Dzisiaj w Liturgii Słowa dotykamy rzeczywistości stwórczej: Bóg z niczego tworzy piękny świat i składa go w darze człowiekowi. Jak człowiek odpowiada na ten dar? Zapraszam do refleksji.
A wczoraj zacząłem przeglądanie swojego bloga od początku i z dużym zdumieniem znalazłem kilka wpisów, o istnieniu których nie wiedziałem. Jeden znajdował się pod datą 13 listopada, a więc pierwszą „blogową” datą, potem w jeszcze kilka, pod różnymi datami, także nawet w listopadzie. Zacząłem na nie odpisywać, ale chcę Was prosić, abyście jeżeli dokonujecie wpisów – powiedzmy – pod datą sprzed tygodnia lub więcej, to poinformujcie jakoś o tym pod datą aktualną. Albo pod nią przenieście cały wpis. Będzie to istotna wiadomość i dla mnie, i dla wszystkich, którzy chcieliby się z Waszym wpisem zapoznać – i odpisać.
Poza tym, proszę o wpisy z informacją, jak widzicie dalej funkcjonowania tego bloga, w jakiej formie można by go prowadzić, co zmienić? A pytam o to ze względu na to, że mało jest wpisów i komentarzy, a w ostatnich dniach obserwuję nieco malejące zainteresowanie blogiem. Jaka forma naszych spotkań najbardziej Wam odpowiada?
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 5 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań: Rdz 1,1–19; Mk 6,53–56
Oto Liturgia Słowa piątego tygodnia zwykłego, który przeżywamy, prowadzi nas do początków istnienia świata i wszystkiego, co na nim.Słyszymy bowiem dzisiaj przepiękny – dobrze nam zresztą znany – opisstworzenia nieba i ziemi, morza i lądu, dnia i nocy, a wreszcie także roślin na ziemi. Opis to barwny i bardzo piękny, chociaż z pewnością nikt z nas nie ma żadnej wątpliwości, iż nie stanowi on żadnej podstawy do naukowego badania początków świata i życia na świecie.
Jest to opis poetycki, w pewnych elementach wzorowany na mitologiach, istniejących w czasie, kiedy swe dzieło tworzyli Autorzy Księgi Rodzaju. Nie będziemy zatem dosłownie i literalnie dowodzili z dzisiejszego opisu, jak powstawał świat i jak tworzyły się kolejne elementy jego „wystroju”, bo tym zajmują się poszczególne nauki przyrodnicze. My natomiast chcemy w tym opisie zobaczyć pełną miłości inicjatywę Boga, który stworzył, a więc uczynił z niczego przestrzeń życia dla człowieka i wszystko, co stworzył – jemu oddał we władanie.
Na końcu zaś stworzył samego człowieka jako jedyną istotę, którą powołał do istnienia nie ze względu na cokolwiek lub kogokolwiek, na jakikolwiek inny byt, a właśnie ze względu na niego samego.Człowieka stworzył Bóg ze względu na niego samego,a wszystko, co czynił wcześniej – czynił dla człowieka.
Analizując kolejność stwarzania, widzimy tu pewien porządek, pewną sekwencję, polegającą na stopniowym czynieniu bytów coraz bardziej doskonałych, o wyższym stopniu skomplikowania. Poza tym, bibliści prowadząc szczegółową analizę tego opisu zauważają, że liczba siedmiu dni, w których dokonane zostało całe dzieło, oznacza jego kompletność i doskonałość: jest to jeszcze jeden sposób, w jaki Autor biblijny podkreślić chce tę prawdę, że wszystko, co Bóg stworzył było dobre, kompletne, doskonałe, całkowite, logiczne, uporządkowane. Siódemka to właśnie w symbolice biblijnej oznacza.
Ponadto, widzi się też pewien logiczny układ w zredagowaniu całego opisu – pewną symetrię pomiędzy pierwszymi trzema i kolejnymi trzema dniami – symetrię polegającą na tym, że pierwszy dzień stwarzania ma odniesienie do czwartego, drugi do piątego, a trzeci – do szóstego. Po prostu: w pierwszych dniach Bóg tworzy przestrzenie, a w kolejnych – zagospodarowuje je. Dzień siódmy stanowi ukoronowanie dzieła stworzenia.
Kochani, czytając uważnie ten opis, widzimy Boga stwarzającego, Boga „trudzącego” się nad tym, aby przygotować uporządkowaną i piękną przestrzeń, którą będzie mógł podarować umiłowanemu przez siebie od samego początku człowiekowi. Bóg tworzy wszechświat pełen harmonii i ładu, bardzo mądrze „poustawiany”, doskonały, logicznie funkcjonujący.
I od tamtego pierwszego dnia Bóg ten świat, przez siebie stworzony i poruszony do życia – podtrzymuje w istnieniu! W każdej chwili, w każdej sekundzie Bóg podtrzymuje ten świat w istnieniu. Gdyby chociaż na chwilę przestał to czynić, świat uległby natychmiastowemu zniszczeniu! Szkoda, że tak wielu ludzi o tym nie pamięta!
Od samego bowiem początku w tę harmonię, w ten porządek wkrada się zło, wkrada się grzech, który próbuje niszczyć to, co Bóg tak wspaniale uporządkował i ułożył. I od samego początku Bóg, wszelkimi sposobami, próbuje „docierać” do opornego człowieka i zburzony przez niego porządek odbudowywać. W najwyższym stopniu to pragnienie Boga znalazło odzwierciedlenie – i realizację – w działaniu Jezusa Chrystusa, którego dzisiaj w Ewangelii spotykamy jako uzdrowiciela tak licznych chorych.
Wręcz do rangi symbolu urasta obraz, który widzimy – obraz Jezusa przechodzącego przez kolejne wioski i osady, a na otwartej przestrzeni leżą całe gromady chorych, Jezus zaś, przechodząc, uzdrawia wszystkich, którzy chociażby tylko płaszcza Jego się dotknęli. Ilu tych chorych biedaków uzdrowił – nie wiemy. Na pewno bardzo wielu. Postrzegamy jednak to jego działanie jako przywracanie porządku rzeczy, harmonii i ładu, jaki panował od początku, a jaki został zburzony przez grzech, przez zło.
Jezus porządek ten odbudowuje – oczywiście, w wymiarze lokalnym, w obszarze, w którym działał. W ten sposób jednak zapowiadatotalne odnowienie wszystkiego i przywrócenie pełnej harmonii między Bogiem i człowiekiem – i całym stworzeniem – które to ponowne uporządkowanie wszystkiego dokona się przez Jego śmierć i zmartwychwstanie.
Zatem Bóg ciągle troszczy się o zachowanie, podtrzymanie i odnawianie porządku, ustanowionego już na początku i podarowanego człowiekowi. Bogu na tym zależy! Oby jeszcze zależało człowiekowi…
W tym kontekście pomyślmy:
- Czy dziękuję Bogu za kolejne dni życia, które mi daje, za światło dnia i piękno stworzonego świata?
- Czy przez lekkomyślne zachowania nie niszczę harmonii w świecie przyrody – przez śmiecenie, niszczenie środowiska?
- Czy mam świadomość, że każdy grzech uderza w moje relacje z Bogiem i zakłóca moje odniesienie do całego świata?
A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.
Szczęść Boże!
Jeśli chodzi o to, że aktualnie mniej wpisów jest na blogu, to bym się sugerował faktem, że jest sesja 🙂 ( przepraszam, że to piszę ale nie mogłem się powstrzymać, bo wiem, że jeśli bym to przy księdzu powiedział to dostałbym pewnie po głowie, albo gorzej- skończyłoby się na księdza poważnej minie i już bym wiedział o co chodzi i że nie warto było tego mówić. Ale korzystając z okazji, że nie będę musiał, jak to niejednokrotnie było po moich niektórych wyjazdowych "akcjach" karnie zmywać naczyń, sprzątać, czy wykonywać przymusowo, ale jakże wtedy chętnie dodatkowych prac społecznych, pozwoliłem sobie na taką wersję interpretacji aktualnego stanu księdza bloga:) ) Jeżeli chodzi o komentarze to ciężko czasami cokolwiek komentować, teksty są głównie niepodważalne, a pozostaje "tylko" wcielanie w życie w czym blog bardzo pomaga i daje do myślenia. Chciałbym podziękować księdzu za codzienne refleksje nad Słowem Bożym.
Z Panem Bogiem
~Piotrek Paziewski, 2011-02-08 01:31
Kłamczuchu jeden, jak Ty się wywiniesz z czyśćca?! Chyba masz bardzo długi nos z powodu tylu kłamstw! Kiedy to miałeś ode mnie za karę jakiś dyżur na zmywaku, czy coś tam? I kiedy to na Ciebie tak groźnie patrzyłem? No, ale teraz, jak się spotkamy, to…. We wpisie wstępnym 11 lutego napiszę więcej, ale już teraz zaznaczam, że mi naprawdę nie chodzi o to, iż zaglądanie na mój blog jest obowiązkiem moralnym, a jak ktoś tego nie zrobi, to musi się tłumaczyć, albo się z tego spowiadać. Nie! Mi chodzi tylko o zorientowanie się, jak to całe pisanie odbierają Czytelnicy, a głosów w dyskusjach jest bardzo mało, dlatego nie wyczuwam oczekiwań moich Gości. I stąd moja prośba – także może i z tego powodu, że ostatnio zablokował się licznik i nie pokazuje prawdziwej aktywności Czytelników. Większe zaangażowanie wszystkich w dyskusje pozwoliłoby rozwiać pewne wątpliwości. Dlatego do nich zachęcam – i proszę mi tu nie pisać o niepodważalnych wypowiedziach, z którymi nie można dyskutować. To Słowo Boże jest nieomylne, a moje refleksje są jak najbardziej do dyskusji! Dziękuję, Piotrze, za miłe słówko, ale za te kłamstwa okrutne to chyba rzucę na Ciebie jakąś klątwę! Ale to może pojutrze! Pozdrawiam!
~Ks. Jacek, 2011-02-10 14:54