiewa Magnificat, wielką pieśń chwały na cześć Boga, który tak wielkich rzeczy dokonał w Jej życiu, to jednak nie będzie to miało nic wspólnego z jakimkolwiek wywyższaniem, z jakąkolwiek pychą,ale stanie się wspaniałym uwielbieniem Boga, który tak w Jej życiu, jak i w życiu Elżbiety, i w dziejach całego świata – dokonuje rzeczy niezwykłych!
Można zatem powiedzieć – nawiązując już trochę do Ewangelii jutrzejszej – że Maryja uwielbia dziś Boga zarówno słowami, wypowiedzianymi z serca, w wielkim uniesieniu, jak też czynami, dokonanymi w pocie czoła i z wielkim oddaniem. A jednocześnie zauważmy i to, że Maryja, wchodząc do Elżbiety i będąc w stanie błogosławionym, nosząc pod swoim sercem Jezusa, tegoż właśnie Jezusa tak bardzo po cichu i dyskretnie wnosi do domu Elżbiety.
Elżbieta to zresztą zauważa! Dlatego z zachwytem mówi o tym, że Matka jej Pana, czyli Jezusa, przychodzi do niej. Ale nie tylko Matka. Przecież w tym momencie, razem z Matkami, spotkali się też Synowie.Jeszcze nie mogli się zobaczyć, ale już byli blisko – w łonach swoich Matek.
Zwróćmy jednak na to uwagę, że Maryja wnosi do domu swojej krewnej Jezusa. Cicho, delikatnie, prawie niezauważalnie… Chociaż dokonuje się to w zwykłych okolicznościach codziennego życia, to jednakjest to wydarzenie pod każdym względem niezwykłe. Swoją atmosferą przypomina bardzo nastrój poematu, odczytanego dziś w pierwszym czytaniu, z Księgi Pieśni nad pieśniami. To bardzo wyjątkowa Księga. Włączona do kanonu Ksiąg Pisma Świętego, chociaż ani razu nie pada w niej imię Boga, ani nie ma odniesienia do żadnych religijnych instytucji. Jednak w cichym zbliżaniu się Oblubieńca dostrzega się ciche i delikatne przychodzenie Jezusa – Boskiego Oblubieńca, a przykład takiego cichego, delikatnego przychodzenia, mamy dzisiaj w Ewangelii. 
Kochani, Jezus w taki cichy i delikatny sposób przychodzi też do nas! Dlatego trzeba, abyśmy szczególnie w Adwencie wyostrzyli swój wzrok, swoją uwagę, by tego przyjścia nie przeoczyć! A od Maryi trzeba nam się uczyć owego umiejętnego, dyskretnego, delikatnego, ale jednak rzeczywistego i konkretnego zanoszenia Jezusa do swego otoczenia: nie w sposób jakiś brutalny, nachalny, narzucający się, wojowniczy, ale przez pełną miłości życzliwość do drugiego człowieka, w atmosferze pomocy mu okazywanej, w atmosferze dialogu, bliskości serc…
Takiej właśnie delikatnej i subtelnej atmosfery potrzeba, aby mogło się dokonać spotkanie z Jezusem. Niech postawa Maryi będzie tu dla nas przykładem! I niech będzie przykładem pogodzenia wysokich zaszczytów, jakie nieraz na nas spadają, wysokich godności czy funkcji, jakie nam przypadają w udziale – z duchem służby, otwartością na drugiego człowieka, niewywyższaniem się ponad drugiego…
To wielka umiejętność, którą – niestety – niewielu posiadło. Częstowysoka funkcja, jaka przypadła w udziale, staje się powodem do patrzenia na innych z góry i lekceważenia ich samych i ich problemów. Maryja uczy nas czego innego: tak bardzo przez Boga wywyższona – od razu schodzi do poziomu zwykłych ludzkich spraw i spieszy z najbardziej prozaiczną pomocą. Niech będzie i dla nas przykładem. 
W tym duchu teraz zapytajmy siebie:
  • Czy z jakichkolwiek powodów nie wywyższam się nad innych?
  • Czy spotykając się z innymi, zanoszę im w sercu Jezusa, czy zgryzotę i zgorzkniałość?
  • Czy do swojej wiary przekonuję innych w sposób delikatny i kulturalny, czy może w sposób nachalny, bezpardonowy, w atmosferze kłótni i krzyku?
Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana!

1 komentarz

  • Świetnie,że został poruszony problem zakupów np.w Wigilię, w niedzielę.Zawsze uważałam,że można to sobie zorganizować w inne dni.Wystarczy wcześniej ustalić z rodziną menu na najbliższe dni, zrobić listę zakupów i już tylko je zrealizować w taki dzień, żeby móc dzień święty święcić i podarować ten dzień również na odpoczynek bliźniemu.Rodzina też na tym zyska, bo pozostanie czas na rozmowy, którego często w zwykły dzień po prostu brakuje…

    ~Urszula, 2010-12-21 20:42

    Właśnie, przecież za czasów komuny sklepy były zamknięte w niedzielę, a jak komuś zabrakło chleba, to pożyczał od sąsiadki pół bochenka. Naprawdę, jak się chce, to można to spokojnie rozwiązać i dać ludziom wolną niedzielę i wolne Święta. W stu procentach zgadzam się z Pani zdaniem! Serdecznie dziękuję za głos w dyskusji!

    ~Ks. Jacek, 2010-12-30 11:09

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.