Módlmy się z wielką wiarą!

M

Witam, Kochani, bardzo serdecznie! I dwie sprawy na początek:
1. Widzę, że przybywa trochę wpisów. Proszę o cierpliwość w oczekiwaniu na odpowiedź, bo jestem naprawdę mocno zajęty wizytą duszpasterską i innymi codziennymi zajęciami kapłańskimi, ale każdą chwilę wolną będę wykorzystywał na odpisywanie. Widzę natomiast, że sporo Osób codziennie zagląda. Kiedy z niektórymi rozmawiam, to mówią, że wolą czytać, niż cokolwiek pisać. Dobrze, jeżeli tak ktoś sobie życzy, niech tak będzie. Jednak ja będę zawsze bardzo wdzięczny za każdy głos w dyskusji i już teraz dziękuję tym, którzy często pisują.
2. Po publikacji raportu MAK znowu powróciła sprawa Dramatu Smoleńskiego. Jak wiecie, żyję tą sprawą i ciągle do niej wracam. A ostatnie dni ponownie dały do myślenia – i do zmartwienia o los naszej Ojczyzny. Powiedzmy wprost – o naszą niezależność od Rosji! Kochani, co się dzieje?! W jakim my kraju żyjemy?! Do jakiego stopnia jeszcze będziemy dawali się poniżać arogancją i bezczelnością tych, którzy nie liczą się z nikim i z niczym, dbając tylko o własne interesy?! Szczerze współczuję rodzinom Ofiar tego Dramatu, bo nie dość, że przeżyli ich stratę, to teraz wielu z nich musi znosić publiczne poniżanie ich Bliskich. Nieraz się naprawdę zastanawiam, jak bardzo jeszcze da się napinać strunę, żeby nie pękła… Proszę Was o modlitwę za Ojczyznę, proszę o to, byśmy rozmawiali o tym, byśmy poznawali sprawę z każdej strony – i byśmy doczekali się prawdziwych okoliczności tego, co się stał!
     A na dziś zapraszam do refleksji nad problemem modlitwy z wiarą – czy bez wiary! Gaudium et spes! Ks. Jacek 

Piątek 1 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań:  Hbr 4,1–5.11;  Mk 2,1–12
Zawsze, ilekroć czytam ten fragment Ewangelii Świętego Marka, nie mogę nadziwić się pomysłowości, ale chyba jeszcze bardziej głębokiej wierze tych, którzy nieśli sparaliżowanego – głębokiej wierze w moc Jezusa, który może pomóc ich bliskiemu. Więcej – On nie tylko może! On musi mu pomóc! Na pewno tak myśleli ci ludzie, bo inaczej, gdyby wierzyli tak „pół na pół” – czy odkrywaliby dach i z góry wpuszczali nielekkie zapewne nosze przed Jezusa?
Oczywiście, wiemy, że dachy na domach w takich miejscowościach, jak Kafarnaum za czasów Jezusa – do tego dodajmy: na domach biedoty, bo tam Jezus się zatrzymywał – takie dachy były wykonane z sitowia i gałęzi, pokrytej gliną, więc łatwo było je zdemontować, po czym spokojnie od nowa położyć i wszystko było na miejscu. Nie było to zatem jakieś zdemolowanie domu, pokazało natomiast nastawienie owych ludzi. A skutek jaki był?
Dobrze wiemy! Większy od oczekiwanego! Bo oni liczyli tylko na uzdrowienie fizyczne – a tu się dokonało jeszcze uzdrowienie duchowe!Uwolnienie z grzechów! Naturalnie, nie obyło się bez starcia z uczonymi w Piśmie, którzy nawet nie werbalnie, ale w swoich myślach poczęli się buntować, jak On śmie mówić, że odpuszcza grzechy. Jezus jednak udowodnił, że ma takie prawo. Najpierw – zauważmy – zdemaskował ich myśli, a potem na dowód, że może uwalniać z grzechów, uwolnił chorego z jego dolegliwości. 
A całe rozumowanie Jezusa było bardzo logiczne: Cóż jest łatwiej powiedzieć do paralityka: „Odpuszczają ci się twoje grzechy”, czy też powiedzieć: „Wstań, weź swoje łoże i chodź”? Oczywiście, powiedzieć to jest łatwo tak jedno, jak i drugie. Ale dokonać jednego czy drugiego wcale łatwo nie jest. Dlatego Jezus, aby udowodnić, że może odpuszczać grzechy, co przecież w tym wymiarze zewnętrznym byłoby niewidoczne, dokonuje widocznego znaku uzdrowienia.
Co to, Kochani, w praktyce oznacza? Nic innego, jak to właśnie, że Jezus, widząc tak wielką wiarę przychodzących ludzi, zaangażował na ich rzecz całą swoją Boską moc. Objawił swoją moc! Dokonał rzeczy niezwykłej! Dokonał jej dla nich – i dla nas również! Bo przecież i my do dzisiaj o tym słyszymy i czytamy. Ale początkiem wszystkiego byłowspaniałe świadectwo wiary owych ludzi, ich determinacja, ich nieustępliwość, ich pomysłowość
Oto w pierwszym czytaniu, z Listu do Hebrajczyków, kontynuowany jest temat już wczoraj podjęty – temat wejścia doodpoczynku Boga. A więc do chwały niebieskiej, zbawienia wiecznego, którego symbolem, zaczątkiem tu na ziemi, jest dzień odpoczynku, dzień siódmy, a dla nas chrześcijan – niedziela. Ów odpoczynek stanie się udziałem tych, którzy uwierzą i którzy wędrując przez życie, nie pójdą za przykładem nieposłuszeństwa – jak to dzisiaj słyszymy. A zatem ci, którzy uwierzą, którzy w wierze wytrwają!
Bo miejsce owego odpoczynku jest przygotowane, Bóg wyszedł z inicjatywą. Ale jest też konkretne zadanie dla człowieka – odpowiedzieć na Bożą inicjatywę! Odpowiedzieć pozytywnie!
Przykład takiej właśnie postawy dają nam ludzie niosący paralityka. Na inicjatywę Jezusa, który nauczał i uzdrawiał, oni odpowiedzieli wielką wiarą i pragnieniem przyjęcia Bożych darów. Ich wiara i pragnienie naprawdę były wielkie! Jeszcze raz musimy to podkreślić, ponieważ jest to bardzo cenne wskazanie dla nas, Kochani!
Bo my też nieraz przychodzimy do Jezusa z naszymi problemami i „niby” się modlimy, ale ta modlitwa – powiedzmy sobie szczerze – to już jest taki dodatek do tego wszystkiego, co do tej pory zrobiliśmy, lub zamierzamy podjąć. Tak na szarym końcu, dla świętego spokoju, dla uspokojenia sumienia… Już to i tamto zrobiliśmy, nawet i u wróżki się było, no to jeszcze się pomódlmy… Albo też – skoro wszystko inne zawiodło, to może jeszcze modlitwa pomoże
Ja nieraz pytam przy różnych okazjach, kiedy przedstawiane mi są różne takie czy inne problemy, czy ów ktoś szczerze się modli w tej sprawie. I słyszę w odpowiedzi słowa wypowiadane z niejaką rezygnacją: „No tak, modlę się, modlę…”. Jakoś tak zupełnie bez wiary i bez przekonania. A to nie o to chodzi! Kochani, tu trzeba – no, może nie dosłownie – ale wręcz dach zdjąć i dostać się do Jezusa! Jeżeli nie tą drogą, to inną! Ani na moment nie można wątpić, że Jezus pomoże nam rozwiązać problem. To nie znaczy – podkreślmy to mocno – że musi rozwiązać go dokładnie po naszej myśli. Ale na pewno nie uczyni nam niczego złego, nie narazi nas na żadne zło! Na pewno w dłuższej perspektywie dobrze wyjdziemy na całej sprawie.
Trzeba jednak wiary silnej i odważnej! Trzeba pomysłowości, przebojowości, trzeba najgłębszego przekonania, że w Boskiej mocy Jezusa jest rozwiązać nasze problemy, przynieść nam spokój i równowagę! Dlatego trzeba nam z wielką wiarą i determinacją prosić: „Jezu, Ty mi możesz pomóc! Ty mi musisz pomóc! Bo poza Tobą nikogo nie mam, kto by mi pomógł! Panie Jezu, jeżeli nie wejdę przez drzwi, to przez dach wejdę, ale nie odstąpię od Ciebie, dopóki mi nie pomożesz!”
Kochani, takiej wiary i postawy z naszej strony potrzeba, a na pewno otrzymamy więcej, niż się spodziewamy!
I w tym kontekście teraz zastanówmy się:
  • Jak wytrwała jest moja modlitwa?
  • Czy modląc się w jakiejś sprawie, jestem gotowy przyjąć rozwiązanie zaproponowane przez Jezusa, czy sam podpowiadam, jakie to ma być rozwiązanie?
  • Czy nie zniechęcam się szybko do modlitwy, jeżeli sprawy nie idą dokładnie po mojej myśli?
Jeszcze nie widzieliśmy czegoś podobnego!

2 komentarze

  • Dziękuję

    ~Rafał 2011-01-15 04:34

    Ad maiorem Dei gloriam!

    ~Ks. Jacek 2011-01-16 15:46

    Smoleńska ciąg dalszy, który długo się nie skończy…
    Tak jak przed kilkoma tygodniami, ponownie pozwolę sobie na kilka uwag odnośnie wypadku w Smoleńsku. Podobnie jak Ksiądz, choć może i w mniejszym stopniu, interesuję się tym co dzieje się wokół tego wydarzenia.
    Staram się analizować informacje jakie napływają do nas na ten temat. Oto moje ostatnie refleksje:
    1. Nie ukrywam, że spodziewałem się takiego a nie innego raportu MAK. Zobaczymy jaki będzie ostateczny raport polskiej strony, ewentualnie co powiedziałaby międzynarodowa komisja, gdyby taką powołano (a mamy do tego prawo).
    2. Współczuję rodzinom ofiar, ale ubolewam, że tragedia jest wykorzystywana dla dobra partii, właściwie jednej, kreującej się jako prawa i sprawiedliwa. Rozumiem, że zginęło wielu jej członków, ale moi Drodzy tam zginęły też inne osoby. Dlaczego tak mało jest o nich. Poczytajcie co mówi żona pana Szmajdzińskiego, mąż pani Szymanek-Deresz i inni. Jak oni oceniają to, co dzieje się ze śledztwem.
    3. Kontynuując pkt. 2 proszę mi powiedzieć po co, za czyje pieniądze pojechali do USA pan Antoni Macierewicz i pani Anna Fotyga. Dlaczego tak trąbiono o ich wyjeździe a taka cisza po ich powrocie. Czyżby nic nie załatwili? Czyżby wyjazd okazał się klapą, zmarnowanym czasem i pieniędzmi (domyślam się, że publicznymi, bo wątpie aby p. Macierewicz z własnej kieszeni zapłacił). Pisząc o p. Macierewiczu, uważam za kompletną porażkę obsadzanie go na stanowisku parlamentarnej komisji badającej katastrofę (czy jakoś tak). Poczytajcie sobie jak Macierewicz rozwiązywał Wojskowe Służby Informacyjne. Albo czym była afera z teczkami (w roli głownej znów p. Macierewicz). Wiem, że WSI nie działały sprawnie, ale to co zrobiono z jej członkami było haniebne i bezczelne.
    4. Za porażającą uważam wypowiedź p. Beaty Kempy, że gen. Błasik dostał kulę w tył głowy jak oficerowie z Katynia. To okropne, że poseł RP wypowiada takie słowa. Jest mi głupio, młodemu Polakowi, który wie jak ginęli oficerowie w Katyniu, a jak pasażerowie Tu-154. Uważam, że p. Kempa powinna przeprosić rodziny ofiar z Katynia z 1943-44 (data do dziś jest chyba sporna, mówi się też o 1942 r.)
    5. Wciąż zastanawiam się dlaczego piloci Tu-154 lądowali. Nawet jeśli Rosjanie sami wywołali mgłę (w co nie wierzę, ale załóżmy, że tak było) to czy odpowiedzialni piloci lądują w mgłę, "na wyczucie", lekceważąc sygnały alarmowe z samolotu (pomijam już sygnały z wieży, o ile były). A może jednak były jakieś naciski? Przecież dowódca nie musiał nic mówić, wystarczy, że wszedł do kokpitu, piloci, nie idioci, wiedzieli o co chodzi. Przecież jeden z nich prawie wyleciał z pracy, po tym jak nie chciał wylądować w Gruzji (2008 rok bodajże).
    6. Zastanawiam się czasem, czy ta katastrofa nie była potrzebna nam, Polakom. Czy nie miała na celu odsłonić nieprawidłowości w lotnictwie (pamiętacie katastrofę samolotu CASA w Mirosławcu?)? A może ukrócić ciągłą wojnę polityczną? Niestety, chyba znów marne są nasze wnioski i refleksje po niej. Słusznie pisze Ksiądz, ze z narodem naszym jest coś nie tak. Ale ja, chciałbym zwrócić uwagę, na wewnętrzne sprawy kraju. Ciągłe uchybienia, matactwa, konflikty. Wszystko zgodnie z porzekadłem "a jakoś to będzie".
    Zatanawiam się co jeszcze musi nastąpić, aby ten naród się obudził. Aby młodsi i starsi przejrzeli na oczy.
    Kończąc dziś swoją wypowiedź pragnę pozdrowić wszystkich użytkowników bloga. Do następnego kliknięcia.

    ~Dawid, 2011-01-15 20:39

  • Dziękuję za głos. Ale się z nim nie zgadzam! Przynajmniej – z większością stwierdzeń. Proszę mi wybaczyć, ale czytając tę wypowiedź, odnoszę wrażenie, że słucham przekazów medialnych – oczywiście z tych mediów publicznych. I zawsze ta sama śpiewka – tylko zły PiS chce coś ugrać na katastrofie, Macierewicz to oszołom, a jedyną reprezentacją rodzin Ofiar są właśnie ci wymienieni we wpisie – prawda?! Ja bym jednak naprawdę prosił o szersze spojrzenie, poszerzone o media niezależne. I to nawet niekoniecznie Radio Maryja – jeżeli ktoś czuje do niego wrodzony wstręt. Ale nawet "Wydarzenia" w Polsacie zaczynają się wypowiadać w tonie bardzo krytycznym o przebiegu śledztwa. A jeśli to wszystko, co oficjalnie się mówi, to jeden wielki fałsz, bo jest jakaś druga strona, wyjaśnienia której kategorycznie się unika? Ja przypominam, że ciągle jest bardzo wiele pytań, na które nikt nawet nie próbuje odpowiedzieć. Już o nich pisałem, nie chcę się powtarzać. Tylko teraz chyba wszyscy liczą na to, że się o nich zapomni. Tak zatem, kiedy usłyszę wiarygodną odpowiedź na tak wiele wątpliwości, widocznych gołym okiem, wtedy zmienię nastawienie do sprawy i pogląd na nią. Na ten moment moja ocena jest taka sama, jak dotychczas: okoliczności Dramatu Smoleńskiego są bardzo niejasne i ja jestem w dalszym ciągu na dwieście procent pewny, że to nie był przypadek, a doświadczeni piloci nie byli samobójcami. Od jakiegoś czasu modlę się o wyjaśnienie całej sprawy i o to, aby nigdy nic nie zagrażało suwerenności i niepodległości naszej Ojczyzny. Pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-01-16 14:48

    Rozumiem. Mi też nie podoba się wiele rzeczy w sprawie śledztwa, uważam, że rząd nie wypełnia do końca swojego zadania i jest to widoczne. Co do mediów, to osobiście nie jestem zwolennikiem telewizji publicznej, faktycznie Wydarzenia na Polsacie wydają się bardziej obiektywne. Cóż, mam również nadzieję, że wcześniej czy później wyjaśnione zostaną wszelkie kwestie, i te niezrozumiałe i te utajnione. Uważam jednak, że szybko to nie nastąpi, patrząc nawet na wyjaśnienie śmierci gen. Sikorskiego czy inne sprawy.
    Co do Polski jako kraju, to proszę mi wierzyć, też zależy mi na jej pomyślności, pokoju, itp. Mam nadzieję, że tak będzie, może i ja będę mógł coś dla niej zrobić i niekoniecznie musi to być modlitwa (choć ta nigdy nie szkodzi). Ale jest to zupełnie inny temat, który kiedyś może poruszymy.
    Serdecznie pozdrawiam!!!
    Dawid

    ~Dawid, 2011-01-16 20:23

    Z tą opinią zgadzam się w całej pełni. Może tylko bardziej doceniłbym rolę modlitwy, nie zostawiając jej na szarym końcu jako dodatku do wszystkich innych działań. Bardzo gorąco dziękuję za aktywność na blogu i za szczerą troskę o poszukiwanie prawdy! Pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-01-23 10:10

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.